10
Gdy rudowłosy brał prysznic, zdecydowałem, że nie będę bezczynnie siedział, tylko przygotuję coś do zjedzenia. Wyjąłem wszystkie składniki z lodówki, garnki z szafy, przyprawy i z werwą zabrałem się do robienia curry z ryżem oraz warzywami. Nie byłem jakimś wybitnym kucharzem, ale zazwyczaj to, co zrobiłem, było jadalne. Teucer się nie skarżył, a co najważniejsze — jeszcze żyje, więc się nie otruł.
Prawdę mówiąc, nie wiem, co mam zrobić. Trzymanie Childe pod kloszem jest najgorszym rozwiązaniem. Nie mogę go więzić w nieskończoność, ale boję się, że jak spuszczę z niego oko, to po raz kolejny ucieknie... Tylko tym razem na zawsze. A po drugiej stronie medalu widzę, jak Childe zaczyna mnie nienawidzić za to, że ograniczam mu wolność. Gdybym mógł z nim szczerze porozmawiać. Ale on woli milczeć i nic nie chce mi powiedzieć! To jak ma być dobrze pomiędzy nami, skoro nie mogę zapoczątkować nawet najmniejszego dialogu!
- Tsk.. - spojrzałem na przepołowioną paprykę i nóż głęboko wbity w deskę do krojenia. - Nie powinienem myśleć o niczym innym podczas krojenia.
Dokończyłem krojenie warzyw, nastawiłem ryż i już miałem zabrać się za mięso, kiedy coś sobie uświadomiłem. Ostatnio robiłem pranie i w łazience nie ma już czystych ręczników. Jeśli nie chcę, by Childe paradował nago po mieszkaniu, powinienem mu przynieść ręcznik i coś do ubrania. Chyba że... tego nie zrobię.
- O czym ty myślisz zboczeńcu. - przejechałem dłonią po twarzy. - Nie minął nawet dzień, od kiedy się znalazł, a ja już myślę o nieprzyzwoitych rzeczach... Powinienem zacząć ćwiczyć? Wyładować frustrację?
Zostawiłem wszystko i poszedłem po potrzebne rzeczy. Gdy wszystko miałem już przygotowane, podszedłem pod drzwi od łazienki i stanąłem przed nimi z myślą: Co dalej? Słyszałem dźwięk puszczone z prysznica wody. Childe w tym momencie pewnie brał prysznic. Nie mogłem tak o sobie wejść. To mój dom, ale szanujmy cudzą prywatność. Nie zostawię mu też rzeczy na podłodze. Bez przesady, to nie pies.
- Co ja najlepszego robię. - westchnąłem i zapukałem w drzwi. - Childe? Mogę wejść?
Nie otrzymałem odpowiedzi. Za to usłyszałem okropny hałas i okrzyk bólu. Przestraszyłem się, że coś mogło się stać. Jednak pierdolę jego prywatność. Otworzyłem drzwi i wparowałem do środka, gorączkowo rozglądając się za rudowłosym. Chłopak musiał się wystraszyć, gdy zapukałem w drzwi, przez co poślizgnął się i upadł na podłogę. Z jednej strony cieszyłem się, że nie stało mu się nic poważnego, a z drugiej...
- Childe? - opuściłem rzeczy, które trzymałem. - Co.. Co to jest?
Jego całe ciało było w odcieniach żółci, szarości i głębokiego fioletu. To nie były ślady ze zwykłego potknięcia, czy niewinnej bójki. On był po prostu regularnie bity. Całe plecy i klatka piersiowa... wyglądały okropnie. Na sam widok przechodziły mnie ciarki. Gdzieniegdzie mogłem też zobaczyć cięte rany, świeższe i te zabliźnione. Z kolei na udach miał lekko czerwone, cienkie otarcia. Od lin? Pasków?
Spojrzałem mu w oczy. Chłopak zamarł w bezruchu tak, jak to robi zwierzyna z myślą, że jej nie widać. Patrzył na mnie przestraszonym wzrokiem. Nie wyglądał, jakby miał się rozpłakać, prędzej jakby miał umrzeć na miejscu. Na pewno nie chciał mi o tym mówić, a co dopiero pokazywać. Tym bardziej mnie to denerwowało, że żyłem nieświadomy.
- Kto Ci to zrobił? - zapytałem, powoli podchodząc do niego.
- Proszę... Wyjdź. - odwrócił wzrok.
- Najpierw powiedz mi, kto Ci to zrobił.
- Błagam, wyjdź! - wrzasnął, gdy byłem już metr od niego. - Proszę Zhongli... Proszę, wyjdź. Poradzę sobie.
- Nawet mnie nie denerwuj takim gadaniem. - podniosłem ręcznik z podłogi i owinąłem nim rudowłosego. - Poradzisz sobie? Ostatnio też mi to mówiłeś i byłem głupi, że się Ciebie posłuchałem. Nie udawaj, że wszystko jest w porządku, kiedy wyraźnie widzę, że coś jest nie tak. Childe... - zacisnąłem zęby, kucając przy nim. - Ja naprawdę chcę Ci pomóc. Na początku chciałem się zemścić, ale... Nie potrafię. Zależy mi na Tobie i Twoim bezpieczeństwu. Nie chcę by działa Ci się krzywda.
Bolało mnie to. Bolała mnie każda jego rana. Mogę sobie tylko wyobrazić przez co, ta biedna dusza musiała przejść i co oni mu tam robili... Zabiłbym skurwysynów.
- Wyjdź... - szepnął, opierając się głową o moją klatkę piersiową. - Proszę... Nie patrz teraz na mnie.
- Dobrze, nie będę patrzył. - delikatnie złapałem go za ramię, przytulając do siebie. - Przepraszam Childe... Przepraszam za wszystko.
- To ja powinienem przepraszać...
- Nie. Nie zrobiłeś nic złego. - zacisnąłem oczy, czując, jak napływa mi do nich woda. - To ja nie reagowałem na Twoje ciche wołanie o pomoc, a ostatecznie nie odnalazłem Cię na czas... Przepraszam.
***
Siedziałem z Childem na łóżku w sypialni i najlepiej, jak potrafiłem, opatrywałem jego rany na plecach oraz torsie. Co jakiś czas syknął z bólu, gdy przeczyszczałem cięcia na jego plecach wodą utlenioną. Niestety na ten moment tylko tyle mogę zrobić.
- Poproszę zaprzyjaźnionego lekarza, żeby przyjechał jutro i Cię dokładniej zbadał. - oznajmiłem.
- Nic mi nie jest.. - westchnął, na co w odpowiedzi, przystawiłem wacik do jego rany. - Auć! Dobrze, zgadzam się!
- Mądra decyzja. - nachyliłem się, całując jedną z ran na jego plecach.
A niedawno karciłem siebie za to, że pcham wszystko za szybko do przodu.. Naprawdę nie potrafię się przy nim kontrolować.
- Dlaczego jesteś dla mnie miły? - spojrzał na mnie przez ramię.
- Co? - zmarszczyłem brwi, nie rozumiejąc pytania.
- Dlaczego jesteś dla mnie miły po tym wszystkim, co zrobiłem? Inni od razu nie chcieli mieć ze mną nic wspólnego. Więc dlaczego ty?
- Wiesz.. Nie wiem. Nie znam odpowiedzi na to pytanie. - zaśmiałem się krótko. - Ale kiedyś miałem kogoś, kogo bardzo sobie ceniłem. A później popełniłem błąd i już nigdy więcej się nie zobaczyliśmy. Nie chcę popełnić tego samego błędu.
- Skoro to była tak ważna dla Ciebie osoba, to mogłeś jej szukać.
- Nie mogłem. - zaprzeczyłem od razu. - Ta osoba nie żyje.
***
Ohayo!
Dziękuję wszystkim, którzy zrozumieli moją sytuację i nastawienie ♥
Dla tych, co zrozumieli, o co chodzi w moim ostatnim ogłoszeniu na tablicy.. niestety stało się.
Zostawiam Was z rozdziałem :) Kolejny nie wiem kiedy. Pewnie tak jak zawsze, ale w tym tygodniu mam studia i jak wyjdzie, zobaczymy ^^
Do napisania,
Sashy ;3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top