WSTĘP
Zanim przejdziemy do początku historii, pozwolę sobie na krótkie przypomnienie.
Rozdziały będą pojawiać się tradycyjnie w każdą niedzielę.
Bardzo proszę o zapoznanie się z całym wstępem, ponieważ dla tych, którzy nie czytali Hell's comin' with me może tu pojawić się parę istotnych informacji.
Dziękuję ♥ Sashy
- W POPRZEDNIEJ CZĘŚCI -
Childe Harbinger to 25-letni chłopak, który nie ma za sobą łatwej przeszłości. W wieku 5 lat został podrzucony do Domu Dziecka wraz ze swoim młodszym o 3 lata bratem - Teucerem. Chłopcy byli nierozłączni, wiedzieli, że mogli liczyć tylko na siebie. Przez kolejne lata nikt nie zdołał ich zaadoptować "w pakiecie". Zawsze przychodzili po jednego z braci, ale ostatecznie nigdy nie udało się ich rozdzielić. Gdy Childe powoli zbliżał się do pełnoletności, wiedział, że zostanie wyrzucony z Domu Dziecka i będzie musiał znaleźć rozwiązanie dla siebie i dla swojego młodszego brata. Zanim do tego doszło, zdarzył się wypadek. Teucer źle zrozumiał słowa swojego brata i pod wpływem emocji, nie bacząc na wszystko, zaczął uciekać, czego skutkiem było wpadnięcie pod auto. Teucer wylądował w szpitalu w stanie krytycznym.
Chwilę po tym Childe osiągnął pełnoletność i na nim spoczęła cała odpowiedzialność za brata. Nie miał nic. Domu, pieniędzy, przyjaciół. Zanim poznał kogoś wartościowego, zdążył znaleźć inne rozwiązanie na szybsze zarobienie sporej sumy pieniędzy - znajdywał sobie w miarę bogatych kochanków, z którymi spędzał czas, a gdy nadeszła odpowiednia pora, zrywał z nimi, zabierając ze sobą mniejszą część ich pieniędzy. Cały proces zawsze przebiegał pomyślnie. Bogaci faceci nie przejmowali się utratą niewielkiej sumy - zawsze mogli to szybko nadrobić. Jednak wszystko zakończył się, gdy Childe poznał Daniela.
Z początku wszystko szło tak, jak było zaplanowane. Rozkochał w sobie mężczyznę, ponaciągał go na parę błyskotek, a na końcu stwierdził, że nic nie czuje i chce zerwać. Nie spodobało się to Danielowi, który zażądał zwrotu pieniędzy. Dopiero wtedy Childe zauważył jakim niebezpiecznym jest człowiekiem i w co się wplątał. Gdy pewnej nocy Daniel próbował wykorzystać Childe'a w przydrożnej uliczce, na ratunek przyszedł mu Zhongli, który mieszkając w okolicy, poszedł najzwyczajniej wyrzucić śmieci. Będąc świadkiem całej sytuacji, pomógł Childe'owi. Rudowłosy od razu go przebadał wzrokiem i widząc drogi zegarek, obrał sobie bruneta za następny cel.
Zhongli Archon okazał się 27-letnim CEO firmy Zarch - produkującej biżuterię. Przez swoje poprzednie bolesne doświadczenia z miłości, zamknął się na nowe związki i od dawna nie poczuł mocniejszego bicia serca. Zmieniło się to, gdy jego wzrok spotkał się ze wzrokiem rudowłosego. Z początku wystraszył się tych uczuć i uciekł z miejsca zdarzenia. W następnych dniach odkrywa, że rudowłosy zostaje zatrudniony w jego firmie przez jego prywatnego sekretarza i przyjaciela - Aethera. Jego obecność zaciekawiła Zhongliego. Childe nie ma żadnego doświadczenia, nie potrafi wykonać najprostszych zadań i każdy musi go poprawiać.
Wtedy pojawia się w jego sekretariacie. Zhongli chcąc się przekonać, czy naprawdę zakochał się w rudowłosym od pierwszego wejrzenia - całuje go. Jest przerażonym swoim odkryciem, że to prawda. Jednak rudowłosemu wmawia, że nic nie czuje i by dał mu spokój. Mimo wszystko, nagłe pojawienie się rudowłosego w firmie i jego ciągłe zaczepianie, było dla bruneta podejrzane.
Childe po krótkich staraniach dopiął swego. Podpisał z brunetem "umowę", gdzie miał przez okres trzech miesięcy być jego partnerem. W tym czasie miał rzekomo rozkochać w sobie bruneta, który dalej upierał się, że nic do niego nie czuje. Mężczyźni zamieszkali ze sobą, co nie podobało się przyjacielowi Childe'a - Xiao, który wiedział, że rudowłosy najzwyczajniej wykorzystuje Archona. Brunet wydawał mu się w porządku, nie to, co poprzedni partnerzy rudowłosego, więc naturalnie ostrzegł go przed swoim przyjacielem. Childe po swojej stronie miał jeszcze dwójkę znajomych - Diluca, fałszerza dokumentów, który pomógł mu dostać się do pracy, poprzez fałszywe CV - oraz Keaya'e, hackera, który dał mu pendrive z programem do ściągania pieniędzy z konta bankowego.
Oprócz wielu uniesień w związku mężczyzn Childe doznał czegoś, czego nikt inny nie był w stanie mu zapewnić - poczuł się bezpieczny i niezwykle kochany. W pewnym momencie zaczęły nim targać wyrzuty sumienia. Rozważał nawet wyjawienie całej prawdy. Do tego nie doszło przez ponowne pojawienie się Daniela na jego drodze. Nie groził już tylko jemu, ale także jego bezbronnemu bratu, który leżał w śpiączce w szpitalu. Na dodatek, zaprzyjaźniona pielęgniarka zawiadomiła Childe, że jego brat potrzebuje nagłej operacji, inaczej będą musieli go odłączyć.
Rudowłosy długo nie myślał. Nie był w stanie całkiem obrabować Zhongliego. Zabrał część jego majątku, który rozdzielił na operację swojego brata, oszczędności na rehabilitację i wyjście Teucera, oraz nieznaczną część długu u Daniela. Zostawił po sobie list dla swojego brata i Zhongliego, po czym odszedł.
Spotkanie z Danielem nie do końca przebiegło po jego myśli. Blondyn nie był zadowolony z sumy, którą dostał i z zachowania rudowłosego. Wtedy Childe wiedział, że głupotą było przyjście samemu. Nawet broń, którą zabrał Xiao, okazała się bezużyteczna w jego rękach. Został ubezwładniony i zabrany w dalszą podróż przez Daniela.
- KOLEJNOŚĆ CZYTANIA -
1. TWO FACED
2. HELL'S COMIN' WITH ME (historia Xiao x Arther w tej samej czasoprzestrzeni)
- Rozdział 7
- Epilog, 6 miesięcy późńiej.
3. TWO FACED 2
OPCJA DLA LENIWYCH - fragmenty z książki Hell's Comin' with me.
MOŻE ZAWIERAĆ SPOJLERY.
Hell's Comin' with me - rozdział 7, pov Xiao
Kurczowo zacisnąłem dłoń na rękojeści noża. Światło księżyca oświetliło jego oblicze. Wpatrywałem się w znajome rysy twarzy, rudą czuprynę i niebieskie oczy. Ale coś było nie tak. Mimo że wyglądał podobnie, to nie mógł być on. Schudł, jego sylwetka była mniej umięśniona. Wydawał się też niższy.
- Childe? - zapytałem niepewnie, mrużąc przy tym oczy. - To ty?
- Xiao Yaksha?
To nie był jego głos. Ten był wyższy, mniej dźwięczny i wyczuwałem w nim dozę niepewności. Mężczyzna podszedł do mnie o krok i wyciągnął w moją stronę dłoń z jakimś papierem. Uniosłem brew. Schowałem nóż do jego pierwotnego miejsca. Wyrwałem świstek papieru z jego dłoni.
- Kim jesteś? - zapytałem ponownie. - Nie jestem cierpliwą osobą. Kolejny raz nie zapytam.
Rudowłosy zaczął dłońmi miętolić końcówkę swojego jasnego swetra. Był wystarczająco zestresowany. W tej chwili wyglądał jak zagubione dziecko, które nie wie, jak ma na imię. Z nieznajomego, tajemniczego mężczyzny stał się bezbronnym chłopcem.
- N-nazywam się Teucer. - wydukał cicho. Dopiero teraz zauważyłem, że za nim stoi średniej wielkości walizka. - M-miałem tu przyjść...
- Teucer? - powtórzyłem dla pewności.
Przez pierwszą sekundę to imię wydawało mi się znajome. Dopiero po chwili zaświtało mi w głowie, że to musi być młodszy brat Childe'a. Zrozumiałe, że wyglądają podobnie. W końcu Teucer był młodszy tylko o trzy lata. Tylko skąd on tu się wziął? Z tego, co wiedziałem, leżał w śpiączce w szpitalu, a jego stan był fatalny. Jakim cudem miałby stać teraz przede mną w pełni okazałości, a na dodatek zdrowy. Harbinger chyba mnie z tym nie okłamał, prawda? Nie mógł być takim skurwysynem. Jeśli chodziło o jego brata - zawsze był przejęty i dbał o niego bardziej od o siebie. Byłem jedyną osobą, która wiedziała o jego istnieniu, więc naturalnie tylko ze mną dzielił się informacjami na temat młodszego rodzeństwa.
Spojrzałem na kartkę w mojej dłoni. Było zbyt ciemno, żebym mógł to swobodnie przeczytać. Rozpoznałem pierwsze dwa słowa: ,,Do Teucera". Prychnąłem pod nosem. To było na sto procent pismo mojego przyjaciela. Tylko on w moim otoczeniu miał koślawe pismo i tendencję do pisania litery "o" w prawą stronę. Musiał się do tego długo przygotowywać skoro już na zaś zostawił list pożegnalny u swojego brata. Poczułem się trochę zraniony. Ile jeszcze rzeczy zrobiłeś za moimi plecami?
- Wejdźmy do środka.
Robiło się zimno, a ja naprawdę miałem już dość tego dnia.
***
Usiadłem naprzeciw Teucer'a. Chłopak siedział na kanapie, trzymając gorący kubek z herbatą. Nie odzywał się. Gdy o coś pytałem, kiwał głową lub wydawał z siebie jakieś zgłuszone dźwięki. Nie był zbyt rozmowny. To mi pasowało.
Otworzyłem list od Childe'a. Bałem się tego, co zobaczę, ale byłem ciekaw. Z jednej strony nie chciałem wiedzieć, o czym pisał i myślał ten debil, ale z drugiej chciałem wiedzieć, dlaczego to zrobił. Dlaczego nie poprosił o pomoc? Dlaczego działał na własną rękę? Dlaczego zniknął bez śladu?.. Miałem świadomość, że mogłem nie uzyskać odpowiedzi na swoje pytania. Zżerało mnie to od środka.
List był podzielony na kilka części, a na samym dole była dołączona notka od pielęgniarki.
Do Teucera
Słyszałem, że osoby w śpiączce słyszą, co do nich mówimy. Mam nadzieję, że tak jest. Wiele razy Cię przepraszałem za to, co się pomiędzy nami wydarzyło. Opowiadałem, jak mijają moje dni, próbowałem nawet Ci coś czytać. Miałem dzięki temu nadzieje, że gdy się obudzisz, to nadążysz za światem rzeczywistym.
[***]
Jak dotrzesz do mojego przyjaciela - przekaż mu ten list. Nie zostawiłem mu żadnej informacji, więc chcę mu napisać coś tutaj:
Przepraszam.Zajmij się moim bratem. Obiecuję, że wrócę i wszystko wyjaśnię. Wierzę, że w Twoim otoczeniu jest bezpieczny i mimo wszystko dobrze się nim zaopiekujesz.
[***]
Nie wiem, ile czasu minie, od kiedy dostaniesz ten list, ale... Wrócę. Nie martw się.Chciałbym, żebyś przekazał też coś Zhongliemu.. Niech mnie nie szuka. Niech o mnie zapomni.To chciałbym mu napisać, ale prawda jest taka, że cholernie mnie to boli. Zraniłem Go, wiem o tym i też Go za to przeprosiłem. Ale naprawdę się w nim zakochałem.. Nie wiem, czemu mu nie powiedziałem od razu o całej sytuacji. Bałem się, że mnie zostawi. Dlatego nie wybrałem wszystkich pieniędzy z jego konta. Opłaciłem część długu, szpital, a cała reszta jest u Teucera.
Jeszcze raz wszystkich przepraszam.
Zajmij się moim bratem. Obiecuję, że wrócę i wszystko wyjaśnię.
Po tym, jak zniknąłeś i wszyscy zaczęli Cię szukać... Ty mi mówisz, że mam zostać niańką dla Twojego brata?! Jesteś niemożliwy nawet w sytuacjach, kiedy nie jesteś obecny. "Obiecujesz", że wrócisz... Też mi obietnica! Kurwa niedługo miną trzy miesiące!
- Em... - uniosłem wzrok znad listu. Chłopak wpatrywał się w kubek z herbatą. - Słyszałem wiele rzeczy... o których Childe mi mówił. Opowiadał mi o Panu wiele razy.
- Tylko nie Pan... - wzdrygnąłem się. - Mów do mnie Xiao. Jestem niewiele starszy od Ciebie.
- Dobrze.. Em.. Xiao.
- Zostałeś wypisany i pierwsze co ruszyłeś do mnie, tak? - zapytałem, wygodnie rozkładając się na fotelu.
- Nie do końca... - spojrzał na mnie. - Powiedzieli mi w szpitalu, że mój rozwój trochę się zatrzymał i mentalnie nie dopasowuję się do swojego wieku. Nie jestem już dzieckiem, ale też nie jestem dorosłym. Mam kilka razy w tygodniu przychodzić na badania. - westchnął. - Tak naprawdę pierwszy miesiąc uczyłem się chodzić. Po tylu.. latach leżenia, moje mięśnie zanikły. Co prawda miałem jakieś stymulowane ćwiczenia, ale było mi ciężko stanąć na własnych nogach. - zaśmiał się. - Ale rehabilitacja przebiega bardzo dobrze! Jestem coraz silniejszy!
Mogłem mu się teraz przyjrzeć. Był bardzo podobny do swojego brata. Rozczochrane włosy, radosne oczy pełne nadziei i te same zmarszczki, gdy się uśmiechał. Miałem tylko nadzieję, że nie podzielili głupoty na dwóch. Już teraz zaczynam się obawiać, co mu opowiadał ten rudowłosy idiota.
Było już późno, a ja dalej miałem dużo roboty. Musiałem przygotować wszystkie informacje na kolejną misję. Chłopak nie trafił dobrze z czasem. Niedługo i mnie nie będzie w domu. Nie jestem też pewny, czy wrócę z tego cało. Teucer i tak już wiele przeżył. Skoro mam się nim zaopiekować i zapewnić mu bezpieczeństwo, to chyba nie mam innego wyjścia, jak wkręcić w całą sytuację osoby trzecie. Tylko kogo? Może powinienem napisać do Zhongliego? Jakby na to nie patrzeć, Teucer prawie zostałby jego szwagrem..
- Słuchaj, Teucer. - złapałem się za skroń. Zaczynam mieć głupie myśli. - To był pewnie ciężki dzień dla Ciebie i dla mnie. Głównie dla mnie. Udostępnię Ci jeden z pokoi, a jutro pomyślę co dalej.
Hell's Comin' with me - EPILOG, pov Xiao
6 miesięcy później
Od tych wszystkich wydarzeń minęło sześć miesięcy. Moja relacja z Aetherem rozwinęła się do tego stopnia, że blondyn zastanawia się nad przeprowadzką do mojego mieszkania. Osobiście nie mam nic przeciwko. Jego obecność stała się dla mnie czymś normalnym. Może jedynie mam problem ze zdefiniowaniem tej relacji.. Niby nie zapytałem go o bycie razem, ale zachowujemy się tak, jak inne pary.. Na ten moment nie przeszkadza mi to. Ważne, że Aether jest szczęśliwy i bezpieczny u mojego boku.
Wszedłem do baru Kaeyi. Była wczesna godzina, więc nie było dla mnie zdziwieniem to, że byliśmy sami. Niebieskowłosy, gdy tylko mnie zobaczył, zaczął ponaglać mnie gestem dłoni. Przekręciłem oczami i na spokojnie podszedłem do niego.
- Co jest takie pilne, że chciałeś mnie zobaczyć? - zapytałem, siadając na hokerze. Mężczyzna podał mi szklankę z whisky.
- Wpłynęło zlecenie dla Alatusa. - nachylił się i wyciągnął kartkę spod blatu.
- I co w tym pilnego? - zmarszczyłem brwi, rozwijając kartkę.
- Zgłoszenie jest anonimowe, ale lokalizacja celu jest dokładnie podana.. - zaciął się. Wziąłem łyka trunku, powoli śledząc litery na kartce. - Zlecenie jest na Ajaxa.
To, co miałem w ustach wyplułem z powrotem do szklanki.
- Możesz powtórzyć? - zakaszlałem.
Kaeya spojrzał na mnie zmartwionym wzrokiem. Prześledziłem jeszcze raz całą kartkę. Nie przesłyszałem się. Zlecenie było na Ajaxa z dokładnymi współrzędnymi jego pobytu. Jeśli to nie była pomyłka albo durny zbieg okoliczności... Chodziło o Childe'a. Nigdy nie zapomnę, jak przy naszym pierwszym spotkaniu użył fałszywego imienia do przedstawienia się. Imienia, które brzmiało Ajax.
Zacząłem śmiać się sam do siebie. To jest chore...
- Ten idiota zaginął, nie pozostawiając po sobie śladu, a teraz wpływa na niego anonimowe zlecenie z dokładnie podaną lokalizacją? - zaśmiałem się, ściskając szklankę, która pod wpływem nacisku pękła w mojej dłoni.
- Co zamierzasz? - Kaeya, zaczął zbierać resztki szkła z blatu. - Chyba go nie zabijesz?
- To się okaże. - mruknąłem i zabierając ze sobą zlecenie, ruszyłem w stronę wyjścia.
***
I to tyle! Do kolejnej niedzieli, kochani ♥
Sashy ;3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top