Twenty Six

Obudził mnie budzik ustawiony na godzinę ośmą. Wstałam z łóżka. Wyciągnęłam z walizki białą bluzkę i szare spodnie z dziurami na kolanach. Weszłam do łazienki. Założyłam czyste ubrania, a następnie wykonałam najpotrzebniejsze rzeczy. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Opuściłam łazienkę, a na moje miejsce weszła Lena. Nałożyłam na bluzkę jeszcze jakiś sweterek oraz płaszcz i szalik. Na stopy założyłam białe superstary. Bliźniaczka po chwili była już gotowa, na co się zdziwiłam. Schowałam komórkę i wyszłyśmy z pokoju. W holu czekała na nas Ewa. Śniadanie postanowiłyśmy zjeść na mieście, ponieważ dzisiaj niestety wracamy. Ewa leci do Polski, a my do Finlandi. Stwierdziłyśmy, że pójdziemy do Mc Donalda. Zamówiłam jak to zwykle kanapkę i sok pomarańczowy. Blondynki zamówiły to samo. Zjadłyśmy śniadanie i poszłyśmy na miasto. Zwiedziłyśmy prawie cały Londyn, gdy już musiałyśmy się zbierać, ponieważ o piętnastej mamy z Leną lot do Lahti, a jeszcze musimy się spakować i ogarnąć w pokoju. Weszłyśmy do pomieszczenia i od razu zabrałyśmy się za sprzątanie i dopakowywanie ubrań i innych pierdoł. Po godzinie byłyśmy już na lotnisku. Ewa leci o szesnastej do Polski. Pożegnałyśmy się i skierowałyśmy się w stronę odprawy. Po niecałych dziesięciu minutach siedziałyśmy już na pokładzie samolotu do Finlandi.

**

Około osiemnastej trzydzieści byliśmy już na miejscu. Na lotnisku miał na nas czekać Małysz, ponieważ skoczkowie są na przygotowywaniach do konkursu. Wsiadłyśmy do auta i pojechałyśmy najpierw pod hotel, gdzie zostawiłyśmy w naszym tymczasowym pokoju walizki, a następnie pojechałyśmy na skocznie. Zdążyłyśmy akurat na skok Kamila. Usiadł na belce, a my czekałyśmy na niego obok miejsca dla lidera, na którym aktualnie stał Kraft, a obok niego Wellinger. Stoch wylądował, a następnie odpiął narty. Gdy nas ujrzał od razu na twarzy pojawił mu się uśmiech.

- Jak lot? - zapytał z uśmiechem, jednocześnie przebierając się.

- W miarę dobrze. - odparła Lena.

Nagle obok nas pojawił się Tande razem z Peterem.

- Wróciłyście! - krzyknął uradowany Tande.

- Drzesz się jakbyś zobaczył czekoladę. - powiedział jakiś głos, który dobrze znam. Domen. Podeszłam do niego i zaczęłam się śmiać.

- Widzisz podeszłam do ciebie i nie zesrałam się w gacie na twój widok. - odparłam, cały czas się śmiejąc, a on tylko przewrócił oczami. Koło niego pojawił się plastik.

- Lilunia brzydunia do nas wróciła. - uśmiechnęła się, znaczy próbowała, bo tyle botoksu ona ma w sobie, że nie wiem co.

- Zamknij ryj pusta dziwko. - warknęłam. - Obraź mnie albo kogo kolwiek z mojego Teamu, prócz tego kradzieja hotek Wellinger'a, a twój ryjek już nie będzie taki uśmiechnięty. - uśmiechnęłam się i odeszłam od nich. Przybiłam piątek z Leną.

- Tak trzymaj siostrzyczko. - przytuliła mnie.

Wróciliśmy do hotelu, a trenerzy stwierdzili, że zrobią jakiś maraton filmowy i każdy ma przyjść, łącznie ze mną i Leną. Weszłam do pokoju, a za mną blondynka. Zdjęłam odzież wierzchną, a następnie wyciągnęłam z walizki szare dresy i białą bluzkę z napisem Lelinator. Lena ubrała to samo tyle, że bluzka była szara. Włosy związałam w kucyka. Telefon schowałam do kieszeni dresów. Obie z siostrą opuściłyśmy nasz pokój. Weszłyśmy do dużego pomieszczenia, gdzie wszyscy się zbierali. Usiadłam obok Leny i Maćka. Gdy każdy już był trenerzy postanowili, że obejrzymy Szybcy i Wścielki 7. Każdy był zadowolony z wyborów trenerów. Nagle poczułam jak ktoś kopie mnie w plecy. Odwróciłam się i zobaczyłam mojego byłego, który całował się z Weroniką.

- Kopnij mnie jeszcze raz, a nie skoczysz już nigdy. - warknęłam i pokazałam mu środkowego palca.

Patrzyłam się na ścianę, na której był wyświetlany film. Nagle zauważyłam jak noga Weroniki kopie Lenę, a noga Domena mnie. Odwróciłam się napięcie i wstałam, a Lena za mną. Pociągnęłam siedemnastolatka na korytarz. Bliźniaczka wyciągnęła tak samo plastika.

- Nie rozumiesz prostego słowa nie kop mnie, idioto? - zapytałam, a on kiwnął głową na nie z chytrym uśmiechem. - Nie? To zaraz ci pomogę. - walnęłam go z całej siły z liścia, a on aż prawie upadł. Złapał się za obolały policzek. - A tobie radzę nie zbliżać się do mnie i do Leny, bo skończysz gorzej. - uśmiechnęłam się, a następnie pociągnęłam Lenę do sali, w której odbywa się maraton filmowy.

***
Obiecany ROZDZIAŁ dla WAS ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top