3. Sen

Biegniesz, upadasz, wstajesz, walczysz....

-OLI! Policz do pięciu, a potem biegnij! Ile tylko możesz!
-Ale ja...
-Dasz rade! Tam gdzie zawsze. Wierze w ciebie kochanie...
W tobie ostatnia nadzieja...
-Kocham cie...
-Ja ciebie też....

1...2...3...4...5!
Biegnę! Dam rade! Jestem silna!

Nagle upadam... Już prawie mnie mają...
Ostatnia nadzieja....

-AAA!- obudziłam sie z głośnym krzykiem...
Kiedy właściwie zasnełam?
Nie pamiętam. Mam dość tycj snów... Tych wspomnień...
To mnie dobija.

Zrezygnowana wstałam z kanapy i udałam sie wolnym krokiem do kuchni po szklankę orzeźwiającej wody.
Nie zastanawiając sie długo chciałam sie od tego uwolnić. Wzięłam laptopa i zaczęłam pracować.
Tak zdecydowanie. Praca była moją odskocznią. Dzięki niej zapominałam o wszytskim.
Przesiedziałam tak dwie godziny zupełnie nie czując upływu czasu.
-Jestem!- krzyknęła wchodząca do mieszkania Viktoria
-O cześć...
-No hej... Jak tam minął dzień?
-W miare. Ale musze jeszcze zrobić pare projektów
-To co zakupy?
-No tak jak obiecałam
-Super!-powiedziała uszczęśliwiona dziewczyna i pobiegła założyć buty.
************************

-Ale tu dziś ruch.... - stwierdziła nastolatka wchodząc do galerii handlowej
-No cóż... Taka pora- powiedziałam wzruszając ramionami i ruszyłam w kierunku najbliższego sklepu

- Jaka ładna! - wręcz wykrzyknęła to przeurocza blondynka stojąc przede mną w pieknej czerwonej sukience
-Bierzemy?
-JASNE!
-Haha-zaśmiałam sie cicho-Dobrze dam ci pieniądze zapłacisz, a ja pójde jeszcze do tamtego sklepu po kalendarz.
-Oki!
Zostawiłam fundusze podekscytowanej natolatce i ruszyłam w kierunku sklepu.
Stojąc przy półce z klandarzami kieszonkowymi zauważyłam jakby ktoś cały czas na mnie patrzył, ale zignorowałam to.
Wybrałam kalendarz co nie zajęło mi dużo czasu podeszłam do kasy i zapłaciłam za wybrany przedmiot. Gdy wyszłam ze sklepu zauważyłam, że za mną nadal idzie osoba w czarnych spodniach i kurtce z kapturem przez co nie widać było twarzy.
Może ja już do reszty mam paranoje...
Nagle moją uwage przykuła piękna czarna sukienka stojąca na wystawie w jednym z dobrze znanych mi sklepów. Postanowiłam, że wejdę i przymierzę sukienkę.
Odruchowo obejrzałam sie do tyłu i zobaczyłam że osoby ktorej sie obawiałam już tam nie ma.
Uśmiechając się lekko weszłam do sklepu i zaczęłam oglądać sukienki.
Nagle moja torba jakby o coś zachaczyła. Odwróciłam sie chcąc ją odczepić. Czyjaś dłoń sięgnęła po wierzszak o który zaczepiałam i pomogłam mi się odplątać.
Poprawiłam torbe na ramieniu i odwrociłam głowe z chęcią podziękowania tej osobie.
Twarz którą wtedy zobaczyłam z pod czarnego kaptura wygladała jak moje odbicie....
-To ty.... -wyszeptałam

_____________________________
Dziękuję serdecznie że jesteście!
Komentujcie <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top