Rodział 11

Zaczynamy maraton :3
Część: 1/???

***

Tego dnia w Jam and Roller nie panował zbyt duży ruch. Na wrotkowisku nie było prawie nikogo. Jedyne osoby które zdecydowały się dziś odwiedzić to miejsce ćwiczyły nietrudne figury.

Luna wiedziała że będzie trudno dostać się do drużyny. Dlatego też musiała zacząć ćwiczyć ponieważ kiedy jeszcze mieszkała w Meksyku nie jeździła na wrotkach figurowo. No dobra znała parę formacji ale tylko te najprostsze jak strzałka czy jaskółka*.

Dlatego też zdecydowała że dziś nauczy się małego obrotu. Ten duży był w miarę prosty była pewna że z tym sobie poradzi.

Chociaż ten mały też jest prosty. Przecież będę musiała tylko podnieść przednią część wrotek. Nic trudnego.

Ale się przeliczyła. Kiedy tylko wjechała na wrotkowisko zrozumiała że mimo wszystko nie wie jak to zrobić.

Spróbowała.

Odepchnięcie, i obr-

Straciła równowagę i kółka same wyślizgnęły się do przodu równocześnie powodując upadek dziewczyny.

To będzie jednak trudniejsze niż myślałam..

Ale pomimo to dalej próbowała.

***

Po pół godzinie ćwiczeń tej samej figury Luna postanowiła zrobić sobie minimalną przerwę.

Dalej jej to nie wychodziło lecz mimo to dalej się starała.

Podjechała do bandy po czym chwyciła za swój bidon.

To serio jest dużo trudniejsze.

Zamyślona nie zauważyła jak na wrotkowisko wjechał Matteo. Widział on ostatnią próbę nastolatki.

Podjechał do niej i zapytał z pół uśmieszkiem:

- Co tu tak stoisz hm?

Luna drgnęła i spojrzała zdziwiona na chłopaka.

Zagadał do niej. On. Matteo król, zapuszony paw Balsano.

Mniej by ją już zdziwił Simon śpiewający serenady miłosne Dyrygentce.

- Nie twoja sprawa królu pawiu? Czemu to cię w ogóle interesuje?

Na palcach jednej ręki mogła zliczyć ile razy się do niej odezwał.

Jakby nie słysząc drugiego zdania odpowiedział unosząc jedną brew:

- Król Paw? Czemu mnie porównujesz do jakiegoś zwierzęcia co?

Wywróciła oczami i odpowiedziała:

- Taki frazeologizm z Meksyku.

- A więc jesteś z Meksyku?- Zapytał Matteo

- Tak a tak dokładniej to z Cancun. Pracowałam tam jako kelnerka z moim przyjacielem.- Odpowiedziała opierając się o bandę.

Luna sama nie wiedziała dlaczego mówi o tym wszystkim chłopakowi ale nie przeszkadzało jej to jakoś bardzo.

- Ah a więc mamy tu kelnereczkę?

Okej już żałuję.

- Nie, nie żadna kelnereczka napuszony pawiu.- Odpowiedziała opryskliwie po czym odjechała od chłopaka.

Martteo patrzył jeszcze chwilę na brunetkę po czym pojechał za nią mówiąc:

- Kelnereczkoo nie obrażaj się!

-Nie nazywaj mnie tak!

Chłopak uniósł jedną brew.

- Ale jak?

Luna przymknęła oczy ze zirytowania.

Jak jeszcze przed minutą dobrze mi się z nim rozmawiało!?

- No.. Tak jak teraz.

- Tak jak teraz czyli jak?? Przecież nic do ciebie nie mówię.- Odpowiedział z szyderczym pół uśmieszkiem

-Ughh zostaw mnie.

Odjechała znowu na drugi koniec wrotkowiska nie chcąc konfrontacji z chłopakiem.

Ustawiła się żeby jeszcze raz spróbować zrobić obrót.

Ostatnim razem przed przyjściem Matteo udało jej się nie wywrócić.

Nie udało się ale to już było coś.

Odepchnęła się od podłoża, uniosła przód wrotek i..

Zrobiła pół obrotu.

Poczuła jak odchyla się do tyłu i traci równowagę.

Upadła.

Znowu.

Jęknęła z bezsilności. Znowu jej nie wyszło. Jeszcze przy Matteo!

Uniosła wzrok i zobaczyła podjeżdżającego do niej bruneta.

-Pomóc ci kelnereczko?

Wywróciła oczami w duchu i odparła krótko:

- Nie dzięki.

Spróbowała wstać lecz znowu osunęła jej się wrotka i ponownie upadła.

Ugh.

- Daj rękę pomogę ci. No nie patrz się tak na mnie nie zjem cię.- Powiedział po czym wyciągnął rękę w stronę dziewczyny.

Niechętnie przyjęła jego pomoc i ujęła jego dłoń.

Wstając znowu się poślizgnęła upadając na Matteo.

Zaskoczony podtrzymał ją za ramiona.

-Wiem że na mnie lecisz ale że aż tak?

Oburzona z lekkim rumieńcem rzuciła wściekle:

-Jesteś bezczelny! Myślisz że wszyscy na ciebie lecą?!- Odsunęła się od niego i powiedziała- A poza tym to poślizgnęłam się.

- Taaa na pewno.

Wywróciła oczami i odjechała w stronę szatni.

Głupi dupek.

***

Pierwsza część już jest :DD

Jak wam się podobał rozdział??

Pisałam ten rodział 2h bo co chwile z kimś rozmawiałam.

Ale jest chyba git:))

Wyczekujcie kolejnego rozdziału!

Całuski😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top