Rodzinka



Szare światło poranka leniwie przesączało się przez zaciągnięte zasłony, delikatnie drażniąc wciąż zamknięte powieki spoczywającego na olbrzymim łożu mężczyzny. Białowłosy zamruczał coś niezrozumiale i spróbował się przekręcić, aby uciec od drażniącego światła i zaznać jeszcze choć trochę pokrzepiającego snu. Jednak nie udało mu się zbyt mocno zaplątał się w kołdrę spróbował ją poprawić i gdy wyciągnął dłoń napotkał coś ciepłego zaskoczony otworzył oczy.

- Fionn. - Schrypnięty głos tuż przy jego uchu mógł należeć tylko do jednej osoby, zaspane spojrzenie wampira napotkało zatroskane fiołkowe oczy. - Fionn, nareszcie się ocknąłeś.- Silne ramiona mocno oplotły go przyciągając do szerokiej piersi.

- Tori, powiedz reszcie, że się obudził. - Nikolaj wyszeptał w przestrzeń, zapewne był mentalnie połączony ze swoją Alfą, gdyż po chwili można było usłyszeć tupot nóg i ostry głos Victorii przywołujący całe towarzystwo do porządku.

- Jak się czujesz? - Kola delikatnie gładził białe włosy swego partnera, wciąż niepewnie i ze strachem, wywołanym wciąż świeżym obrazem zemdlałego Fionna. - Nie jest ci niedobrze? Mythos ostrzegał, że może cię trochę mdlić. - Orłow niepewnie zajrzał w twarz swojego ukochanego. Wampir leciutko potrząsnął głową, spoglądając ze zdziwieniem na swojego towarzysza.

- Jak długo? - Wychrypiał przez całkiem wyschnięte gardło, zaskoczony przycisnął rękę do bolącego gardła. Młodszy uśmiechnął się leciutko i delikatnie przyłożył palec do ust Fionna aby go uciszyć. - Spokojnie minęło tylko kilka godzin, najważniejsze że smoki pozbyły się klątwy. Czujesz? - Czarnowłosy delikatnie dotknął pachwiny starszego zwracając jego uwagę na tępe pulsowanie bólu po wewnętrznej stronie jego uda. Zachichotał cicho widząc jak oczy Fionna rozszerzają się z zaskoczenia, a na blade policzki wypływa uroczy rumieniec. - Mój. - Ciche warczenie wyrwało się z ust Koli, gdy niezdolny opierać się pragnieniu swego wilka zagarnął usta swego partnera w chciwym pocałunku. Fionn mocno oplótł ramionami kark Orłowa oddają chciwie pocałunek, zamruczał rozkosznie w usta młodszego, czując przyjemne ciepło pozostawione przez duże dłonie. Uniósł i skręcił nieco biodra chcąc przerzucić mężczyznę pod siebie, jednak bezskutecznie, silna dłoń mocno chwyciła jego nogę i jednym stanowczym szarpnięciem został znów powalony na łóżko. Cichy zmysłowy śmiech rozbrzmiał tuż przy jego uchu, ostre ja brzytwa zęby zacisnęły się delikatnie na jego płatku.

- Nie tym razem Skarbie. - Zachrypnięty nabrzmiały pożądaniem głos Koli posłał gorące dreszcze przez całe jego ciało, zaskomlał czując jak mięśnie jego podbrzusza zaciskają się w oczekiwaniu. - Mój wilk musi cię zdominować, wiesz jak to działa.

Gorący oddech drażnił ucho Fionna sprawiając że pragnienie wibrowało w każdym jego nerwie, spragniony dotyku partnera jęczał i wił się pod nim starając się odzyskać choć trochę kontroli, niemal nieświadomie i bez udziału woli ocierał się o jego biodra. Mężczyzna mocniej przycisnął jego ciało do łóżka powoli wycałowywując sobie ścieżkę do jego podbrzusza, bezlitośnie znaczył porcelanową skórę kochanka śladami niewielkich ugryzień. Bez cienia miłosierdzia bezustannie naprzemian całował, ssał i przygryzał wrażliwą skórę, rozkoszując się cichymi jękami i błagalnymi protestami białowłosego. Polizał delikatnie świeży znak parowania po wewnętrznej stronie uda kochanka, identyczny z tym który sam nosił w miejscu z którego Fionn po raz pierwszy pił jego krew. Uśmiechnął się czule całując znak, czarne i czerwone linie splatały się w zawiły ornament, symbol ich połączenia.

- Nikolaj - Schrypnięty niepewny głos Fionna lekko go zaskoczył, mężczyzna uniósł głowę i napotkał intensywne spojrzenie zielonych oczu. Patrzyli sobie przez chwilę w oczy zieleń zmagała się z fioletem w cichej walce o dominację. Czarnowłosy zaśmiał się radośnie, gdy starszy opuścił nieśmiało powieki niezdolny dłużej znieść intensywności pożądania płonącego w jego oczach.

- Postaram się być delikatny skoro to twój pierwszy raz Fionn. - Wyszeptał czule delikatnie trącając czubkiem palca wejście partnera. Ucałował jego udo delikatnie podgryzając skórę, czule raz po raz szeptał jego imię, z radością obserwował jak białowłosy reaguje na jego działania. Powoli obiął ustami widoczny dowód pożądania starszego, uśmiechnął się z dziką satysfakcją słysząc jak jego partner w odpowiedzi skomli cicho z rozkoszy.

Nikolaj

Krótki mentalny ostrzegawczy okrzyk Tori otrzeźwił nieco Orłowa. Kola z głośnym jękiem frustracji oberwał się od ciała Fionna, posyłając w stronę drzwi pełne niechęci spojrzenie. Sięgnął po okrycie i naciągnął je na ich nagie ciała tuż przed tym nim rozległo się pukanie do drzwi.

Wybaczcie nie mogłam ich dłużej zatrzymać.

- Nikolaj, Fionn- Konstantin wparował do pokoju niczym burza i stanął jak zamurowany na widok obu mężczyzn kryjących się pod kołdrą z mocno nieciekawymi minami. - Och. - Sapnął lekko zaskoczony i przechylił głowę z przekornym uśmiechem na ustach. - Wybacz braciszku czyżbym w czymś przeszkodził.

Nikolaj warknął na brata z głębi gardła widząc jak w jego oczach tańczą diabelskie iskierki, gdyby nie smukła dłoń zaciskająca się na jego ramieniu pewnie rzuciłby się intruzowi do gardła.

- Kola mogę wejść czy wypali mi oczy? - Wesoły głos Tori drżał od powstrzymywanego z trudem śmiechu. Fionn spojrzał niepewnie na swoje nagie ciało przykryte jedynie cienką narzutą a następnie z nagłym przerażeniem na warczącego gniewnie Konstantina.

Silne ramiona Nikolaja ciasno oplotły smukłe barki białowłosego pociągając go znów na poduszki, obaj zanieśli się radosnym śmiechem czując się naprawdę szczęśliwi. Kola uspokojony ciepłem spoczywającego bezpiecznie w jego ramionach kochanka spojrzał miękko na brata.

- Dajcie nam dwie minuty- Ucałował białe włosy Fionna i przekrzywiając nieco głowę zerknął na wyglądającego zza framugi Wowę - Narzucimy coś i możemy porozmawiać.

Zaledwie drzwi się zamknęły za jego nieznośnymi braćmi, gdy Fionn ponownie wybuchnął radosnym śmiechem, obrócił się do Koli i lekko pogładził jego twarz.

- Dzieci - Przewrócił teatralnie oczami, zerwał się z łóżka aby nałożyć jakieś ubranie i poczuł jak ziemia usuwa mu się spod nóg , opadł ciężko na kolana z trudem chwytał oddech i z ledwością powstrzymywał torsje.

- Fionn powoli - Silne ramiona objęły jego smukłą talię, gdy Kostia dźwigał go na nogi - Nie powinieneś się tak zrywać po piciu smoczej krwi.

Starszy zaśmiał się cicho muskając ustami kark czarnowłosego, oparł czoło na jego ramieniu pozwalając sobie na krótką chwilę słabości. Zamknięty w tych opiekuńczych ramionach powoli odzyskiwał panowanie nad własnym ciałem, nudności zwolna ustępowały, podobnie zawroty głowy i słabość nóg. Ciepłe dłonie muskały jego plecy śledziły linię kręgosłupa, podstępne palce kreśliły łuki na jego pośladkach wprowadzając ciało Fionna w stan bolesnego zniecierpliwienia. Białowłosy jęknął zniecierpliwiony, gdy po raz kolejny prześliznęły się po jego wejściu delikatnie pieszcząc go i łaskocząc.

- Fionn, Kola ruszcie te tyłki. - Zniecierpliwiony ton Kostii nie pozostawiał złudzeń, jeśli zaraz nie wyjdą z sypialni czeka ich kolejny najazd zniecierpliwionej rodzinki.

Kola z cichym westchnieniem rezygnacji pomógł nadal nieco osłabionemu Fionnowi nałożyć ubranie, lekko podtrzymując wciąż niepewnie stąpającego białowłosego. Otworzył drzwi sypialni i stanął oko w oko ze swoimi braćmi i ich partnerami.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top