7

*Oczami Narratora*

Lauren budzi się z okropnym bólem głowy. Nie ma siły by otworzyć oczy i czuję, że w głowie ma jeszcze dość spory kołowrotek. Otwiera leniwie jedno oko i je zamyka. Po chwili otwiera szeroko oczy widząc leżącą koło siebie, półnagą Camile. Próbuje się jak najszybciej od niej odsunąć, ale spada z impetem na podłogę. Szybko unosi głowę by sprawdzić, czy dziewczyna się nie obudziła i oddycha z ulgą gdy widzi, że tamta jeszcze smacznie śpi. Wstaje z podłogi i mimo dużych zawrotów głowy wybiega z pokoju. Wzdychając opiera się plecami o ścianę. Czy coś między nimi zaszło? Dlaczego spała z Camilą a nie z Karlą? Dlaczego Camila była półnaga? Lauren wplata palce w swoje włosy. To nie możliwe by coś się wydarzyło, nie między nimi. Nigdy by się tego nie dopuściła. Ani ona, ani Camila by na to nie pozwolili. Na te myśli bierze głęboki oddech i próbuje sobie przypomnieć co się działo. Jednak bez skutku, pamięta tylko dźwięki tuczącego się szkła i to, że przywaliła jakiemuś facetowi. Nagle syczy z bólu i patrzy na prawą rękę. Jest cała spuchnięta.

- Cholera jasna, co ja najlepszego zrobiłam? - pokiwała z niedowierzaniem głową. Do jej nozdrzy dochodzą piękne zapachy śniadania, a brzuch Lauren daje o sobie tak głośno znać, że zapewne nawet sąsiedzi byli w stanie usłyszeć jak jej żołądek domaga się śniadania. Kieruje się niepewnie za smakowitymi zapachami. Kiedy widzi smażącą naleśniki Karle, lekko się peszy. Dziewczyna nie wypiła wiele poprzedniego dnia i napewno wszystko pamięta.

- Hej - zielonooka niepewnie opiera się o blat, tak by widzieć twarz Karli. Tak bardzo różnią się ze swoją siostrą. Karla ma delikatną cerę, a Camila zawsze idealnie podkreśloną mocnym makijażem. Karla ma oczy niemalże piwne, a Camila Płynnie czekoladowe. Lauren potrząsa głową na swoje myśli i odpycha je gdzieś daleko od siebie.

- Hej Pijaku - zaśmiała się młodsza. Różnica jest nie wielka bo tylko pięć miesięcy, ale jednak.

- Nie przypominaj mi - westchnęła ciężko czarnowłosa. Tak Lauren farbuje włosy, dzięki temu od jakiegoś czasu nikt jej nie myli z jej siostrą. Różnica może jest nie wielka, ale zauważalna.

- Coś nie tak? - Karla mierzy wzrokiem Lauren. Podchodzi do lodówki i wyciąga z niej karton soku pomarańczowego. Otwiera, wlewa do szklanki i podaje "koleżance" - Proszę, pewnie cię kac męczy co? - znów się lekko zaśmiała.

- Było by lepiej gdyby nie zerwał mi się film - mówi z dezaprobatą i wzdycha.

- Nie martw się Camili też się zerwał - zaśmiała się. O nie. Jeśli we dwie były nieprzytomne to jednak bardzo możliwe, że między nimi coś zaszło. Lauren zrobiła się jeszcze bardziej blada niż jest zazwyczaj - Co się dzieje? - Karla do niej podeszła zmartwiona - Mdli cię - pyta zmartwiona Karla. Lauren mocno się zdziwiła, ponieważ jest przyzwyczajona do milczenia między nimi, a tu nagle jedna z sióstr się o nią martwi.

- Czy ja i Camila... - mówi zestresowana.

- Co? Byłyście takie nawalone, że nie było szans - zaśmiała się brunetka - Tylko chciałaś pomóc się przebrać Camili, ale ona usnęła. Nie mogłaś jej założyć koszulki więc ją zwyzywałaś po swojemu.

- Po swojemu? - weszła zdziwiona w słowa młodszej, a ta się tylko zaśmiała.

- Tak Lauren. To była jakaś odmiana wielorybiego, połączona z bełkotem - obie się zaśmiały.

- Może ci pomóc? - zapytała widząc jak dziewczyna się męczy z przerzuceniem naleśnika na drugą stronę.

- Powiedz, że lepiej gotujesz niż Michelle i myślę, że nie ma problemu - zaśmiała się po czym odsunęła się od patelni zapraszając gestem dłoni Lauren by przejęła stery. Lauren chwyciła pewnie patelnię i podrzuciła naleśnika. Wylądował idealnie na patelni. Karla zrobiła dużo oczy w zdziwieniu - Naucz mnie podrzucać naleśnikami! - krzyknęła z entuzjazmem.

- Dobra, chodź tutaj - zaśmiała się zielonooka. Karla podeszła do patelni i złapała za rączkę. Lauren stanęła za dziewczyną łapiąc dłoń Karli, która trzyma rączkę - To bardzo proste, tylko daj mi proszę pokierować swoją ręką - powiedziała gdy poczuła, że młodsza się spina - Spokojnie nie jesteś w moim guście - obie się zaśmiały. Lauren pokierowała ręką dziewczyny i obruciły naleśnika w powietrzu. Ciesząc się z sukcesu przybiły sobie piątki.

- Dziękuję Lauren! - zawołała podekscytowana.

- Teraz spróbuj sama - poradziła czarnowłosa i z lekkim uśmiechem splotła dłonie na piersiach. Karla podrzuciła naleśnika, a Lauren wybuchła chrypliwym śmiechem.

- Gdzie jest ten naleśnik? - zapytała brązowooka rozglądając się na patelnię oraz podłogę.

- Na suficie - wyksztusiła pokazując palcem w górę. Dziewczyna spojrzała na sufit i również wybuchła śmiechem.

- To ja już może nie będę... - nie było jej dane dokończyć gdy do kuchni weszła Camila.

- A wam co tak wesoło? Ciszej trochę łep mi zaraz rozjebie - poskarżyła się. Lauren ledwo powstrzymuję śmiech gdy uświadamia sobie, że Camila pomyślała chociaż o tym by założyć koszulkę. Kiedyś jak będzie chciała jej dogryźć wykorzysta fakt, że widziała ją półnagą. Camila podeszła oburzona do szklanki z sokiem Lauren i zaczęła go zachłannie pić. Lauren wywróciła oczami. Naleśnik, który wylądował na suficie spada wprost na twarz Camili. Dziewczyny nie mogą się powstrzymać i wybuchają śmiechem.

- Wpadłaś na śniadanie - zaśmiała się Karla, a Lauren już resztkami tchu nie może się powstrzymać.

- Raczej śniadanie wpadło na nią - Camila zdenerwowana odłożyła szklankę soku. Do kuchni weszła Michelle.

- No, no wszyscy już w kąplecie - uśmiechnęła się i podeszła do Camili. Ściągnęła naleśnika z jej twarz i aż odskoczyła z przerażenia tym co zobaczyła.

- Widziałaś się dzisiaj w lustrze? - zapytała z nie tęga miną. Camila pokiwała głową niewierząc w to co od rana się dzieje. Michelle uznała to jako odpowiedź przeczącą - To może lepiej nie patrz bo pęknie - zaśmiała się i spojrzała na swoją siostrę, która jak nigdy stoi rozluźniona i śmieje się w niebo głosy. To żadki widok dla Michelle więc jest miło zaskoczona - Współczuję ci siostara - zaśmiała się i usiadła do stołu.

- A jej niby czego? - warknęła Camila patrząc na swoją przyjaciółkę.

- Jak cię zobaczyła rano, to aż wpadła z łóżka - zaśmiała się siostra Camili a ta pobladła - Aż słyszałam ten huk w swoim.

- Taki widok z rana nie jest spełnieniem marzeń uwierz mi - Lauren traciła łokciem Karle razem się śmiejąc. Wyraz twarzy Camili bardzo bawi dziewczyny.

- Przecież ja byłam...

- Półnaga - Lauren się do niej zadziornie uśmiechnęła.

- Co ty kurwa robiłaś w moim łóżku, co?! - zmieszanie Camili zastąpiło się czystą agresją.

- Sama ją o to prosiłaś - wypomniała Michelle.

- I prosiłaś żeby ci się pomogła przebrać - dodała Karla. Camila cała podczerwieniała i po prostu wyszła z kuchni. Dziewczyny wpadły w histeryczny śmiech i przybiły sobie piątki.

- Lauren jeden, Camila zero - czarnowłosa uśmiechnęła się sama do siebie i usiadła do stołu. Po niedługim czasie wszystkie jesteśmy już najedzone. Camila dopiero dociera do dziewczyn spowrotem już ogarnięta, wykąpana, przebrana i pomalowana.

- Ani słowa Jauregui na ten temat co się stało nie chce słyszeć, jasne? - warknęła Camila do Lauren. Spowodowało to tylko kolejny wybuch śmiechu Lauren.

- Ta, ta. Jasne - wstała i poszła do pokoju doprowadzić się do porządku. Czuje się już wiele lepiej gdy zjadła. Dziewczyny w kuchni nadal siedzą i rozmawiają, a raczej naśmiewają. Te dwie nigdy nie należały do wrednych, ale czasem po prostu lubią się pośmiać z Camili. Ona często śmieje sie z nich więc dlaczego one mają nie wykorzystać sytuacji?

_______________________________________

22 czerwca... Moje urodziny więc robię wam prezent i wstawiam szybciej rozdział 😂 Dinah się nawali, a ja będę siedzieć w pracy... Mam nadzieję, że wypije też za moje zdrowie 😂😂😂😇

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top