•7•

Lea zapisywała właśnie kolejne zdanie notatki, kiedy niespodziewanie ciszę w klasie przerwał głośny krzyk dzwonka. Dziewczyna aż się wzdrygnęła; mimo, że chodziła do Czarum już dobre parę lat, nadal nie przyzwyczaiła się do drących się co przerwę na całe gardło dzwonków.

Wiedźma otworzyła swoją torbę, po czym spakowała do niej rzeczy z ławki. Po rozmowie z Edriciem i Emirą czuła się o wiele lepiej i powoli wracała do codziennej rutyny. Zaczęła także rozważać poinformowanie rodziców o tym, że dołączy do Cesarskiego Kowenu (oczywiście bez mówienia im całej prawdy), bo nie sądziła, żeby udało jej się, bez łamania prawa, wymigać od tego.

Nastolatka podniosła się z krzesła i razem z resztą klasy opuściła pomieszczenie. Akurat zaczynała się trochę dłuższa przerwa obiadowa, więc dziewczyna skierowała się w stronę stołówki. Po przekroczeniu progu pomieszczenia, wzięła do rąk tacę, ułożyła na niej talerz z kanapkami i sałatką oraz kubek z Jabłkową Krwią, po czym rozejrzała się po sali. Mimo że przerwa dopiero co się rozpoczęła, już prawie wszystkie stoły były zajęte. Po chwili jednak dziewczynie udało się dostrzec wolny stolik na końcu sali, w stronę którego od razu ruszyła. Równie dobrze mogła dosiąść się do znajomych z klasy, ale zdecydowanie wolała zjeść w ciszy.

Gdy Lea była już prawie przy wypatrzonym przez siebie stoliku, niespodziewanie przed nią pojawiła się Luz. Wiedźma wzdrygnęła się i gwałtowniej poruszyła tacą z jedzeniem, przez co odrobina Jabłkowej Krwi się wylała.

— Cześć, Leo! — Luz posłała jej radosny uśmiech. — Może usiądziesz ze mną, Witką i Gusem?

— Oh, nie, dziękuję — odparła szybko Lea, do której dopiero po chwili dotarł sens słów dziewczyny. Nastolatka spróbowała wyminąć uczennicę Sowiej Damy, jednak ona mimo wszystko chwyciła ją za ramię i pociągnęła w stronę stolika, przy którym siedziała już dwójka uczniów, najpewniej przyjaciele Luz.

Lea na początku próbowała wyswobodzić się z uścisku czternastolatki, jednak po zorientowaniu się, że jedyne, co to przynosi, to więcej rozlanej Jabłkowej Krwi, postanowiła po prostu podążać za nią i skupić się na utrzymaniu w szklance tej resztki napoju, która w niej pozostała.

Kiedy dziewczyny podeszły do stolika, Luz niemalże siłą usadziła Leę na ławce, po czym sama zajęła miejsce naprzeciwko.

— Okej, Leo, to jest Witka. — Luz wskazała na turkusowowłosą dziewczynę, która posłała Lei lekki uśmiech. — A to Augustus. — tym razem nastolatka wskazała na czarnowłosego chłopaka.

— Miło was poznać. — Lea posłała im wymuszony uśmiech. Nie miała pojęcia, dlaczego Luz postanowiła zaprosić ją do swojego stolika, skoro rozmawiały tylko raz i to dość dawno.

— Wyglądasz na dosyć niewyspaną — zauważyła Witka, biorąc do ręki swoją kanapkę.

Lea automatycznie przetarła oczy dłonią.

— Mam dużo nauki i czasami po prostu dość dużo czasu spędzam nad książkami — odpowiedziała. Po części było to prawdą, jednak nadal jej niewyspanie wynikało głównie z sytuacji ze Złotym Strażnikiem.

Po tej krótkiej wymianie zdań pomiędzy uczniami zapanowała niezręczna cisza. Luz i jej przyjaciele zajęli się swoimi posiłkami, więc Lea także spróbowała coś zjeść. Miała z tym niewielki problem, gdyż w środku była cała zestresowana i ledwo dawała radę przełknąć kęsy. Nie wiedziała dokładnie, czym ten niepokój był spowodowany i za nic nie potrafiła go pokonać.

— Więc... — zaczęła po paru minutach Luz, starając się przerwać tę nieznośną ciszę. — Słyszałam, że twoi rodzice mają sklep z eliksirami. Ida bardzo go chwali. Zamierzasz przejąć interes po nich?

— Raczej nie, ale kto wie, co przyniesie przyszłość. — Lea zaśmiała się cicho, mając w pamięci ostatnie wydarzenia. Gdyby ktoś jej parę miesięcy wcześniej powiedział, że wda się w niezbyt ciekawą sytuację ze Złotym Strażnikiem, to stwierdziłaby, że coś jest z nim nie tak.

Pomiędzy towarzyszami ponownie zapanowała cisza. Nie znali się zbyt dobrze i niezbyt wiedzieli, na jaki temat zacząć rozmowę.

— Tak w ogóle, to... — zaczął w pewnym momencie Gus, ale jego wypowiedź została brutalnie przerwana przez Edrica i Emirę, którzy zajęli miejsca po obu stronach Lei.

— Cześć wam! — powiedzieli chórem.

— Hejka — odpowiedziała Luz, posyłając im uśmiech, podczas gdy Lea przeklęła w myślach, biorąc do ust kęs sałatki. Chciała zjeść posiłek w ciszy i samotności, a tymczasem wylądowała przy stole z pięcioma innymi osobami, z czego trzy ledwo co znała.

— Wiecie już, z kim pójdziecie na Grom? — spytała Emira.

— Najpewniej razem z Witką pójdziemy jako przyjaciele, tak jak zawsze. — Gus wzruszył ramionami.

— To ja pójdę razem z wami! — oznajmiła Luz, obejmując przyjaciół.

— Wiecie, że Emirę zaprosił jakiś chłopak z profilu abominacji? — rzucił Edric, kompletnie nie zwracając uwagi na oburzone spojrzenie siostry i dalej popijając swój napój.

— W przeciwieństwie do ciebie mną się chociaż ktoś zainteresował — odgryzła mu się.

Luz parsknęła śmiechem i przez chwilę przy stoliku ponownie panowała cisza.

— A ty, Leo? Idziesz z kimś na bal? — spytała uczennica Sowiej Damy, a szesnastolatka momentalnie poczuła na sobie spojrzenia pięciu par oczu.

— Szczerze mówiąc, to nie za... — zaczęła, biorąc do ust kęs sałatki, ale Edric brutalnie jej przerwał.

— Jakbyś nie miała z kim iść, to zawsze możesz ze mną. No wiesz, jako przyjaciele — oznajmił, sprawiając, że Lea zaczęła krztusić się ogórkiem.

— Jak my nawet nie jesteśmy przyjaciółmi — powiedziała w końcu, ocierając łzy, które napłynęły jej do oczu.

— Ale kiedyś byliśmy i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby znowu nimi być. Zresztą, Emira nie da mi spokoju, jeśli znowu pójdę sam — dodał ciszej, na co wiedźma przewróciła oczami. Reszta przypatrywała się tej wymianie zdań z nieskrywanym rozbawieniem.

— Nie sądzisz, że kiedy pójdziesz ze mną, nie da ci spokoju z innego powodu? — Lea uniosła brwi. Chłopak przez chwilę milczał, a wiedźma wykorzystała ten moment, żeby szybko dokończyć posiłek i pozbierać swoje rzeczy. — Tak czy siak nie mam w planach wybierać się na Grom. Mam trochę nauki — powiedziała, wstając.

— To tym bardziej powinnaś pójść. Przydałoby ci się trochę odpoczynku od nauki — stwierdziła Emira, łapiąc ją za rękę. — No i nie chciałam tego mówić, ale na chwilę obecną wyglądasz jak zombie po przejściach, więc chwila rozrywki dobrze by ci zrobiła.

Lea posłała jej ostre spojrzenie, po czym wyswobodziła rękę z uścisku.

— Jednak wolałabym zostać w domu. Do zobaczenia. — po tych słowach nastolatka odeszła od stolika i skierowała się w stronę wyjścia. Odłożyła tacę na przeznaczony do tego stolik i opuściła pomieszczenie. Na chwilę zatrzymała się na korytarzu, żeby zerknąć na plan lekcji i zorientować się, gdzie ma następne zajęcia, po czym ruszyła przed siebie. Podczas drogi do klasy dwa razy była świadkiem, jak uczniowie zapraszali się wzajemnie na Grom. Wiedziała, że większość szkoły uwielbia tę imprezę. Sama nie była jakąś wielką fanką i zazwyczaj bywała tylko na fragmencie balu. W tym roku zdecydowała się jednak w ogóle zrezygnować z uczestnictwa.

Nastolatka przekroczyła próg klasy akurat w chwili, kiedy dzwonek ponownie zadzwonił. Usiadła na swoim miejscu, wyciągnęła książkę i zaczęła czytać, wiedząc, że nauczyciel bardzo lubi spóźniać się na lekcję.

~🦉~

Lea potknęła się i z trudem utrzymała równowagę. Paczki, które trzymała w rękach, prawie jej wypadły. Dziewczyna zatrzymała się i poczekała, aż przestaną się chwiać, po czym ruszyła dalej przed siebie. Skoro nie wybierała się na Grom, miała wolne popołudnie i zdecydowała udać się z mamą do Latissy po zakupy do sklepu.

Idąc przed siebie ulicą w stronę sklepu, w którym akurat właśnie znajdowała się jej matka, Lea kątem oka dostrzegła paru skautów z Cesarskiego Kowenu oraz... Dziewczyna aż się zatrzymała i jęknęła, kiedy rozpoznała pelerynę Złotego Strażnika. Na szczęście chłopak był odwrócony tyłem i najwidoczniej wydawał skautom rozkazy, bo jej nie zauważył.

Początkowo wiedźma chciała jak najszybciej przejść do sklepu i później jakoś starać się unikać Huntera, bo była pewna, że ich spotkanie skończyłoby się dosyć ostrą wymianą zdań, ale uświadomiła sobie, że równie dobrze może mu najpierw uprzykrzyć życie.

Lea zatrzymała się tuż przy rogu sklepu, upewniła się, że nikt nie zwraca na nią uwagi, po czym oparła pudła na jednej ręce i, modląc się, żeby jej nie pospadały, zrobiła palcem okrąg, tworząc korzeń tuż pod stopami Złotego Strażnika. Ponownie złapała paczki obiema rękami, obserwując, jak Hunter odsyła gdzieś skautów, po czym sam zamierza ruszyć ulicą, ale potyka się o wyczarowany korzeń i wywala się na ziemię.

Nastolatka zachichotała pod nosem i szybko schowała się za rogiem, żeby Złoty Strażnik jej przypadkiem nie zauważył. Odczekała chwilę, po czym wyjrzała zza niego i zobaczyła, jak chłopak podnosi się. Z rozbawieniem obserwowała, jak odtrąca dłoń skauta, który postanowił pomóc mu wstać, po czym otrzepuje pelerynę i rusza przed siebie ulicą. Po chwili jednak do rozbawienia doszło inne uczucie, które wprawiło wiedźmę w lekkie zakłopotanie. Nie ważne, jak bardzo chciała się go pozbyć, ono nadal było obecne.

Wdzięczność. Lea zaczęła czuć wdzięczność w stosunku do Złotego Strażnika.

Nastolatka próbowała sobie wmówić, że jej relacje z nim nie są zbytnio przyjazne, ale nie potrafiła zaprzeczyć, że jednak w jakiś dziwny i pokręcony sposób to właśnie dzięki Hunterowi zaczęła ponownie rozmawiać z Edriciem i Emirą.

Lea westchnęła i kątem oka zauważyła swoją mamę, która zdążyła wyjść ze sklepu i teraz rozglądała się za swoją córką. Nastolatka ruszyła w jej kierunku, starając się zastawić twarz pudłami, bo nadal nie była pewna, czy Złoty Strażnik nie postanowi się odwrócić.

— Na pewno nie przeszkadza ci noszenie tylu paczek? — spytała Aurora, zauważając, jak podchodzi do niej szesnastolatka. Sama także trzymała parę pakunków.

— Tak, jest dobrze — odparła dziewczyna, poprawiając odrobinę ustawienie pudeł. — Mamo, pamiętasz, że dzisiaj jest Grom?

— Owszem, pamiętam.

— Wiem, że obiecałam ci pomóc i że na początku nie miałam w planach na niego iść, ale chyba zmieniłam zdanie. Nie będzie ci przeszkadzać, jeśli wrócę teraz do domu? — Lea niezbyt wiedziała, co spowodowało tę nagłą zmianę decyzji, ale po prostu nabrała ochoty na spędzenie popołudnia i wieczoru w szkole w towarzystwie Edrica i Emiry.

— Oczywiście. Ale mogłabyś wziąć ze sobą parę paczek? Nie dam rady ich sama wszystkich unieść. — kobieta się zaśmiała.

— Nie ma sprawy. — Lea oddała mamie parę pakunków, po czym przełożyła resztę do jednej ręki. W jej drugie dłoni pojawił się kij z palizmanem, na którym wiedźma usiadła, starając się nie wywalić paczek. — I dziękuję.

Droga do domu zajęła nastolatce parę minut. Po przekroczeniu progu mieszkania, odłożyła paczki na stół w kuchni i skierowała się do swojego pokoju. Nie planowała udawać się na bal, więc nie szykowała żadnych ubrań na tę okazję, jednak w końcu udało jej się znaleźć zieloną sukienkę, którą miała na sobie na urodzinach kuzyna parę miesięcy wcześniej. Szybko się przyszykowała, po czym skierowała się w stronę Czarum. Kiedy dotarła pod mury szkoły i zerknęła na zegarek, zorientowała się, że na bal spóźniła się tylko niecałą godzinę. Uśmiechnęła się do siebie, po czym wkroczyła do środka.

Podczas drogi na salę przyglądała się porozwieszanym dekoracjom. Niby były tam one już od paru dni, ale dziewczyna wcześniej jakoś nie zwracała na nie uwagi.

Po przekroczeniu progu pomieszczenia, Lea rozejrzała się po nim. Tak jak na korytarzach tutaj także na ścianach i suficie znajdowały się dekoracje. Po parkiecie tańczyło parę par, większość uczniów siedziała jednak na trybunach, pogrążona w rozmowach. Nastolatka niemalże od razu dostrzegła Emirę i Edrica i ruszyła w ich stronę.

— Cześć — powiedziała, siadając obok rodzeństwa.

— Czyli jednak zdecydowałaś się przyjść. — Edric posłał jej uśmiech. — Czyżby mój urok osobisty zadziałał?

— Nie. Nadal jest na minusie — odparła nastolatka, po czym zwróciła się do Emiry. — Gdzie jest ten chłopak z profilu abominacji, z którym rzekomo miałaś tutaj przyjść?

— Ah, po prostu wypił za dużo Jabłkowej Krwi i zjadł odrobinę za dużo ciastek, źle się poczuł i musiał wrócić do domu.

Lea uniosła zdziwiona brwi. Wolała nie pytać, ile owy chłopak musiał zjeść i wypić, żeby poczuć się źle już w pierwszej godzinie imprezy.

— A ty dlaczego postanowiłaś jednak zaszczycić nas swoją obecnością?

— Cóż. Rozmyślałam trochę nad słowami Edrica i doszłam do wniosku, że może jednak dobrze by było odnowić naszą znajomość. Oczywiście, jeśli też byście chcieli. — wiedźma przygryzła lekko wargę. Zależało jej, żeby ponownie zacząć się przyjaźnić z rodzeństwem Plagów. Już na wiele miesięcy przed sytuacją ze Złotym Strażnikiem dziewczynie zaczął przeszkadzać fakt, że nie utrzymuje bliskiego kontaktu z prawie nikim. Oczywiście spędzała dość sporo czasu z Anitą, ale między nimi były dwa lata różnicy i nie zawsze się dogadywały. A teraz czuła, że tym bardziej potrzebuje jakiegoś dobrego znajomego, z którym mogłaby pogadać.

— Jasne. — Edric posłał jej uśmiech, na co Lea odetchnęła z ulgą. — To może na dobry poczatek uprzykrzymy trochę życie tym zakochanym parom? — wskazał na nadal tańczące osoby na parkiecie.

— Wolałabym nie. — uśmiechnęła się lekko szesnastolatka. Może i brzmiało to odrobinę zachęcająco, ale jak na razie wolała nie mieszać w tego typu rzeczy.

— To może pomożesz nam zeswatać Anitę z Luz? — zaproponowała Emira.

Lea popatrzyła na nią zaskoczona.

— Co?

— Nie mów, że nic nie zauważyłaś.

— Od dość dawna nie rozmawiałam z Anitą, a z Luz prawie w ogóle się nie znam — odparła lekko zmieszana dziewczyna.

— No cóż. To i tak nie zmienia faktu, że Nitka planowała zaprosić uczennicę Sowiej Damy na dzisiejszy bal, tylko że coś jej nie wyszło.

— I że Luz zaproponowała Anicie, że zastąpi ją w roli Królowej Balu.

— Tak czy siak wolę się w tego typu rzeczy nie mieszać, dopóki nie dowiem się o tym więcej. I z bardziej wiarygodnego źródła — stwierdziła, czym zasłużyła sobie na odrobinę urażone spojrzenia bliźniaków.

Cała trójka przez chwilę w milczeniu obserwowała tańczące pary.

— A tak w ogóle, myślałaś coś nad tym, jak zmusić Złotego Strażnika do zmiany zdania? — zagadnęła w pewnym momencie Emiry.

— Myślałam. Ale wszystkie pomysły miałam raczej nielegalne, a ja już mam dość łamana prawa. Przynajmniej na razie. — Lea cicho się zaśmiała.

— Też się trochę nad tym zastanawiałem — oznajmił Edric. — I chyba wiem, co możesz zrobić. Upozuruj swoją śmierć!

W odpowiedzi na swoją wypowiedź, chłopak otrzymał ostre spojrzenie od siostry oraz, kiedy już zdołała się otrząsnąć z początkowego zdumienia, parsknięcie śmiechu od Lei.

— Tak, to jest idealny pomysł — stwierdziła, nadal chichocząc. — Upozoruję swoją śmierć, później będę się ukrywać i szkolić na najlepszą wiedźmę na Wrzących Wyspach, może poproszę Sowią Damę o pomoc. Pod fałszywym nazwiskiem będę łamać prawo, przeszkadzać Cesarskiemu Kowenowi i ogólnie wkurzać Złotego Strażnika, przez co zostaniemy wielkimi wrogami, aż w końcu, po wielu latach, wyzwę go na pojedynek i wtedy powiem mu, kim naprawdę jestem. Tytanie, jego reakcja będzie bezcenna. — pod koniec już cała trójka zanosiła się śmiechem. Wymyślona sytuacja była absurdalna pod każdym możliwym względem.

Znajomi zdołali się uspokoić, dopiero kiedy po sali rozległ się głos dyrektora Piąchy, oznajmiający, że już za chwilę odbędzie się walka z Gromem. Tańczące pary zeszły z parkietu, a Lea, wpatrując się nadal z uśmiechem na ustach w dyrektora, poczuła, że pierwszy raz od dawna jest w pełni szczęśliwa.

~•~

Liczba słów: 2355

To zdecydowanie jak dotąd najdłuższa część XD

Zastanawiałam się, czy nie podzielić tej części na dwie krótsze, ale stwierdziłam, że mi się nie chce xD

Miałam w planach wstawić tę część na Halloween, ale coś mi nie pykło, więc wstawiam z tygodniowym opóźnieniem xD

Ogólnie, miałam 3 rzeczy, które motywowały mnie do pisania

Po pierwsze, zapomniałam wam w tamtej części podziękować za 50 głosów pod całą serią. Teraz niby ta liczba zdążyła przekroczyć już 90, ale i tak dziękuję ^^

Po drugie, wasze głosy i komentarze. Niby za każdym razem, gdy widzę, że nowa osoba zaczyna to czytać, to mam takie Dlaczego, ale koniec końców bardzo mnie to motywuję, więc dzięki ^^

No i po trzecie, doszłam do wniosku, że nudzi mi się w życiu i że dam wam linki do one shota i quizu, które wstawiłam na swój profil na sq. Niby one shota też bym tutaj mogła wstawić, ale jak na razie mi się nie chce xD

Więc tutaj one shot --->

A tutaj quiz --->

Plus jakimś magicznym cudem miałam chęci do pisania tej części

W pewien czwartek przed Halloween, kiedy to miałam masę rzeczy do ogarnięcia, nabrałam nagle ochoty na pisanie tego i jakimś cudem utrzymało mi się to do teraz xD

Well, teraz bym mogła zrobić narzekanie, co mi się nie podoba w tej części, ale po pierwsze nie chce mi się, a po drugie wiem, że was to nie ciekawi, więc to pominę xD

Postaram się wstawić kolejną część jeszcze w tym roku, ale jeśli mi się nie uda, to pojawi się po premierze 2 odcinka 3 sezonu toh

Opinie mile widziane i do kolejnej części ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top