XI
Odetchnęłam i otworzyłam pudełko. W środku był pierścionek i koperta. Wzięłam ją i otworzyłam. Była tak karteczka z napisem "Czy zechcesz uczynić mnie najszcześliwszym szkieletem na Ziemi i zostaniesz moją dziewczyną?". Zamilkłam. Po chwili wystrzeliłam z głośnym "TAK!". Podbiegłam do Sansa i go przytuliłam. Szkielet, cały w rumieńcach, odwzajemnił uścisk. Wszyscy zaczęli bić brawo, gratulować mi i Sansowi.
Po całym zdarzeniu zaczęliśmy śpiewać kolendy. I się zaczęło...
- Może teraz ty coś zaśpiewasz, moja droga? - zaproponował Mettaton.
- No właśnie! - potwierdziły zgodnie Undyne i Alphys.
- Dalej. Dasz radę - powiedział Sans puszczają mi oczko.
Perspektywa Sansa
Puściłem jej oczko i wziąłem łyka kompotu.
- Zaśpiewam jak SANS ze mną zaśpiewa.
Gdy to usłyszałem zakrztusiłem się wodą.
- Że *kaszlu kaszlu * że ja?
- Nie, wiesz? Może inny Sans...
"Jak chce, to mogę któregoś zaprosić... "pomyślałem.
- Ja nie umiem śpiewać...
- Zobaczymy. - powiedziała dziewczyna.
Po długich naradach postanowiliśmy zaśpiewać piosenkę" Biały śnieg i Ty" Piotra Rubika. Podzieliliśmy się rolami i zaczęliśmy śpiewać.
- Odwdzięczę się dzieciaku... - powiedziałam w ostatniej chwili. Frisk tylko posłała mi oczko.
Frisk zaczęła śpiewać. Zazdroszczę jej tego talentu. Może kiedyś będzie piosenkarką, kto wie?
- Na szybach maluje mroz,
Srebrzyste i biale kwiaty,
Dla biednych i dla bogatych,
Mroz kwiaty prosto z nieba zniosl
Za oknem wicher i chlod,
Strach myslec co by tez bylo,
Gdyby Nam te nasza milosc
Bog zmienil w lodowaty lod
Bialy plot caly sad bialy,
W puszystej bieli swiat,
W bieli Ty, w bieli anieli
Snieg z nieba na ziemie spadl
Bialy plot caly sad bialy,
W puszystej bieli swiat,
W bieli Ty,w bieli anieli
Snieg z nieba na ziemie spadl
" Zapadne się pod ziemię " myślałem.
- Bialy, bialy snieg,
do tramwaju wbiegl
Za Twoj kolnierz wpadl,
i calkiem zbladl,
Bialy,bialy snieg,
bialy caly swiat
Z nieba,z nieba snieg,
na Ziemie spadl
Zazgrzytal,soplami mroz
I strasznie rozsmieszyl dzieci
Bo zaraz gwiazdy zaswiecil
Mroz gwiazdy prosto z nieba zniosl
Za oknem zimowy dzien,
Strach myslec co by tez bylo,
Gdyby na te nasza milosc
Padl gonca lodowaty cien
Bialy plot caly sad bialy,
W puszystej bieli swiat,
W bieli Ty,w bieli anieli
Snieg z nieba na ziemie spadl
Zaczęliśmy oboje śpiewać. Czułem się już pewniej.
- Bialy plot caly sad bialy,
W puszystej bieli swiat,
W bieli Ty,w bieli anieli
Snieg z nieba na ziemie spadl
W tak radosny czas,
bez miar bozych lask
Gdy zaplonal w Nas
Choinki blask
Bialy,bialy snieg
Bialy caly swiat,
Z nieba,z nieba snieg
Na ziemie spadl
W tak radosny czas,
bez miar bozych lask
Gdy zaplonal w Nas Choinki blask
Bialy,bialy snieg
Bialy caly swiat,
Z nieba,z nieba snieg
Na ziemie spadl
Bialy plot caly sad bialy,
W puszystej bieli swiat,
W bieli Ty,w bieli anieli
Snieg z nieba na ziemie spadl
Bialy plot caly sad bialy,
W puszystej bieli swiat,
W bieli Ty,w bieli anieli
Snieg z nieba na ziemie spadl
W tak radosny czas,
bez miar bozych lask
Gdy zaplonal w Nas
Choinki blask
Bialy,bialy snieg
Bialy caly swiat,
Z nieba,z nieba snieg
Na ziemie spadł
Perspektywa Frisk
Łał. Nie wiedziałam że Sans umie śpiewać. Miło się go słucha. Zawsze zastanawiałam się jak śpiewa. Właśnie się dowiedziałam.
Wszyscy zaczęli bić brawo. Sans był już bardziej pewny siebie. Razem zaspiewalismy jeszcze kilka kolęd i piosenek i zaczęliśmy się zbierać.
Pożegnaliśmy się i poszliśmy do domu. Gdy byliśmy na miejscu od raulzu poszłam się przebrać i poszłam spać.
~*~
Byłam w białej przestrzeni. Z daleka widziałam szkieleta podobnego postawą do Sansa, ale to nie był mój Sans. Miał czarna czaszkę i czerwone kości. Podeszlem bliżej żeby mu się przyjrzeć. Zauważył mnie i chwycił moją duszę opłacając ją błękitnym linkami. Przybliżył mnie blisko siebie.
- Kim jesteś?
- J-jestem Frisk... A ty?
- Error. Nie miło poznać - powiedział zciskając moją duszę mocniej nitkami.
Bolało. Cholernie bolało. Nagle usłyszałam krzyk. Ten głos... Dobrze go znam...
~Error, zostaw ją. Ja ją tu ściągnęłam.-powiedziała dziewczyna podobna do mnie. Jej szmaragdowe oczy i szyderczy uśmiech przyprawiły mnie o dreszcze. I ten jej głosik. Pełen nienawiści...
Poczułam ulgę gdy szkielet puścił moją duszę.
- W takim razie... Ja spadam.
Error zniknął, a ja zostałam z... Z Charą.
- Czego chcesz? - zapytałam ze strachem w głosie.
~ Boisz się. Dobrze... Nie mam zamiaru dłużej chować się w twojej głowie. Miałaś za dużo DETERMINACJI żebym mogła cię pokonać. Ale teraz. Słabniesz.haha. Prędzej czy później będziesz na tyle słaba że będę mogła wrócić. - powiedziała dziewczyna w zielonym swetrze.
- Po co chcesz wracać.
~ Nie twój zasrany interes. Byłaś na tyle silna żeby mnie więzić w swojej głowie. Ale to się zmieni. Ha ha ha. - powiedziała wyciągając nóż ~ Powracam!
Zobaczyłam jak bierze zamach.
- Nie!
Obudziłam się ze łzami w oczach. Pierwsze co zrobiłam to sprawdziłam czy Sans śpi. Na szczęście nie wydałem z siebie krzyku więc go nie obudziłam.
Siedziałam ciężko oddychając. Cały czas płakałam.
- Ona nie może wrócić... Nie teraz... Nie dam rady jej powstrzymać. Nie mogę zresetować. Nie teraz.
- Hey... - usłyszałam cichy szept.
Lekko się wzdrygłam. Gdy Sans zobaczył mój stan od razu się rozbudził. Usiadł obok mnie i otarł moje łzy.
-Nie mogę resetsetować. Nie chcę umierać. Nie chcę cie stracić... - powtarzałam.
- Frisk, uspokuj się. Co się stało? Koszmar? Wiesz ze możesz mi powiedzieć.
- C-chara... O-ona powróci. A ja nie mam tyle DETERMINACJI żeby ją powstrzymać. Co mam zrobić? - powiedziałam wtulajać się w Sansa.
- Musisz być silna. Nie możesz się poddać.
Siedziałam tak myśląc. Moje serce z sekundy na sekundę się uspokajało.
- Co byś zrobił jak bym umarła? - zapytałam cicho Sansa.
- Na pewno bym zrobił wszystko, żeby tak się nie stało. Nie przejmuj się tak i połóż się spać.
- Nie chcę spać. - powiedziałam cicho. - odpowiesz mi na jeszcze jedno pytanie?
- Wal smiało
- Istnieją inne linie czasu. To wiem, ale czy istnieją inne... Wymiary? Inne wersje nas?
- A czemu pytasz?
- Bo w moim śnie... Najpierw nie miło powitał mnie szkielet, podobny do ciebie. Miał czerwone kości i czarna czaszkę. Oplątał moją duszę niebieskimi nitkami. To strasznie bolało. Przedstawił jako ~
- Error. - powiedział Sans. - Nie martw się. Był tylko w twoim śnie. Znaczy istnieje ale ten którego widziałaś w śnie nie był prawdziwy. Nie mogło być tam Chary. - wyjaśnił.
- Czyli istnieją inne wymiary?
- No... Tak...
Perspektywa Sansa
Czemu teraz jej się zebrało na pytania?!
Po tym pytaniu postanowiłem pokazać Frisk inne wymiary. Chciałem zacząć od Voidu i przedstawienia Jej ErrorA.
- Ubierz się ciepło. Pokaże ci coś.
Frisk posłusznie zmieniła bluzkę, spodnie i bluzę.
Otworzyłem portal do Voidu. Wszedłem chwytając Frisk za rękę. Biała przestrzeń. Uspokajające miejsce. Z daleka zobaczyłem szkieleta.
- Ee! Błędzie! Chodz tu!
- Czy to na pewno dobry pomysł...? - zapytała niepewnie Frisk chowając się za moimi plecami.
- Nie martw się.
Szkielet podszedł do nas z grymasem na twarzy jak by miał zaraz umrzeć.
- Coś się stało? - zapytałem ErrorA.
- Nie. Co chcesz?
- Frisk mi się spytała o wymiary i chciałem jej pokazać co i jak. Widziała cię w śnie. Dziwne c'nie?
- Dziwne? Teraz stanę się koszmarem? Super. - westchnął i zwrócił się do Frisk - Nie miło poznać.
Dziewczyna zrobiła krok w tył. Error spojrzał na mnie i na nią.
- Boi się mnie?
- Nie. Boi się koszmaru. Tak przy okazji... Gdzie Ink?
Error spojrzał w bok.
- N-nie wiem.
- Rany... Poczekaj tu Frisk. Zaraz wrócę.
Frisk pomachała niepewnie głową.
Poszedłem poszukać Inka. Szybko go znalazłem. Siedział w innej części Voidu.
- Co się znowu stało? - zapytałem szkieleta.
- On chciał zabić.
- Znowu...
- Jak mu przemówić do rozsądku żeby tego nie robił... Wiesz ile on zakończeń zniszczył? Szczęśliwych zakończeń... Wszystko co stworzę on chce zniszczyć. I po co mi to. - powiedział rzucając w bok pędzel. - Już nic nie będę tworzył. Error nie będzie miał co niszczyć... A tak po za tym to po co tu Przyszedłeś?
- Frisk mi się spytała o wymiary bo widziała ErrorA w koszmarne i ostanowilem jej pokazać co nie co(omg jak to brzmi xd) - powiedziałem podnosząc pędzel.
Był w nim wyryty napis. "Własność Inka. Nie Tykać!". Heh.
- Nie możesz się poddać. Wiesz jaki Error jest uparty. - podałem mu narzędzie. - Mogę cię przedstawić Frisk?
Nagle w jego oku pojawiła się złota gwiazda.
- Serio!? Znaczy... Tak. - gwiazda zniknęła.
- Heh. Ok. To chodźmy.
Perspektywa Frisk
Siedziałam z Errorem i czekaliśmy na Sansa. Szkielet wydawał się bardzo przygnebiony. Postanowiłam go pocieszyć.
- T-to... Co się stało?
- Nic.
- Głupia nie jestem. Widzę że coś Ci jest. Powinieneś się cieszyć że chce ci pomóc. - powiedziałam na jednym tchu.
- Heh. Śmieszna jesteś.
- To... Powiesz?
- Niech ci będzie. Jestem osobą która usuwa glitche. Czyli niepotrzebne pliki i rzeczy. Zdarzy mi się też kogoś zabić... A Ink... Ink to wszystko tworzy. Jest strasznie zły jak coś zniszcze lub kogoś zabije... Ale od jakiegoś czasu... Polubiłem go po prostu i tyle. Teraz źle się czuję z tym że chciałem zabić a Ink mnie przyłapał. Starczy?
- Po prostu boisz się że cię znienawidzi i nie da ci szansy. Tak?
- Coś w ten deseń...
- Mogę Ci pomóc.
- Jak? Jak niby ty możesz pomóc mi?
- Radą. Jak nie chcesz to nie muszę...
Przez chwilę była cisza.
- Dobra. Zmieniam się w słuch.
Perspektywa Sansa
Szłem z Inkiem przez Void. Z daleka zobaczyłem jak frisk coś tłumaczy Errororowi. Gdy nas zobaczyła natychmiast przestała.
- Frisk, to jest Ink. Ink to Frisk.
Frisk była widocznie zaskoczona i zdumiona. Podobnie jak Ink. To był bezcenny widok. Stali i wpatrywali się w siebie. Po chwili dopiero Frisk zaczęła rozmowę.
Myślałam że alternatywna wersja Sansa będzie taka sama, nie licząc ubrań, ale ty jesteś od niego wyższy, a Error jeszcze bardziej.
- No cóż ... Bywa. - powiedział patrząc na chwilę patrząc na ErrorA - Jeszcze nie widziałam wszystkich.
Zapadła cisza.
- Nadal jesteś zły...? - zapytał niepewnie Error.
- A czemu miałbym nie być? - powiedział obojętnie Ink.
- chciałem Ci coś powiedzieć ale nie wiem czy mogę... - powiedział nerwowo drapiąc się po czaszce.
- znowu chcesz przepraszać?
- Nie dokońca ale to też.
- To o co chodzi? - powiedział Ink mniej obrazony- Słucham.
- Ja chciałem... - spojrzał nerwowo na Frisk a ta posłała mu usmiech- chciałem Ci powiedziec że ostatnio... Chyba cie polubiłem...
Ink zaniemówił. Jego kości policzków przybrały lekko tenczowej barwy, a ErrorA żółty.
- A uwierzysz że ja też... Ale nadal nie odpuszczę ci tego że ciągle coś niszczysz.przez ciebie zastanawiałem się czy nie przestać tworzyć. Bo po co? Jeżeli i tak prędzej czy później to zniszczysz! - powiedział Ink że łzami w oczach.
Gdy Error go przytulił, Frisk powiedziała żebyśmy ich zostawili. Error posłał nam lekki uśmiech na pożegnanie. Łał. Error się uśmiechnął. Lekko, ale to już coś. Poszliśmy do innego wymiaru którym był...
Dum dum duuum! Ta akcja! Te wybuchy? I ten Polsat xd
...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top