Seven
Ranem obudziły mnie promienie słońca, które dostały się do naszego pokoju. Przetarłam oczy i wstałam z łóżka. Wyciągnęłam z walizki biały t-shirt i czarne rurki. Zabrałam rzeczy i zniknęłam w łazience. Założyłam czyste ubrania i bieliznę. Umyłam zęby oraz twarz. Zrobiłam lekki makijaż. Włosy rozczesałam i zostawiłam je rozpuszczone. Wyszłam z pomieszczenie. Blondynka już nie spała, tylko robiła coś w swoim telefonie. Usiadłam na łóżku i przejrzałam social media. Weszłam na naszego emaila, ponieważ była tam jedna nie odczytana wiadomość. Weszłam w nią. Pisało w niej, że mamy się stawić 29 stycznia w Polsce na zdjęcia do naszych ubrań. Czyli jutro, musimy lecieć do ojczyzny, no super. Zablokowałam komórkę i włożyłam na stopy białe superstary. Blondynka, zrobiła to samo. Założyłam jeszcze jakiś sweterek na plecy i wyszłyśmy z pokoju. Zeszłyśmy do jadalni, na śniadanie. Usiadłam obok Kamila i Maćka. Przy naszym stole siedziały także dwie inne kadry, czyli słoweńska i norweska.
- Bo jest taka jakby smutna wiadomość. - odparłam, a reszta patrzyła się na mnie jak na idiotkę. - Jutro musimy lecieć do Polski, a nawet dziś.
- I myślisz, że ja cię puszczę was tam same? - spytał Kamil, śmiejąc się. - Nie pojedziecie. Lena wyszła wczoraj, ze szpitala dopiero. Zostajecie ze mną.
Wtedy mój telefon zaczął wibrować. Na wyświetlaczu pojawił się Fotograf Polska. Odebrałam od razu.
- Słucham? - odparłam jako pierwsza.
- Dostały panie emaila? - spytał damski głos.
- Tak, ale nie możemy przylecieć jutro do Polski. - powiedziałam. - Nie można jakoś zrobić tych zdjęć w Austrii? - spytałam, a nagle nastała cisza.
- Można, mam tam znajomą, która również jest fotografem. - odparła. - Zadzwonię do niej i napiszę zaraz pani SMS'a, na którą macie się tam stawić. Do widzenia. - rozłączyła się.
Schowałam komórkę do kieszeni od spodni, a oni patrzyli nadal na mnie jak na idiotkę.
- Dostanę zaraz SMS'a, na którą mamy się stawić u fotografa w Austrii. - uniosłam kąciki ust do góry i w tym momencie mój telefon wydał dźwięk.
Od: Fotograf Polska
Mogą panie dzisiaj o 13.00?
Do: Fotograf Polska
Tak, niech pani mi wyślę tylko adres i tam się pojawimy!
Od: Fotograf Polska
*Freund 7
Schowałam komórkę i dokończyłam jeść moje śniadanie. Po skończonym posiłku udałyśmy się do pokoju, aby spakować najpotrzebniejsze rzeczy na sesję i oczywiście nasze ciuchy ze sklepu. Spakowałam je do torebki. Spojrzałam na zegarek. Była już godzina w pół do trzynastej. Założyłam na siebie kurtkę i szalik. Wyszłyśmy z pokoju. Przed hotelem czekała wcześniej zamówiona taksówka. Wsiadłyśmy do niej i pojechałyśmy pod dany adres. Droga zajęła około dwudziestu minut. Weszłyśmy do dużego budynku, a później do jakiegoś pomieszczenia.
- Dzień dobry. - powiedziałyśmy równocześnie z Leną po angielsku.
- Dzień dobry. - odparła brunetka po polsku, a my się tylko uśmiechnęłyśmy. - No to dziewczęta panie stylistki was ubiorą, a kosmetyczki umalują. - zaśmiała się, a ja dałam jednej ze stylistek torbę z naszymi ciuchami.
Usiadłam na krzesełku, a pani kosmetyczka zaczęła mnie malować. Druga malowała Lenę. Przyszła jeszcze fryzjerka i zrobiła nam warkoczyki do pierwszego zdjęcia.
(...)
Około osiemnastej wróciłyśmy do hotelu, padnięte. Rzuciłam torbę na podłogę, a ja dosłownie rzuciłam się na łóżko. Bliźniaczka zrobiła to samo. Akurat gdy wygodnie się ułożyłam mój telefon dał znak życia. Odblokowałam komórkę. Dostałam emaila od fotografa ze zdjęciami. Wyszły super! Weszłam od razu na facebook'a, bo i tam miałam nie odczytane wiadomości.
Lilunia 💕: RAKI
Kamil Stoch: Wróciłyście już?
Maciej Kot: POKAZUJ EFEKTY
Lilunia wysłał/a zdjęcie.
Peter Prevc: I teraz rozpoznaj, która to która
Kamil Stoch: Lewo: Lena Prawo: Liliana
Lilunia 💕: BRAWO TY
Kamil Stoch: Brawo ja
Peter Prevc: JAK?!
Kamil Stoch: za długo z nimi żyje 😂
Lilunia 💕: Zmykam papa! 🌞
Zablokowałam komórkę, ponieważ ktoś dobijał się nam do pokoju, a Lena nie mogła otworzyć. Otworzyłam drzwi. Nikogo nie było, ale na podłodze leżały kwiaty i list. Zabrałam je i zamknęłam za sobą drzwi. Włożyłam kwiaty do wazonu i otworzyłam list.
Zapraszam panią Lilianę na spacer dzisiaj. O 19 przed hotelem.
Tajemniczy
W tym momencie wyszła Lena z łazienki. Podeszłam bliżej mnie i przeczytała list od pana Tajemniczego.
- No to zmykaj, ja i tak dziś idę do Kamila na film. - zaśmiała się i puściła mi oczko.
Założyłam kurtkę, szalik i czapkę, a na stopy Timberlandy. Zabrałam jeszcze telefon i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół. Gdy stałam koło recepcji, zauważyłam chłopaka, który siedział na schodach przed hotelem. Dostrzegłam, że to Słoweniec. Ich kurtki widać ze stu kilometrów. Wyszłam przed hotel i usiadłam obok niego.
- O Liliana. - spojrzał w moją stronę. - To idziemy? - kiwnęłam twierdząco głową.
- Mogłabym wiedzieć gdzie idziemy? - spytałam, a on przekręcił przecząco głową. - Jak zmarznę to przez ciebie. - odparłam.
Wzięłam w rękę śnieg i pobiegłam do Prevc'a. Natarłam mu twarz śniegiem i pobiegłam prosto. Biegł za mną, aż w końcu wywaliłam się. Dotarł do mnie.
- Oj szykuj się na zemstę. - odparł i podał mi rękę.
Nagle zawiązał mi oczy bandamą. Złapał za rękę i prowadził mnie gdzieś. Po około piętnastu minutach zdjął mi ją. Staliśmy na samej górze skoczni. Spojrzałam w dół, aż ciarki po mnie przeszły. Usiedliśmy na schodkach. Siedzieliśmy w ciszy.
Lena P.O.V.
Poszłam do Kamila pokoju, w którym znajdowała się cała kadra Polska, Słoweńska i Norweska. Usiadłam pomiędzy Kamilem, a Maćkiem. Nawet film porządnie się nie zaczął, a już Kamil zaczął mnie wypytywać, gdzie Liliana.
- Poszła na spacer. - szepnęłam mu do ucha.
- Sama?! - krzyknął, bardzo głośno, a mi, aż w uszach zadzwoniło.
- Z Domenem. - odparł Peter.
Kamil, aż się uspokoił i zaczął dalej oglądać film.
Liliana P.O.V.
Cisza nareszcie ustała, gdy zaczęło mi robić się zimno, a Domen to zauważył.
- Zimno ci? - spytał, a ja kiwnęłam głową. Poklepał swoje kolana i dał mi znak, żebym na nich usiadła. Normalnie bym to zrobiła, ale nie chciałam wyjść na napaloną hotkę. - Wstydzisz się?
- Może trochę... - poczułam jak moja buzia robi się czerwona.
- No chodź bo siłą Cię na nie wezmę. - zaśmiał się.
- Okej mi tam pasuje. - uniosłam kąciki ust do góry, a on złapał mnie w pasie i wziął mnie na jego kolana. - Szczęśliwy? - spytałam patrząc w jego czekoladowe oczy. Kiwnął twierdząco głową, a ja zeszłam z jego kolan i wstałam. - Wracamy?
(...)
Gdy byliśmy koło mojego pokoju i już miałam wchodzić do niego. Prevc złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do niego. Patrzył prosto w moje tęczówki. Złapał rękami moją twarz i delikatnie musnął moje usta. Uśmiechnął się i odszedł. Stałam tak bez ruchu przez kilka minut. Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Leny nie było. Zdjęłam kurtkę, szalik i czapkę, a na koniec buty. W skarpetkach pobiegłam do pokoju Kamila. Chciałam oznajmić o tym Lenie co się właśnie wydarzyło, kilkanaście minut temu. Weszłam do pokoju, a każdy spojrzał na mnie. Nawet Domen tu był. Jaki szybki.
- Jak tam randka z Domenem? - spytał najstarszy Prevc. - Bo on nie chce nam powiedzieć.
- No to nie moja wina. - wzruszyłam ramionami. - Lena chodź tu.
Wyszłyśmy z pokoju.
- Co się stało? - spytała blondynka.
- On mnie po-ocałował... - odparłam, a ona mocno mnie przytuliła.
Wtedy z pokoju wyszedł uradowany Stoch i najstarszy Prevc.
- Będziemy RODZINĄ! - krzyknęli jednocześnie, a my się zaśmiałyśmy.
***
Zaczyna dziać się coś między Lilką i Demonem 😂. Jak wam życie mija? 🌞
*Freund 7 - nazwa zmyślona!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top