17. Związek nazywasz sypianiem?
Cichy śmiech opuścił usta Liama, kiedy na nowo spojrzał na Zayna, który próbował sam wnieść na salę dwa duże pudełka popcornu oraz dwie cole.
Początkowo Malik planował kupić wszystko sam, jednak ku jego zaskoczeniu, szatyn kategorycznie odmówił mu, stwierdzając, iż nie będzie wykorzystywał mężczyzny. Dla piosenkarza było naturalnym, że to on płaci na randkach, tym bardziej, kiedy zapraszał, jednak ostatecznie zdecydował się pójść na kompromis i pozwolić Liamowi kupić bilety, a sam zajął się tym, co i tak było droższe, czyli jedzeniem. W pewnym sensie podobała mu się ta potrzeba niezależności u Payne'a. Jak i cały mężczyzna fascynował go. Choć brakowało mu pewności siebie, miał w sobie naturalny urok, a na widok tego uśmiechu miękło mu serce. Nie pokładał się ze szczęścia, kiedy w końcu Liam do niego napisał. Był niemal pewny, że stracił swoją szansę, aż w końcu otrzymał wiadomość od szatyna! Niestety mężczyzna nie chciał mu wyjaśnić przyczyny swojego zachowania, a Zayn nie mógł nic z tym zrobić.
Payne był bardzo podekscytowany perspektywą randki. Jego pierwszej. Może powinien czuć stres, ale przy brunecie żadne negatywne emocje nie były możliwe. Piosenkarz cały czas go zagadywał, żartował, sprawiając, że Liam naprawdę przyjemnie spędzał czas. To była odskocznia od szarego życia, jakiej potrzebował.
- Może jednak pomogę? - zaproponował, mając nadzieję jednak zjeść trochę popcornu. Pierwszego w jego życiu.
- Dam radę. Ty prowadź do naszego miejsca.
Szatyn ostatecznie skinął głową i ruszył w kierunku sali. Uważnie śledził numerki na fotelach, aż w końcu zadowolony dotarł na kanapę i zajął na niej wygodnie miejsce. Zaśmiał się cicho, widząc jak Malik odetchnął z ulgą, mogąc wreszcie odłożyć przekąski. Od razu wziął swoją część i rozejrzał się po sali.
- Duży - mruknął, wskazując na ekran.
- Nie byłeś nigdy wcześniej w kinie?
- Nie było ku temu okazji.
- Więc jestem twoim pierwszym?
- Właściwie, to jesteś - mruknął i puścił oczko brunetowi.
Na policzki Zayna wpłynął delikatny rumieniec, czując na sobie ten intensywny wzrok brązowych oczu. Wolał bardziej doświadczonych mężczyzn i kobiety, ale Liam za bardzo go pociągał, żeby miał coś przeciwko. Wręcz na swój sposób nakręcała go myśl, iż to właśnie on będzie pierwszym, który pokaże mu zupełnie inny świat. Tym bardziej, że Payne nie zachowywał się wobec niego nieśmiało. Co więcej - po paru minutach filmu objął ramieniem Malika, a brunet nie byłby sobą, gdyby nie wykorzystał tego i wtulił się w umięśnione ciało. Może oglądał już ten film wcześniej, ale dla Liama był gotów pójść jeszcze raz. Tym bardziej widząc, jak pochłonięty był akcją. Co chwilę zerkał na twarz szatyna, zachwycając się jego urodą. Wyraźnie wyglądał na przemęczonego, jakby nie spał od kilku dni, sińce pod oczami zdawały się być większe, a na szyi dostrzegł czerwone pręgi, jakby on sam albo ktoś inny mocno go podrapał. Jednak mimo tych mankamentów, wciąż mógł śmiało zostać światowej sławy modelem. Jego oczy zdawały się być żywe, a twarz diametralnie się zmieniała wraz z różnymi emcjami, jakie wywoływał u niego film. Aczkolwiek wciąż największą słabością mężczyzny był ten szeroki uśmiech, mogący roztopić nawet najgrubszą bryłę lodową.
- Gapisz się - szepnął.
- Podziwiam.
Na krótki moment ich spojrzenia się spotkały, a Liam delikatnie wygiął wargi do góry. Zayn zapragnął go pocałować i być może nawet by to zrobił, gdyby Payne za wczasu nie zdążył odwrócić wzroku w stronę filmu. Westchnął cicho, również starając się poświęcić większą uwagę Jokerowi. Choć dłoń głaszcząca jego bok skutecznie rozpraszała uwagę...
Zayn nie mógł powstrzymać ogromnego uśmiechu, widząc te iskierki radości w oczach szatyna, kiedy wspólnie kierowali się ku wyjściu z kina.
- Ten film był zajebisty! Dziękuję, że mnie ma niego zabrałeś.
- A może dasz się jeszcze zaprosić na jakąś dobrą kawę? Ja stawiam.
Payne westchnął cicho i pokręcił głową.
- Jestem biedny, ale mam jakieś pieniądze. Nie musisz za mnie płacić.
- Ale zapraszam, więc wypada, abym to ja kupił. Co w tym złego?
Liam niepewnie zerknął na bruneta. Ostatecznie nie zamierzał się kłócić już na pierwszej randce, więc niechętnie się zgodził. Pozwolił Malikowi się poprowadzić, szczególnie widząc na jego twarzy ogromną radość. Notabene bardzo przystojnej twarzy. Nigdy się nie spodziewał, że ktoś taki mógłby się zainteresować biednym, zmęczonym życiem narkonanem. A jednak z niewyjaśnionych przyczyn wciąż się dla niego starał... Ale czy Liam mógł odwzajemnić zainteresowanie bruneta?
- Kiedy uświadomiłeś sobie, że jesteś gejem?
Zayn zastanowił się przez chwilę i po chwili spojrzał na szatyna.
- Chyba, jak miałem szesnaście lat. Coraz częściej przyglądałem się chłopakom w szatni po treningu, podobali mi się. Ale z drugiej strony próbowałem to z siebie wyprzeć, powtarzając, że wciąż kręcą mnie dziewczyny. Chyba nawet umawiałem się wtedy z jedną. W końcu po długiej rozmowie z Louisem uświadomił mi, iż mogę po prostu być biseksualny. A ty?
- Ja nie wiem, kim jestem. Dlatego właśnie pytam... Właściwie całe życie poświęciłem opiece nad Harrym i nigdy nie miałem czasu nawet myśleć o randkach, dziewczynach, chłopakach. Mówiąc, że jesteś moim pierwszym, miałem na myśli każdy tego aspekt.
Zayn zaskoczony spojrzał na mężczyznę. Na swój sposób czuł lekką ekscyację na myśl, iż to właśnie on ma szansę dostąpić tego zaszczytu. Choć przez to też poczuł niepewność - przecież mógł się okazać w pełni hetero. Taka strata...
- Czuję się wyróżniony.
- Ja również. Szczególnie, że właśnie ze mną chciałeś się umówić. Hazz był zaskoczony, słysząc o tym. Podobno nie spotykałeś się z facetami.
Brunet wywrócił oczami i wskazał na najbliższą kawiarnię. Nie chciał za dużo słuchać o Stylesie, ale chłopak był ważnym elementem życia Liama i chyba musiał się z tym pogodzić.
- Generalnie nie obnoszę się, aż tak ze związkami. Co innych obchodzi z kim sypiam?
- Związek nazywasz sypianiem?
Malik uchylił usta, chcąc coś odpowiedzieć, ale żadne sensowne słowa nie przyszły mu do głowy. To się wkopał... Na szczęście Payne nie wyglądał na złego, bardziej zaciekawionego. Co więcej - przepuścił go w drzwiach, odsunął krzesło przy stoliku... Wychodził z niego prawdziwy dżentelmen. Co naprawdę podobało się brunetowi. Żaden jego poprzedni partner nie zwracał na to takiej uwagi.
- Nie - ostrożnie zaczął. - Związek to miłość, opieka oraz wzajemny szacunek. Seks jest jego jedynie elementem. Ale nie zawsze ląduję u kogoś w łóżku, będąc jednocześnie z tą osobą w głębszej relacji. Dlatego tak mi się powiedziało.
Payne skinął głową i uśmiechnął się lekko.
- Okay, rozumiem.
- Naprawdę? - spytał zaskoczony. Obyło się bez dziwnych scen i długiego wykładu? Gdzie Liam był przez całe jego życie, kiedy go potrzebował?
- Tak. Może nie do końca rozumiem takich relacji, ale w porządku, wiem o co ci chodzi i akceptuję. To, że ja nie potrafiłbym się z kimś kochać bez miłości, nie znaczy, że ty też tak samo musisz czuć oraz myśleć. Spokojnie, Zee.
Zee...
Spodobało się Zaynowi. Uśmiechnął się lekko i ścisnął dłoń szatyna. Im dłużej z nim rozmawiał, tym bardziej pragnął tego nie kończyć. Dlatego zaraz po zamówieniu dwóch filiżanek kawy i torciku bezowego, spytał:
- A twoja mama? Macie z Harrym inne nazwiska... Podobno młody nie zna taty? Wiem, że nie chcesz za bardzo o tym rozmawiać, ale bardzo pragnę cię poznać i wiedzieć, jak najwięcej.
Payne westchnął cicho, wzrok przenosząc na swoje dłonie.
- Nie wiem, czy powinienem...
- Liam. Nikomu nie powiem, ani nie będę się śmiał.
Szatyn skinął głową i chwycił rękę Malika w swoje.
- Matka traktuje seks jako towar, dzięki któremu może co nieco zarobić. Nic więcej. Jeszcze ponad dwadzieścia lat temu w wyniku tego zaszła w ciążę, a później urodziłem się ja. Ów facet dowiedział się o tym, dał mi nazwisko i tak dalej, ale po jakimś roku uciekł. Przynajmniej tak opowiadała sąsiadka, bo sam go prawie w ogóle nie pamiętam. Ba, nawet nie wiem, czy naprawdę nim był, bo przecież sypiała z wieloma. A Harry do tej pory nie wie, który z klientów był tym szczęściarzem. Syn prostytutki, świetne towarzystwo sobie wybrałeś - dodał, siląc się na cichy śmiech.
- Raczej dojrzały, mądry mężczyzna. Co mnie obchodzi, czy urodziła cię lekarka, sprzątaczka, czy bezrobotna?
Payne delikatnie ścisnął rękę bruneta, szepcząc ciche podziękowanie. Sam nie był pewny, czy powinien to wszystko mówić. Nie chciał przekreślać wszystkiego na starcie, nawet jeśli Zayn nie zareagował na to w żaden negatywny sposób. Ale z drugiej strony było jeszcze tak wiele rzeczy, które ich dzieliły, że nie ma czym się przejmować - z czasem i tak się rozejdą w swoje strony.
Malik był zaskoczony wyznaniem kolegi. Fakt, mógł spodziewać się wiele, Harry czasami coś napomknął, a mimo to wstrząsnęła nim ta wiadomość. Jak tak wspaniałą osobę, tak bardzo mógł skrzywdzić los? Pragnął mu pomóc, ale w tej chwili niewiele mógł. Tym bardziej, że Liam mógłby się unieść honorem, nie pozwalając Zaynowi na to.
Niestety przyjemnie spędzony czas razem, musiał przerwać SMS od menadżera piosenkarza, który koniecznie chciał się spotkać za godzinę w biurze. O ile Malik bardzo chciał wrzucić telefon do filiżanki z kawą, tak bardzo dobrze wiedział, że Paul nie chciałby się z nim tak nagle spotkać bez powodu. Dlatego uśmiechnął się przepraszająco do Liama, tłumacząc sytuację.
- Oh, nie przejmuj się. Naprawdę. Jeszcze będzie okazja, żeby się spotkać. Oczywiście, jeśli będziesz chciał.
- Możesz mi wierzyć, że bardzo.
Liam uśmiechnął się szeroko, szczerze licząc na to. Choć na krótki moment nie czuł tego uporczywego głodu narkotykowego, którego przez pracę musiał ciągle odpychać. Chciał w końcu utrzymać się w jednym miejscu na dłużej, niż miesiąc i pomóc Harry'emu. Jednak fakt, iż już o tym pomyślał, mocno go przeraził. Cieszył się, że Zayn nie wiedział o jego problemie i miał nadzieję nigdy go nie zdradzić.
- Podwieźć cię? - spytał Malik, stając już przed swoim samochodem.
- Nie, przejdę się. Ale dziękuję za troskę. To do zobaczenia?
- Tak, jasne. Napisz do mnie później, dobrze?
Liam skinął głową i niepewnie spojrzał w oczy bruneta. Odchrząknął cicho, powoli dobierając w swojej głowie odpowiednie słowa.
- Mogę cię pocałować?
Piosenkarz zdziwił się pytaniem, którego to notabene chyba nigdy nie słyszał. Zawsze jeśli ktoś tego chciał, po prostu go całował. Uśmiechnął się rozczulony, widząc niepewną minę szatyna i delikatnie musnął jego wargi swoimi. Przez moment Payne nie do końca widział, co powinien robić, ale w końcu się ocknął i ostrożnie poruszył ustami. Dość szybko poczuł się bardziej pewny siebie, ułożył dłonie na bokach bruneta i bardziej naparł na usta Zee. Przyjemny prąd przebiegł po kręgosłupach mężczyzn, a brunet zamruczał cicho. Początkowo nie było za dobrze, ale Liam okazał się być wyjątkowo pojętym uczniem. Z coraz większym żalem myślał o perspektywie rozstania się z szatynem, szczególnie kiedy spojrzał w te roziskrzone oczy. Ostatni raz krótko go pocałował i uśmiechnął się lekko.
- Do zobaczenia.
- Bezpiecznej podróży, sir Zaynie - odparł Payne i delikatnie się ukłonił.
Malik uśmiechnął się szeroko i wsiadł do samochodu. Był oczarowany Liamem, tym jak go traktował, swoją dojrzałością, poczuciem humoru... Czuł się przy nim niezwykle komfortowo, jakby znali się już od dłuższego czasu.
Miał tylko nadzieję, że Paul będzie od niego chciał coś naprawdę istotnego, bo nie mógłby znieść myśli, iż właśnie z powodu jakiejś błahostki przerwano mu randkę z tak fascynującym facetem.
A Liam czym prędzej skierował swoje kroki do domu, odpychając od siebie mroczne myśli i to dziwne uczucie pod skórą. Tę okropną truciznę, którą starał się wydrapać z wnętrza swojego ciała za wszelką cenę zanim dotrze do jego umysłu...
💙💚💙💚💙💚💙💚💙💚
Chciałyśmy podyskutować o filmie, ale zważywszy na osoby, które go jeszcze nie obejrzały, zdecydowałyśmy się ominąć ten fragment. Jednak czasami jesteśmy miłe xd
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top