I


    Tego dnia słońce na Yavinie 4 zmierzało już ku zachodowi. Na oko siedmioletni chłopiec, bawił się w ogrodzie przy drzewku z sadzonki tego, które rosło w Świątyni Jedi na Coruscant. Sadzonkę drzewka matce chłopca podarował sam Luke Skywalker, po ich misji na Vetine. Mały brunet biegał wokół drzewa, trzymając w ręce model X-winga. Był tak zajęty zabawą, że nie spostrzegł kobiety zbliżającej się w jego stronę.

-Synku, czas spać - rzekła uśmiechnięta, ale spotkało się to z niezadowoleniem dziecka.

-Jeszcze chwilkę, proszę - spojrzał błagalnie na kobietę.

-Jutro pobawisz się swoim myśliwcem, teraz pora spać - wyciągnęła dłoń w stronę syna, a chłopiec posłusznie ją złapał.

-Jak będę duży, to zostanę pilotem i będę latał X-wingiem.

-Będziesz tym, kim będziesz chciał, ale teraz musisz iść zjeść kolację, żeby mieć dużo siły, dobrze?

-Tak mamo - uśmiechnął się do kobiety.

  
Gdy chłopiec leżał już w łóżku gotowy do snu, do pokoju zajrzał jego ojciec.

-Dobranoc, miłych snów - rzekł i posłał w stronę chłopca promienny uśmiech.

-Tato? - zapytał, gdy mężczyzna odwrócił się w stronę drzwi.

-Tak młody? - odwrócił się ponownie w stronę chłopca.

-Opowiesz mi historie na dobranoc?- zapytał z nadzieją widoczną w oczach.

-Jasne - podszedł i usiadł obok chłopca na skraju łóżka. - A o czym chcesz posłuchać?

-O Rebelii - odparł zdeterminowanie maluch. Mężczyzna wiedział, dlaczego chłopiec prosi akurat jego, by opowiedzieć właśnie o tym. Jego żona, a matka chłopca, zawsze zbywa ten temat i milczy, jednak Kes jest bardziej otwarty na ten temat.

-No dobrze. Lecz tylko jedną historię. Misja o Endor… Tydirium udało się uzyskać zezwolenie na lądowanie, dzięki zdobytym wcześniej kodom. Załodze udało się wylądować, jednak już na samym wstępie zauważono dwoje zwiadowców. Nie można było ich obejść przez ryzyko wykrycia rebeliantów przez nich. Han Solo i Chewbacca postanowili się z nimi rozprawić, jednak Generał Solo nadepnął na gałąź, przez co generał został nakryty i powalony, więc Imperialni zdążyli wezwać pomoc. Solo wdał się w bójkę z jednym szturmowcem, natomiast Wookie postrzelił drugiego, który próbował uciekać na skuterze. Wtedy księżniczka Organa i Luke Skywalker dostrzegli kolejnych, próbujących uciec zwiadowców i ruszyli za nimi. Po jakimś czasie Skywalker wrócił, ale sam, bez księżniczki. Generał i on ruszyli ją poszukać, a my mieliśmy czekać przy generatorze osłon. Zajęło im to trochę, więc pierwszy atak został przeprowadzony dopiero rano. Ewoki zaprowadziły nas do tylnego wejścia, żeby było łatwiej. 3 zwiadowców ruszyło w pościg za Ewokiem, który chciał odciągnąć ich uwagę, a jeden, który pozostał, był łatwym celem. Rebelianci weszli do bunkra, jednak coś nie wyszło, ponieważ zarówno oni, jak i Pathfinders zostali aresztowani przez szturmowców. I ponownie Ewoki wkroczyły do akcji. Zaczęły walczyć razem z nami. Generał Solo próbował znowu dostać się do środka generatora, ale drzwi zostały zablokowane. Próbował wykonać zwarcie, ale to tylko pogorszyło sprawę. W międzyczasie Chewbacca wraz z Ewokami przejął stery AT-ST. Gdy Solo się o tym dowiedział, wpadł na świetny pomysł. Udał imperialnego, powiadomił ich, że Imperium wygrało, a Rebelianci uciekają w głąb, więc potrzebne będą posiłki. Dowodzący w to uwierzył i wysłał tylnym wejściem wsparcie. Oddziały, które wyszły, zostały otoczone. Rebelianci ponownie dostali się do środka generatora osłon, a następnie podłożyli ładunki, które po chwili wybuchły. I pozostało czekać, by tym na orbicie, udało się zniszczyć Drugą Gwiazdę Śmierci. Generałowi Calrissianowi udało się strzelić w reaktor, Gwiazda Śmierci zaczęła wybuchać. Prom typu Lambada opuścił stację bojową i został zauważony przez Rebelię, pierwszy w pościg rzucił się Zielony Cztery. Jak się później okazało, nie pilotował go żaden Rebeliant, tylko Luke Skywalker. - Mężczyzna zaśmiał się pod nosem.

-Mama zastrzeliła Luke’a Skywalkera? - zapytał zaskoczony chłopiec.

- Na szczęście się jej nie udało. Celownik nie potrafił namierzyć promu, ale mama nie wiedziała z początku, że pilotuje go Luke. 

-Nie moja wina, że zazwyczaj latał X-wingiem, a nie Imperialnym promem - wtrąciła kobieta, wchodząc do pokoju. - A ty nie powinieneś już spać?

- Nie, jeszcze nie - zaśmiał się chłopiec.

- A właśnie, że tak - ciągnęła brunetka, podchodząc do chłopca i całując go w czoło - Dobranoc skarbie, miłych snów.

Shara uśmiechnęła się i zgasiła małą lampkę nocną w kształcie U-wing’a. Mężczyzna również pocałował chłopca i życzył miłych snów, a następnie razem z żoną wyszedł z pokoju, ruszając w stronę kuchni, by zjeść kolację. 

- Czemu mu o tym opowiadasz? - kobieta podjęła temat, gdy oboje usiedli.

- Chce słuchać o tym, to normalne. Jest zainteresowany tym, co się działo, a skoro mogę mu opowiedzieć to z własnej perspektywy, to będę to robił - odparł mężczyzna, a następnie zaczął jeść swój posiłek - Poza tym, to tylko jedna opowieść - Kes wzruszył ramionami.

- Ale… - kobieta nie zdążyła dokończyć, ponieważ mąż wszedł jej w słowo.

- Niech słucha i uczy się, że nieważne jak bardzo sytuacja się komplikuje, trzeba próbować ponownie, szczególnie jeśli w naszych rękach leżą losy galaktyki. Jeśli wyjdzie nieoczekiwany błąd, nie wolno się poddać, tylko trzeba próbować kolejny raz. Poza tym jakaś wiedza o tym, co robiliśmy, mu się należy.

Chłopiec słyszał tę rozmowę, a słowa te, pozostały w jego pamięci. Przypominały mu się czasem, gdy sam znajdował się w takich sytuacjach. Tym razem, 25 lat później, było tak samo. Wiedział, że zawalił; że straty, jakie poniósł Ruch Oporu-są jego winą. Siedział obok Leii i wpatrywał się w szybę, za którą widniało Crait. Ponownie w jego głowie zagościły słowa ojca. 
“Nie ważne jak bardzo sytuacja się komplikuje, trzeba próbować ponownie, szczególnie jeśli w naszych rękach leżą losy galaktyki. Jeśli wyjdzie nieoczekiwany błąd, nie wolno się poddać, tylko trzeba próbować kolejny raz.”
Wiedział, że nie ma już czasu, trzeba działać. Spróbować naprawić ostatnie błędy. Trzeba ponownie powstać i kroczyć dalej. Trzeba zrobić wszystko, by wygrać. Jest wciąż nadzieja. Ona nigdy nie znika.
Ale nagle znów się wszystko komplikuje. Zaczynają ostrzeliwać transportowce. Ale trzeba dać radę, trzeba wygrać wojnę.

Mężczyzna - już nie chłopiec - pobiegł prędko do kokpitu. Przeraził się, ale wciąż miał nadzieję. Potem wszystko działo się tak szybko. Działa wciąż strzelały, potem ruch Holdo, wylądowanie na Crait, kolejna bitwa, Luke Skywalker, ucieczka, droga bez wyjścia Rey i ucieczka Sokołem. Przegrali, ale też wygrali. Przegrali, bo stracili wielu ludzi i wszystko inne. Wygrali swoje życie, wygrali tym, że iskra nie zgasła, lecz wciąż się tli. Sytuacja się skomplikowała kilkukrotnie, a oni wciąż próbowali i wciąż walczą i będą walczyć, póki nie pokonają Najwyższego Porządku. Nawet pomimo przeszkód będą wciąż walczyć o losy galaktyki.
- Tylko jedna opowieść…- wyszeptał Poe. W końcu ta tylko jedna opowieść sprawiła, że się nie poddał i wciąż próbował i będzie próbować.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top