85. Chcę się ujawnić.

Ostatnimi czasy Harry był coraz częściej zmęczony, smutny i kompletnie nie rozumiał, dlaczego. Nie potrafił znaleźć żadnego sensownego usprawiedliwienia swojego stanu, kiedy wciąż wpatrywał się w swoje odbicie w lustrze, szukając dawnego siebie. Właściwie fizycznie wyglądał prawie tak samo. Wciąż bardzo szczupły z niewielkim tłuszczykiem na brzuchu, który dość boleśnie ścisnął w dwa palce, badając jego galaretowatą formę. Wciąż gładkie policzki bez najmniejszego śladu zarostu... Zazdrościł Liamowi tego, że musiał się golić, był bardziej męski. Jego skóra wciąż była tak samo sucha i blada, można by rzecz wręcz anemiczna, jedynie przyozdobiona w wielu miejscach większymi oraz mniejszymi tatuażami. Ostrożnie przebiegł opuszkami po jaskółkach, jakby widział je pierwszy raz w życiu i dopiero zapoznawał się z ich wyglądem. Zastanawiał się, czy kiedyś będzie żałować tych zdobień, ale póki co niejako wyróżniały go od zewnątrz, kiedy w środku coraz mniej miał do zaoferowania. Włosy wciąż były miękkie i sprężyste, choć już sporo urosły, opadając mu na ramiona, czasami w ten sposób pomagając mu ukryć swą twarz. Spróbował się uśmiechnąć, lecz mimo szerokiego gestu oraz nieodłącznych, głębokich dołeczków, nie sięgał on tak wysoko, jak kiedyś i nie pozwalał on jego oczom zalśnić w ten sam sposób. Być może to właśnie one były tym, co najbardziej się zmieniło. Każdy jego najmniejszy palec, kawałek ciała, ruch, głos, wszystko było takie same, jak kilka miesięcy temu. Poza tymi dwoma punktami na twarzy, które już nie potrafiły błyszczeć radośnie z podekscytowaniem, jak dawniej. Jeśli to wiązało się z dorastaniem, Styles wolał wrócić do swojej bańki, zakopać się tam i udawać, że świat dookoła nie jest zły. Pozwalało mu to przetrwać tyle lat, dlaczego miałby to wszystko porzucić? Oparł czoło o zimną taflę lustra, wzdychając głośno. Mógł się użalać nad sobą, ale przecież to minie. Ciągle miało. Raz nachodziły go czarne wizje, uniemożliwiając mu normalne funkcjonowanie, a zaledwie chwilę później tryskał energią i zachowywał się, jak zawsze. Nigdy nie był bardzo zdecydowaną osobą, lecz jakoś musiał sobie z tym poradzić.

Ostatecznie wyciągnął z szafy pierwsze lepsze spodnie, koszulę oraz bieliznę i czym prędzej się ubrał, mając na uwadze fakt, iż niedługo miał się spotkać z Nickiem. Mężczyzna miał dla niego podobno jakąś niespodziankę, choć chłopak nie czuł tego przyjemnego podekscytowania, a raczej niepokój. Grimshaw ostatnio starał się kontrolować coraz więcej aspektów jego życia, jakby to należało do jego obowiązków. Styles pozwalał mu na to, szczególnie na początku, ale z czasem miał dostawać coraz więcej swobód, a zamiast tego był coraz bardziej spychany do klatki, lepiono z niego jakiś dziwny twór, którym nigdy nie był. Nie podobało mu się to i coraz częściej chciał porozmawiać z Niallem albo Zaynem, czy to zawsze tak wygląda, ale nie mógł się do tego zabrać.

Wychodząc napisał szybką wiadomość z prośbą do Louisa, czy mógłby później z nim wrócić z firmy, gdyż Tomlinson miał tam po coś pojechać, a następnie pobiegł na autobus. Ostatnio zapisał się na kurs prawa jazdy i, choć nie szło mu tak dobrze, jak zakładał, to wciąż był dobrej myśli, szczególnie że ostatnio wpadł mu w oko jeden samochód. Wreszcie będzie niezależny, a wszystkie spóźnienia będzie mógł zwalać na korki w mieście zamiast swoje niezorganizowanie.

Nick już na niego czekał z nieodłączną kawą i szerokim uśmiechem na ustach. Jakiś czas temu Harry uważał, że brunet na naprawdę ładny uśmiech, lecz ostatnimi czasy zaczynał nabierać wątpliwości, czy nie jest on trochę sztuczny.

Przywitali się krótkim uściskiem i menadżer przepuścił go przodem w drzwiach. Uczucie, jakie towarzyszyło chłopakowi jakiś rok temu, kiedy pierwszy raz stanął w tym jasnym, przestronnym holu, prawie w niczym się nie zmieniło. Doszło do tego nieco melancholii, zawodu, rozczarowania, ale też zostały dawane podekscytowanie, zagubienie, nadzieje.

- O czym chciałeś porozmawiać? - spytał Harry, siadając na fotelu.

- Brzmisz bardzo oficjalnie. Stało się coś?

- Nie, nie. Troszkę jestem zmęczony.

Starzy otworzył białą teczkę i wyciągnął z niej plik zdjęć. Styles próbował udawać obojętność, lecz jego wrodzona ciekawość zmusiła go do nachylenia się bliżej. Jego oczom ukazała się jakaś atrakcyjna brunetka. Wyglądała, jak modelka.

- O co chodzi? Kto to?

- Od początku krążyły plotki odnośnie twojej orientacji - zaczął rzeczowym tonem - ale z czasem pojawiało się tego coraz więcej, chodzisz do gejowskich klubów, ciągle rozprawiasz o tolerancji, szacunku, a do nigdy nie widziano cię z żadną laską. Dlatego musimy zacząć działać. Osobiście nie jestem tego zwolennikiem, jednak czasami wpływa to korzystnie na karierę i...

- Nie wrobisz mnie w coś takiego.

- Harry, nie skończyłem. Na początek wystarczy, że...

- Nick.

Mężczyzna w końcu podniósł wzrok na loczka i z zaciekawieniem, ale też lekką niecierpliwością kiwnął głową, niemo przyzwalając mu, aby wyraził swoją myśl.

- Nie chcę. To się musi skończyć, nie możesz mnie traktować, jak swoją kukiełkę, której dyktujesz, co ma robić. Zdecydowanie wolałbym przejść się z Louisem za rękę po mieście, niż z jakąś obcą dziewczyną.

Grimshaw poprawił okulary na nosie i uśmiechnął się z politowaniem.

- Młody, wyjaśnijmy sobie coś. Dbam o twoją reputację i karierę od miesięcy, siedzę w tej branży od lat i wiem, co jest dla ciebie najlepsze. Wiem, że inaczej to sobie wyobrażałeś, ale musisz mi zaufać, a dojdziemy naprawdę daleko. Patrz, gdzie już jesteś na początku kariery! Dostajesz zaproszenia do programów nawet spoza Wielkiej Brytanii, twoja płyta sprzedaje się w bardzo szybkim tempie, piosenki królują w radiu oraz Spo...

- Nie obchodzi mnie to! - Styles podniósł głos, ale miał wrażenie, że kiedy próbował mówić spokojnie, Grimshaw kompletnie go ignorował. - Chciałbym być sławnym piosenkarzem, tworzyć muzykę, ale być przy tym sobą!

- Mógłbyś nie krzyczeć? - mruknął mężczyzna, krzywiąc się lekko. A zapowiadała się tak prosta współpraca... - Zauważ, że naprawdę mniej będzie ich obchodzić, że jesteś hetero, niż homo, więc będziesz mógł bardziej skupić się na swojej muzyce i...

- Jest masa artystów należących do lgbt i świetnie sobie radzą. Chociażby Elton John; ma męża, a jego kariera nie podupadła na tym.

Nick prychnął cicho i zacisnął palce na czubku nosa w zdenerwowaniu. Naprawdę przyszło mu pracować z mało rozgarniętym chłopakiem. Rozsiadł się wygodnie i po raz kolejny sięgnął po teczkę.

- Przypomnij mi proszę, jakiego formatu gwiazdą jest Elton, a jakego ty?

Loczek zamilkł w sekundę. Zabolało go coś w piersi, kiedy usłyszał to pytanie i naprawdę nie chciał w tamtym momencie pokazać słabości, lecz naprawdę poczuł się źle. Szczególnie, że brunet miał rację. On nie jest nikim ważnym, musi się dostosować. Jednak, kiedy znowu spojrzał na te zdjęcia, powiedział:

- Chcę się ujawnić.

- Co? - parsknął starszy. - A ja chciałbym na obiad sushi. Młody, zrozum, iż nie zawsze dostaniesz to, czego pragniesz. Życie. Za jakiś czas o tym pogadamy, a teraz...

- Nick, zrozum. Też jesteś gejem, musiałeś się ukrywać, więc dlaczego mi to robisz?

- Dla twojego dobra.

- Dla mojego dobra odpuść - warknął i podniósł się z fotela. - Nie mam ochoty więcej z tobą rozmawiać.

- Nie zachowuj się, jak księżniczka. Oh, i nie rób głupstw. Pamiętaj, że i tak mam kontakt do twoich mediów.

Chłopak posłał mu najbardziej nienawistne spojrzenie, na jakie było go stać i ruszył ku drzwiom wyjściowych. Był taki głupi, dlaczego dał się wrobić w coś takiego? Trucizna, która miała wreszcie opuścić jego serce wraz z miłością Louisa, niestety nie chciała tego zrobić, niczym kwas niszcząc bańkę, w której się chował całe życie, pozostawiając go kompletnie bezbronnym na otaczający świat. Naprawdę chciał rzucić to wszystko i wyjechać gdzieś daleko. W którym momencie stał się tak bardzo depresyjnym dzieciakiem?

- Oops! - zaśmiał się cicho, kiedy przypadkiem na kogoś wpadł. Jego uśmiech od razu rozjaśnił uśmiech, kiedy jego oczy spotkały się z tęczówkami koloru oceanu.

- Hi! Już gotowy do powrotu?

Harry skinął głową i mocno wtulił się w ukochanego. Tego mu było trzeba... Być może nie miał odwagi przeciwstawić się Nickowi, ani spełnić marzenie o wyjeździe, ale chociaż mógł przez chwilę odpocząć ukryty w ramionach miłości jego życia. Skoro nie miał jak zwiedzić całego świata, to cały świat przyszedł do niego.


💚💙💚💙💚💙💚💙💚💙

Mam przedziwne deja vu xd

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top