35. ...chce go wykorzystać.
Dzisiaj też się postaracie o kolejny rozdział?
💚💙💚💙💚💙💚💙💚💙
Harry zawsze był bardziej emocjonalny i potrafił się ekscytować czymś, na co przeciętny człowiek nawet nie zwracał uwagi, jak pierwsze płatki śniegu, które opadły na brudne, szare ulice Londynu, niczym delikatna pierzynka, usypiająca miasto na kolejne miesiące. Jedynie dzieci nie chciały jeszcze iść na dłuższy spoczynek, woląc się cały czas bawić, rzucać ścieżkami, niczym poduszkami, czy też robić aniołki, nie patrząc na mocno zaczerwienione poliki oraz nosy i po prostu atakować wszystkich swoją pozytywną energią.
A Styles właśnie był takim dzieckiem. Dlatego teraz siedział na kanapie z podwiniętymi nogami pod najmiększym kocem, jakiego miał szansę przytulić. Zdarzało ci się marzyć o wzniesieniu się tak wysoko, by móc sięgnąć chmur i przekonać się, czy faktycznie przypominają owieczki? Loczek był przekonany, że ów okrycie musiało być z nich zrobione. Ogrzewał dłonie gorącym kubkiem z zieloną herbatą, rozkoszując się tą temperaturą. Czuł całym sobą, jak ciepła ciecz powoli płynęła przez jego ciało, zostając się do każdej zamarzniętej części.
Niczego nie żałował - dla tej poirytowanej miny Zayna, kiedy dostał w twarz śnieżką, było warto. Nawet jeśli jego rodzony brat go zdradził i wrzucił za to w powoli tworzącą się zaspę. Zaczęła się wojna... I w mig skończyła, gdyż nikt na dłuższą metę nie chciał się z nim bawić i chłopak musiał pogodzić się z myślą, iż przebywa w towarzystwie umysłowych emerytów. Jedyną zaletą tego zajścia była możliwość bezkarnego przytulania się do Tomlinsona. Oczywiście tłumacząc to chęcią ogrzania się.
- Jesteś gotowy? - zagadał Nick i postawił laptopa przed loczkiem.
To był ten moment, właśnie miał posłać w świat jego pierwszy singiel. Niall i Zayn byli już gotowi do udostępnienia go na swoich profilach oraz podesłania paru osobom. Im więcej sławnych, wpływowych osób się zainteresuje, tym większy sukces wróżyli Harry'emu. Oczywiście Nick za wczasu uruchomił kontakty, obiecując dwóm stacjom pokazać prawdziwy hit. Jeszcze tylko musiał dopieścić jego portale społecznościowe. Harry wbrew wszystkim nie bawił się w takie rzeczy, co nie było korzystne dla chłopaka. Musiał wkrótce przejść szybki kurs obsługi Instagrama i Twittera, co może wstawiać, czego unikać, co robić żeby się podobać ludziom. Nick liczył na szybki pozytywny odzew słuchaczy, gdyż to bardzo ułatwiłoby mu pracę. Widział w Stylesie spory potencjał, ludzie musieli go pokochać. Był taki świeży, niewinny... Jednak prawdziwy sukces osiągną, jeśli loczek się nie popsuje. Szczególnie na początku, zanim zdążył sobie wyrobić markę, sława nie mogła go zniszczyć, bo straci tym bardzo dużo ze swojego uroku. Ale Grimshaw już go przypilnuje. I owszem, mogli udawać, lecz ludzie szybko się poznają na tym. Czekało ich dużo pracy...
Harry nieśmiało rozejrzał się po znajomych twarzach, szukając wsparcia. To nie był sen? On naprawdę właśnie miał wypuścić swoją pierwszą piosenkę? Jego marzenia tak szybko miały stać się prawdą?
- Chyba nie - wyznał, drżącym głosem. Wystarczyło jedno kliknięcie i cała Wielka Brytania o nim usłyszy, a może za jakiś czas i świat?
- Hej, będzie dobrze. Ludzie cię pokochają! - oznajmił Nick i poklepał bruneta po kolanie w geście otuchy.
Niall uśmiechnął się pod nosem, widząc nieco zaskoczony wzrok Tomlinsona na ten gest. Niby nic niezwykłego, a jednak przykuło uwagę szatyna. Czyżby był zazdrosny? Horan mógł przesadzać, ale on zawsze dopatrywał się we wszystkim małych detali, często kompletnie ignorując te największe elementy.
Harry naprawdę przerażony kliknął odpowiedni przycisk, publikując swoje pierwsze dziecko. Stało się. Prawie pisnął i schował twarz w swoich dłoniach. Nie chciał na to patrzeć. A co jak się nie spodoba? Albo nikt nie zwróci na to uwagi? Co teraz będzie się działo?
- Gratuluję, Hazz! - Liam mocno przytulił brata i pocałował go w głowę. - Mogę prosić o autograf? Chciałbym być tym pierwszym.
Loczek zaśmiał się cicho i skinął głową.
- Oczywiście. Specjalna dedykacja?
Payne udał zastanowienie, drapiąc się po brodzie. W końcu wzruszył ramionami i zaproponował:
- Żeby nie wyszło nazbyt patetycznie, czy afektownie, myślę, że powinieneś ograniczyć się do najlepszemu bratu na świecie. Co o tym sądzisz?
Młodszy zaśmiał się cicho i pocałował mężczyznę w policzek. Sięgnął po jakiś długopis, leżący na stoliku i wyciągnął rękę.
- Na czym?
Szatyn szybko zaczął przeszukiwać kieszenie, aż wyjął jakiś papierek. Rozwinął go i wzruszył ramionami.
- Bilet brzmi okay?
- Brzmi okay - potwierdził loczek i napisał swój pierwszy autograf. Ledwo postawił kropkę, a rzucił się Liamowi na szyję. Radość, jaką wtedy czuł nie dało się opisać żadnymi słowami - ani tymi prostymi, ani skomplikowanymi. Prawdopodobnie było to równie dobre, jak całowanie Louisa, a może i lepsze. Co nie umniejsza faktowi, iż bardzo chciał to teraz zrobić. Spojrzał na ukochanego znad ramienia brata i uśmiechnął się do niego szeroko. Bolało go, że nie mógł tego zrobić, ale nie chciał, aby Payne był tego świadkiem. Nie byli parą, a mężczyzna mógłby pomyśleć, że ten chce go wykorzystać. A przecież tak nie było. Na pewno.
Niall czasami chciał nie lubić Liama. Był niemal pewny, iż pewnego dnia bardzo skrzywdzi Zayna, a brunet, choć mu nie wierzył, był dla niego bardzo ważny. Niemal, jakby byli rodzeństwem. Jednak widząc Payne'a, nie potrafił czuć żadnych negatywnych emocji. Nie widząc jego ogromne serce i troskę, z jaką traktował najbliższych. Trudno było Horanowi uwierzyć, że mógłby kogokolwiek zranić, a przynajmniej umyślnie. Dlatego postanowił się nie wtrącać, pozwalając losowi samemu się toczyć ku dobremu. Osobiście zaczynał się bardziej przejmować Harrym. Widział, jak Tommo na niego spoglądał, ale coraz częściej powątpiewał, czy Louis chciał związku na stałe... Bo, czy ktoś komu zależy na kimś, upija się w klubach i uwodzi inne osoby? Jaki byłby w tym sens?
- Coś się już dzieje? - mruknął H, dalej wtulony w brata.
Nick zamknął laptopa i odłożył na bok. Uśmiechnął się do chłopaka, wzruszając ramionami.
- Kto wie? Przez najbliższą dobę nic nie przeglądaj, pozwalając temu samemu popłynąć. Jutro dokładnie o tej godzinie razem sprawdzimy, dobrze? Pierwsze minuty są najtrudniejsze, więc nie zdziw się, jeśli będzie mało.
- Ale... Mam tyle czekać?
- Tak. I pamiętać, że teraz stałeś się osobą publiczną. Jeszcze za wcześnie na głupoty, jasne?
Chłopak nieco zaniepokojony pokiwał głową. Czy on na pewno się do tego nadaje? Radość przeplatała się z przerażeniem. Jego stare życie miało się zakończyć? Stawał się kimś zupełnie innym, miał świecić w innym towarzystwie, być poddany ciągłej ocenie, prawdopodobnie też całkiem zmienić swoje zachowanie...
- Hej, nie bój się - szepnął Grimshaw i odgarnął delikatnie jego loczki. Na policzki chłopaka płynął rumieniec, co rozczuliło mężczyznę. - Wszystko dokładnie omówimy jutro, dobrze? Teraz idź się gdzieś rozerwać i staraj o tym nie myśleć.
Chłopak skinął głową i odsunął się od Liama. Nick miał rację - teraz powinien się zabawić, a nie przejmować. Właśnie zostanie gwiazdą! Powinni świętować. Przecież wiedział z czym to się będzie wiązało, tak?
- Czyli impreza?
- Ja odpadam, wybacz - powiedział Payne. Myśl o tłumie pijanych ludzi ocierających się o siebie nie brzmiała zachęcająco. - Ale uważaj na siebie, dobrze?
- Zaopiekuję się nim, nie martw się - oznajmił Tomlinon, obejmując ramieniem loczka.
- Szkoda, że nie chcesz - mruknął Malik. Choć z drugiej strony nie wyobrażał sobie Liama w takim miejscu. On bardziej pasował do romantycznych scenerii, niżeli głośnych klubów. A nie mógł powiedzieć, że mu to jakoś wybitnie przeszkadzało.
- Baw się dobrze, jutro się może spotkamy, hm?
Zayn skinął głową i delikatnie pocałował mężczyznę. Ostatnio coraz więcej czasu spędzali razem, a w głowie bruneta wybrzmiewała szalona myśl, że chciałby kiedyś z nim zamieszkać. Czy nie byłby to fantastyczny pomysł? Payne był idealnym partnerem, a myśl o przebywaniu z nim każdego dnia, budzeniu się w tych ramionach, wspólnym gotowaniu, spędzeniu bardziej i mniej aktywnie dni... Było jeszcze za wcześnie, ale kiedyś...?
- Ja również muszę was przeprosić, lecz mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia - oznajmił Nick. - Może później dołączę, tylko wyślijcie adres.
- Koniecznie musisz przyjść! - powiedział Hazz i pocałował mężczyznę w policzek na pożegnanie. - To do zobaczenia!
Lou uniósł brew, przyglądając się tej scenie. Czy nie za bardzo się spoufalali? Niby to nie jego sprawa, ale romanse na takim szczeblu rzadko kończyły się dobrze. Musiał później porozmawiać z Grimshawem. Posłał pytające spojrzenie Niallowi, który mało udolnie starał się ukryć śmieć, ale ten tylko pokręcił głową. Blondyn ostatnio coś dziwnie się zachowywał...
W końcu wspólnie mogli udać się na imprezę z uśmiechami na ustach. Zdaniem H to musiała być niezapomniana impreza, jedyna taka w jego życiu. I czy bardzo się pomylił...?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top