Rozdział 27

NJ: *Wreszcie nadeszła sobota. SOBOTA!!! Czaicie to? Czekałem na to tak długo. Niedługo ma przyjść Yoongi więc teraz się idealnie kąpie i czeszę. Troszkę makijażu. Wziąłem telefon.

NamDestrujcja: Czekam na ciebie skarbie <3

swag&sugar: Nie chce mi się... Jest dzisiaj za gorąco...

NamDestrujcja: Obiecałeś!

swag&sugar: Ale to słońce zabija...


NamDestrujcja: Hyung!

swag&sugar: No idę... Daj mi loda dokończyć... A jak przyjdę to chcę wziąć prysznic...

NamDestrukcja: Wal się! Pewnie pójdziesz spać. Nie przychodź, idę się przejść!

swag&sugar: Siedź na dupie i daj mi się zebrać. Zaraz będę

NamDestrukcja: Dobra, leżę już na łóżku. Czekam. Masz pół godziny
swag&sugar: Wychodzę

YG: *Założyłem buty i pożegnałem się z mamą. Przekonanie jej do pozwolenia mi wyjść naprawdę nie było proste, dlatego zmarnowanie takiej okazji byłoby błędem. Nie zmieniało to faktu, że jak na maj było stanowczo zbyt ciepło i miałem ochotę położyć się w wannie wypełnionej kostkami lodu. Ruszyłem do domu Namjoon'a. Wziąłem ze sobą hulajnogę, by oszczędzić energii i czasu, więc w piętnaście minut byłem na miejscu.*

NJ: *Gdy tylko zadzwonił dzwonek do drzwi zerwałem się z łóżka i ile sił w nogach zbiegłem otworzyć Sudze. *

YG: *Gdy drzwi się otworzyły wszedłem do środka chowając się od tego przeklętego słońca. Złożyłem hulajnogę i ściągnąłem buty, ale nadal miałem na sobie plecak z moimi ,,niespodziankami"*

NJ: *Przytuliłem się do Sugi. Miażdżyłem go moimi ramionami.* Chodź hyung. *Złapałem go za rękę i zaprowadziłem do mojego pokoju. Usiadłem na skraju łóżka.*

YG: *Dopiero w pokoju chłopaka zdjąłem plecak, z którego zaraz wyjąłem czarną torbę. Jej zawartość powoli została prezentowana na biurku. Dość spore dildo, podobnych rozmiarów wibrator. Obroża ze smyczą, kajdanki, pierścień. I dwie tubki lubrykanta. Spojrzałem na Namjoon'a.* Jesteś absolutnie pewny, że piszesz się na to wszystko?

NJ: *Boże, to jest ogromne. Przestraszyłem się. Ale jestem tego pewien. Przecież Yoongi przestanie jak będzie mnie bolało za bardzo.* Jestem pewien.

YG: *Przygryzłem wargi. Ale czy ja na to jestem gotowy? Podszedłem do niego i usiadłem obok.* To będzie boleć.

NJ: Wiem.

YG: Nie mogę cię zapewnić, że będę delikatny, bo na pewno nie będę.

NJ: Nie gadaj już tyle. *Położyłem się na łóżku.*

YG: *Zawisłem nad chłopakiem i schyliłem się, by go pocałować. Jedna z moich dłoni zaraz znalazła się pod jego koszulką, która została podciągnięta do góry, by zaraz zniknąć z ciała chłopaka. Postanowiłem wyłączyć myślenie. Może jeśli to zrobię tak, jak mi to robiono zmieni zdanie i więcej takich zabaw nie będzie.*

NJ: *Spodobała mi się dominacja w oczach Sugi. Potrzebowałem go takiego. Oddawałem pocałunki i sam położyłem dłoń na pośladkach chłopaka i je ścisnąłem.*

YG: *Nasze ubrania wylądowały gdzieś na podłodze, gdy zaczęliśmy dobierać się do siebie niczym głodne zwierzęta. Mój język kreślił mokre wzory na szyi chłopaka, a palce bezlitośnie rozciągały jego wnętrze. W końcu niesamowicie nakręcony zerwałem się z miejsca przynosząc potrzebne mi rzeczy. Mając całkowite posłuszeństwo ze strony Nam'a kazałem mu przenieść się na podłogę. Jego ręce zostały skute za plecami, a na przyrodzeniu umieściłem mu pierścień, który miał uniemożliwić pozbycie się nasienia w czasie orgazmu. Ciekawe, czy o tym wiedział? Na szyi chłopaka zapiąłem obrożę. Pociągnąłem za smycz, by zmusić go do podniesienia tyłka, w który zaraz ostrym ruchem włożyłem wibrator nasmarowany wcześniej lubrykantem. Ustawiłem wibracje na poziom, który dawał przyjemność, ale nie na tyle, by dojść. Widząc go w takim stanie uśmiechnąłem się zadowolony. Usiadłem na łóżku przed nim patrząc z góry w oczy chłopaka.* A teraz bierz się do roboty.

NJ: To boli. *Łzy zebrały mi się w kącikach oczu.*

YG: Mówiłem, że będzie boleć. Bierz go, jak do ciebie mówię. *Szarpnąłem za smycz przybliżając jego twarz prosto do mojej erekcji.*

NJ: Hyung... *Już przestało mi się podobać, ale wziąłem jego penisa do ust. Na początku tylko ssałem główkę i lizałem. Wkładałem język pod zsunięty napletek. Później stopniowo wkładałem kolejne centymetry do ust. Gdy włożyłem całego wyciągnąłem go powoli i znów wolno włożyłem.*

YG: *To wolne tempo wcale mi się nie podobało. Podniosłem się i chwyciłem jedną ręką jego włosy. Moje biodra zaczęły się poruszać pieprząc jego usta. Było mi cholernie dobrze i nie obchodziło mnie, jak czuje się mój chłopak.*

NJ: *Zacząłem się krztusić. Próbowałem się jakoś odsunąć od niego. Ale nie miałem jak, bo unieszkodliwił mi ręce, a w dodatku trzymał mnie na smyczy. Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Zostało mi tylko rozluźnić gardło i mu się poddać. Tak też zrobiłem. Zacisnąłem wargi by dać starszemu więcej przyjemności.*

YG: *W końcu z lubością odchyliłem głowę i spuściłem się prosto w jego usta. Tym razem nie pozwoliłem mu tego wypluć, bo mój penis znajdował się w głęboko w jego ustach. Wyszedłem zadowolony zaraz szarpiąc za smycz tak, by położył się brzuchem na łóżku. Podszedłem do biurka, by zabrać stamtąd dildo, o kilka centymetrów większe i trochę szersze od wibratora. Wyciągnąłem urządzenie z Namjoon'a i niemal natychmiast włożyłem w niego ów zabawkę. Moja ręka nie hamowała się od szybkich ruchów. Tak się nakręcałem, że nie musiałem długo czekać na ponowne postawienie mojego masztu.*

NJ: Przestań! To boli! *Rzucałem się po podłodze. To tak cholernie boli. Już nie chcę tego. Z oczu zaczęły mi płynąć łzy. Mimo wszystko pieściło to moją prostatę. Jeszcze gorszy był pierścień. Kurwa! * Yoongi!

YG: *Maksymalnie wsunąłem w niego zabawkę i wymierzyłem mocnego klapsa.* Nie mów do mnie nieformalnie. *Warknąłem wyciągając szybko dildo. Znów potraktowałem go wibratorem, tym razem ustawionym na największą moc, by doszedł. Złapałem za jego skute ręce i posadziłem na tyłku, przez co całe urządzenie zniknęło w jego wnętrzu. Sam stanąłem przed nim masując swojego penisa zadowolony.*

NJ: Hyung proszę... aaaa... *Zacząłem krzyczeć i turlać się po podłodze. To jest okropne. Nie chcę już tego. Boli!* aaaaa...

YG: *Patrzyłem na młodszego zadowolony z jego reakcji.*

NJ: *Wiłem się z bólu płacząc. W końcu doszedłem, a ból w przyrodzeniu tylko się zwiększył przez niemożliwość wyrzucenia nasienia.*

YG: *Słysząc krzyk przemieszany z jękiem przyspieszyłem ruchy dłoni drugi raz dochodząc. Moja sperma wytrysnęła prosto na zwiniętego w kulkę Namjoon'a brudząc jego ciało. Wziąłem głębszy oddech, po czym schyliłem się, by tym razem powoli wysunąć z niego urządzenie, zdjąć pierścień i obrożę. Usiadłem z trudem podnosząc Namjoon'a i oparłem go plecami o mój brzuch. Widziałem fragment jego zapłakanej twarzy. Dopiero teraz dotarło do mnie, co mu zrobiłem. Sięgnąłem dłonią do jego przyrodzenia, które wymagało pozbycia się nasienia, by przestało boleć. Poruszałem dłonią doprowadzając go po krótkiej chwili do drugiego orgazmu, tym razem zakończonego wytryskiem. Objąłem do wtedy mocniej wtulając w siebie.* Przepraszam Namjoon.

NJ: *Nie odpowiedziałem nic, tylko powstrzymałem płacz. Szybko się ogarnąłem.* Nie masz za co. *Przecież sam tego chciałem. Prowokowałem go.*

YG: Bardzo cię boli? *Zapytałem retorycznie wiedząc doskonale, jaka jest prawda. Sam przechodziłem podobne maratony nie raz.* Już nigdy więcej ci tego nie zrobię.

NJ: Nie hyung, jest dobrze. A tobie podobało się?

YG: Namjoon, proszę cię, nie pytaj. Poczekaj, mam maść, by ci trochę ulżyć. Dasz radę położyć się na brzuchu?

NJ: *z bólem przekręciłem się na brzuch. YoonGi zaczął wmasowywać we mnie zimny żel. Cudownie chłodził obolałe miejsce. *

YG: Przepraszam *z jego dziurki wypływała krew. Ale nie powiedziałem mu tego. Widocznie nie czuje*

NJ: Przestań. Ale podobało ci się?

YG: Tak podobało mi się *powiedziałem zgodnie z prawdą *

NJ: kocham cię *wtuliłem się w niego i zamknąłem oczy *

YG: Ja ciebie też *pocałowałem go w czubek głowy *

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top