Część 1

Bal Bożonarodzeniowy

zima

Draco wymijając gości, szedł w stronę stolika pod oknem, musiał trochę odpocząć. Rozpiął guzik czarnej marynarki i usiadł na jednym z foteli odstawiając szklankę.

— Tylko nie przesadź z alkoholem. — Powiedział z uśmiechem Teodor, jego najlepszy przyjaciel, siadając na fotelu po drugiej stronie stolika.

— Dziękuję za troskę. — Powiedział Draco z przekąsem. — Tu jest tak nudno, nie ma nic innego do roboty. — Mówiąc przewrócił oczami.
— Chociaż mógłbyś się napić z przyjacielem. — Teodor uśmiechnął się unosząc swoją szklankę.
Malfoy nie odpowiedział, zaczął rozglądać się po tańczących parach zastanawiając się, kiedy mugolska moda trafiła tak głęboko do świata czarodziejów. Pomyślał, że też powinien tańczyć, ale nie miał na to ochoty, korzystał więc z chwili wolności nim któreś z jego rodziców zmusi go do powrotu na parkiet.
— Draco! — Teo szarpnął go za ramię, a on zamknął oczy i zacisnął usta, aby opanować narastającą furię.

— To Darcy Rosier? — Spytał Teo i to pytanie zawisło w powietrzu.
Malfoy gwałtownie otworzył oczy i rozejrzał się po zgromadzonych. W stronę jego rodziców szła Darcy. Nie widział jej, od kiedy skończyli szkołę, jakoś dwa lata. Dziewczyna kroczyła pewnie w wysokich szpilkach, ubrana w zieloną sukienkę do kolan. Na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech, gdy witała się z gospodarzami balu. Malfoy odruchowo poprawił swój ciemnozielony krawat. Chłopcy przypatrywali się jej, a gdy skończyła się witać i ruszyła w stronę parkietu, ktoś musiał przerwać milczenie.
— Stary — odezwał się Nott z zawadiackim uśmiechem — idę z nią zatańczyć.
— Nott, przyjacielu nie ruszaj się nawet, ja idę z nią zatańczyć. — Draco wstał zapinając marynarkę.
— Wydaje mi się, że ubiegł nas twój wujek. — powiedział z rozczarowaniem Teo.
Malfoy zobaczył, jak Regulus Black właśnie ukłonił się zapraszając Darcy do tańca. Oboje, Teo i Draco, przyglądali się w milczeniu jak raz po raz Black podosił rękę, a Darcy robiąc obrót śmiała się i wracała w ramiona Rega, aby dać mu się prowadzić w rytm muzyki. Draco podniósł szklankę ze stolika i wpatrywał się chwilę w bursztynowy trunek. Jeżeli to teraz wypije, Darcy podczas tańca poczuje zapach alkoholu. Odstawił szklankę i ruszył w stronę Rosier, gdy piosenka dobiegła końca.
— Dziękuję za taniec, Darcy. — Regulus ujął delikatnie dłoń dziewczyny i złożył pocałunek na jej wierzchu. Rosier dygnęła w podziękowaniu. Draco wyprostował się, pomyślał, że nie może być gorszy od Blacka.
— Darcy, uczynisz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną. — Wyciągnął do dziewczyny rękę. Przez przeraźliwą sekundę myślał, że mu odmówi i poczuł jak chłód przeszywa jego ciało.

— Z przyjemnością. — Powiedziała Darcy kładąc swoją dłoń na jego. A on poczuł ulgę i radość.
Stanęli na środku parkietu. Kiedy Draco spojrzał w jej niebieskie oczy, poczuł jak na milisekundę staje mu serce. Położył dłoń na jej plecach i zaczął ją prowadzić w rytm muzyki.
— Jak ci się podoba dziś Rezydencji? — Zagaił rozmowę.
— Dawno tu nie byłam. Twój dom wygląda tak samo pięknie, jak zawsze. A wystrój na dzisiejszy bal, zapiera dech. — Uśmiechnęła się unosząc wzrok na sufit, z którego opadały płatki śniegu znikając na poziomie głów gości.
— Po Hogwarcie gdzieś wyjechałaś, prawda? — spytał Draco.
— Tak, do mojego wujka do Francji. — Powiedziała patrząc w oczy Malfoya.
— I co czy Francja piękniejsza jest od Anglii? — Draco spytał unosząc rękę, aby dziewczyna wykonała obrót. Przyglądał się roześmianej Darcy i miał wrażenie, że dostała rumieńców.
— Nie — powiedziała kładąc rękę na jego szyi — poza tym Anglicy są znacznie przystojniejsi od Francuzów. — Zachichotała.
Draco czuł jak z każdą minutą tańca rośnie między nimi napięcie. Poczuł jej oddech na szyi i policzku, przez chwilę wydawało mu się, że na sali byli tylko oni.

***

Draco stał na balkonie, wpatrując się w ciemną drogę do swojej rezydencji, raz po raz patrzył na obłok zamarzającego oddechu, który unosił się w ciemną noc. Usłyszał stukot obcasów. Odwrócił się i zobaczył, jak Darcy idzie w jego stronę.
— Zniknąłeś po kolacji. — Podsumowała opierając się o barierkę obok niego.
— Zrobiło się duszno i poszedłem się przewietrzyć. — Powiedział utkwiwszy wzrok w oddali.

Chwilę stali w milczeniu. Draco słyszał tylko przytłumioną muzykę i szumiący wiatr. Spojrzał na Dracy, stała opierając dłonie na balustradzie. Miała zamknięte oczy, a jej policzki płonęły rumieńcem. Draco wyprostował się i położył dłoń obok jej dłoni tak, że ich małe palce się stykały. Darcy drgnęła, ale nie odsunęła ręki.

— Zostajesz już w Anglii? — Spytał przerywając milczenie.

— Nie. — Odparła. — Wracam do Francji jeszcze na jakiś czas. Przyjechałam na święta do rodziców. — Po chwili dodała: — Chodźmy zatańczyć.

Draco uniósł pytająco brew, ale Darcy chwyciła jego dłoń i pociągnęła go na parkiet.


A/N: To opowiadanie napisałam na podstawie mojego dawnego pomysłu i pisałam je na zaliczenie z Warsztatów Pisarskich na studia. Stwierdziłam, że nie będę go trzymać w szufladzie i wrzucę je tu. Ma kilka części. I jest trochę w AU bo jest wspomniany Regulus. Akcja dzieje się około roku 2000, ale jest na tyle jednowątkowa, że nie rozwodzę się na temat zmian w kanonie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top