Rozdział 10
Na wrotkowisku wbrew pozorom nie było aż tak dużo osób. To znaczy- nie dużo jak na fakt iż był to ich pierwszy trening.
Może nie dla wszystkich ale dla Luny na pewno. Podczas rozmowy z Tamarą dowiedziała się że będą się tu przez jakiś czas ćwiczyć na zawody ogólno-krajowe. Podczas nich trenerka (którą jest oczywiście Tamara) będzie ich obserwowała i w terminie zbliżonym do terminu zawodów wytypuje 2 osoby które będą "główną parą" w układzie.
Nie miała jakiś wielkich ambicji chociaż gdzieś w podświadomości chciałaby znaleść się w tejże parze.
Rozejrzała się jeszcze tylko po sali. Znała wszystkie osoby lecz większą część tylko z widzenia.
Przynajmniej znam dobrze 2 osoby.. Chociaż 1 wolałabym nie znać. Zaraz co.
- Moi drodzy! Podejdzie. - Powiedziała Tamara która akurat weszła.
Wszyscy zwrócili głowy w jej stronę i wszelkie rozmowy ucichły. Każdy słuchał w napięciu co ma do powiedzenia.
- Jak widzę jest was - Tu zatrzymała się na chwile wymachując palcem, licząc wszystkich- 11? Chyba tak. Cieszę się że tyle was tu przybyło. Pierwszy trening będzie bardzo formalny, nie mamy w planach czegoś bardziej fizycego.
Po tych słowach dziewczyna rozejrzała się po twarzach innych osób. Większość i tak prawie nie zareagowała. Jedna tylko osoba wywróciła oczami jakby była to strata czasu.
I nie jest to Ameb- Znaczy Ambar..
- Jak już pewnie wszyscy wiecie- kontynuowała- za 6 miesięcy będzie odbywał się sławy światowej konkurs Que fest! Będą dwie kategorie. Dla par i dla drużyn. Po wielu dyskuskusjach doszliśmy do wniosku że.. - Tu na chwilę przerwała chcąc wzbudzić napięcie- Jam and Roller pokarze się na obu!
Nastolatla uniosła lekko brwi. No.. Tego zdecydowanie się nie spodziewała. Na pewno Tamara o czymś takim nie wspominała.
Chociaż kto wie? Przecież mogłam się rozkojarzyć albo coś. Właśnie w tym momencie to robisz.
-... Za 5 miesięcy! No to by było chyba na tyle.
Zaraz co? Znowu się rozproszyłaś!
Brunetka potrząsnęła lekko głową i już chciała podejść do Tamary aby zapytać się o co chodziło gdy nagle jej uwagę przykuło coś innego.
Matteo. Ciągnął za sobą Ámbar. W sumie mogłoby wydawać się to całkiem normalne. Ale na swój sposób nie było.
Luna jednak wzruszyła tylko na to ramionami i odjechała totalnie zapominając co jeszcze przed chwilą miała do zrobić.
Wjechała (z BuTa) do szatni zmierzając do swojej szafki. Po drugiej stronie stały tylko dwie dziewczyny zaciekle o czymś rozmawiając. Dziewczyna uśmiechnęła się tylko do nich nieśmiało i usiadła na pufce aby wdjąć wrotki.
Po dłuższej chwili nastolatka usłyszała nad sobą głos:
-Hej! Umm.. Przepraszam nie wiem jak masz na imię..
Luna uniosła głowę i powiedziała z lekkim uśmiechem:
-Luna. A ty wy to..?
- Ja jestem Jim a to moja przyjaciółka Yam!- Obie uśmiechnęły się serdecznie.- Ty też chciałabyś dostać się do drużyny?
Brunetka spojrzała na dziewczyny dziwnym wzrokiem i zapytała:
-Co? To my już nie jesteśmy w niej?
Obie zaśmiały się i blondynka, Yam odpowiedziała:
-Nie oczywiście że nie! W drużynie może znaleść się tylko 7 osób.
Przez chwilę milczała. Nie spodziewała się czegoś takiego. Myślała.. Że już w niej jest.
Cóż no to źle myślałaś. Ale kto jak nie ja? Udało mi się wywalić na prostej drodze z 1 małym kamykiem wystającym z drogi to z tym sobie nie poradzę?
-Wiecie, nawet nie wiedziałam! Ale mega dzięki za info. Wiecie Tamara możliwe że mi o tym mówiła ale jestem tak bardzo roztrzepana że mogłam zapomnieć.- Powiedziała Luna wkładając swoje wrotki do szafki i zamykając kłódkę.
Uśmiechnęły się do niej tylko i dziewczyna odwróciła się i odeszła.
Fajne są. Polubiłam je już.
Zaczęła kierować się w stronę wyjścia. Już miała wyjść gdy nagle o czymś sobie przypomniała.
Tamara! Idiotko miałaś się jej zapytać o co jej wtedy chodziło!
Zaczęła szukać trenerki. Nie miała pojęcia gdzie ją znaleść co wzmagało jej frustrację.
Kiedy wrotkowistko również okazało się pusne jęknęła z bezsilności.
Gdzież ta kobieta może być!? No.. Może być jeszcze w jednym miejscu ale wątpię.
Ruszyła w stronę szatni przy scenie. Była na 70% pewna że Tamary tam nie będzie ale zawsze mogła spróbować.
Kiedy dotarła pod same drzwi stanęła. Z szatni dochodziły jakieś przytłumione głosy.
Jakby ktoś się kłócił?
Muzyka niemalże zagłuszała to oczym owe osoby rozmawiały.
Przez chwilę Luna biła się z myślami. No bo z jednej strony mogła uchylić lekko drzwi i zobaczyćbczy wszystko jest w normie. Jednak z drugiej strony jak się po prostu kłócą to będzie trochę niezręcznie jak ją zobaczą.
Nawet bardzo.
Zerknęła jeszcze tylko ostatni raz na drzwi.
Były uchylone.
Właśnie w tym momencie rozsądek przegrał z ciekawością. Uchyliła jeszcze tylko o parę centymetrów drzwi i ze zmarszczonymi brwiami wyłapywała tylko niektóre słowa.
Słowa Matteo i Ámbar
Znowu się kłócą..
Nagle rozległ się trzask. Trzask jakby ktoś komuś dał z liścia.
Cholera. To znaczy- Cholibka bo za agresywnie się robi..
To był dla niej znak do wycofania się. Cofnęła się jaknajciszej i odeszła od miejsca całego zajścia. Przez chwilę jeszcze nie mogła zrozumieć co zaszło. Jakby ten jeden dźwięk wyłączył jej logiczne myślenie.
Jednak z każdą kolejną sekundą rozumiała coraz bardziej.
***
Um.
Tak.
Dawno nic nie wstawiałam XDD.
Ale żyje ^^
(Nie moge sie skupić dzwony w kościele walą jak szalone 😭)
Nwm.co jeszcze powiedzieć ;-;
Z ogłoszeń parafialnych:
Pod koniec tygodnia (w piątek) jadę na wakacje.
Może coś do tego czasu wstawię??
Postaram się.
Ale podczas wyjazdu nie będę miała neta więc z tym będzie już trudniej.
DLATEGO OD
2 DO 18 NIE BĘDZIE ROZDZIAŁÓW I RACZEJ MNIE NA WATT TEŻ (ale to może ulec zmianie)
DRUGIE OGŁOSZENIE
BĘDZIE MARATON
19 SIERPNIA.
NIE WIEM ILE BĘDZIE ROZDZIAŁÓW
NA PEWNO MIN. 3
To chyba tyle.
Nie wiem czy podobał wam się ten rozdział tak szczerze ;-;
Jest dłuższy..
Pisalam go wczoraj w nocy a chciałam coś wstawić
Edit. Cholibka zawsze i wszędzie.
(Trochę zepsułam ten moment ALE BYŁO ZA AGRESYWNIE NO CHOLIBKA CIEMNA I SZEROKA NO)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top