Rozdział 13

YG: *Lekcje potrafią zanudzić człowieka na śmierć. A już zwłaszcza historia na pierwszej lekcji, którą teraz miałem. Zaskoczyło mnie, że krzesło obok, które powinien zajmować mój przyjaciel było puste. Jincheol zwykle się nie spóźniał, a tym razem wpadł prawie 15 minut po dzwonku wyglądając na załamanego. Gdy usiadł od razu zacząłem go szeptem wypytywać, co się stało. On jednak kazał mi poczekać z tym do przerwy. Dopiero pół godziny później wszystko mi wyjaśnił. Aż się we mnie zagotowało, gdy usłyszałem, co się stało. Wiedziałem, że mój przyjaciel jest homo, ale nie wiedziałem, że ktoś mu się podoba. I to nie byle ktoś a Namjoon, któremu wyznał rano miłość. A przy okazji dał się mu przelecieć zostając odrzuconym zaraz po tym. Miałem ochotę natychmiast znaleźć tego dupka. Niepotrzebnie mu pomagałem. Zasłużył sobie, by jego eks go znowu porządnie posunął. Wyjąłem telefon natychmiast wysyłając do niego wiadomość.*

swag&sugar: Gdzie jesteś?

NamDestrukcja: Idę do kibla... Z kolegą

swag&sugar: Mogę dzisiaj do ciebie wpaść? Chciałbym pogadać

NamDestrukcja: Jasne

swag&sugar: To zaraz po szkole przyjdę, bo z tego co pamiętam kończysz dzisiaj szybciej

YG: *Schowałem telefon nieźle wkurwiony. Jeszcze jego komentarz, że znowu z kimś idzie. A myślałem, że się zmienił! Wydawał się całkiem w porządku, ale jak śmiał tak wykorzystać mojego przyjaciela?! Już ja się za niego zemszczę. Z niecierpliwością czekałem końca lekcji, a gdy zadzwonił ostatni dzwonek niemal biegiem opuściłem szkołę. Gdy nareszcie stanąłem przed drzwiami domu Namjoon'a byłem już tak wściekły, że prawie rozwaliłem dzwonek do drzwi.*

NJ: *Właśnie przygotowałem się do obiadu, gdy rozległo się walenie do drzwi. Otworzyłem je. W drzwiach stał Suga. Bez słowa wpuściłem go i zamknąłem za nim drzwi.* Co się stało?

YG: *Nim młodszy zorientował się, co planuję sprezentowałem mu mocnego prawego sierpowego prosto w szczękę, a następnie kopnąłem w brzuch. Patrzyłem wściekły na jego skuloną postać. Może i byłem drobniejszy i słabszy, ale element zaskoczenia działał na moją korzyść.* Jak śmiałeś tak skrzywdzić Jincheol'a dupku?! Nie umiesz trzymać fiuta w gaciach, to się zaraz go pozbędę!

NJ: Stary, on sam chciał! Wyznał mi miłość i powiedział, że mi ją udowodni. Wepchnął mnie do kibla. Ściągnął spodnie i ocierał się tyłkiem o moje krocze. Powiedział, że rozciągał się całą noc, by mój ogier się zmieścił i zrobiliśmy to. *Trzymałem się za brzuch. To tak bolało. Lecz mimo wszystko uniosłem się ociężale.*

YG: A ty musiałeś to wykorzystać i go wyruchać, by potem stwierdzić ,,Sorry, ale nic z tego nie będzie?!" *Powtórzyłem to, co powiedział mi przyjaciel gotów znowu go zaatakować.* Brzydzę się tobą.

NJ: Hyung, a ty byś nie skorzystał? Darmowe ruchanie. A co do miłości, przekaż mu, że nie bawię się w związki. Ty już dobrze wiesz, dlaczego.

YG: A może ja z ciebie skorzystam tak jak ostatnio? *Warknąłem łapiąc go za przód koszulki i ściągając siłą na poziom mojej twarzy.* Przecież to będzie tylko darmowe ruchanie

NJ: Uspokój się hyung! *Odetchnąłem go.*

YG: *Wypuściłem z ust taką wiązankę przekleństw, że młodszy aż otworzył szerzej oczy. Miałem ochotę mu jeszcze przyłożyć, ale teraz mógł mnie łatwo zablokować. Dlatego zamiast tego cofnąłem się i splunąłem mu pod nogi.* Bezużyteczne gówno. *Mruknąłem jeszcze patrząc mu prosto w oczy.* Nigdy więcej nie waż się go dotknąć. Bo inaczej możesz szykować paszport i spierdalać z tego kraju jeśli chcesz przeżyć. *Odwróciłem się i złapałem za klamkę drzwi wyjściowych.*

NJ: Hyung, błagam! Zostań... Ja... Ja cię chyba... *Zatrzymałem go łapiąc za ramię.*

YG: *Zrzuciłem jego dłoń i spojrzałem znów w jego stronę nadal wściekły.*

NJ: Kocham... *Spuściłem głowę.*

YG: *Na moment zabrakło mi słów.* Coś ty powiedział? *Prawie warknąłem.* Ty mnie co? Chyba sobie żartujesz.

NJ: *Nie powiedziałem nic. Przypatrywałem się czubkom moich ocharanych przez Yoongi'ego butów.*

YG: Gdybyś mnie kochał, to byś nie przeleciał mojego przyjaciela i nie pieprzył się dzisiaj z trójką innych osób. *Odwróciłem się i wyszedłem trzaskając ostro drzwiami. Potrzebowałem chwili na złapanie oddechu i oczyszczenie myśli. Nam mi się spodobał. Chciałem go obronić przed jego eks właśnie dlatego. Bo liczyłem, że między nami coś się pojawi, jeśli wyrównamy rachunki. A póki co to jedyne powstanie to chyba gruby mur.*

NJ: *Zacząłem się drzeć na całe gardło. Złapałem szklankę i rozbiłem ją o ścianę. Później wziąłem połamane kawałki i zgniotłem raniąc sobie rękę i brudząc cały dywan.* Yoongi! *Położyłem się i rozpłakałem jak dziecko. Kolejna osoba, którą kochałem zostawiła mnie.*

Suga:KakaSzczur

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top