19

*Oczami Camili*

Siedzę z dziewczynami pod klasą, ale moje myśli krążą cały czas wokół jedynej osoby. Nigdy nie opuszczała zajęć, ani się nie spóźniała. Z zamyślenia wyciągają mnie oplatające się wokół mojej talii dłonie i bardzo dobrze mi znany od nie dawna zapach wyrazistych i mocnych perfum.

- Hej Lo - wtulam się w nią plecami.

- Lo? - pyta zdziwiona, a ja przekręcam głowę tak by móc na nią spojrzeć.

- Jeśli ci się nie podoba... - dziewczyna potrząsa głową z delikatnym uśmiechem.

- Podoba - całuje mnie w policzek, a ja od razu cała się rumienie. Spuczam wzrok, a dziewczyna zaczyna cicho chichotać - Wstydzioch - całuje mnie znowu, tym razem we włosy.

- Lauren - biorę głęboki wdech - Czy możemy porozmawiać? - zerkam na nią. Wydaje się zbita z tropu i podejrzliwa - Same - dodaje po chwili. Kiwa głową i bierze mnie za rękę odciągając gdzieś daleko w bok.

- O czym chcesz rozmawiać? - pyta stając przede mną. Camila odwagi. Musisz jej powiedzieć.

- Bo... Ja... - drapie się nerwowo po karku.

- No dalej Camila - uśmiecha się wyrozumiale.

- Bo, ja się chyba...

- Tak? - pyta ośmielająco i robi krok w moją stronę, a w jednej sekundzie robi mi się gorąco.

- Podobasz mi się - mówię na jednym wydechu patrząc na nią lekko spanikowana. Stoi i patrzy mi w oczy, mam wrażenie jak by wielki głaz właśnie spadł jej z serca. Za nim się orientuję jej wargi atakują moje. Dopiero po chwili odzyskuje zdolność poruszania się. Z wielkim trudem zmuszam ręce by zarzucić je na szyję farbowanej szatynki.

- Ty mi też - mówi niskim i chrypliwym głosem opierając czoło o moje. W moim brzuchu zaczyna szaleć stado motyli. Wtulam się w jej klatkę piersiową.

- To znaczy...? - zerkam na nią niepewnie.

- Zostaniesz moją dziewczyną? - pyta z uśmiechem, a w moim brzuchu i całym ciele wezbrała niewyobrażalna radość, ale staram się zachować spokój i z powagą kiwam lekko głową.

- Kusząca propozycja - Lauren wywraca oczami.

- Chyba nie za bardzo się z tego cieszysz - mruży oczy patrząc na mnie.

- Żartujesz? - daje upust swoim emocją i wskakuje jej na ręce. Sprawnie mnie łapie za uda i podtrzymuje - Oczywiście, że się cieszę. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa - mówię wtulając się w nią.

*Oczami Normani*

- No i się dzieje - wzdycham głośno, a dziewczyny patrzą na mnie z niezrozumieniem. Kiwam głową w stronę Camili i Lauren, które obecnie lecą sobie w ślinę.

- Myślicie, że ona oprzytomnieje? - pyta Ally z niezadowolonym wyrazem twarzy. Kręcę tylko głową i wzdycham.

- Nie łudziła bym się. Nie znamy Lauren długo, ale da się zauważyć jej determinację do działania - drapie się lekko po czole - Wydaje mi się, że nie da rady nic z tym zrobić, a Lauren dopnie swego - mówię cicho, a Ally tylko kiwa głową.

- Tak nie można dziewczyny - wtrąca się Dinah - Wiem, że żadko kiedy utrzymuje powagę, ale musimy porozmawiać z Camilą i ją ostrzec mimo próśb Lauren! - zatykam jej usta dłonią.

- Ciszej kochanie... - zanim zdążam cokolwiek dopowiedzieć dziewczyna spycha moją dłoń ze swoich ust.

- Ucieszasz mnie zawsze kiedy nie trzeba - mówi zirytowana - Porozmawiam z nią, z wami czy bez was. Próbowaliśmy ogarnąć Lauren, ale nie doszło do skutku. Mamy siedzieć i patrzeć jak ta będzie ją rozkochiwać w sobie, a później druga będzie sobie, nie daj Boże podcinać żyły? - kręci głową - Nie tędy droga.

*Oczami Dinah*

- Dinah co ty masz zamiar zrobić? - pyta Normani gdy odwracam się do nich plecami. Ignoruje jej pytanie i podchodzę do miziającej się "szczęśliwej parki".

- Odstaw Mile na ziemię Lauren - mówię poważnym tonem. Obie zaskoczone odrywają się od siebie i na mnie spoglądają.

- Czego chcesz Hansen? - czarnowłosa unosi brwi, ale ja nie zostaje ugięta i patrzę twardo prosto w jej oczy.

- Camili - mówię stanowczo, a ona wybucha śmiechem i teatralnie przytula dziewczynę.

- Camila jest moja i ci jej nie oddam - całuje ją w policzek, a ja czuję jak dzisiejsze podwójne śniadanie podchodzi mi do gardła. Co jak co, ale nie chce go zwrócić, było zbyt dobre.

- Trudno. Musisz się podzielić - mówię odwracając wzrok. Nie wiem dlaczego, ale te zachowanie Lauren strasznie mnie wpienia.

- Dobra, już dobra. Starczy mnie dla wszystkich - Camila całuje ją lekko w usta, a mi robi się jej szkoda, to tak wielkiego  stopnia, że mam ochotę się rozpłakać nad jej krzywdą. Lauren wzdycha i stawia ją na ziemię. Dlaczego Mila nie widzi, jakie jest to z jej strony sztuczne? Dlaczego ma klapki na oczach? Wzdycham na własne pytania i łapie Camile za dłoń odciągając ją na bok.

- Możemy porozmawiać? Ale tak poważnie Mila - mówię spokojnie rozglądając się na boki czy Lauren nie próbuje podsłuchiwać. Zamiast tego widzę jak mocno zdenerwowana podchodzi do Normani i Ally.

- Jasne - Camila się wesoło uśmiecha.

- Ale obiecaj, że potraktujesz tą rozmowę poważnie, dobrze? - patrzę jej w oczy, a z twarzy Camili schodzi uśmiech i kiwa lekko głową.

- Coś się stało? - pyta zmartwiona, a ja kiwam głową.

- Chodzi o Lauren - unosi brwi.

- Co masz na myśli?

- To, że ona chce się na tobie zemścić. Nic co robi nie jest względem ciebie szczere. Gdy pójdziesz z nią do łóżka ma zamiar cię zostawić - mówię na wydechu, a twarz Camili wydaje się być na powrót rozbawiona - Co cię tak bawi? - pytam zbita z tropu.

- Dinah nie gniewaj się, ale znam Lauren dłużej niż ciebie i wiem do czego by była zdolna, a do czego nie. Jednak nie wiem do czego ty jesteś i chyba nie chce się przekonywać - odwraca się do mnie tyłem i próbuje odejść, ale łapie ją za ramię odwracając w swoją stronę.

- Mila nie obrażaj się na mnie. Jeśli nie chcesz nie musisz mi wierzyć...

- I nie wierzę - rzuca lekko już zła.

- Zróbmy tak - wzdycham - Zapomnij o tym co ci powiedziałam, a z czasem przekonasz się sama. Nie chciałam ci źle - mówię zrezygnowana. Camila odwraca się do mnie ponownie plecami i idzie pod klasę. Ruszam powoli za nią i pierwsze co rzuca mi się w oczy to Kubanka wtulająca się w Lauren.

Nie udało mi się, ale chociaż spróbowałam... Nie będę mieć wyrzutów sumienia, jak pozostałe dziewczyny. Kolejny raz dzisiejszego dnia wzdycham i podchodzę do przyjaciółek. Do końca dnia nie odzywam się już ani słowem, a Lauren nieustannie przy każdej jednej moiwej okazji mrozi mnie wzrokiem.

_______________________________________

Wiem nie jest za dobry + przepraszam, że tam długo czekaliście i zapewne się rozczarowaliście tym rozdziałem, ale lepszy ten niz żaden ( bynajmniej tak mi się wydaje )

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top