6

- Jak to inny? - Childe zaczął zgrywać głupa. - Musiałem się pomylić..

Zhongli spojrzał na niego jak na debila, którym zresztą był. Serce niebieskookiego biło jak oszalałe. Wiedział, że była to marna wymówka, ale nie potrafił wymyślić niczego kreatywnego na zawołanie. Liczył, że to przejdzie.

- Childe.. - brunet westchnął głośno, opierając twarz na dłoniach. - Naprawdę myślisz, że jestem takim idiotą, by się na to nabrać? Jestem prezesem dużej firmy, którą też prowadzę. Rozwinąłem ją na skalę światową i dalej rozwijam przy pomocy zaufanych handlowców. - spojrzał na niego poważnym wzrokiem. - Ty myślisz, że ja tę firmę w chipsach wygrałem? 

Rudowłosy zaczerwieniony spuścił wzrok. Myślał, że Archon będzie o wiele łatwiejszym celem. Nie był. A teraz już nawet nie mógł się wycofać, bo są związani umową. Nie wiedział jak wybrnąć z sytuacji. Ma dalej kłamać czy powiedzieć mu prawdę? Zhongli założył ręce na piersi i czekał na wyjaśnienia zawstydzonego chłopaka. Odchrząknął, by ten na niego spojrzał.

- Zamierzasz tak milczeć? Nie masz mi nic do powiedzenia? - uniósł brew. - Wyjaśnij, dlaczego mnie okłamałeś? Miałeś w tym jakiś cel? - bombardował go pytaniami. - Może tak naprawdę nic do mnie nie czujesz?

- Czuję! - Childe uniósł głos. - Ja naprawdę... Ciebie lubię.

- Ponieważ?

- No.. - Harbinger zamyślił się na krótką chwilę. - Podobasz mi się i uratowałeś mnie tamtego dnia. 

- A myślałem, że powiesz ,,Bo spodobało mi się Twoje auto". - Zhongli prychnął pod nosem.

- Skąd...?

- Aether.

Childe z lekka zażenowany zaczesał dłonią swoje włosy do tyłu i wypuścił powietrze. Był tak skompromitowany w oczach bruneta, że nie wiedział, czy w ogóle ma jeszcze jakieś szanse, by ratować sytuację. Jednak coś Childe'owi nie dawało spokoju. Skoro brunet od początku wiedział o jego kłamstwach to dlaczego sam zaproponował wspólną kolację? Był to dosyć niezrozumiałe. Normalna osoba po tym wszystkim rzuciłaby go w pizdu. Ale dlaczego nie on? Niebieskooki spojrzał w złote tęczówki swojego szefa. I wtedy go oświeciło. Zhongli też go musiał okłamać, mówiąc, że faktycznie nic do niego nie czuje. Tak naprawdę chciał kontynuować relację z rudowłosym, nie zważając na jego obecne położenie. Stąd ta bezsensowna umowa i to całe spotkanie. Bogaty o nową wiedzę, Childe oparł się swobodnie o stolik i kontynuował swoją intrygę.  

- Prawda jest taka, że nie mam stałego miejsca zamieszkania. - wyjawił prawdę. - Nie stać mnie na mieszkanie, więc koczuję po parę dni u różnych znajomych.

- Nie masz rodziny? - zapytał brunet, mimo że znał odpowiedź na to pytanie.

- Przez całe życie siedziałem w domu dziecka. Jak tylko osiągnąłem pełnoletność, kazali mi spierdalać i zająć się sobą. - zaśmiał się krótko i zaczął bawić kosmykiem ze swojej grzywki. - Moją jedyną rodziną jest garstka znajomych, którzy pomogli mi w tamtym czasie.

Pomiędzy nimi nastała cisza. Kelner zdążył przynieść zamówione wcześniej dania. Zhongli czuł się jak kretyn, zadając takie delikatne pytanie, a Childe wewnętrznie tańczył z radości, że wywołał współczucie u bruneta. Co prawda nie powiedział mu wszystkiego, ale i tak osiągnął zamierzony efekt. 

- Jesteś ciekawy. - po dłuższej chwili Archon zabrał głos. - Zastanawiam się, czy naprawdę jesteś głupi, czy po prostu jesteś taki wolny w myśleniu. 

- To nie było miłe. - fuknął rudowłosy.

- I nie miało być miłe. - brunet uśmiechnął się do niego zadziornie. - Najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Od naszej umowy minęło około czternaście godzin, a ty już zdążyłeś mnie okłamać i wymyślić słabą wymówkę. Więc powiedz mi Childe... Jak mam Ci zaufać i uwierzyć w Twoje rzekome uczucia?

- Jak mam kochać osobę, która kocha mnie tylko przez jakąś głupią umowę? - Harbinger odbił piłeczkę. 

Zhongli zaśmiał się krótko. Im dłużej spędzał czas z chłopakiem, tym bardziej zaczął się w nim zakochiwać. Uczucie, które go ogarnęło, przechodziło niczym prąd po całym ciele. Już prawie zapomniał jakie to miłe doznanie. 

- Zapomnijmy na chwilę o umowie. - brunet kontynuował ciekawy dalszego rozwoju wydarzeń. - Udowodnij mi, że mnie kochasz.

Childe przełknął ślinę. To była jego szansa. Teraz albo nigdy. Nachylił się przez stół i swoją dłonią dotknął palców dłoni bruneta. Zaczął delikatnie je muskać. Spojrzał na niego nieśmiało i uśmiechnął się uroczo. 

- Może przeniesiemy się w bardziej prywatne miejsce? Nie chcę, żeby ludzie na nas dziwnie patrzyli... - zasugerował dwuznacznie rudowłosy.

Fala gorąca, jaka zalała bruneta, była ciężka do opisania. Chciał jak najszybciej zakończyć kolację i przenieś się w ustronne miejsce.

- Bardzo dobrze.




Mężczyźni udali się do mieszkania Zhongli'ego. Było wszechstronne i zadbane, jak to bywa u zamożnych ludzi. Rudowłosy nie mógł wyjść z podziwu. Był zachwycony wyglądem, jak i metrażem mieszkania. Samo wejście do salonu było jak spełnienie jego najskrytszych marzeń. Kiedyś chciał mieszkać w bogatej kamienicy na ostatnim piętrze w mieszkaniu z dużym balkonem i kilkoma pokojami.

Przeniósł swój wzrok na Zhongli'ego, który oparty o ścianę obserwował, jak rudowłosy zachwyca się nad tym miejscem. Chłopak podszedł i stanął naprzeciw niego. 

- Pozwalasz mi na wszystko? - zapytał, przejeżdżając ręką po klatce piersiowej bruneta. 

- Też nie zamierzam się ograniczać.

Archon złapał chłopaka w talii i przyciągnął bliżej do siebie. Childe od razu korzystając z okazji, zawiesił ręce na jego szyi i wpił mu się w usta. Wydał zduszony jęk, gdy poczuł, jak język mężczyzny przejeżdża mu po podniebieniu, pozostawiając za sobą przyjemne mrowienie. Swoją dłoń zatopił we włosach bruneta, przy okazji jeszcze bardziej go przyciskając do siebie. Zhongli mruczał coraz bardziej uwodzicielsko. Ich pocałunek był bardzo namiętny i brutalny. Obaj walczyli o dominację językami i żadne z nich nie chciało się od siebie oderwać. Zhongli nie chcąc dać za wygraną, chwycił Childe'a pod pośladkami i uniósł go tak, żeby chłopak oplótł się nogami wokół jego talii. Nie przerywając pocałunku, ruszył w stronę sypialni. Trochę na oślep i zaliczając po drodze dwie komody małym palcem. Rzucił chłopaka na łóżko, a sam zawisł nad nim, ciężko oddychając. Czuł, jak wzrasta w nim podniecenie, ale nie wiedział, na jak wiele może sobie pozwolić. Rudowłosy przyciągnął go do siebie, ponownie łącząc ich usta w pocałunku. Zaczął dłońmi błądzić po plecach bruneta. Szarpnął za materiał koszuli i przerywając pocałunek, zręcznie ściągnął ją, odsłaniając umięśnione ciało mężczyzny. Przejechał opuszkami palców po torsie Zhongli'ego. Brunet chwycił dłonie Childe'a i przycisnął je do łóżka. 

- Doprowadzasz mnie do szaleństwa. - wydyszał mu do ucha. 

- A to dopiero początek. - rudowłosy uśmiechnął się zalotnie.

Zhongli zawtórował mu i ponownie połączył ich usta w pocałunku.





***

Ohayo!

Hmm... wstęp do 18+? Nie za szybko?

Jak dobrze pójdzie to w następnym rozdziale daddy spotka swojego syna xD No chyba, że wpadnę na inny pomysł to ich spotkanie się trochę przedłuży. 

Kolejny rozdział już za tydzień, a tym czasem zostawiam Was z Waszą wyobraźnią hehe.

Jak zwykle dziękuję Wam za zainteresowanie! 

Do następnego!

Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top