Rozdzial +18

W jego oczach widać było przerażenie i nie dowierzanie. Nie dziwiło mnie to. Kto nie normalny ma broń, ten może zabić. Dla żartu przystawiłem mu igłę do gardła.

Drżał, a mnie to nakręcało. Polizałem go po uchu i przygryzłem mu je mocno, na co jęknął.

-Wiesz co? Nie zabije cię, jesteś seksowny-rozebrałem go.

Całowałem jego szyję pieszcząc jego członek przez spodnie. Podniecił się szybko. Rozebrałem go całkowicie i polizałem jego członka.

-Ahh, nie rób... proszę-wyjęczał.

Mimo jego protestu wziąłem jego członka do ust i poruszałem główką, do puki nie spuścił mi się do ust. Wyplułem wszystko na jego tors po czym zlizałem i wpiłem się w jego usta.

Nasze języki tańczyły taniec namiętności. Było tak pięknie, cudownie i namiętnie.

-Moja kolej...-wyspałem i ściągnąłem z siebie spodnie.

Mój penis stał na baczność, a ja bez żadnego rozciągania usadowiłem się na jego członku jęcząc przeciągle.

-Zgwałć mnie.-rozkazałem.

Chłopak uśmiechnął się i położył mnie gwałtownie na łóżku po czym od razu zaczął poruszać się szybko. Z początku nie czułem bólu więc tylko mruczałem. Ale kiedy zaczal poruszać się tak brutalnie, że z mojego tyłka wypływała krew zdobiąca jego penisa nie dałem rady.

-Ahhhh! Dalej!-jeczałem przez co dostałem z otwartej dłoni w twarz.

Jeszcze w życiu nie czułem się tak cudownie. Mój umysł nie pracował, a ciało odczuwało tylko i wyłącznie przyjemność.

-Ahhhh!!!-doszedłem krzycząc.

Nie przestał on jednak i chwycił mnie za szyję ściskając ja lekko. Nie trwało to długo kiedy spuścił się we mnie.

Ogarnęło mnie takie ciepło, że sam nie wiem.

Wyrównywaliśmy oddechy. Wyszedł ze mnie, a ja poczułem jak wylewa się ze mnie mieszanka jego spermy z moja krwią.

Chłopak spojrzał na mnie.

-Jestes homo?

-Może-odrzekłem.

Wtem do sali wbiegła pewna osoba.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top