7. Kolejny szkolny dzień

Zanim zaczniemy, to początek maratonu z okazji 10 obserwujących! Postanowiłam że będą 4 rozdziały i 1 special (wiem że mało :( ), które od dzisiaj będe wrzucać codziennie (jak dzisiaj piętek, to jutro następny itd.)! Dzięki za wszystko!
Enjoy~

Serena POV

Czas wracać do szkoły! Prawde mówiąc rano ledwo nie zwariowałam przy Ashu, i nie mam pojęcia jak wytrzymam z nim w szkole ale nadal mam wspaniały humor (czy ktoś mi wytłumaczy jakim cudem oni lubią tę szkołę? ;-;)! Ide do szkoły troche później żeby ograniczyć kontakt z Ashem bo... No cóż, nadal sie wstydze tego co sie wczoraj wydarzyło. Przynajmniej nie siedzimy obok siebie, i nie będe odpowiadać na każde pytanie które zada nauczyciel panikując wewnętrznie. Dobra, cieszmy sie z pozytywów! Co jeszcze jest takie fajne... Wiem! To że spędze z nim w szkole tylko 5 godzin! Później moge z kimś pójść na lody czy coś po to żeby go ominąć! Kurcze, Serena jesteś geniuszem! Dobra dotarłam do szkoły. Wchodze do klasy, gdzie wszyscy, oprócz profesora, już są.

- Alola! - wita sie ze mną klasa

- Alola! - odpowiadam

Ide usiąść na swoim miejscu, ale na nim już siedzi Kiawe

- E, Kiawe

- Hm?

- To chyba jest moje miejsce...

- A, jeszcze nikt ci nie powiedział? - nie powiedział o czym? Widząc mój wyraz twarzy, Kiawe  mi wytłumaczył wszystko - No wiesz, mieliśmy małe problemy i trzeba było sie zamienić miejscami, więc teraz siedzisz tam gdzie ja siedziałem.

- Czyli...?

- Tam - wskazał na wolne miejsce

- A, dzięki!

- Nie ma za co.

Podeszłam do miejsca i rozgościłam sie. Było dokładnie takie jak moje. Jak sie rozpakowałam, zrozumiałam że nie mam ołówka. Postanowiłam że zapytam osobe obok czy może mi pożyczyć

- Hej! Masz pożyczyć ołóóóóó... - zaciełam sie gdy zrozumiałam kto siedzi obok. Ash?!

- Mam pożyczyć co? - spytał sie

-...wek. Czy masz pożyczyć ołówek?

- Jasne. - chłopak dał mi ołówek - Jakbyś jeszcze czegoś potrzbowała to sie spytaj. Wszystko nosze po 2 sztuki, tak na wszelki wypadek

- Ok... - po co on to robi? - To wszystko czego potrzebuje. I tak z ciekawości, zeszyty też po 2 nosisz?

Ten w odpowiedzi kiwną głową. Musze przyznać że mój crush jest troche dziwny. Troche... Tak, troche...

Nagle wszedł profesor i wszyscy sie przywitali. W tym ja troche nerwowo, przez tego ktosia obok mnie.

- Dzisiaj będziemy rozmawiać o pokemonach trawiastych - zaczął lekcje profesor - Ktoś może nam troche ich wymienić?

Ash natychmiastowo podniósł ręke

- Wyliczaj Ash

- A więc tak... Bulbasaur, Ivysaur, Venusaur, Oddish, Gloom, Vileplume, Paras, Parasect, Bellsprout, Weepinbell, Victreebell, Exeggcute, Exeggcutor, Tangela, Chikorita, Bayleef, Meganium, Bellossom, Hoppip, Skiplom, Jumpluff, Sunkern, Sunflora, Celebi, Treecko, Grovyle, Sceptile, Lotad, Lombre, Ludicolo, Seedot, Nuzleaf, Shiftry, Shroomish, Breloom, Roselia, Cancea, Cacturne, Lileep, Cradily, Tropius, Turtwig, Grotle, Torterra, Budew, Roserade, Wormadam, Cherubi, Cherrim, Carnivine, Snover, Abomasnow, Tangrowth,  Leafeon, Shaymin, Snivy, Servine, Serperior, Pansage, Simisage, Sewaddle, Swadloon, Leavanny, Cottonne, Whimsicott, Petilil, Liligant, Maractus, Deerling, Sawsbuck, Foongus, Amoongus, Ferroseed, Ferrothorn, Virizion, Chespin, Quilladin, Chesnaught, Skiddo, Gogoat, Phantump, Trevenant, Pumpkaboo, Goureist, Rowlet, Dartrix, Decideeye, Fomantis, Lurantis, Morelull, Shiinotic, Bounsweet, Steenee, Tsareena, Dhelmise, Tapu Bulu, i Kartana.

Wszyscy nie mieli pojęcia co tu sie odwaliło. No może oprócz mnie. Wiedziałam że Ash studiuje Pokedex na pamięć. Jak raz obudziłam sie w nocy, i poszłam do kuchni po mleko, jak wróciłam mój współlokator był cały przykryty kołdrą, i wpatrywał sie w coś jak telefon. Gdy odsłoniłam kołdre, czego on nie zauważył, zobaczyłam że trzyma Pokedex. Później dodałam dwa do dwóch, i wiedziałam co Ash robi po nocach.

- Dobrze Ash... - powiedział równie zdziwiony co klasa profesor - Myśle że to były wszystkie pokemony trawiaste które dotąd zostały odkryte... Brawo!

Ludzie zaczeli powoli i bez życia bić brawo. To rzeczywiście było niezłe osiągnięcie. Brawo Ash.

- To teraz przejdźmy do lekcji. Już znamy gatunki tych pokemonów, więc...

To była kolejna nudna lekcja. Jedna z tych które tak rzadko sie zdarzają w tej szkole, więc uciełam sobie drzemke

...

Obudziło mnie stukanie w plecy. Najlepsze było to że nauczyciel wciąż prowadził lekcje jak gdyby nigdy nic. Okazało sie że stukającym był Sophocles.

- Co?

- Spytaj sie Asha czy ma pożyczyć ołówek

- Ok. Ash - powiedziałam odwracając sie - masz pożyczyć ołówek Sophoclesowi?

- Zaraz... - zaczął przeglądać swój piórnik - Nie

- Mówi że nie - powiedziałam mojemu drugiemu sąsiadowi

- Szkoda. A ma chociaż wode?

- Masz wode?

- Zaraz... Nie

- Nie ma.

- A kartke papieru?

- Masz kartke papieru?

- Zaraz... Nie.

- Nie ma.

- A nie może wyrwać z zeszytu?

- A nie możesz wyrwać z zeszytu?

- Nie będe niszczyć zeszytu przez coś takiego!

- Nie będzie niszczyć zeszytu przez coś takiego.

- A ma chociaż słonia?

- Masz sło- Co? Po co ci słoń Sophocles?

- Po prostu potrzebny. To ma czy nie ma?

- Masz słonia?

- Mam

- Ma

- To niech mi pożyczy

- To mu pożycz

- Ale jest w zoo

- Ale jest w zoo

- To on ma zoo?

- To ty masz zoo?

- Mam. W Kanto. Zbudowałem

- Ma w Kanto, zbudował

- Aha. A ma do pożyczenia serce?

- Masz do pożyczenia serce? - byłam tym znudzona, i przez przypadek to powiedziałam. Na twarzy Sophoclesa pojawił sie wredny uśmiech zwycięstwa

- Nie mam. Już je komuś oddałem.

- OOOOOOOOOOOO! - po klasie rozległo sie głośne "ooo!"

- TO WY NAS PODSŁUCHIWALIŚCIE?!

- Może tak, może nie. Ale Ash, oddałeś komuś swoje serce?

- Tak.

Bardziej sie zarumieniłam. Fuck! Musze to skończyć

- Profesorze! - krzyknełam - Nic pan z tym nie zrobi?!

- Nie, macie przerwe więc róbcie co chcecie.

- Już przerwa?! - To ja spałam całą lekcje?

- Tak. I to obiadowa.

To ile ja spałam?

- Chodźmy już, bo jestem głodny jak wilk - powiedział Sophocles

-Ty ZAWSZE jesteś głodny jak wilk.

- A zwłaszcza jeśli chodzi o kiełbaski - zażartował Kiawe

- Nie odpuszcze Hamiligaremu! POMSZCZE KIEŁBASKE!

- Um, może już chodźmy? - spróbowałam przerwać krzyki Sophoclesa

- Hm, w końcu już przerwa i trzeba coś zjeść. SCHNELLER, DO STOŁÓWKI!!! - rozkazał Sophocles

- To ty po niemiecku mówisz?! - zdziwiła sie Lana

- Ja. Ich spreche Deutsch. Und ich mag Wurst. Ich komme aus Berlin

- Wcale nie!

- Halt die Fresse, und in die Kantine! Jetzt!

(A/N już wiem po co jest niemiecki XD)

- Nein! Ich protestiere! - krzykneła w odpowiedzi Mallow

- Ja! Wir stimmen mit sie überein! - krzykneli wszyscy oprócz mnie i Asha

Sophoclesowi brakło słów

- A-aber... Ich... Will... Wurst... - nagle stracił całą odwage

- So, schnell! In Kantine! - krzykneła entuzjastycznie Lana

- Ja! - krzyknął Sophocles

Wszyscy pobiegli do stołówki. Oprócz mnie i Asha. Staliśmy skołowani

- Czy tylko ja nie rozumiem greckiego? - spytał sie przerywając cisze

- Nie. Ja też nie rozumiem. ALE TO BYŁ NIEMIECKI!

- Jedno i to samo. Ale ty coś zrozumiałaś?

- Tak... Wszystko...

- To co mówili? Bo ja zrozumiałem jedno słowo

- Ech, nie chcesz wiedzieć. I co zrozumiałeś?

- Berlin! Bo Berlin to Berlin! - krzyknął uradowany

- No co ty nie powiesz - mruknęłam pod nosem - Chodź już. Zaraz nie będzie miejsc.

- Rzeczywiście! Biegiem!

Pobiegliśmy do stołówki, i dobiegliśmy tam w dosłownie minutke. Kiedy dobiegliśmy, wszyscy już siedzieli, i prowadzili jakąś rozmowe

- ...to zadziała. W sensie, ona jest tak blisko jego, plus to co zrobił Sophocles tylko polepszyło-

- Dzięki za pochwałe - wtrącił Sophocles

- ...sprawe.

- Em, o co chodzi? - spytał sie Ash

- T-to wy tu... - zaczeła Mallow, ale nie dokończyła bo zdecydowała że powie coś innego - O niczym.

Usiedliśmy obok nich, i powstała niezręczna cisza. Oni chyba myśleli, że rozumiemy o co im chodziło jak rozmawiali, ja myślałam o czym rozmawiali, a Ash... On jadł kanapke

- W ogóle, ktoś pamięta o panie Wacku? - spytał Ash

- Kim...?

- No mamy go odwiedzić! To ten co sprzedawał malasady!

- A, o niego chodzi... To w weekend to załatwmy, ok? - powiedziała Lana

- Ok! Bo ja tak bardzo chce go spotkać! W końcu, podobno jego malasady są najlepsze! - kiedy Ash to oznajmił, zauważyłam że Mallow patrzy na Sophoclesa wzrokiem wściekłości. Ciekawe dlaczego... Przecież to tylko wizyta u sprzedawcy wypieków...

I znowu niezręczna cisza. Wszyscy jedliśmy więc aż tak źle nie było, ale czy tylko mi sie wydaje że Ash nie zdaje sobie sprawy z tego że jest niezręcznie?

~Time skip~

Jak tylko wróciłam do domu, to zostawiłam plecak, wyszłam na plaże, i zaczełam myśleć o czym rozmawiali. Mówili coś o niej, nim oraz Sophoclesie. Czy to było mnie i o Ashu...? W końcu byłam blisko niego, a Sophocles... No zrobił to co zrobił. Chociaż później nie robił takich rzeczy. Ale z drugiej strony... Dlaczego mieliby gadać o naszej dwójce. O co im chodzi...?

Tymczasem na 'zebraniu' shipperów

Narrator POV

- Trzeba wymyślić coś nowego. Coś, co tylko my zrozumiemy. Coś, czego przede wszystkim ONI nie zrozumieją. - mówiła zielonowłosa, nerwowo chodząc po całym pokoju

- Może ponazywać ich 'S' i 'A'? - zaproponował grubszy koleś siedzący w rogu

Mallow przeszyła go wzrokiem, i powiedziała

- Powiedziałam coś czego oni nie zrozumieją.

- Może nazywać ich 'ten ten ten' i 'ta ta ta'? - powiedziała niebiesko włosa

- Za długo by mówić. Macie inne propozycje?

W pokoju nastała cisza. Nikt nie miał zielonego pojęcia co by tu powiedzieć.

- Ech... - westchneła dziewczyna - Więc mamy tylko jedną opcje...

- S i A?! - krzyknął podekscytowany wielbiciel kiełbasek

- Nie! To co powiedziała Lana

- A więc teraz Ash to ten ten ten, a Serena to ta ta ta. - podsumowała Lilie

- Na to wygląda.

Author's Note

Yay, 11 obserwujących! Tak bardzo wam dziękuje *tuli*. Info co do maratonu jest na górze jbc. I wgl, pomysł na tego tego tego i tą tą tą wziełam od moich koleżanek z klasy, które ciągle gadają o "tym tym tym", "tym tym tym tym", "tamtym tamtym", i "tej tej tej tej". To jest chore.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top