Prolog
Był wieczór. Słońce leniwie chowało się za morzem żeby ustąpić miejsca nocy. Właśnie w ten wieczór dwójka przyjaciół siedziała na plaży głośno się z czegoś śmiejąc.
Dziewczyna o kręconych kasztanowych włosach położyła głowę na ramieniu chłopaka i powiedziała:
- Simon.. Mam nadzieję że zawsze będziemy przyjaciółmi
Chopak posmutniał nieco ale położył brunetce ręke na ramię i powiedział:
- Ja.. -zawachał się lecz po chwili zrezygnował - też mam taką nadzieję.
Luna widziała zmieszanie Simona lecz nie odpowiedziała. Patrzyli jeszcze przez chwilę na zachodzące słońce. W końcu Luna postanowiła przerwać ciszę błachym pytaniem.
- Chcesz iść do mnie na kolację? - dziewczyna uśmiechnęła się i szturchnęła przyjaciela - Mama zrobiła dziś gulasz
Twarz chłopaka od razu się rozpromieniła.
- Naprawdę!? Przecież to moje ulubione danie!!
Dziewczyna roześmiała się i powedziała:
- Ty chyba masz same ulubione dania bo nieważne co ci mówię że będzie ty i tak reagujesz w ten sam sposób!
- Może masz nieco racji panienko Valente- Nagle Simon wstał i wziął brunetkę na ręce.
- Simon!! Simon co ty robisz!!! - Krzyknęła dziewczyna dalej się śmiejc.
- Simobil właśnie zarezerwował ci wycieczkę do -tu Simon zrobił krótką pauzę chcąc utrzymać przyjaciółkę w niepewności - do morza!!
- Co!? Simon nie!!! - dziewczyna wymachiwała rękami i piszczała lecz nic jej to nie dało bo i tak po chwili ociekała wodą.
- Jeszcze ci pokażę!! - Luna pogroziła palcem zanoszącemu się śmiechem Simonowi.
Kiedy chłopak to zobaczył to zaczął uciekać. Dziewczyna wywróciła oczami choć na jej twarzy widniał uśmiech
- Wracaj tu!!
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Luna wpadła do domu a za nią wbiegł Simon. Oboje byli przemoczeni. Na ten widok Monica uśmiechnęła się lekko i poktęciła głową każąc Lunie się przebrać. Simonowi oczywiście nie mogła.
Kiedy wszyscy usiedli to stołu Luna zauważyła że jej rodzice są czymś zmartwieni. Zaniepokojiła się nieco i zapytała:
- Mamo? Tato? Wszystko okej?
Monica i Muigel spojrzeli na siebie. Oboe westchnęli po czym tata Luny zabrał głos:
- Luna.. Dostałem awans..
-To świetnie!- Powiedziałam Luna i uśmiechnęła się promienne.
- Nie.. Nie w tym rzecz.. Musimy się przeprowadzić.. Do Buenos Aires..
Kiedy Muigel skończył mówić Luna poczuła że jej serce pęka na małe kawałeczki. Spojrzała na Simona. On również wyglądał na zszokowanego.
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Luna ciągnęła za sobą walizkę. Właśnie wychodziła z jej domu. Z jej s t a r e g o domu. Przygryzła wargę. Musiała być silna. Wpakowała walizkę do samochodu. Odwróciła się żeby zobaczyć po raz ostatni Cancun. W jej oczach błysneły łzy ale szebko je wytarła. Już miała wchodzić do samochodu kiedy usłyszała że ktoś ją woła. Odwróciła się. Biegł ku niej Simon.
Kiedy dobiegł wydyszał:
- Nie.. Nie mogłem ci pozwolić wyjechać bez pożegnania - obiął brunetkę i szepnął - Będe za tobą tęsknić
W oczach dziewczyny pojawiło się jeszcze więcej łez lecz szepnęła:
- Mi ciebie też.. Nawet nie wiesz.. Jak bardzo..
Chłopak wziął twarz swojej przyjaciółki w ręce i powiedział:
-Luna.. Nie zapominaj się umiechać.. Bo jeste niesamowitą dziewczyną..
-Do widzenia Simon.. Kocham cię - Luna przytuliła swojego przyjaciela po raz ostatni i wsiadła do auta.
Zanim pojazd zdążył się na tyle oddalić żeby nie było widać chłopaka dziewczyna po raz ostatni spojrzała w jego stronę. Pokazywał jej kciuki do góry lecz zdążyła jeszcze dostrzec że po jego policzkach również spływają łzy.
Wiem.. Trochę chaotyczny ten rozdział... Ale miałam niesamowitą wenę. :) Kolejne rozdziały będą lepsze (i dłuższe) obiecuję :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top