Twenty Seven
Obudziłam się leżąc na Lenie, w dodatku spaliśmy na sali, gdzie wczoraj oglądaliśmy film. Podniosłam głowę z tyłka blondynki. Nikogo po za nami nie było. Wstałam z podłogi, a następnie próbowałam obudzić bliźniaczkę.
- Lena wstawaj. - szturchnęłam ją reką.
Blondynka z trudem wstała z podłogi. Podeszłyśmy do drzwi i chciałyśmy je otowrzyć, ale były zamknięte. Spod drzwi wleciała karteczka.
Nie wyjdziecie stąd. Nikt wam nie otworzy zostaniecie tutaj na zawsze.
Wasza koleżaneczka Weronika i Demonek
- Kurwa. - zaklnęłam pod nosem. - Chłopaków nie ma dzisiaj cały dzień w hotelu.
- Jak wydostaniemy się stąd to zabije tą lalunie gołymi rękami. - warknęła Lena. - Ej mam pomysł. Masz telefon? - kiwnęlam głową na tak i wyciągnęłam go z kieszeni. - Nagramy się na snapa, to może ludzie z Finlandi, nam pomogą. - uśmiechnęła się.
Odblokowałam telefon, a następnie razem z Leną nagrałyśmy wideo na Snapchata. Po dwóch minutach było już prawie sto tysięcy wyświetleń. Usłyszałam krzyki zza okna. Otwarłam je i zobaczyłam fanów.
- W którym pokoju jesteście? - krzyknął jakiś chłopak po angielsku.
- Trzystaosiem, piętro trzecie! - krzyknęłam, a po chwili jakieś dwie osoby wbiegły do hotelu. Po niecałych dziesięciu minutach, otworzyli drzwi. Przytuliłam dziewczynę i chłopaka, a następnie pobiegłam do pokoju.
Wbiegłam do niego jak torpeda. Wyciągnęłam z walizki czarne legginsy i czerwoną bluzę. Założyłam czyste ciuchy, a następnie umyłam zęby i zrobilam makijaż. Na stopy założyłam białe superstary, a na plecy kurtkę i szalik. Zabrałam telefon i wybiegłam z pokoju wraz z siostrą. Biegłyśmy w stronę skoczni. Po pięciu minutach byliśmy na miejscu. Chłopaki mieli trening razem ze wszystkimi kadrami. Podeszłam do Domena i kopnęłam go w krocze, a następnie bez słowa odeszłam. Chłopaki się śmiali z niego, nawet Peter i Cene. Lena podeszła do plastika i popchnęła ją w zaspę i odeszła.
- Liliana, Lena do mnie. - odparł Walter Hofer, a chłopaki zrobili "Uuu".
- Zamknąć ryje, bo pożałujecie tego, że się urodziliście. - warknęła Lena.
Weszłyśmy do biura Hofera.
- Co to miało znaczyć? - zapytał, łagodnym tonem.
- Odwet za odwet. Zamknęli nas w pokoju, w hotelu. - powiedziałam.
- Poczekajcie zawołam tamtych. - odparł, a następnie zawołał plastika i Domena. Stanęli obok nas. - Teraz wasza kolej tłumaczcie się, dlaczego zamknęliście je?
- My ich nie zamknęliśmy. - powiedział Domen. - Coś sobie ubzdurały.
- Kłamiesz idioto. - wyciągnęłam komórkę i pokazałam nagranie i zdjęcie kartki, na którym były widocznie napisane ich podpisy. Hofer się na nich spojrzał groźnym wzrokiem. - I co łysowo wam?
- Boże jak ja żałuje, że z tobą byłem... - odparł siedemnastolatek.
- Ja też, wolalabym, żeby zakochał się we mnie Wellinger niż ty. - powiedziałam.
- STOP! - krzyknął Walter. - Domen i Weronika zostają ukarani, za to co zrobili. Karę wyznaczę wam później. Lila i Lena zostają. - dwójka popaprańców opuściła biuro. - Dobra robota z tą Weroniką. Każdego tutaj wkurza.
- Niech pan da jej karę i ją wyśle do domu. - powiedziała Lena, a on poparł jej zdanie i kazał nam wyjść.
Opuściłyśmy biuro. Chłopaki poszli do swoich szatń, oprócz Cene, który rozmawiał z trenerem. Gdy miał już zamiar wchodzić do szatni. Podeszła do niego Weronika i zaczęła go całować. Lena podbiegła do niej i rzuciła się na nią. Odciągnęłam ją od niej i uspokajałam. Cene chciał podejść, ale dałam mu znak, że lepiej nie.
Weszłam do szatni Słoweńców, gdzie siedziały również Polacy, Norwedzy i Niemcy.
- Niech pan gówniarz bardziej pilnuje swojej lafiryndy, bo jak jeszcze raz spróbuje coś zrobić z związkiem Cene i Leny to poczuje na własnej skórze ból nienawiści. - odparłam krzyżując ręce na piersi.
- Co ty pierdolisz? - uniósł jedną brew do góry.
- Ja nic, ciebie pierdoli Weronika na hajs. - uśmiechnęłam się.
- Umilknij głupia żmijo! Wypierdalaj lepiej do Wellinger'a. - krzyknął.
- Nie, bo nie jestem tobą. Nie zdradzam chłopaków z jakimiś plastikami. - warknęłam. - Powtórze jeszcze raz: ODPIERWIASTKUJ SWOJĄ LAFIRYNDĘ OD ZWIĄZKU CENE I LENY!
- A jak nie, to co? Pobijesz mnie? Ty, taka mała, niewina dziewczynka... - zaśmiał się.
- Aż taki ci jest do śmiechu? - zapytałam, a on pokiwał głową na tak. Podeszłam bliżej niego i wbiłam mu paznokcie w ręce. - Czujesz ten ból? Właśnie doświadczyłeś tego co ja.
Nagle odciągnął mnie od niego Kamil. Przytuliłam go, a następnie wyszłam z szatni. Podeszłam do Leny, która siedziała na ławce i rozmawiała z Cene. Widzę, że się uśmiechają. Pogodzili się.
- Siedzcie sobie tutaj, ja idę się przejść. - odparłam i odeszłam od nich.
- Lila, czekaj. - krzyknęła Lena. - Idę z tobą.
Kierowałyśmy się w stronę miasta. Przez dłuższy czas, szłyśmy w ciszy, lecz w końcu ją przerwałam.
- Lena, mam takie odczucie, że powinnam przystopować z przyjazdami na skoki. - odparłam, a ona spojrzała na mnie zdziwiona.
- Liliana, ty słyszysz co ty mówisz? - zapytała.
- Tak. Kupuję bilet do Polski na pojutrze. - powiedziałam.
- Ej, ale jak ty lecisz to i ja. - uśmiechnęła się i mnie przytuliła. - Kocham cię, siostrzyczko.
- Ja ciebie też, Lencia. - uśmiechnęłam się.
***
Uprzedzam wasze przeczucia: JESZCZE NIE KOŃCZE KSIĄŻKI 😂
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top