45. Nie jestem w nim zakochany...

Hazz nerwowym ruchem poprawił swoją bandankę, czekając na werdykt Nicka. Mężczyzna właśnie słuchał jego propozycji wypuszczenia kolejnego singla. Częściowo irytowało go, że każda jego decyzja, słowo, zachowanie było uzależnione od Grimshawa, ale też dawało mu jakieś poczucie pewności, iż nic złego nie powinno się zadziać. Starszy miał duże doświadczenie w tym świecie, więc wiedział, jak się zachowywać. Poza tym obiecał mu później dawać więcej swobód, tylko na początku miał być ciągle pod kontrolą, zanim nie odciśnie swojego trwałego śladu.

Spojrzał na swoje paznokcie umalowane na różowy oraz niebieski kolor i skrzywił się lekko, widząc, że lakier zaczyna odpryskiwać. Powoli zaczynał mu chodzić po głowie żółty...

- Myślę, że im się spodoba. O kim ją napisałeś?

Delikatny rumieniec wpłynął na policzki loczka. Nie chciał być tak oczywisty, ale nigdy nie był dobrym kłamcą.

- Nikim szczególnym.

Nick przyjrzał się Stylesowi, za kolejny cel obierając poznanie jego sympatii, crusha, ewentualnego chłopaka. Miał nadzieję, że nie wynikną z tego żadne problemy. Oczywiście cieszył się, iż jego podopieczny ma kogoś, ale każda miłość wiązała się z komplikacjami, kiedy chcieli się ujawniać. A nie mogli. Nie krytykował homoseksualizmu, sam już kilka lat temu się ujawnił jako gej. Problem był w innych ludziach, którzy nakręcali ten przemysł. O ile największa grupa odbiorców, czyli młode dziewczyny mogły nie mieć nic przeciwko, to rodzice, którzy pilnują portfele i mają wpływ na dzieci już owszem. Wszędzie promuje się tolerancję, ale to tylko teoria, a w praktyce wiele osób należących do różnych mniejszości ma o wiele trudniejszy start. Natomiast Hazz miał niesamowity talent oraz urok i szkoda by było to zmarnować.

- Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć - zapewnił menadżer i położył dłoń na jego kolano.

Młodszy niepewnie skinął głową i uśmiechnął się lekko.

- Witam, witam! - nagle wparadował Lou. Jego wzroku na moment spoczął na dłoni Nicka, ale powstrzymał się od komentarza. - Wszyscy przybyli?

Grimshaw prychnął cicho i założył ramiona na piersi.

- Jak widać już dawno.

- Królowa się nigdy nie spóźnia, to inni przychodzą za wcześnie.

Hazz parsknął śmiechem na słowa szatyna. Przytulił mężczyznę na przywitanie, szczęśliwy, że już przyszedł. Już się bał, iż nie pojawi, a już się zdążył za nim stęsknić.

Tommo usiadł obok Stylesa i objął go ramieniem z wyraźną dumą wymalowną na twarzy.

- Słyszałeś już jego nową piosenkę? Jak zawsze mam nosa do talentów.

Grimshaw skinął powoli głową, większą uwagę poświęcając Stylesowi. Sposób w jaki przyglądał się Louisowi był tak oczywisty... Czaiło się w nich czyste uwielbienie i tylko głupi nie dostrzegłby tej miłości. Tego delikatnego, czułego uśmiechu, czy iskierek w oczach. Jak widać jego zadanie zostało zrealizowane szybciej, niż się spodziewał... Westchnął cicho, kręcąc głową. Nie było dobrze, ale też nie najgorszej. Mimo wszystko musiał poważnie porozmawiać z Harrym.

A serce loczka rosło, słysząc pochwały ze strony ukochanego. Uśmiechnął się szeroko, ukazując te urocze dołeczki. Każde pozytywne słowo ze strony Tomlinsona wpływało na jego ego i pozwalało wierzyć, że naprawdę jest dobry w tym, co robi. Przecież, jeśli Lou uważał, iż ma talent, na pewno tak było! Jest to niezachwiana życiowa prawda.

- Tommo, ja nigdy w niego nie wątpię. Ale, jak już się pojawiłeś, to mógłbyś zrobić mi kawę.

Louis skrzywił się, powoli skanując wzrokiem Nicka.

- Wybacz, naprawdę chętnie zostałbym twoim kelnerem, ale jestem bardzo zajęty.

- Oh, niby czym?

- Przytulaniem naszej gwiazdy. Wiesz jakie to czasochłonne? Niestety nie jestem w stanie się rozdwoić - oznajmił bardzo poważnym tonem i zarzucił nogę na tę loczka.

Chłopak zadowolony ułożył swoją dłoń na kolanie starszego, podkreślając do kogo należy. Wszystko było idealnie na swoim miejscu.

Nick wywrócił oczami i założył ramiona na piersi. Koniecznie musiał porozmawiać z loczkiem. Louis miał niezwykłą, magnetyczną osobowość; kiedy wchodził, spojrzenia wszystkich skupione były tylko na jego osobie. Zdawał się też być w pełni świadom swojego uroku, wykorzystując go w kontaktach z ludźmi. Kochał się nimi bawić, pociągać za sznurki w relacjach, lecz później zdarzało mu się zapominać je puścić, pozostawiając ludzi zagubionych, wciąż ograniczonych przez liny, a jednak samotnych. A Stylesa był tak niewinny, delikatny... Tak łatwo można go zniszczyć.

- Harry jest dużym chłopcem, poczeka na ciebie. Ja w tym czasie mogę cię zastąpić, gdyby poczuł się samotny.

Szatyn już miał się wtrącić, kiedy H pocałował go w policzek i delikatnie się uśmiechnął.

- Idź, proszę. Mi też możesz przynieść herbatę.

Tomlinson prychnął cicho i wstał z kanapy. Niech już im będzie.

- Dobra... Tylko grzecznie mi tutaj!

Grimshaw odetchnął w duchu i poczekał, aż Louis wyjdzie, zanim pochylił się w stronę loczka.

- Harry, ja wiem, jak to może zabrzmieć, ale odpuść go sobie. On nie jest dla ciebie. Prawdopodobnie dla nikogo.

Brunet zarumienił się mocno i pokręcił głową. Dlaczego wszyscy dookoła tak łatwo odgadywali jego uczucia względem Tomlinsona?

- Co? Nie jestem w nim zakochany - szepnął, na wszelki wypadek odwracając się by móc sprawdzić, czy nikt ich nie podsłuchuje.

- To nic złego. Miłość jest piękna. Jedynie Tommo jest... - zacisnął palce na czubku nosa, szukając w głowie odpowiedniego porównania. - Jest, jak słońce. Oglądane z odpowiedniej odległości przyjemnie ogrzewa, lecz im bardziej chcesz się do niego zbliżyć, tym bardziej może cię poparzyć.

Harry chciał się kłócić, że mężczyzna nie ma racji, lecz wtedy zdradziłby się, a tego nie chciał. Wymusił delikatny uśmiech i pokręcił głową.

- Przyjaźnimy się, łączy nas wzajemny szacunek, ale to tyle...

- Przemyśl moje słowa. Tylko o co cię proszę.

Styles skinął i sięgnął po ciasteczko ze stolika, żeby choć na chwilę zająć czymś ręce, które tak bardzo mu drżały. Stresował się. A co jeśli ktoś powie Louisowi prawdę i ten się od niego odsunie?

- Wróciłem, księżniczki. Co mnie ominęło? - spytał szatyn i podał kolegom filiżanki.

- Nic szczególnego. Właśnie miałem wam powiedzieć, że zorganizowałem wywiad Harry'emu w BBC 1. Obiecałem im, że jako pierwsi będą mogli puścić Adore you. Z tego tytułu oglądalność powinna być spora, więc proszę zachowuj się przyzwoicie! - żartobliwie pogroził loczkowi palcem.

- Oj, Nick, zawsze jestem aniołkiem!

Grimshaw zaśmiał się i pokręcił głową. Jakoś w to nie wątpił.

- Kłóciłbym się - wtrącił się Louis i puścił chłopakowi oczko.

Styles zrobił niewinną minkę i wydął wargi.

- Jak to? Uważasz, że jestem niegrzeczny?

A Tommo może tylko trochę zapomniał o odpowiedzi, wzrok mając utkwiony na ustach młodszego. Tak bardzo zapragnął go pocałować... Ale może Grimshaw nie powinien wiedzieć o niektórych rzeczach. Dlaczego on musi tak pięknie wyglądać?

A menadżer poczuł się nagle bardzo nie na miejscu, widząc napięcie, jakie wytworzyło się między tą dwójką. Odchrząknął cicho, by móc zwrócić na siebie ich uwagę i wzruszył ramionami.

- Na czym skończyliśmy?

💚💙💚💙💚💙💚💙💚💙💚💙

Dziękujemy!!😍

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top