16. Wyjeżdżasz?!
Lana POV (UwU pierwszy raz)
- Macie przerwę. - Skończył, a raczej tymczasowo przerwał, swój monolog Profesor Kukui
Podeszłam do Sophoclesa, Mallow i Kiawe, którzy już zaczeli rozmawiać o jakimś kocie. Pozostali czytali, lub nie robili zupełnie nic.
- ...i on codziennie do mnie wracał, pewnie tylko po żarcie, - opowiadała Mallow, a pozostali zrobili typowe "Aww..." - ale jednego dnia nie przyszedł. Więc poszłam go szukać, i znalazłam jego martwe ciało na ulicy... Ktoś go potrącił.
- Co?! Nie! Dlaczego on musiał umrzeć! Kto go potrącił? - Oburzył się Sophocles, i walną rękami w ławkę
- Skąd mam wiedzieć! Widziałam tylko jego ciało, nic więcej!
- Szkoda. Jak można potrącić kota?
- Em, sorry że przeszkadzam, ale... - Wciełam się do rozmowy. Wszyscy momentalnie skupili całą swoją uwagę na mnie. - Nie zauważyliście, że Serena ostatnio zachowuje się trochę... Inaczej?
- W jakim sensie inaczej? - Spytał się blondyn. On serio nie zauważył? Mallow i Kiawe raczej zrozumieli o co mi chodzi, bo nie widziałam żeby byli jacyś zdziwieni tym faktem. Za to Sophocles... No cóż, to Sophocles, nic na to nie poradzę.
- W sensie, tak trochę bardziej się od wszystkich odizolowała, mniej rozmawia, na lekcji nie uważała ani nic... O to chodzi
- A, to? Ta, zauważyłem. - Czyli jednak... Wygląda na to, że po prostu nie rozumiał o jakie zachowanie chodzi. - W górach też taka była.
- Ciekawe dlaczego...
- Właśnie dlatego się pytam czy zauważyliście. Wiecie coś o tym? - Wszyscy przecząco pokręcili głowami. Czyli nadal nie wiem zupełnie nic. Asha i Lilie się już pytałam na poprzedniej przerwie, więc zostaje mi tylko plan B. - To ja pójdę się jej spytać, ok? Chyba nie mamy innego wyjścia
- Chyba tak... Życzę powodzenia! - Jeszcze rzucił Kiawe, zanim odeszłam.
To jest zaskakująco trudne. Takie podejście do kogoś, i powiedzenie "O hej, coś się stało?" w tym przypadku było dziwnie ciężkie. Normalnie, robię to spokojnie, powiedziałabym że wręcz naturalnie. To tylko 5 prostych słów, które mówię prawie codziennie, i nie sprawia mi to problemu. A jednak dziś jest inaczej. Już jakiś czas temu podeszłam do Sereny, i teraz stoję obok, niby bojąc się powiedzieć te zdanie. Ona nadal mnie nie zauważyła, bazgroląc coś w zeszycie. Zbieram w sobię całą odwagę, i mówię to.
- Hej Serena...
- Hm? - Dziewczyna przestaje robić coś w notaniku, i odwraca swoją głowę w moją stronę
- Ostatnio jakoś tak... Dziwnie się zachowywałaś. Coś się stało?
- Dziwnie się zachowywałam? W jakim sensie? - Ona albo serio nie wie o co mi chodzi, albo zgrywa głupią. Raczej to drugie.
- W sensie, mniej gadasz i w ogóle jakoś tak się odizolowałaś... Na pewno wszystko dobrze...?
- A, to! - Nagle przypomina sobie o co mi chodziło. Wygląda na to, że najzwyczajniej nie była pewna o jakie zachowanie mi chodzi. Zupełnie jak Sophocles... - Em, no po prostu coś się stało... Ale wolę o tym nie gadać...
- Dlaczego? - Co mogłoby się stać? Co mogło być aż tak okropne, że tak zmieniło jej zachowanie, i jednocześnie nie chciała o tym gadać? Zwykle, mimo że nie znamy się jakoś długo, komuś się zwierzała jak coś ją gryzło... Albo sama jakoś się z tym uporała... Zawsze tak było.
- Po prostu nie lubię o tym mówić...
- Ech... Skoro tak, nie będę cię do niczego zmuszać, - westchnełam - ale jeśli zmienisz zdanie, to proszę powiedz...
- Ok... - Dziewczyna skończyła rozmowę, i wróciła do czynności, którą jej przerwałam. Niby rozmowa była skończona, ale coś mi nie pozwalało wrócić do Soohoclesa, Kiawe i Mallow, i było dosyć niezręcznie. W sumie, skoro już tu stoję, mogłabym zacząć jakiś inny temat.
- Więc, - zaczełam, a blondynka znów przerwała co robiła - masz jakieś plany?
Widać było, że w głowie już miała odpowiedź, ale nadal myślała nad tym, co powiedzieć. Może myślała czy skłamać, czy nie? Może myślała o tym jak odpowiedzieć? To wie tylko ona. Ale, po chwili przerwy, zdecydowała się co powie.
- Tak. Zamierzam wrócić do domu. - Powiedziała z grubej rury, w sposób jakby mówiła o tym, że ma w planach robienie na drutach
- Zaraz, co?! Wracasz?! Dlaczego?!
- Mam swoje powody. A ty? Masz coś w planach? - Słyszałam, że dziewczyna była zupełnie spokojna, i miała w planach wyjazd od jakiegoś czasu
- Nie, ale kiedy? Kiedy wyjeżdżasz? Jak ci to w ogóle wpadło do głowy?! - Nadal nie wierzyłam w co usłyszałam, ale to była prawda. Niestety, bolesna prawda. Chociaż... Nadal jest opcja że to sen! Wiem że to wyglądało dziwnie, zwłaszcza w moim wykonaniu, ale walnełam się w policzek. To podobno działa. Au... Czyli to nie sen... Serena naprawdę wraca do Kalos...
- Za tydzień mam samolot. I jak już mówiłam, mam swoje powody. A z tobą wszystko dobrze?
- C-co? A tak, tylko sprawdzałam czy to nie sen. - Jak tylko te słowa wyszły z moich ust, ona się zaśmiała pod nosem. Co było w tym śmiesznego? Czasami tak się robi... - Zaraz... Czy to jest ten sam powód, dla którego dziwnie się zachowujesz? - Nawet nie wiem skąd ten pomysł. Jakoś ot tak, wpadł mi do głowy
- Tak, skąd wiedziałaś? Chociaż, to chyba trochę oczywiste...
- Ta, trochę. Ale, dlaczego musisz to robić? Coś ci zrobiliśmy? Mogę to jakoś naprawić? Proszę, nie wyjeżdżaj!
- Ech... Ty mi nic nie zrobiłaś, nie martw się. I nie wydaje mi się żebyś mogła to jakoś naprawić. Przepraszam.
- Dlaczego przepraszasz? Po prostu zostań, tak będzie najlepiej!
- Ale ja... Nie mo-
W połowie zdania, przerwał jej dzwonek. Super, nic nie zmieniłam. Wracam do ławki. Chyba nawet nie muszę nic tłumaczyć pozostałym, bo, wnioskując po ich minach, wszystko usłyszeli, i sami nie więdzą co zrobić, ani powiedzieć. Nawet Lilie wygląda jakby wiedziała co się stało, przynajmniej częściowo, i teraz patrzy to na mnie, to na Serene, niedowierzającym wzrokiem. Tylko Ash spał przez całą rozmowę, i obudził się dopiero na dźwięk dzwonka.
~Tajmu skippu~
- Czyli rzeczywiście o to chodziło...
- Ale ona nie może wyjechać! Co jej zrobiliśmy? - Krzyczał Sophocles
- Skąd mam wiedzieć? Nie powiedziała przecież... Zresztą, chyba i tak nic nie zdziałamy. Zwłaszcza w takim stanie...
- O czym rozmawiacie? - Wcina się w rozmowę Ash, czyli jedyny w calusienkiej klasie, który nie słyszał chociażby pojedynczego słowa z mojej rozmowy.
- O Serenie - odpowiada Lilie
- Naprawdę? Co się stało?
- No, ona tak jakby-
- ONA WYJEŻDŻA DO KALOS ZA TYDZIEŃ, WEŹ COŚ Z NIĄ ZRÓB!!! - Próbowałam spokojnie wytłumaczyć plany Sereny, ale Sophocles wywrzeszczał wszystko. No i super, teraz Ash zacznie panikować. Chociaż, to jest Ash, i tak by pewnie panikował, nieważne jakby mu się to wytłumaczyło.
- Co?! SERENA! - Od razu pobiegł w jej stronę. Dziewczyna chyba była wspaniale zorientowana w sytuacji, bo wyglądała jakby mentalnie przygotowywała się na powódź słów od chłopaka. Ten uklęknął, złożył swoje dłonie, i zaczął ją błagać, jakby była jakimś bogiem, a on prosił ją o przebaczenie grzechów. - Nie wyjeżdżaj, proszę! Jesteś tu dopiero ileśtam miesięcy, to za krótko żeby wyjeżdżać! Jeszcze nie pokazałem ci tylu miejsc, nie zrobiliśmy tylu rzeczy, nie ma sensu wyjeżdżać! Do Kalos jeszcze wrócimy, ale nie teraz, proszę, jeśli o Clemonta i Bonnie chodzi, to mogę ich tu zaciągnąć, nawet gdybym miał ich porwać, ale nie wyjeżdżaj! Zostań tu ze mną! Kupię ci jabłka, te najdroższe, ale nie wracaj do domu! Byłaś tam wystarczająco długo, nie ma sensu teraz wracać! W Kalos nic nowego się ostatnio nie dzieje, mogłabyś tam tylko robić ciągle to samo, aż do swojej śmierci, albo się nudzić i robić zupełnie nic! Też do śmierci! Mogę ci wytrenować pokemony, cokolwiek! Tylko nie odchodź! - Słowa wylewały się z ust chłopaka jakby woda w wodospadzie, a najgorsze było to, że nie wyglądał jakby miał przestawać monolog na temat dlaczego to nie ma sensu, i czego to on nie zrobi żeby została. - Musisz jeszcze pójść na występ Royal Maskeda (A/N Sorry, ale oglądałam 2 i 3 sezon z napisami, i nie jestem przyzwyczajona do pisania Królewska Maska. Mam nadzieje że zrozumiecie ^^"), który niedawno zapowiedzieli, a Profesor już kupił nam bilety! Nie możesz tego przegapić! To ma przejść do histo-
- Możesz już skończyć...? - Poprosiła grzecznie adrestaka tych słów
- No ale ty nie możesz wyjechać! Po prostu...
- To i tak nic nie zmieni...
Author's Note
Hoi! Mam nadzieje, że się spodobało :3
No to ten tego. Nic do ogłoszenia nie mam. Wimc tylko napiszę 'historię' z życia wziętą
Pamiętam jak zaczynałam robotę na Wattpadzie, i szybciej pisałam na telefonie niż na kompie. A teraz jest zupełnie odwrotnie. Na telefonie piszę, no, dosyć szybko, ale na klawiaturze czasami nawet nie wiem co robię z palcami, jakoś tak same piszą XD
To bai :3
3/7
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top