23. Z grubej rury najlepiej

Sophocles POV

- Więc, czy już rozumiecie? - Spytała się Bonnie po dosyć długim wykładzie na temat shipowania i tworzenia planów by ship stał się prawdziwy.

- Chyba tak.. - Odpowiedziała za wszystkich Lana, bo w sumie to inni w tym ja, nadal powoli przyswajali to, co powiedziała mała blondynka.

- No dobra. Dopiero skończyliście swoją pierwszą... Em... Lekcję, więc raczej nic nie wymyślicie... Więc ja coś wymyślę. Albo wy spróbujecie? - Zapytała się, ale odpowiedział jej zupełnie nikt. Żaden z nas jeszcze nie czuł się pewien wymyślając cokolwiek co miałoby jakkolwiek zadziałać. - Nikt nic nie spróbuje? Hm? Ok, to ja to zrobię... Pomyślmy... Można by spróbować takiej taktyki, że powiemy jej, że wiemy o jej uczuciach... To może zadziałać...

- Ale jak? - Spytał się Kiawe, - czy to nie działa tak, że ona raczej się nie przyzna? Wiecie, będzie temu zaprzeczać i w ogóle... Czy to na pewno dobry pomysł?

- Och, uwierz mi, trochę się ją poprzymusza i nam powie wszystko na ten temat. Z niej łatwo się wyciąga informacje. Wiem, bo sprawdzałam. Może nie takie informacje, ale jednak łatwo z niej takie rzeczy wyciągnąć.

- W sumie to możemy spróbować... Raz się żyje.

- To kiedy zaczynamy? Może jutro? I tak spotkamy się w szkole, chociaż może lepiej umówić się po szkole... Zobaczymy!

Serena POV

Siedziałam sobie spokojnie na łóżku, czytając na Wattpadzie "Najlepsze Wakacje!". Fajne to jest. W każdym razie, nie przejmowałam się niczym oprócz telefonem ale Ash, który leżał na swoim łóżku wpatrując się w sufit, musiał mi to przerwać.

- Serena...

- Hm?

- Lubisz mnie? - Spytał się, odwracając swoją głowę w moją stronę. W sumie to się tego nie spodziewałam. Chociaż, kto by się tego spodziewał.

- Oczywiście że tak! Skąd pomysł że cię nie lubię?

- Ach, nic... Znaczy, nie wątpiłem w to, ale musiałem się upewnić... Wiesz, dużo dla mnie znaczysz, - w tej chwili poczułam, że lekko się rumienię, ale chwilę później chłopak wszystko zniszczył - i nie chciałbym stracić takiej wspaniałej przyjaciółki!

-Ach... Przyjaciółki...

- A co? Nie chcesz już nią być? Jednak mnie nie lubisz? O co chodzi, Serena? Proszę, nie zostawiaj mnie! Jesteś dla mnie naprawdę ważna, i to tak baaardzo bardzo bardzo bardzo bardzo ważna! Proszę...

-H-hej! Nie mam zamiaru cię opuszczać czy coś... Nadal cię... - Gdybym była z nim stuprocentowo szczera, powiedziałabym "kocham", ale wiedząc, że na pewno widzi mnie jak przyjaciółkę to nie ma sensu... A co się robi jak twój crush cię friendzone'uje nie wiedząc o tym? Robi się dobrą minę do złej gry, i udaje się, że on też jest dla ciebie jedynie przyjacielem... - ...lubię, Ash

-To super! - Chłopak krzyknął, i wstał żeby i do mnie podejść i mnie przytulić. Już w sumie nie wiem czy się cieszyć czy płakać. Niby jest wspaniale bo mnie przytula, ale jednocześnie dosłownie chwilę temu mnie zfriendzone'ował. I przytula mnie tylko jako przyjaciółkę.

~Time skip~

Sophocles POV (A/N dużo ostatnio z punktu widzenia Sophoclesa piszę...)

- Każdy pamięta plan? - Spytała się Bonnie, na co wszyscy kiwneli głowami. - Dobra. To zaczynamy. Serena! Możesz na chwilę do nas przyjść! Musismy ci powiedzieć coś baaardzo ważnego!

Jak tylko dziewczyna usłyszała swoje imię, odwróciła się w naszą stronę. Przeprosiła Asha, który jak gdyby nigdy nic poszedł sobie dalej i podeszła do nas.

- O co chodzi?

- Więc, Serena... Em, jakby to powiedzieć... - Próbowała jakoś to ogarnąć Mallow, tak żeby było zgodnie z planem. A teraz plan wyglądał tak, że ona ma powiedzieć Serenie, że doskonale wiemy o jej uczuciach. Tylko był problem. Ona po prostu nie umie tego zrobić, co było łatwo zauważyć. Chociaż, w sumie to ona ma to przekazać, bo nikt nie chciał tego zrobić... - My tak jakby... Ty i... Znaczy, wiemy, że-

- Wiemy, że kochasz Asha, ok? - Wywaliłem z grubej rury, przerywając Mallow. Serena nic nie mogła powiedzieć, a moi wspólnicy patrzyli się na mnie z lekkim niedowierzaniem, bo 'nie było tak w planie', za to Bonnie w swoim wzroku miała mieszankę zawodu i dumy. No ale jak miałem to zrobić, było widać, że dziewczyna sobie z tym nie radziła, i nie wyglądało na to, że sytuacja się poprawi, więc musiałem przejąć pałeczkę. A to był najlepszy sposób, żeby to powiedzieć.

- A-ale ja... Ja go nie ko-

- Och, no weź Serena, - wtrąciła się Bonnie, - przecież to widać na kilometr!

- Ale ja go wcale nie... - Serena jednak nie dokończyła zdania, bo Bonnie, przewodząc całym tym fiaskiem spojrzała na nią z wyrazem twarzy mówiącym "To i tak nic ci nie da". - Naprawdę...?

- Oczywiście! Mówiłam, że łatwo wyciągniemy te informacje - dodała ciszej Bonnie, tak żeby Serena nie usłyszała.

- Ach... Więc to tak... Kurcze, mogłam to lepiej ukrywać... Ale mu nie powiecie, prawda?

- O to się nie martw. Nie piśniemy ani jednego słówka...

- Uf, to dobrze bo już się bałam, że-

- ...jeśli ty tego nie zrobisz - dokończyła Bonnie, czym trochę zaskoczyła Serenę

- Co. Ale ja nie... Ja nie mogę!

- Możesz! To tylko kilka prostych słów, a przecież nie ma rzeczy niemożliwych! - Zapewnił ją Kiawe, czym do końca przekonał dziewczynę.

- To nie są TYLKO słowa! To są... To są... AŻ słowa! Wiecie jak trudno to powiedzieć? Zwłaszcza kiedy się doskonale wie, że druga osoba nigdy ich szczerze do ciebie nie powie-

- Hej, nie bądź taką pesymistką! Może Ash też cię kocha... Nigdy nie wiadomo! Przynajmniej do kiedy się nie przekonasz.

- Czyli nigdy nie będzie wiadomo. Nie przekonacie mnie.

- Naprawdę? - Powątpiewała Bonnie,definitywnie sugerując coś innego niż zwykłe "Ok, damy ci już spokój". Coś zupełnie innego.

- Więc... - Kontynuowała Serena, chyba nie dokońca zauważając, że Boonnie nie mówiła dosłownie. Czasem ludzie są naprawdę tępi... - Coś jeszcze chcieliście mi powiedzieć, czy to już wszystko?

- Bonnie, ona plan chyba nie... - Szeptała Lilie, ale wspomniana wcześniej osoba jej przerwała.

- Jeszcze jedna, ostatnia rzecz.

- Co tym razem...?

- Wiesz, on kiedyś zauważy. Może jest głupi, no ale jeśli Sophocles zauważył, to do Asha niedaleka droga. - Za to całe "zauważenie przez Sophoclesa" chciałem zaprotestować, ale ważność naszej "misji" niestety na to nie pozwalała. Bonnie później pożałuje... - Albo to, albo zostaniesz do końca życia singielką... Samotną... Niespełnioną... Smutną... Z nieosiągniętym ma-

- Stop! - Wrzasnęła Serena, jakby nie mogła już tego znieść - ja... Przemyślę to...

- Jej! Więc, jak widzicie, plan się powió-

- ...ale ja jeszcze nie podjęłam decyzji. Jeszcze nie.

- Och, no dobra... To kiedy się namyślisz? Bo wiesz, trzeba działać! A czym szybciej mu to powiesz tym szybciej on ciebie pokocha!

- Na pewno... A co do decyzji, to nie wiem... Możecie mi dać... Półtorej tygodnia? Do następnego czwartku? - Zaproponowała Serena, chociaż doskonale widziałem, że nadal się waha. Inni pewnie też, w tej chwili można z niej czytać jak z książki.

- Doooobra! To w czwartek nam powiesz! - Powiedziała entuzjastycznie Mallow, zadowolona jak my wszyscy z decyzji.

Później Serana musiała już iść, Asha nie było nigdzie widać od dłuższego czasu, a my załatwiliśmy z nią wszystko co mieliśmy załatwić. Pożegnaliśmy się, a na koniec Bonnie tylko powiedziała:

- Widzicie? I już wszystko załatwione! Teraz tylko czekać do czwartku na decyzję...

A/N

Więc...

Nie mam jak się wytłumaczyć.

Ostatnio miałam jakiegoś writing blocka, na dodatek trochę wyjeżdżałam (spokojnie, większość czasu była spędzona na działce z rodziną, którą widzę codziennie -_-) i... No.

Kończyłam rozdział (i piszę tę notkę) siedząc w aucie, z psem przygniatającym mi kolana -_-"

Nie umiem przepraszać, więc... Widzcie, teraz update'y będą rzadkie, ALE mam plan. Jutro zacznę nowy rozdział, i będę pisać dopóki nie osiągnę 200 słów. I dziennie będę musiała nabazgrolić conajmniej 50 słów (mam nadzieje, że zadziała lel)

Więc... Do następnego mam nadzieję, że szybszego zobaczenia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top