Prolog.

Uwaga w opowiadanie może zawierać dużo błędów ortograficznych.


-Mat złaź ze mnie jesteś ciężki - powiedziałam przez śmiech bo ten debil na mnie siedział i mnie łaskotał.

-No niestety mi tak wygodnie - odpowiedział z głupim uśmiechem.

-Jak nie zejdziesz to nie dostaniesz śniadania - powiedziałam poważnie, bo widząc ze się duszę przestał mnie gilgotać.

-Jak możesz chcesz mnie zagłodzić?! Kobieto ty jesteś okropna- powiedział i położył się koło mnie. Uśmiechnęłam się triumfalnie i zeszłym z łóżka. Dzisiaj było ciepło wiec wzięłam z szafki spodenki i koszulkę na ramiączkach i poszłam do łazienki się przebrać.

-Ubieraj się debilu ile mam czekać- powiedziałam wychodząc z łazienki- chcesz to sniadanie czy nie?

-Nie moja wina ze twoje łóżko tak mnie kocha ze nie chce mnie puścić ono nie pozwala mi wstać.- powiedział z udawanym smutkiem.

-Taaa moje łóżko cie kocha?! Napewno. Ono kocha tylko mnie. Ono jest moje złaź.- mówiłam. A ten debil tylko się uśmiechał ale posłusznie wstał i zaczął się ubierać. Nie przeszkadzało mu że stoję i sie na niego patrze. Przyjaźni my się od 4 roku życia. Poznaliśmy się w przedszkolu, przez pierwszy rok się nie lubiliśmy się i dokuczaliśmy sobie ale jak nasze mamy zostały wezwanie do przedszkola bo się trochę za bardzo posprzeczaliśmy to się zaprzyjaźniły. I tak oto po paru rodzinnych obiadkach się polubiliśmy i od tego czasu jesteśmy przyjaciółmi.
Mimo że Mat jest starszy o dwa lata to się dogadujemy.

- Ej jesteś tam? Rozumiem ze moja uroda powala no ale bez przesady- mówił machając mi ręką przed twarzą.

-Jestem jestem. Po prostu się za myślałam. Chodź trzeba uczcić pierwszy dzień wakacji. A tak między nami twoja uroda mnie nie powala. Widziałam ładniejszych -powiedziałem i złapałem go za rękę ciągnąć i pociagnełam w stronę kuchni.

-----------
Wiem że parę pierwszych rozdziałów jest badziewinych ale kolejne będą trochę lepsze.
Jeśli czytasz zostaw po sobie gwiazdkę lub kom.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top