Eighteen
Obudziłam się rano, wyspana jak nie wiem co. Wczoraj dotarłyśmy już do hotelu. W tym samym co są skoczkowie. Wstałyśmy z Leną. Wyciągnęłam z torby czarne legginsy i w tym samym kolorze bluzę, nakładaną przez głowę. Weszłam do łazienki. Założyłam czyste ubrania i bieliznę. Umyłam zęby i pomalowałam się. Włosy związałam w kucyka. Opuściłam pomieszczenie, a na moje miejsce weszła Lena. Założyłam na głowę kaptur. Na nos okulary. Lena zrobiła to samo. Na bluzę nałożyłam jeszcze moro kurtkę. Na stopy czarne air force. Wzięłam komórkę i zeszłyśmy na dół. Weszłyśmy do jadalni, a wszyscy się na nas spojrzeli. Usiedliśmy jak najdalej skoczków. Zobaczylam Domena, jak wszedł z niejaką Niką. Gadali o czymś, aż w końcu go pocałowała w policzek. Nerwy mi nie wytrzymały. Podeszłam do niego i mu przywalilam z liścia.
- Skończony dupek! - krzyknęłam.
- Przepraszam, kim pani jest? - spytał zdziwiony, a łzy spłynęły mi po policzkach.
- LILIANĄ, DUPKU. - sciągnęłam okulary. - Nie wiem co ja w tobie widziałam.
Wybieglam z sali, a za mną blondynka. Za nami skoczkowie. Wybiegłam z hotelu i upadłam na tyłek.
- Kurwa. - zaklnęłam pod nosem, a obok mnie pojawiła się blondynka, a za nią ten imbecyl.
Chciał pomóc mi wstać, lecz ja to zignorowalam i sama wstałam.
- Wszyscy macie na mnie wyjebane, więc ja będę miała na was. - odparłam. - Ostatni raz się z tobą widzę Domen! - pokazalam mu środkowy palec. - A ty... - wskazalam palcem na Nikę. - ...trzymaj się z daleka ode mnie i od Leny, a jak nie to pożałujesz.
- To ty się trzymaj z daleka od mojego Domena. - prychnęła brunetka, a po chwili zaczęła się śmiać, a Domen razem z nią. Inni skoczkowie też.
- Co was tak śmieszy? - spytałam.
- Wiesz, że oni to wszystko udawali? To był żart, specjalnie, żebyś przyjechała. - odparł Stoch.
- A widzisz przypadkiem uśmiech na mojej twarzy? - spytałam.
Momentalnie przestali się śmiać.
- Wsadźcie se w dupe te żarty. - pokazałam im środkowy palec.
Odwróciłam się napięcie i pobiegłam w stronę parku. Lena biegła za mną...
LENA P.O.V.
Przebiegła przez pasy i nagle przeleciała przez maskę samochodu. Samochód pojechał dalej. Podbiegłam do niej. Kucnęłam i zaczęłam krzyczeć.
- LILIANA!! - krzyknęłam. - Błagam cię żyj!! - podniosłam jej głowę. Czerwona ciecz leciała z niej.
Wzięłam ją na ręce i pobiegłam do hotelu. Na szczęście była lekka. Wbiegłam do holu.
- RATUJCIE MOJĄ SIOSTRĘ! - krzyknęłam po angielsku i położyłam ją na podłodze, a jakaś pani, z
Wbiegłam do jadalni. Na szczęście bylo tam skoczkowie. Miałam ręce we krwi.
- Lena co ci jest? - spytał Kamil i spojrzał na moje ręce.
- To przez ciebie i Nikę, przez wasze pierdolone żarty! - krzyknęłam i chciałam się rzucić na nich.
Usłyszałam dźwięki ambulansu. Wybiegłam i kucnęłam przy siostrze.
- Wytrzymaj proszę Cię. - złapłam ją za ręke.
DOMEN P.O.V.
Wybiegliśmy z jadalni za Leną. Przy recepcji leżała Liliana, a obok niej lekarze. Przez moje pierdolone żarty, moja Lilianka, miała wypadek. Lena pojechała w karetce z Lilianą, a my samochodem kadrowym. Wbiegłem do szpitala.
- Wie pani gdzie jest dziewczyna, przywieziona przed chwilą ambulansem? - spytałem po angielsku.
- Zawieźli ją już lekarze na blok operacyjny. - odparła.
Kamil zadzwonił do Leny. Nie odbierała. Po szukaniu starszej z bliźniaczek, w końcu ją znaleźliśmy. Siedziała przed wejściem na blok operacyjny.
LENA P.O.V.
Łzy same ciekły mi po policzkach. Moja najukochańsza Lilianka, walczy o życie... Koło mnie pojawili się skoczkowie. Przytuliłam Kamila.
(...)
Godzinny mijają, a lekarze nadal nie wyszli z bloku operacyjnego. Tupałam nerwowo nogą. Po mojej lewej usiadł Cene, a po prawej... Domen. Ugh...
- Lena, ale ja nie chciałem... - odparł, a ja spojrzałam na niego. - Nie wiedziałem, że tak się stanie. To był tylko glupi żart.
- To nie mnie powinieneś przepraszać, tylko Lilke. - powiedziałam.
Nagle pielęgniarki zjawiły się na korytarzu. Biegły w stronę bloku operacyjnego. Za nimi szła następna pielęgniarka. Podeszlam do niej.
- Co jest z moją siostrą? - zapytalam.
- Lekarze walczą o jej życie. - odparła i pobiegła za pielęgniarkami.
Pobiegłam za pielęgniarką. Miałam gdzieś to, że nie wolno mi tam wchodzić. Biegłam za pielęgniarkami. Weszłam do jakiejś sali. Za szybą zobaczyłam lekarzy, a na stole operacyjnym Lilianę. Aparatura pikała cały czas. Nagle zobaczyłam ciemność...
***
Z góry przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziałów, ale było spowodowane to nauką. Od wczoraj mam wolne, więc postaram się, żeby rozdziały były częściej 🙈
Domen ty i te twoje głupie żarty....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top