rozdział 16

swag&sugar: Dlaczego nie ma cię w szkole już trzeci dzień?

NamDestrukcja: Od kiedy cię obchodzę?

swag&sugar: Odkąd wiem, że jesteś dla mnie kimś więcej niż denerwującym dzieciakiem

NamDestrukcja: Co masz na myśli?

swag&sugar: Chyba czuję do ciebie coś więcej

NamDestrukcja: Nienawiść, obrzydzenie?

swag&sugar: Strzelaj dalej. Podpowiem - coś bardziej pozytywnego, ale głupio mi to napisać...

NamDestrukcja: Powiedz
swag&sugar: Tak trochę bardziej niż lubię...

NamDestrukcja: A co na to twój przyjaciel?

swag&sugar: Długo o tym rozmawialiśmy, trochę się poturbowaliśmy przy okazji, ale jesteśmy jak bracia. A on chce, bym był szczęśliwy

NamDestrukcja: Nie chcę zepsuć waszej przyjaźni. Pogodziłem się, że mnie nie chcesz. A co do szkoły - jak kac zniknie, to przyjdę

swag&sugar: Otwórz mi, bo stoję pod twoimi drzwiami już z dziesięć minut...

NamDestrukcja: Wejdź, są otwarte. Leżę w swoim pokoju. Jak będziesz szedł to weź mi wodę z kuchni

YG: *Otworzyłem drzwi odnotowując by opieprzyć go za nie zamykanie ich. Zdjąłem buty, przekręciłem zamek, by nikt nie wszedł i ruszyłem go kuchni po wodę dla młodszego. Dopiero wtedy wdrapałem się po schodach i skierowałem do jego pokoju. Stanąłem w drzwiach łapiąc się za nos. W środku było pełno butelek - pustych oraz zapełnionych w mniejszym lub większym stopniu, a do tego unosił się niesamowity smród alkoholu, większy niż z niejednego klubu.* Namjoon, coś ty narobił?

NJ: Nic, daj mi spokój *Wychrypiałem z ogromnym bólem głowy.*

YG: *Podszedłem do leżącego na łóżku chłopaka i usiadłem na skraju podając mu butelkę z wodą.*

NJ:*Wziąłem, a raczej wyrwałem mu z rąk i zacząłem łapczywie pić. Nie minęła chwila, by woda zniknęła, a mnie nadal suszyło.*

YG: Proponuję kolejną butelkę piwa. *Rzuciłem ironicznie widząc, że jeszcze mu mało i pokręciłem głową niezadowolony.*

NJ: A chętnie *Żeby mu dopiec wyciągnąłem z szafki pół pełną butelkę wódki i przystawiłem ją do ust. Gdy alkohol zetknął się z moimi kubkami smakowymi, skrzywiłem się.*

YG: *Wyrwałem mu szybko butelkę delikatnie trzepiąc dłonią w tył głowy.* Drażnij mnie dalej, to wyjdę stąd. Chciałem z sobą porozmawiać na poważnie, ale widzę, że gdy jesteś w takim stanie mogę sobie pomarzyć

NJ: O czym? Jak widzisz normalnie kontaktuje, ale jestem spokojniejszy i lepiej przyjmuję złe rzeczy.

YG: Czyli fakt, że chcą z tobą spróbować być jest zły?

NJ: *Otworzyłem szerzej oczy.* Naprawdę?

YG: *Byłem w stanie jedynie kiwnąć głową, nawet na niego nie patrząc. Poczułem, że moje policzki lekko się zarumieniły.*

NJ: Przytuliłbym cię i pocałował, ale teraz to by było obleśne. *Wstałem z łóżka i poszedłem pod prysznic. W międzyczasie kilka razy zwymiotowałem. Umyłem zęby i wyszedłem z pomieszczenia. Zacząłem zbierać pozostałości po moim piciu.*

YG: *Gdy młodszy poszedł do łazienki zabrałem się za ogarnięcie jego pokoju. Pościeliłem łóżko i zacząłem zbierać butelki. Po chwili Nam pomógł mi z tym. W milczeniu wrzucaliśmy szkło do przyniesionego przez młodszego worka.*

NJ: *Gdy wszystko już posprzątaliśmy zadowoleni usiedliśmy na łóżku. A właściwie to leżeliśmy obok siebie. Spojrzałem ukradkiem na Yoongi'ego, ale kiedy na mnie spojrzał szybko odwróciłem wzrok w inną stronę *

YG: Jak się czujesz? *Zapytałem cicho przenosząc wzrok na sufit trochę speszony całą tą sytuacją.*

NJ: Dobrze . Znaczy głowa mi pęka, ale sam się w to pakowałem

YG: I dobrze. Masz nauczkę, by tyle nie pić. *Mruknąłem niezadowolony. Nie sądziłem, że zastanę go w takim stanie. Musiałem go o to zapytać.* Dlaczego to zrobiłeś?

NJ: Chciałem o tobie zapomnieć.

YG: Dlaczego? Przecież nie dałem ci odpowiedzi...

NJ: Właśnie. Byłem pewny, że mnie nie chcesz.

YG: Głupek... *Odwróciłem się twarzą do niego i pogłaskałem kciukiem jego policzek.*

NJ: Kocham cię *Pocałowałem go.* Bardzo o mnie plotkują w szkole?

YG: Zwykle nie słucham plotek. Obiło mi się tylko o uszy, że nie kontaktujesz się z nikim, a masz dużo chętnych do łóżka...

NJ: Tak... Sprawdź mój telefon. Każdy mi coś piszę o tym. Chyba zmienię numer.

YG: *Zagryzłem wargi nie chcąc tego komentować. Nie podobało mi się, że większość szkoły chce się z nim pieprzyć. Pozostało mi mieć nadzieję, że to się zmieni.*

NJ: Hyung, nie chcę ich... Nie chcę nikogo, oprócz ciebie.

YG: *Podniosłem się na łokciu i pochyliłem nad młodszym, by musnąć jego wargi. Obiecałem sam sobie, że nie będzie się dla mnie liczyć to, co robił, ale skupię się na tym, co jest. Nie było to proste, ale niestety nie byłem pewny, czy inaczej sobie poradzę z tą świadomością.*

NJ: Kocham cię *Przekręciłem go i zawisnąłem nad nim. Pocałowałem go w czubek nosa.*

YG: Ja... Ja ciebie... Ja ciebie też dzieciaku... *Mruknąłem odwracając wzrok. Użyłem trochę siły, by zamienić nas miejscami i teraz to ja pochylałem się nad młodszym. Gdy jego ręce złapały za bok mojej koszulki chwyciłem jego nadgarstki.* Nie Namjoon.

NJ:Yoongi no weź. *Zacząłem robić mu malinkę na szyi i wkładać ręce pod koszulkę badając jego tors.*

YG: *Choć spodobało mi się to co kombinował odsunąłem go stanowczo schodząc z niego.* Nie. Nie będziemy tego robić. Nie dzisiaj. Jesteś jeszcze trochę pijany, a ja chcę, byś był w pełni świadom tego, co się będzie działo. *Podniosłem się z łóżka.* Odpocznij dzisiaj. Zobaczymy się jutro w szkole, ok?

NJ: Jestem trzeźwy. Yh... Nie pójdę jutro.

YG: Dlaczego?

NJ: Nie mogę powiedzieć.

YG: Namjoon... Dopiero się zaczęliśmy spotykać, a ty już masz tajemnice?

NJ: Po prostu nie chcę, żebyś się martwił.

YG: Namjoon, powiedz o co chodzi.

NJ: Hyung, proszę odpuść.

YG: *Zacisnąłem wargi zdenerwowany.* Dobra. Nie chcesz, nie mów. *Warknąłem odwracając się od niego. Zabrałem worek z butelkami i ruszyłem do drzwi.* Odezwij się, gdy nabierzesz rozumu. *Wychodząc trzasnąłem drzwiami. Opuściłem dom młodszego zdenerwowany nawet bardziej niż gdy tu wchodziłem.*

NamDestrukcja: Przepraszam hyung

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top