Rozdział 6

Przed przeczytaniem!

( + ) = włącz muzykę

( - ) = wyłącz muzykę

W miarę możliwości naciśnij prawym przyciskiem na film i "Odtwarzaj w pętli" lub po prostu pomiń to i czytaj bez muzyki.

Czasami może pojawić się coś takiego: ( +1 ) lub ( -1 ) co oznacza, że musicie ponownie włączyć lub wyłączyć muzykę nr. 1. Dotyczy każdego numeru.

Uwaga ten wątek może pojawiać się często, więc zapamiętaj!

Miłego czytania :>

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Frisk P.O.V

https://youtu.be/VT9BfLVbnI8

( + )

Wkroczyliśmy do ogromnego pomieszczenia. Stanęłam w miejscu i rozejrzałam się dookoła, przyglądając się wszystkiemu dokładnie. Pokój był w kolorze fioletowym. Jakby to ująć... wszystko było fioletowe, dosłownie. Fioletowe cegły, dróżka, ziemia. Z daleka można było także zauważyć schody... całe szczęście, te były już białe. Po chwili skierowałam swój wzrok na środek pokoju. Dopiero po chwili zauważyłam, że stoi tam Toriel i przygląda mi się z łagodnym uśmiechem na twarzy. Odwzajemniłam to i wzięłam głęboki wdech. Całe pomieszczenie wypełniał piękny, mocny a zarazem bardzo słodki zapach kwiatów, dziwne nie ma tu, przecież żadnych... Spojrzałam w dół i zauważyłam, że tuż przed moją stopą leży liść. Miał przepiękny krwawo czerwony kolor. Sekundę później zauważyłam, że było ich więcej. Okrążały koło w którym stała właśnie kozica tworząc nawet duży prostokąt. Było tu tak pięknie, tylko z tym fioletem to już delikatna przesada. Kobieta westchnęła, przez co skierowałam swoją całą uwagę na nią, zrobiła ruch ręką pokazując, że musimy iść dalej. Udałam się w stronę Toriel. Ta, jednak szybko się obróciła i nim się zorientowałam o co chodzi zaczęła już wspinać się po schodach. Wtedy... zobaczyłam to... Świeciło małym, żółtym, ledwo widocznym blaskiem schowany pod burzą czerwonych liści. Czym prędzej podbiegłam do owej rzeczy i uklękłam odgarniając roślinę. Ciekawa tego co się stanie, wyciągnęłam rękę i wtedy świecidełko zaczęło świecić się mocniej. Nagle znikąd przed moimi oczami ukazała się tablica w kształcie prostokąta. Była czarna z białą obwódką. Wtedy swoją całą uwagę skupiłam na napisach, które powoli pojawiały się na tablicy.

* Padający z góry cień ruin, napełnił cię determinacją.

Poczułam jak przez moje ciało przechodzi fala ciepła. Czułam to wcześniej, lecz nie pamiętam gdzie... Czy to nie był przypadkiem nie dawno? Kiedy spadłam wiele wspomnień z mojej głowy wyparowało. Oczywiście nie wszystko, ale... czułam się dziwnie. 'Czy na pewno robię dobrze?' przeszło mi przez myśl. Wtedy napis znikł i pojawił się kolejny. Pierwsze na co zwróciłam uwagę były ogromne słowa ZAPISZ i POWRÓĆ. Dopiero po chwili zobaczyłam u góry PUSTY, LV ZERO i wyzerowany licznik czasu. Po chwili namysłu postanowiłam nacisnąć przycisk ZAPISZ, lecz sama nie wiedziałam czemu. Tak podpowiedział mi głos w głowie i postanowiłam się go posłuchać. Odgarnęłam swoje ciemne, kasztanowe włosy z czoła i wcisnęłam przycisk. Po chwili napisy ponownie się zmieniły. CHARA, LV PIERWSZY, PLIK ZAPISANY. Czekaj... kto to był Chara? Nigdy nie słyszałam tego imienia, jednak wydaje mi się takie znajome... O co tu chodzi?! Nic nie rozumiem... czy to na pewno nie sen?

 - Moje dziecię? Wszystko tam w porządku? - podskoczyłam jak oparzona, a tablica znikła tak szybko jak się pojawiła.

 - Ta-tak! Ju-już i-idę... - Chciałam coś jeszcze powiedzieć by brzmieć wiarygodniej, ale przerwał mi kaszel. Moje gardło zaczęło jeszcze gorzej boleć. Skąd ja mam tą chrypę?!

 - Mój boże! Nic już nie mów, bo się jeszcze pogorszy! Chodź szybko na górę im szybciej dojdziemy tym lepiej.  - W jej głosie było słychać zaniepokojenie. Westchnęłam cicho. 'Martwiła się o mnie... pierwsza osoba, która tak zrobiła' przeszło mi przez myśl. Wstałam z ziemi i zaczęłam strzepywać kurz z moich ubrań. Były całe poszarpane i we krwi, co mnie delikatnie niepokoiło. 'Może spytam się potem Toriel i ona jakoś mi z tym pomoże...' pomyślałam i w sumie był to nawet nie zły pomysł. Już nie zwlekając ruszyłam do schodów znajdujących się tuż obok mnie. Zaczęłam wspinać się po białych, marmurowych stopniach aż znalazłam się na górze. Po chwili znalazłam się przy kobiecie, uśmiechając się przy tym jak najszerzej mogłam. Nie powinnam jej mówić o tym co odkryłam... tak będzie lepiej. Na twarz Toriel wpłynął delikatny uśmiech, z czego się ucieszyłam. Znamy się tylko chwilę, a ona jest taka miła dla mnie, nie powinnam sprawiać jej żadnych problemów. Razem przeszłyśmy przez kolejne drzwi. Znajdowały się tam duże wrota z tym samym znakiem, która Kozica miała na swoim stroju. 'Ugh... znowu pełno fioletowego', pomyślałam. Skierowałam swój wzrok na Toriel, która szybko przeszła na środek pokoju i ustała. Po chwili odwróciła się w moją stronę przyglądając mi się.

 - Witaj w swoim nowym domu, niewinna. Pozwól, że wyedukuję cię jak operować Ruinami. - Kobieta uśmiechając się, skierowała się w lewą stronę gdzie znajdowały się przyciski, były białe i duże, znajdowało się ich tam sześć. Kozica sprawnie po nich przeszła pomijając przyciski znajdujące się na dróżce i szybko pociągnęła za żółtą wajchę, która była na ścianie. Wcześniej zamknięte wrota otworzyły się. Czekaj... domu? W sumie nie przeszkadza mi to, ale... nie ma innego wyjścia? Czekaj, o czym ja myślę? Powinnam się cieszyć, bo na pewno nie mam zamiaru wracać do matki. Myślenie przerwał mi znajomy głos. - Ruiny są pełne puzzli. Starożytne fuzje pomiędzy objazdami i kluczami. Każdy musi rozwiązać zagadkę by przemieszczać się z pokoju do pokoju. Proszę dostosuj się do patrzenia na nie. - Kobieta odwróciła się i przeszła do kolejnego pomieszczenia. 'Interesujące...' pomyślałam i ruszyłam za kobietą. Nie zwracając uwagi na wygląd pomieszczenia, bo i tak każde ma ten sam kolor i wygląd, ruszyłam stronę Toriel.

 - Aby dokonać tutaj postępu, będziesz potrzebowała przycisnąć tu kilka przycisków. Nie martw się zaznaczyłam te, które musisz przycisnąć. - Kobieta skręciła w lewo i przeszła przez brązowy mostek. Szłam tuż za nią, kozica zatrzymała się i wskazała na przycisk. Nad nimi były nakreślone strzałki. Ugh...

~Time skip~

Kolce opadły, Toriel ustała tuż przed nimi patrząc się na mnie z uśmiechem na twarzy. Ona chyba naprawdę lubi się uśmiechać...

 - Wspaniale! Jestem z ciebie dumna, moja mała. Teraz przejdźmy do następnego pokoju. - Kobieta zniknęła w ciemnościach kolejnego pomieszczenia. Bez zastanowienia ruszyłam za nią. - Jako człowiek żyjący w Podziemiach, potwory mogą cię atakować. Będziesz musiała być przygotowana na taką sytuację. Jednak, nie martw się! Proces jest prosty. Kiedy napotkasz potwora, wejdziesz w walkę. Kiedy jesteś w walce, zaintonuj miłą konwersację. Graj na czas. Przybędę by rozwiązać konflikt. - Kobieta na chwilę zatrzymała się i wzięła głęboki oddech. - Poćwicz rozmowę z manekinem. - Przeszliśmy do kukiełki, która stała po lewej stronie pokoju. Była jasno brązowa, ze szwami w różnych miejscach i jednym okiem, stojąca na jednej nodze. Uśmiechnęłam się i wtedy moja dusza pojawiła się tuż przede mną. Nagle przede mną wyskoczyły cztery przyciski... FIGHT, ACT, ITEM i MERCY.

* Napotkałaś Dummiego.

Huh? Pierwszy raz w życiu widzę te przyciski. Kiedy byłam z Flowey'm w walce to nie widziałam ich... To staje się coraz bardziej interesujące. Nie pewnie skierowałam swoją rękę na przycisk ACT. Szybko spojrzałam w stronę Toriel, która stała nie daleko mnie, próbując dowiedzieć się czy robię dobrze. Ta pokiwała głową i uśmiechnęła się. Tym razem pewnie wcisnęłam przycisk. Kolejne opcje wyskoczyły na małym prostokącie.

* Dummy.

Jego imię było dziwne, bo jakby przetłumaczyć te słowa to po naszemu znaczy to manekin. Heh, jaka ironia losu...

* Sprawdź.

* Rozmawiaj.

Kolejne opcje... sprawnie nacisnęłam 'Rozmawiaj'. Nie myśląc zbyt wiele po prostu powiedziałam pierwsze lepsze słowa, które wpadły mi do głowy.

 - He-hej. C-co tam u c-c-ciebie? - Po tym kaszlnęłam kilka razy z powodu bólu gardła.

* Mówisz do manekina...

* . . .

* Nie wygląda to na rozmowę.

 * Toriel wygląda na szczęśliwą z tobą.

* Wygrałaś!

* Zdobyłaś zero EXP i zero Golda.

Zakończyłam walkę, a moja dusza zniknęła. Uh... to było dziwne. Obróciłam się w stronę Toriel, która uśmiechała się wesoło.

 - Ah, bardzo dobrze! Jesteś w tym bardzo dobra. - Kiedy skończyła to mówić zniknęła w kolejnym pokoju. Dobra, to było dziwne, ale skoro sprawiało to, że jest szczęśliwa... to mi wcale nie przeszkadza. Nie chodzi o zabijanie, ale... o to jak mnie traktuje. Jest niesamowicie nadopiekuńcza, ale... w sumie to przyjemne, lecz niestety nigdy nie spotkałam kogoś takiego kto... dbał o mnie w taki sposób. To takie trudne do opisania co teraz czuję. Zdenerwowana przeszłam przez kolejne przejście.

 - Są tu jeszcze inne puzzle w tym pokoju. Zastanawiam się czy uda ci się je rozwiązać. - Ruszyliśmy do krętego korytarza na przeciwko. W rogu stał potwór przypominający wielką żabę, Toriel przeszła obok niego bez problemu, lecz kiedy przyszła moja kolej... wyskoczył mi prosto na drogę. Kozica najwyraźniej nie zauważyła, gdyż poszła dalej. Moja dusza wyskoczyła i zaświeciła swoim czerwonym blaskiem, zaczyna się...

* Froggit atakuje cię!

Nie, nie, nie! Co mam teraz zrobić?! Spróbowałam zawołać Toriel, jednak bezskutecznie, mój głos był zbyt słaby by wydać z siebie krzyk. 'Dobra... przecież nauczyłam się trochę co zrobić w takiej sytuacji. Powinnam uderzyć w rozmowę, Toriel za chwilę zauważy, że mnie nie ma i mi pomoże.' powiedziałam sobie w duchu.

Zabij

 Podskoczyłam wystraszona, Froggit spojrzał na mnie pytająco.

Zabij

Co to za głos?

ZABIJ

Spojrzałam na przycisk FIGHT. Moje serce zaczęło bić szybciej. Mogę...? Nie... nie powinnam, przecież nic mi nie zrobił. To nie byłoby sprawiedliwe. Zaczęłam wyobrażać sobie rozczarowaną Toriel, która nie byłaby zadowolona z mojego zachowania. Bez dalszego zastanowienia się wcisnęłam przycisk ACT.

* Froggit


* Sprawdź

* Komplement

* Gróź

Co? Serio nie ma tu innych opcji? Nie wierze w to. Może lepiej powinnam posłuchać się głosu w głowie... NIE. Tym razem zrobię inaczej. Nacisnęłam komplement.

 - Ugh... ładnie wyglądasz dzisiaj. - Powiedziałam swoim chrypiącym głosem, bardzo cicho. A po chwili zaczęłam głośno kaszleć.

* Froggit nie zrozumiał co powiedziałaś, ale było mu miło, tak czy inaczej.

Uf... nie usłyszał mnie, całe szczęście. Nagle za Froggitem pojawiła się Toriel patrząc na niego swoim zabójczym wzrokiem, delikatnie się przeraziłam, pierwszy raz ją taką widziałam. Froggit odszedł, widziałam w jego oczach smutek, poczucie winy i strach. Toriel musi być tu niesamowicie szanowaną osobą, skoro potwór odszedł bez żadnego stawiania się.

* Wygrałaś!

* Zdobyłaś zero XP i zero Golda.

Westchnęłam zadowolona, że udało mi się uniknąć walki. Dusza po chwili zniknęła zostawiając we mnie nie przyjemne uczucie. To był pierwszy raz kiedy nie posłuchałam swojego rozsądku...



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

https://youtu.be/cG0tgbjXWdI

Przyszykujcie się, że za dwa rozdziały wasze marzenia się spełnią! :D


Ah i miało być dłużej, ale się śpieszyłam ^^

Najlepszego @Sivantussia ! :3

~Wasza mała, głupia Est.











Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top