Rozdział 30
swag&sugar: Namjoon przepraszam
swag&sugar: Zdenerwowałeś mnie, ale nie powinienem był cię wyrzucać
swag&sugar: Kocham cię, ale masz naprawdę głupie pomysły
swag&sugar: Stoję pod drzwiami, wpuścisz mnie?
swag&sugar: Proszę
swag&sugar: Porozmawiamy na spokojnie
swag&sugar: Kochanie, proszę
swag&sugar: Nie wierzę, że to napisałem
swag&sugar: Namjoon, otwórz, bo klucza zapomniałem
swag&sugar: Kocham cię, przecież wiesz
swag&sugar: Dlatego chcę dla ciebie jak najlepiej
swag&sugar: Proszę, tylko mi nie mów, że jesteś tam z kimś
swag&sugar: Namjoon słyszę was!
swag&sugar: Jak śmiesz?!
YG: *Dźwięki, które dochodziły do moich uszu działały na mnie, jak płachta na byka. Jęki Nam'a poznałbym wszędzie. A więc jednak. Postanowił zostać dziwką. Już miałem odejść i napisać, że z nami koniec, gdy nagle drzwi się otworzyły, ale zamiast mojego chłopaka stał w nich Minseok. Nawet nie zdążyłem się ruszyć. Chwycił mnie za rękę i wciągnął do środka traktując od razu mocnym uderzeniem prosto w brzuch. Aż się zgiąłem nie będąc w stanie wyrwać. Trochę się szarpałem, ale bezskutecznie. Zaciągnął mnie do pokoju Nam'a, gdzie leżał mój ukochany zwinięty w kulkę z rękami przywiązanymi do łóżka.* Namjoon... *Zacząłem chcąc się do niego wyrwać, ale mocny kopniak powalił mnie na ziemię. Poczułem zaciskające się obręcze wokół moich nadgarstków pociągniętych na plecy. Przerażony próbowałem się ruszyć, ale nie zdążyłem, bo moje spodnie zostały szarpnięte w dół. Wrzasnąłem czując jak między moje pośladki wsuwa się nieproszony gość. Znowu to samo. Znów zaczął się mój koszmar, ale teraz było jeszcze gorzej, bo to wszystko widział Nam.* Nie patrz... *Szepnąłem zamykając oczy, choć wiedziałem, że mnie nie usłyszy. Ból po uderzeniach i ten, który rozrywał mi pośladki był nie do zniesienia. Po chwili poczułem, jak wypełnia mnie lepka ciecz. Myślałem, że to koniec. Jak bardzo się myliłem... Kolejne ciosy padły na moje ciało łamiąc nos, raniąc brzuch i zostawiając ślady, które na pewno zostawią nieciekawe plamy. Czułem krew cieknącą po moim ciele. Prawie mdlałem z bólu. W tym stanie ten dupek nas zostawił. Wyszedł ostrzegając tylko, że jeszcze wróci. Bardzo chciałem się doczołgać do Nam'a, ale nie dałem rady. Zamknąłem oczy czując, że zaraz odlecę.*
NJ: Po co tu przyszedłeś?
YG: Chciałem się z tobą pogodzić. *Mój głos był tak cichy, że nawet nie byłem pewny, czy go usłyszał.*
NJ: Hyung... Przeze mnie znów ci to zrobili. Przepraszam!
YG: Nic mi nie... *Zacząłem, ale zaraz rozkaszlałem się spluwając krwią na dywan.* Jak się czujesz?
NJ: To nie ważne! Co z tobą?
YG: Przeżyję. *Szepnąłem czując, jak coraz bardziej kręci mi się w głowie.* Nie w takim stanie mnie zostawiano. *Dodałem próbując ruszyć palcami. Kajdanki do zabaw miały pewną wadę - jak się wiedziało jak, można było się ich pozbyć. Chwilę mi zajęło uwolnienie się.* Zaraz ci pomogę. *Podniosłem się powoli na kolana, ale zaraz zatoczyłem i znów upadłem.*
NJ: Hyung! *Zacząłem płakać.* On tu wróci! Będziemy martwi! Uciekaj! Zostaw mnie!
YG: Nie zostawię. *Szukałem w sobie siły by jakoś podczołgać się do Namjoon'a. Powoli i z trudem rozplątałem krępujący go sznur.* Jesteś w stanie chodzić?
NJ: Myślę, że tak. *Podniosłem się i krzyknąłem przez ogromny ból.* Hyung, wstawaj, pomogę ci.
YG: Nie mogę. *Czułem ból w klatce piersiowej. Chyba miałem uszkodzone żebra.* Namjoon, dzwoń do pogoto... *Nie zdążyłem dokończyć, bo nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami.*
NJ: Hyung! *Zacząłem go cucić. Był nieprzytomny. Cały zapłakany pobiegłem do kuchni po telefon. Tak, pobiegłem. Mimo bólu, który teraz był dla mnie nieistotny. Zadzwoniłem po pogotowie. Już jedzie. Nagle drzwi się otworzyły i wszedł Minseok. Podszedł do mojej sypialni nie zauważając mnie. Wziąłem nóż. Podszedłem do niego od tyłu i wbiłem mu go w plecy. Upadł martwy na podłogę.*
KakaSzczur→suga
Zbliżamy się do końca. Liczę na komentarze :* dużo komentarzy. Uwielbiam je czytać
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top