Thirty Six

Wróciłam trzy dni temu ze Stanów Zjednoczonych, a dzisiaj mam lecieć do Słowenii razem z siostrą. Wstałam z łóżka. Leny już nie było w pokoju. Wzięłam do ręki, naszykowane wczoraj ubrania, czyli pomarańczową bluzkę na ramiączkach i jeansowe, poprzecierane spodenki. Weszłam do łazienki. Przebrałam się, a następnie wykonałam poranną rutynę i wyszłam z pomiezczenia. Na dole była już moja i siostry walizka. Zjadłam na szybko płatki z mlekiem. Wzięłam do ręki bluzę, na wszelki wypadek, gdyby było mi zimno i telefon komórkowy.

***

Wylądowałyśmy na lotnisku w Lublanie. Wyszłyśmy przed wyjście z lotniska, a Prevców nigdzie nie było widać. Po chwili mój telefon zaczął dzwonić. Domen.

- Lilianko, o której wylatujecie z Polski? - zapytał skoczek.

- O dziewiętnastej. - powiedziałam bardzo zdenerwowana. Rozłączyłam się. - Zabiję tego idiotę. Jedziemy autokarem.

Tak jak powiedziałam, tak zrobiłyśmy. Po czterdziestu minutach byłyśmy w Kranjie. Na szczęście miałam adres. Po dziesięciu minutach dotarłyśmy na miejsce. Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi matka Prevców. Uśmiechnęła się na nasz widok.

- Dzień dobry, gdzie jest Domen? - zapytałam po angielsku.

- Poszedł spotkać się ze znajomymi, zawołam Petera to was zawiezie. Cene jest z nim. - odpowiedziała na pytanie, a po chwili obok nas był Peter.

Zabrał walizki, a następnie kazał nam wsiąść do samochodu. Po chwili byliśmy w jakiejś restauracji na zewnątrz. Peter dał nam okulary, na szczęście nadal miałyśmy bluzy. Założyłyśmy kaptury i wyszłyśmy z auta. Peter zrobił to samo poszliśmy do stolika przy którym siedzieli bracia i ich znajomi. Miałyśmy przy sobie butelki wody.

- UWAGA! - krzyknął po angielsku, a Prevcowie się odwrócili po czym dostali wodą. - Spierdalamy dziewczyny! - chciałam już wsiadać do auta Petera, lecz ktoś pociągnął mnie za rekę do jakiegoś auta i odjechał.

- Wypuść mn... KAMIL?! - spojrzałam w stronę kierowcy. - Co ty tu robisz?

- Myślałaś, że puszczę was samych do tych matołów? - zaśmiał się.

***

- Lilianę zabrali!!! Jedź za tym autem. - wydałam rozkaz Peterowi.

- Tak jest kapitanie! - zaśmiał się, a ja go spiorunowałam wzrokiem.

Samochód, w którym była Liliana zatrzymał się koło domu Prevców. Wyszłam z auta najstarszego z braci i podeszłam do samochodu oprawcy, z którego nagle wyszedł Kamil. Mój starszy brat. Idiota.

- Zabije cię kiedyś! - warknęłam.

- Zostaw moją szwagierkę! - krzyknął Peter i rzucił się na Kamila. Lecz po chwili otrząsnął się. - O, to ty Kamil.

- Liliana! Ty się zgodziłaś na jakiś ślub?! - wrzasnął Stoch.

- Aż taka głupia nie jestem. - odparła siostra.

- Ups. - odezwał się Peter. - Miałem trzymać gębe na kłótkę.

- Czy ja o czymś nie wiem? Domen chce mi się oświadczyć? - Peter kiwnął głową na tak. - Ja jestem jeszcze za młoda! Mam dopiero osiemnaście lat! - wtedy dołączył do nas Domen, Cene i ich znajomi.

- O wilku mowa. - głos zabrał mój brat.

- Zamknij jadaczkę. - warknęłam do Kamila. - Bo jak nie to sama ci ją zaknebluje!

- Le-ena, ja idę się przejść.. - odparła smutnie siostra.

- Idę z tobą. - odezwał się Domen.

- Nie. Ty zostajesz tu. Ja idę z nią. - powiedziałam i poszłam za siostrą.

Szłyśmy w ciszy przez jakiś czas, dopóki nie usiadłyśmy na ławce w jakimś parku.

- Lena, ja nie chcę się żenić... - odparła smutnie, zerkając na mnie.

***

Weszłyśmy do domu Prevców. Bracia i Stoch siedzieli w salonie.

- Dlaczego wy nie jesteście ubrane?! Dziś ważny dzień! - krzyknął Cene. Liliana spojrzała na mnie i przytuliła. - Powiedziałem coś źle?

- Ona wie. - pogłaskałam ją po głowie. - Ona wie o tym co chce zrobić Domen.

- Co ja chcę zrobić? - zapytał młody skoczek.

- Chcesz się oświadczyć Lilce. - powiedział Peter. A on zaśmiał się na słowa brata.

- Słyszeliście pewnie, że rozmawiałem z Tilenem. Chciałem kupić Lilianie pierścionek, ale nie po to, żeby jej się oświadczyć po prostu jako prezent, ale tego nie zrobiłem, ponieważ kupiłem co innego. - Blondynka oderwała się ode mnie i spojrzała w stronę w swojego chłopaka, który wyciągnął z pudełeczka bransoletkę z zawieszką serduszka. Założył go na rękę Lilki. - Odwróć serce. - tak jak powiedział tak zrobiła. Na tyle serduszka była wygrawerowana data, kiedy Stoch i Prevc zostali parą.

- Jejku, ten prezent jest taki piękny. - uśmiechnęła się Liliana.

- Na marnę cię pocieszałam, ale przynajmniej się opaliłam na tym słońcu. - zaśmiałsm się, a bliźniaczka walnęła mnie w ramię. - Nie pozwalasz sobie czasem za dużo? - kiwnęła głową na nie. - Mam ci przypomnieć, kto pierwszy został siostrą Kamila Stocha?

- LENA. - warknęła młodsza. - To tylko dwie minuty!

- Lena, to tylko dwie minuty... - próbowałam mówić jak mówi Liliana.

- EJ! Zaraz skończysz ze swoim życiem, szybciej niż ci się to wydaje. - posłałam jej sztuczny uśmiech.

***

Drugi tydzień szkoły! Jupii, widzicie jak tryskam radością? Bo ja nie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top