Twenty

Obudziłam się z silnym bólem nogi. Złapałam za gips. Boże trzy tygodnie z tym gównem na nodze. Wzięłam do ręki kule i poszłam do fizjoterapeuty po jakieś leki mocne na ból. Zapukałam i usłyszałam " proszę ".

- Liliana, co Cię do mnie sprowadza? - spytał mężczyzna.

- Ma pan jakieś tabletki na ból? - kiwnął głową i wyjął z jakiejś szafeczki, tabletki. Dał mi je. - Do widzenia.

Zjechałam windą na dół, trzymając w ręce tabletkę. Weszłam do jadalni, która o dziwo byla pełna. Zabrałam Kamilowi, szklankę z wodą. Napiłam się, przełykając tabletkę.

- Pigułke gwałtu wzięłaś? - spytał mój brat.

- Tak. Pigułkę gwałtu na nogę. - zaśmiałam się.

Do sali weszła nagle...Weronika z mojej klasy. Ten pusty plastik.

- O Lilianka, nasza kochana. - zaśmiała się i wskazała palcem na gips. - Jak nie brzydka to jeszcze na dodatek nie zdara.

- Powiedz jeszcze słowo, a twoja buźka już nie będzie taka uśmiechnięta. - warknęłam, a ona podeszła bliżej mnie.

- Nic mi teraz nie zrobisz, laluniu. - zaśmiała się i spoliczkowała mnie.

- Miarka się przebrała... - podeszłam do niej i walnęłam ją mocniej.

Złapała się i pobiegła w stronę wyjścia z jadalnii. Usiadłam między Kamilem, a Domenem.

- Gdybym nie miała tego gówna, to by oberwała. - warknęłam.

- Przestań. Miej na nią wywalone. -odparł Kot.

Odeszłam od stolika. Szłam, a dokładnie starałam się. Weszłam do windy. Pojechałam na trzecie piętro. Weszłam do swojego pokoju. Bliźniaczka już nie spała. Oglądała coś na laptopie. Usiadłam obok niej. Na ekranie laptopa, leciała nasza ulubiona bajka z dzieciństwa, czyli Hannah Montana. W środku filmu, jak to ja zasnęłam.

**

Obudziłam się leżąc na blondynce. Koło drzwi stały kadry. Podniosłam się do pozycji siedzącej i uniosłam jedną brew.

- Możecie jeszcze spac, bo wygladacie tak slodko. - odparł Tande, a ja sie zasmialam.

Wzięłam do ręki poduszkę i uderzyłam nią siostrę, ale ona ani drgnęła.

- Leno Aleksandro Stoch, NUTELLA czeka! - krzyknęłam, a ona momentalnie wstała na nogi. Spojrzała na mnie.

- Dawaj mi Nutellę! - krzyknęła i rzuciła się na mnie, za nim dążyłam coś powiedziec. Wylądowałam na czymś miękkim. Tym czymś był Domen.

- Weź schudnij może... - powiedział, a ja spiorunowałam go wzrokiem.

Wstałam z Prevc'a przy pomocy Kamila. Wzięłam do rąk kule. Nałożyłam kurtkę i już chciałam wychodzic z pokoju, lecz uniemożliwił mi to Maciek.

- Ty zostajesz tutaj z Leną, a my jedziemy na skocznie na konkurs. - powiedział, a ja przewróciłam oczami. Zdjęłam kurtkę i usiadłam na łóżku. - Grzeczna dziewczynka! Lena pilnuj jej!

Zerknęłam na zegarek. Osiemnasta dwadzieścia. Przespałam cały dzień?
Włączyłam telewizor, na kanał na, którym mają lecieć skoki.

***
Przepraszam, że taki krótki 😭
Postaram się dzisiaj dodać jeszcze dłuższy 💫 Przy dobrych wiatrach może dodam nawet 2!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top