twenty one
Obudziłam się rano, wyspana jak nie wiem co. Wzięłam do ręki kuli i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z szafy czarne legginsy oraz czerwoną bluzę. Weszłam do łazienki. Z trudem założyłam czyste ubrania. Umyłam zęby i twarz. Zrobiłam lekki makijaż i opuściłam pomieszczenie. Leny nie było w ogóle w pokoju. Co z nią? Założyłam jednego buta i wyszłam z pokoju. Zjechałam windą na sam dół. Weszłam do jadalnii. Pusta. Zabrałam tylko kanapkę i wróciłam do swojego pokoju. Włączyłam laptopa i zaczęłam przeglądać nasze zdjęcia z dzieciństwa i z paru lat. Jak to ja rozczuliłam się. Przeglądanie zajęło mi prawie trzy godziny. Nagle do pokoju wparował Lena, a za nią kadry.
- Czemu płaczesz? - zapytała bliźniaczka.
- Oglądałam sobie zdjęcia. - uśmiechnęłam się i wytarłam łzy.
- Obejrzałaś wszystkie? - spytała blondynka, a ja kiwnęłam głową na nie. - To bierzemy jedzenie i oglądamy!
Chłopaki zaczęli się rozsiadać wszędzie, gdzie się da.
- Ale ja mówiłam tylko do Liliany. Wynocha. - zaśmiała się bliźniaczka, a następnie rozsiadła się na łóżku obok mnie.
Zaczęłyśmy oglądanie dalszych zdjęć. Nagle trafiłyśmy na najśmieśniejsze zdjęcie według nas. Lena zrobiła zdjęcie i wysłała od razu na konwersację.
Lencia 💕 wysłał/a zdjęcie.
Lilunia 💕: Liliana Gabriela Stoch aka dynia 😂
Kamil Stoch: Jezus maria
Peter Prevc: Zapomniałaś dodać Prevc.
Lencia 💕: Liliana Gabriela Stoch Prevc aka dynia 😂
Lilunia 💕: Lena Aleksandra Stoch Kurdupel Prevc aka clown level hard.
Lencia 💕: Sama jesteś kurdupel! Jestem wyższa i starsza, gówniarzu 😂😜
Maciek Kot: Ale za to głupsza 😂
Lilunia 💕: NARESZCIE KTOŚ MĄDRY
Lilunia 💕 zmienił/a pseudonim użytkownika Maciek Kot na Ten głupi, a zarazem mądry 😂.
Zablokowałam telefon i zaczęłyśmy dalej oglądać. W końcu po dwóch godzinach skończyłyśmy. Zeszłyśmy na dół na obiad. Weszliśmy do jadalni. Doskoczyłam do stołu i usiadłam obok Kamila i Leny. Na obiad dostaliśmy jakieś zdrowe spaghetti.
- Ej Dynia, gdzie twój książe? - zapytał Kot, a ja wzruszyłam ramionami.
Nie widziałam go od prawie dwóch dni. Co się z nim dzieje? Gdy skończyłam posiłek, postanowiłam sprawdzić co z Domenem. Pojechałam windą na piętro, na którym siedemnastolatek ma pokój. Zapukałam, a następnie weszłam do środka. Brunet leżał na łóżku uśmiechając się do komórki. Usiadłam obok niego na łóżku, a on od razu zablokował komórkę.
- Czemu Cię nie było na obiedzie? - zapytałam.
- Nie miałem ochoty, a po co przyszłaś? - spojrzał na nią.
- Chciałam sprawdzić co z tobą. - uśmiechnęłam się. - Obejrzymy może jakiś film? - chciałam go przytulić, ale on się ode mnie odsunął.
- Nie mam ochoty, Liliana. Źle się jakoś czuję. - podrapał się po karku. - Mogłabyś zostawić mnie samego? - kwinęłam niechętnie głową na tak i wyszłam z pokoju.
Wróciłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać, nad tym czy Domen mnie nadal kocha. Może znalazł sobie nową, ładniejszą i madrzejszą dziewczynę. Nagle zasnęłam...
***
Przepraszam, że tak długo czekaliście na nowy rozdział, ale nie miałam go za bardzo jak napisać. Mam nadzieję, że mi wybaczycie 💓
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top