Świąteczny special

Serena POV

Jutro w szkole będziemy dawać sobie prezenty z okazji świąt. Już wszystkim coś kupiłam, i to z tydzień temu, nie licząc jednej osoby. Asha. Przez 2 tygodnie zastanawiałam sie co mu kupić, i ciągle mam pustke w głowie. On też czegoś komuś nie kupił, a więc oboje poszliśmy na zakupy. Oddzielnie oczywiście. Gdybym z nim kupowała prezent dla NIEGO to bym chyba zapadła sie pod ziemie za wstydu. I zresztą, nie byłoby niespodzianki. Dlatego teraz chodze sama po tej galerii handlowej szukając sklepu z... Prezentem dla Asha. Niby wiem co kupić, ale nie wiem...? W sensie, tia chaciałabym kupić coś co odzwierciedli moje uczucia czy coś w tym stylu, ale czy to by nie było... Za dużo...? No, w każdym razie to NIE jest dobry pomysł. W sensie, klase znam już troche i kupienie prezentów nie było takie trudne. Dla Mallow jakieś jagody, dla Lany troche przynent, dla Kiawe to już nawet nie pamiętam (A/N pomysłu nie miałam ;-;), dla Lilie jakąś książke o pokemomach, a dla Sophoclesa pełne pudło jakiś słodyczy, i kiełbasek. To była łatwa część. Ale oczywiście jak sie zrobi łatwiejszą to musi przyjść czas na trudniejszą. I teraz mam zrobić tą drugą. Eh... Trzeba jeszcze troche poszukać... Słodycze nie, buty nie, pizza nie, kosmetyki nie, jakieś potiony nie, jagody nie, kurtki nie... Kurcze...

~Time skip~

Zrezygnowana wyszłam z galerii. Nic nie wybrałam. Chyba sie przejde po parku. Troche odetchne świeżym, alolańskim powietrzem i może coś mi wpadnie do głowy. Chodze tak sobie. I chodze. I chodze. I cho- wiem! Upiecze mu coś! Biegne do domu jak najszybciej. Na szczęście jest blisko więc bieg zajmuje mi 3 minuty. Zziajana wbiegam do środka.

- Ash! - krzycze aby upewnić sie czy jest. Na szczęście jeszcze nie wrócił. Mam czas. - Hej! Jest tu kto? - cisza. Dobra, jestem sama. Teraz tylko wszystko zrobić.

Zacznijmy od tego, co zawsze trzeba zrobić na początku. Wybrać co sie zrobi. Babeczki, ciasto, ciastka czy co? Wezme... Ciastka. Teraz tylko jakie. Spojrze na książke kucharską. Biore ją z szafki, i patrze na spis treści. Ciastka, ciastka, ciastka, ciastka... Tutaj! Strona 64... Dobra mam! Teraz tylko znajdź idealne! Z dżemem nie, z polewą czekoladową nie, czekoladowe nie, tęczowe nie, cytrynowe nie, urodzinowe nie, puzzle nie, pierniczki ni- Zaraz... Pierniczki...? Tak! Czego potrzebuje...

Pierniki tradycyjne

SKŁADNIKI

Na ok. 30 sztuk

• 2 szklanki (320 g) mąki pszennej
• 2 łyżki miodu
• 2/3 szklanki cukru
• 1,5 łyżeczki sody oczyszczonej
• 20 g (1 torebka) przyprawy piernikowej (najłatwiej gotowej lub domowej)
• 2 łyżki masła1 jajko (+ dodatkowo 1 jajko do posmarowania)
• około 1/4 szklanki ciepłego mleka

PRZYGOTOWANIE

• Mąkę przesiać na stolnicę, wlać rozpuszczony gorący miód i wymieszać (najlepiej nożem). Ciągle siekając, dodawać kolejno cukier, sodę i przyprawy, a następnie masło i jedno jajko.

• Dolewając stopniowo (po 1 łyżce) mleka zagniatać ręką ciasto aż będzie gładkie, jednolite i będzie przypominało ciasto kruche (możemy nie wykorzystać całego mleka). Dokładnie wyrabiać ręką przez około 10 minut.

• Na posypanej mąką stolnicy rozwałkować ciasto na placek o grubości ok. 1/2 cm. Foremkami wykrajać pierniczki. Układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w odstępach około 2 cm od siebie.

• Wierzch posmarować roztrzepanym jajkiem (niekoniecznie jeśli pierniczki będziemy dekorować) i piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni (góra i dół bez termoobiegu) przez ok. 10 - 12 minut, w zależności od grubości.

(A/N przepis z Kwestii Smaku. Macie linka jakby co: https://www.kwestiasmaku.com/desery/ciasteczka/pierniczki/przepis.html [żeby zadziałał trzeba go skopiować i wkleić w przeglądarke. Ach, ten wattpad...])

~Time skip~

Skończone! Wyjmuje z piekarnika pięknie pachnące ciastka. Chciałbym je już zjeść... Chciałabym już zjeść te 8 blaszek które zrobiłam! Mnóstwo tych pierników. Chyba 1/4 dam na wigilie do zjedzienia... I może z trzy dam Sophoclesowi... Tak, to dobry pomysł. Biegne do pokoju po pudełko, kartonowe pudełko, taśme, nożyczki, i papier ozdobny, pakuje cistka i gotowe! Ale... Czy napewno? Co jeśli to za mało? Przecież to TYLKO ciastka! Co jeśli go zawiode? I mnie zostawi? Co jeśli mnie odrzucą? Tylko przez te głupie pier-! Dobra Serena. Uspokój sie. Wszystko dobrze. Przez te pierniki nic sie nie stanie. Choć rzeczywiście, może to jednak za mało... Trzeba jeszcze coś zrobić...

- Alola Serena! - mówi wchodzący do kuchni profesor

- O, alola Profesorze!

- Zrobiłaś pierniki? - pyta sie wskazując na pozostawioną na blacie 1/4 wypieków - Pachną wspaniale!

- Tak, zrobiłam ich troche! Jutro je będziemy jeść - odpowiadam troche dumna - A tak wogóle... Wie profesor gdzie jest Ash? Długo go tu nie ma

- Tak, wyszedł gdzieś z Laną. Powiedział że wróci dosyć późno

- Ok...

Ze zdobytymi informacjami już chciałam wracać do mojego pokoju, ale Kukui mnie jeszcze na chwile zatrzymał

- A no właśnie Serena! Kupiłem bilety na wyspe Ula'ula. Miałem nadzieje że wasza klasa by tam pojechała na ferie, tak z okazji świąt. Nie masz nic przeciwko, prawda?

Słyszałam że tereny o których mówi Kukui są zimne i inne takie, a więc chyba nie będe miała z tym problemu. Być może nie wychowałam sie w jakimś zimnym miejscu, ale musze przyznać że w zime w Kalos troche śniegu było. Zimna zresztą też.

- To wspaniały pomysł! Oczywiście że nie mam nic przeciwko!

- Ciesze sie - powiedział profesor i uśmiechnął sie ciepłym uśmiechem

Ja za to odpowiedziałam uśmiechając sie równie ciepło, i pobiegłam do pokoju. Właśnie wymyśliłam. Zrobię. Ashowi. Czapke. Skoro jedziemy w zimne rejony, to przyda mu sie czapka. Na szczęście z niewiadomych powodów maszyna do szycia i materiały były tutaj, więc nie musiałam szukać tego wszystkiego po całym domu. Dobra, weź sie w garść i szybko szyj bo już późno.

~la time skip~

- Wróciłem! - usłyszałam znajomy mi głos chłopca

Kurcze, jeszcze nie skończyłam. Potrzebowałabym 10 minut! Ale on może tu przyjść w każdej chwili! Chowam wszystko, łacznie z niedokończoną czapką a on wchodzi akurat gdy skończyłam.

- Cześć Serena! - powitał mnie wchodząc do środka

- O h-hej Ash - odpowiedziałam troche panikując - Słyszałam że wyszedłeś gdzieś z Laną. Fajnie było?

- No! Poszliśmy wędkować! Gdybyśmy nie rozmawiali, trochę nudno by było ale patrz co złapałem! - sięga ręką do torby która wisi na jego ramieniu. Wyciąga z niej 20 Wishiwashich i jednego shiny Wishiwashiego

- Wow! Złapałeś shiny Pokemona?!

- Tak! Jestem taki dumny! - mówi przytulając zdechłą rybe

- Kolacja! - woła gospodarz z kuchni

- Już idziemy! - odpowiadamy i wybiegamy z pokoju

~Time Skip~

Jest już ranek. Ash wyszedł wcześniej bo jeszcze coś musiał zrobić z prezentami albo coś w tym stylu. Na szczęście wyszedł, bo moge jeszcze dokończyć czapke. Więc to teraz robie.

- Serena! Trzeba już iść do szkoły bo sie spóźnisz! - krzyczy Profesor Burnet

- Już ide!

O co teraz zrobić?! Prezent jeszcze nie dokończony! Patrze na to co miało być czapką. Czerwony materiał z żółtą doszywką w kształcie pioruna na końcu. Dobra Serena, myśl. Uda ci sie! ... Wait... To może być szalik! Trzeba tylko zaszyć końce i już! Robie to w ekspresowym tempie, zapakowuje prezent, wybiegam do salonu, biore wszystko co potrzebne, i wybiegam z domu prawie wywalając drzwi. Musze zdążyć! Już prawie 9:00! Normalnie mamy na 8:00 ale na święta mamy troche później. Mam 3 minuty. Biegne sprintem. I udaje mi sie dotrzeć do szkoły akurat na dzwonek. Yes!

- Alola! - mówią wszyscy, w tym wchodzący profesor i zdyszana ja

- Gdzie jest Ash? - pyta sie Lilie

- Alola!!! - wykrzykuje zdyszany i spóźniony Ash

- O wilku mowa. W każdym razie, wszyscy przynieśli prezenty?

- Tak! - krzyczymy radośnie

- To wspaniale! Ale teraz czas na jedzenie. Chodźcie, nakryjecie

~piks emiT~

Czas na rozdawanie prezentów. Strasznie sie stresuje. Co jeśli mu się nie spodoba? Przecież to tylko głupi szalik! Dobra Serena, uspokuj sie - mówiąc to uderzam sie w policzek - to bolało... Zauważając to co zrobiłam, podchodzi do mnie Ash troche przestraszony moim czynem

- Serena, wszystko ok? Czemu się walnełaś?

- A tam, nic takiego. Troche odleciałam więc zrobiłam to, tak wiesz, żeby sie obudzić - skłamałam

- Ok... Jeśli byś czegoś potrzebowała to będe gadać z Kiawe! - mówi odchodząc

Blisko było... Ale dobra, czas dawać prezenty. Ashowi dam na koniec, tak dla bezpieczeństwa. Z resztą i tak miałam tak zrobić a więc no. Na pierwszy ogień idzie Lilie

- Wesołych świąt! - mówię wręczając jej opakowaną książke

- O Serena! Wesołych Świąt! - odpowiada mi też wręczając jakiś pakunek. Zaczyna ropakowywać prezent - Anatomia Pokemonów z Całego Świata... Hm, ciekawe

Ja rozpakowuje swój. Jest to pudełko z mnóstwem jakiś wstążek, nici, i materiałów. Dobrze sie składa, bo akurat miałam popracować nad strojami moich pokemonów, a wszystko mi sie skończyło.

- Dzięki Lilie! Jak wiedziałaś że akurat tego potrzebowałam?

- No cóż, można było sie domyślić że interesują cię występy z pokemonami, a tak sie składa że wiem że tam sie też przystraja pokemony więc taki zestaw zawsze byłby potrzebny - opowiada mi swój tok myślenia Lilie

~Time skip (tak, znowu)~

Już wszystkim dałam ich prezenty. Najbardziej zadowolony był Sophocles, który po raz 5 popłakał sie ze szczęścia przytulając swój prezent. Każdy wpadł na ten sam pomysł: dać mu jedzenie. Ale najlepiej wybrał Kiawe wręczając mu podróżną zamrażarke pełną jego autorskich lodów. Tutaj Sophocles prawie zawału dostał gdy to zobaczył. Ale wracając do rzeczywistości, teraz każdemu została jedna osoba; albo dwie, zależy dla kogo. Tak zwana przez nas specjalna osoba. To ktoś, nad którego prezentem troche popracowaliśmy. W moim przypadku to BĘDZIE Ash. Chociaż będziemy sie dobierać dopiero tutaj i teraz. To po prostu BĘDZIE Ash.

- Dobrze uczniowie, teraz podzielcie sie na specjalne osoby

Widzę że Mallow podchodzi do Kiawe, jest lekko zarumieniona. Sophocles podchodzi do Lilie; chyba dlatego że troche nie ma do kogo iść. Lana sie dołącza do Sophoclesa i Lilie. A więc zostały tylko dwie osoby. Ja i Ash. Chłopak do mnie podchodzi

- Hej Serena, chyba zostaliśmy sami. Chcesz być moją specjalną osobą?

- T-tak! Zresztą i tak planowałam cie zapytać!

- Naprawdę? Ja też! Znaczy, nawet jeżeli inni byliby wolni. To jak, może wyjdziemy na dwór? - proponuje widząc że inni wychodzą

- Tak! To wspaniały pomysł! Przy okazji troche odetchniemy świeżym powietrzem!

Akurat jest zachód Słońca. Idealnie. Stajemy pod dużym drzewem na które wspinają sie dzieciaki z sąsiedztwa, i czasami my.

Narrator POV (A/N pierwszy raz tak pisze UwU)

Dziewczyna siedziała pod lekko pochyłym, rozłożystym drzewem razem z czarnowłosym chłopakiem. Za chwile mają sie wymienić podarkami (A/N autokorekta zmienia mi na podatkami XD) z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Oboje są zdenerwowani, choć próbują to ukryć

'Ash uda ci sie. Twój prezent jest fajny. Ciekawe czy odnajdzie tajny przekaz... Ale co jeśli jej sie nie spodoba?! I wyrzuci go do śmieci?! Kurcze!'

Myśli chłopak. Za to w głowie dziewczyny jest to:

'Na pewno mu sie nie spodoba. Co z tego że to szalik. Użyje go raz i do śmieci! Czemu nie mogłam wziąć czegoś innego?! Dobra, przynajmniej mam pierniczki. Mam nadzieje że przynajmniej to będzie dobre...'

- A więc... Wesołych Świąt! - złożył życzenia czarnowłosy wręczając prezent

Jasnowłosa była troche zaskoczona, ale przyjęła podarek i wręczyła swój. Dostała małe pudełko, zapakowane srebrnym papierem ozdobnym.

- Wow Serena! Pierniczki?! Super! I to aż tyle?!

- Wczoraj troche ich zrobiłam, reszta, czyli 1/4, była na wigilii. A, i jeszcze troche zostawiła w domu

- Nieźle - powiedział już odpakowując drugie pudełko. Gdy je otworzył, wyjął szalik i mu sie przyglądał

'O nie' myślała dziewczyna 'Już po mnie'

- ....... Dzięki! - nagle krzyknął chłopak przytulając zaskoczoną Serene - Naprawdę mi sie przyda! Słyszałem że Profesor ma nas zabrać w góry, a ostatnio Lycanrock mi go rozszarpał. - odparł trochę zażenowany - A teraz ty otwieraj!

Dziewczyna trochę bała sie zawartości pudełka, ale ostatecznie je otworzyła. W środku był srebrny łańcuszek na szyje z małyma serduszkiem na końcu. Niebiesko-oka była oszołomiona. W dobry sposób

- Ash... Dzi-iękuje - powiedziała zaczynając płakać ze szczęścia wtulając sie w chłopaka.

Później siedzieli przytuleni, w prawie że ciszy bo jedyne co można było usłyszeć to było lizanie lodów, które jadł Sophocles. Podczas odpoczynku, Ash pomyślał

'Ciekawe czy kiedykolwiek odkryje co to naprawdę oznacza. Czy kiedykolwiek otworzy serce, i zrozumie przekaz?'

Myślał tak, bo gdy sie otworzyło serduszko były w środku wypisane inicjały I.L.S.. Co to oznacza, sami odgadnijcie.

BONUS (specjalnie dla cb Ktos___napewno. Zresztą też lubię ten ship :p)

- Dobra Kiawe! To pokażesz mi w końcu? - dopytywała sie zielonowłosa

- Dobra. Raz sie żyje.- chłopak uklęknął i wyjął przed siebie pudełko podobne do opakowania Asha. Wyglądał jakby sie oświadczał. Powoli otworzył pudełko, które skrywało srebrny łańcuszek na nadgarstek. Mallow była oszołomiona. A on tylko powiedział - Zostaniesz moją dziewczyną?

Ona w odpowiedzi tylko kiwneła głową zalewając sie łzami. Wtulili sie w siebie, położyli, i nowa para była szczęśliwa.

Author's Note

Ho ho ho (wdy)! Jak tam święta? Cieszycie sie z prezentów (ja bardzo, dostałam zestaw do nauki japońskiego :3)? Miło spędziliście czas z rodziną/przyjaciółmi? Mam nadzieje że tak!

Jakby co: te wydarzenia dzieją sie troche później niż teraźniejsza fabuła. Później jeszcze do nich wrócę. I tak btw, lubicie KiawexMallow?

Do zobaczenia!

PS Szczęśliwego Nowego Roku! Ta tak na zapas. Bo pewnie zapomne :p

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top