2
*Oczami Michelle*
- Jesteście ciekawe tych nowych trzech dziewczyn? - zapytałam podekscytowana.
- Ta wysoka blondynka wygląda na zaczepną - Karla się poskarżyła, a jej siostra się zaśmiała.
- Kaki pamiętaj, że dla ciebie wszyscy tak wyglądają - Camila wywróciła oczami. Wyszliśmy z terenu szkoły, obok mnie jak zwykle szła Lauren. Nie wiem dlaczego, ale moja siostra jest dziwaczna. Prawie nigdy się nie odzywa, nie opuszcza swojego pokoju. Mogę z nią oczywiście porozmawiać, ale to są już naprawdę wyjątkowe sytuację. Mimo, że ja jestem tą która się dobrze uczy to mam przyjaciółki, a ona jest totalnie samotna. Szkoda mi jej, jednak jest moją siostrą więc czasem proponuje jej wspólne wyjście z dziewczynami, ale ona nigdy się nie zgadza. Faktem niestety też jest to, że robię to z czystego współczucia, zawsze mam strcha, że w końcu się zgodzi ponieważ Camila, tak jak i Karla chodź ta twierdzi, że nie zna mojej siostry i się nie wypowiada to wiem, że nie przepadają za jej towarzystwem oby dwie. Staram się tym nie przejmować, bo w sumie ona sama doprowadziła do tego, że jest wiecznie sama.
- Ta, ty też wyglądasz na zaczepną i taka jesteś Camila - Karla prychnęła wywracając oczami. Camila uderzyła ją w barek.
- A to za co? - takie sytuacje zawsze powodują u mnie śmiech.
- Bo miałam taką ochotę - Camila puściła jej oczko. Pomimo, że są od siebie całkiem różne i tak bardzo się lubimy.
- Ej, dziewczynki - zaśmiałam się - Ogarnąć się - zarzuciłam na ich ramiona ręce - Zbliża się nowy rok szkolny, a wy już pierwszego dnia skończycie na ojomie - Lauren nas wyprzedziła i idzie spory kawałek przed nami. Camila najbardziej nie toleruje Lauren z nas wszystkich. Zrobiła głupią minę i wywróciła oczami.
- Jak ty ją wytrzymujesz? - zapytała patrząc na moją siostrę z pogardą. Westchnęłam ciężko.
- Ona jest fajna, na swój sposób - Camila zadarła oczy ku górze i prychnęła.
- Z której strony?
- Camila - jej siostra się wychyliła i dźgnęła ją w brzuch. Dziewczyna spojrzała na nią z uniesionymi brwaiami z pytającym spojrzeniem.
- Czego? - zapytała i zmarszczyła czoło.
- Nie bądź taka sukowata! - otworzyłam szeroko oczy.
- Karla panuj język! - wrzasnęłam na nią.
- Właśnie! Bo nie będę cię bronić - Camila uśmiechnęła się władczo.
- Wracając do tematu... - postanowiłam jak najszybciej zmienić temat. Nie potrzebuje teraz ich kłótni i słuchać płaczu Karli. Oczywiście, że ją uwielbiam, ale jej spory z Camilą zawsze wyglądają tak samo. Karla się martwi i opieprza Camile, a w rezultacie Camila wyzywa Karle i na końcu ewentualnie się poszarpią - Ta niższa blondynka... - zmarszczyłam czoło by przypomnieć sobie jej imię - No, ta no! - wrzasnęłam kiedy uświadomiłam sobie, że nie dam rady powtórzyć jej imienia, które znajduje się na końcu mojego języka.
- Allyson? - zapytała sugestie Karla.
- O właśnie! - spojrzałam na nią z podziękowaniem - Wygląda na taką niewinną i cichą. Wydaje mi się, że będzie jedną z samotniczek - zawsze przy dziewczynach mówię na głos to co myślę.
- Cicha woda brzegi rwie - Karla zaśmiała się i pokręciła głową - Nie oceniaj książki po okładce.
- Może w końcu twoja siostra znajdzie towarzystwo - wywruciłam oczami na słowa Camili. Na ogół nie mówiła zbyt często o mojej siostrze, ale niestety dziś buzia się jej nie zamyka na temat Lauren, co swoją drogą jest to dla mnie zbyt dziwne.
- Mówiłam, żebyście nie oceniały książki po okładce - wytknęła Karla.
- Sama to robisz - wypomniała siostrze.
- Niby kiedy? - Karla jest zdegustowana słowami Camili.
- Widzisz tą Panią co idzie przed nami? - zapytała wskazując brodą na moją siostrę.
- Nie znam jej więc nic o niej nie mówię - zaplanowała poważnym tonem głosu. Niespodziewanie Lauren obruciła się w naszą stronę i oparła dłonie o biodra.
- TA PANI- zrobiła nacisk na te słowa - Was słyszy - Camila się zaśmiała i splotła ręce na piersiach.
- Ty umiesz mówić? - zapytała szczerze zdziwionym głosem. Lauren podeszła bliżej do Camili, a strach co może się zaraz wydarzyć sparaliżował moje ciało. Camila jak i Lauren ubierają się w czerń, ale Cabello jest prawdziwą "bad girl"... No może jeśli chodzi o odzywki, bo do rękoczynów nie jest chętna, no ale jednak... Z kolei Lauren ma po prostu taki styl. Mogę powiedzieć iż to ja jestem już bardziej niegrzeczna od niej mimo, że się dobrze uczę i niepozornie się ubieram. Lauren jest za potulna i cicha.
- Owszem - powiedziała chłodno, a z jej spojrzenia bije czysta nienawiść - Czymaj się ode mnie zdala Cabello - powiedziała stanowczo.
- Bo co mi zrobisz? Zanudzisz mnie na śmierć? - zakpiła.
- Dosyć tego - powiedziałam i zabrałam rękę z ramion dziewczyn i stanęłam między Camilą, a Lauren.
- Nie wtrącaj się Michelle! - wrzasnęły na mnie oby dwie w tym samym momencie. Gdyby to była inna sytuacja to pewnie wybuchła bym śmiechem, ale wcale mnie to nie bawi.
- A co do ciebie Jauregui - Camila skierowała wzrok na Lauren, którą pierwszy raz widzę w takim wydaniu - Lepiej uważaj - ostrzegała ją, moja siostra w odpowiedzi prychnęła patrząc prosto w oczy Camili.
- Jeśli myślisz, że się ciebie przestraszę to grubo się mylisz, to po pierwsze - głos mojej siostry drży z zdenerwowana, a jej chrypka jest słyszalna bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Chyba tylko to nas różni, barwa głosu, no i może jeszcze kolor oczu, którego jej zazdroszczę. Dlaczego to właśnie ona musiała dostać ten ładniejszy kolor? Uderzam się metalnie z liścia Michelle to nie pora na zazdrość! Otrząsnęłam się i spojrzałam na Camile, która wygląda tak jak by zaraz miała wycelować cios w stronę mojej siostry. Karla ciągnie mnie za rękaw dając jasno do zrozumienia, że mam tą sytuację zostawić dla nich, ale za bardzo się boje o moją siostrę - A drugie - Lauren ma zaciśnięte zęby i wygląda na nieźle zjeżoną - Gówno o mnie wiesz szkolna gwiazdeczko. Myślisz, że ci wszystko wolno? - zaśmiała się gorzko - Lepiej nie wchodź mi w drogę i zostaw w świętym spokoju Cabello - Camila jest nie ugięta, a na jej twarzy widnieje grymas rozbawienia pomieszanego z pogardą.
- A jak nie to co Jauregui? - zapytała podpuszczając moją siostrę.
- Zobaczysz - powiedziała, odwróciła się na pięcie i odeszła. Camila wybuchła śmiechem.
- Wiesz co? - zapytała patrząc na mnie rozbawiona. Obdarowała ją pytającym spojrzeniem - Twoja siostra jest taka zabawna gdy próbuję być groźna - zaśmiała się ponownie. Nie mam ochoty już komentować tej całej sytuacji. Dopiero zawuażyłam, że jesteśmy pod domem sióstr Cabello.
- Będę już lecieć - czym prędzej przytuliłam dziewczyny na pożegnanie i dobiegłam do swojej siostry - Co to było? - zapytałam zdziwiona patrząc na nią.
- Nic - odpowiedziała głosem wypranym z emocji. Resztę drogi do domu przebyłyśmy w kompletnej ciszy. Nasi rodzice jeszcze są w pracy więc Lauren wzięła się za robienie obiadu. Kolejna rzecz jakiej mogę jej tylko zazdrościć to to, że dobrze gotuje. Lista zalet jakie posiada moja siostra w odróżnieniu ode mnie mogła by się ciągnąć w nieskończoność, ale właśnie tak jest u bliźniaczek. Usiadłam wygodnie na kanapie i puściłam kanał muzyczny czekając, aż obiad będzie gotowy. Dobrze, że chociaż jedna z nas ma zdolności kulinarskie. Ostatnim razem jak próbowałam zrobić z Camilą lazanie jej rodzice byli zmuszeni kupić nowy piekarnik.
***
- Wstawaj - poczułam piękne zapachy docierające do moich nozdrzy, oraz dłoń mojej siostry, którą mnie potrząsa bym wstała. Uśmiechnęłam się na ładne zapachy jedzenia i natychmiast usiadłam. Spojrzałam na talerz, a uśmiech odszedł gdzieś bardzo daleko.
- Lauren? - zapytałam unosząc brwi.
- No co? - zapytała patrząc na mnie jak na kosmitę.
- Co to? - zapytałam biorąc widelec i trąciłam nim jakiś niezidentyfikowany... Hym, no właśnie to warzywo, czy mięso? W każdym bądź razie coś niezindentyfikowanego - Wygląda jak odchody - zmarszczyłam nos przyglądając się jedzeniu.
- Ale smakuje niebo lepiej - zapewniła mnie, ale ja nie jestem przekonana. Dziś pierwszy raz nie jestem przekonana do umiejętności mojej siostry.
- Nie wiem czy chce to sprawdzać - powiedziałam autentycznie troszkę przerażona widokiem tego co znajduje się na talerzu. Dziewczyna wywróciła oczami, a ja wzięłam głęboki oddech i nabiłem mały kawałek... Czegoś, na talerz, cokolwiek to jest i ostrożnie włożyłam do ust. Siostra miała rację. Nie rozczarowałam się. Zrobiłam duże oczy i spojrzałam na nią - To jest genialne! - zawołałam po czym zaczęłam jeść trzęsącymi się uszami. Moja kopia się zaśmiała i poszła do swojego pokoju. Po zjedzonym posiłku oczywiście pozmywałam, skoro ona mnie karmi to ja chociaż zrobię tyle. Udałam się do swojego pokoju, gdzie dane mi słyszeć przez ścianę jak Lauren brzdękoli coś na gitarze i podśpiewuje. Usmiecham się w duchu. Dziewczyny mogły by ją polubić. Gdyby ona dała się polubić... Zaczęłam przeglądać media społecznościowe, a moim oczom ukazały się trzy zaproszenia do znajomych.
Allyson Brook Hernandrs
Zatwierdź / Odrzuć
Dinah Jane Hansen
Zatwierdź / Odrzuć
Normani Koredi
Zatwierdź / Odrzuć
Zatwierdziłam wszystkie trzy dziewczyny, ponieważ wydają mi się znajome. Zawsze tak jest, że na początku roku dostaje pełno zaproszeń od ludzi którzy myślą, że jestem Lauren, ale tak właśnie sobie pomagamy. Jeśli kogoś nie chcemy poznać odsyłamy go do drugiej a ta skutecznie go spławia. Mimo wszystko jestem wdzięczna losu, że mam siostrę. Czuje zmęczenie w oczach i patrzę na zegarek. Dochodzi dwudziesta druga, więc przydało by się już iść spać. W pokoju obok jest już cicho więc Lauren pewnie już zasnęła. Poszłam wziąść szybki prysznic i wróciłam do łóżka. Czując się świerzno i dobrze zamknęłam oczy, a kraina snów już stoi przedemną otworem.
___________________
Rozdziały będą się pojawiać jakoś raz w tygodniu, może częściej, ale nic nie obiecuję 😉 miłych snów/dnia dla wszystkich! 😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top