12 rozdział

-Elo, ekipa!-powiedział ze złowieszczym uśmieszkiem Kuba.

-Żadna ekipa debilu-powiedział mu Kamil z pogardą-Won stąd.-Kuba zauważył, że z Arturem trzymamy się za ręce.

-Nie musicie już udawać,że jesteście parą.-powiedział do mnie i do Artura.

-Do kogo to mówiłeś?-odpowiedziałam mu z ironią.

-Do was geniuszko!

-My wcale nie udajemy-zakpił z niego Artur.

-Uważaj se młody, bo jak...-nie zdążył dokończyć, ponieważ Artur mu przerwał i powiedział:

-To co mi zrobisz?I chcę cię oznajmić, że jesteśmy w równym wieku.

-Bang, bang Kubuś!-wykrzyczała Ola-Z nami się nie zadziera!

-Ty się nie odzywaj, bo jesteś pusta niż bęben!-zakpił z niej Kuba.

-Ty też, ale bęben ma dźwięk, lecz twój nikomu do szczęścia nie jest potrzebny!Spadaj z tond!-odpowiedziała mu Ola.Kuba stał tak przez jakieś dwie minuty nic nie mówiąc.W tym czasie zdążyliśmy dojść już na miejsce naszego pobytu.Przez całą drogę rozmawialiśmy i śmialiśmy się, a szczególnie z Kuby.

-Ja się czasem zastanawiam czy on ma mózg, a jak ma to jakiej wielkości-powiedziała Lipcia gdy już byliśmy na miejscu.

-Pewnie ma, ale we wielkości malutkiej rodzynki-powiedział Kamil po czym całą nasza piątka się zaśmiała.-Zamawiamy suchi?

-Masz jakiś tydzień leniwca czy coś?-zapytałam się.

-Tak, nic mi się nie chce!!!!-odpowiedział marudnie.

-Dobrze,dobrze zamówimy tylko mi się tu nie rozbecz!-powiedziała Ola.W czasie oczekiwania na jedzenie zagraliśmy w państwa miasta.Oczywiście jak zawsze wygrał Kamil.Wygrywa w tą grę od kiedy pamiętam, czyli kiedy pierwszy raz byliśmy nad morzem i już umieliśmy pisać.

-Ta gra to tańsza wersja psucza przyjaźni-zaśmiał się Artur.

-A ten droższy to co?-zapytała się Ola.

-Monopoly!!-zaśmiał się Artur, a my razem z nim.Potem czekaliśmy tylko na jedzenie.


Ponad 100 wyświetleń!Boziu jak pędzicie!Przepraszam, że nie było dawno rozdziałów, ale się nie wyrobiłam.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top