15

Budzę się rano z lekkim kapciem w buzi. Unoszę głowę i rozglądam się dookoła za jakimś piciem, ale nie doszczegając nic, wzdycham cicho i potrząsam ramię smacznie śpiącej brunetki.

- Czego chcesz? - mruczy i odwraca się do mnie plecami naciągając kołdrę na głowę. Łapie za róg i mocno ją z niej ściągam.

- Przynieś mi coś do picia - mrucze opadając spowrotem na poduszkę.

- Nie jestem twoja służącą - warczy zła i znów naciąga na siebie kołdrę. Znów ją łapie i z niej ściągam.

- Ale pewnie twoi rodzice są w domu więc bądź tak miła i przynieś mi coś do picia - mówię, a ona wyskakuje z łóżka jak poparzona.

- A czy wtedy się zamkniesz i dasz mi pospać w niedzielny poranek? - gapi się na mnie wściekła. Ignoruje to i próbuje się uroczo uśmiechnąć. Kiwam głową twierdząco, a ona ciężko wzdycha - Dobra - warczy przez zaciśnięte zęby i wychodzi z pokoju. Zaczynam cicho chichotać i przymykam oczy czując nadal zmęczenie.

- Trzymaj - mówi sucho, a po chwili dostaje w głowę, jak mi się dobrze wydaje to jakąś butelką z piciem. Otwieram oczy. Nie słyszałam jak wchodziła więc musiałam przysnąć. Jestem zbyt zmęczona by czuć złość na Cabello więc odkręcam butelkę i wypijam kilka sporych łyków. Gdy dziewczyna rzuca się na łóżko lekko podskakuje co powoduje, że oblewam się piciem.

- Daj mi jakąś koszulkę - mówię do niej, a z jej gardła wydobywa się cichy warkot. Zaczynam się śmiać rozbawiona - Kaganiec ci założyć? - pytam z lekką kpiną po czym daje sobie mentalnego liścia. Miałaś być miła. Moja podświadomość mnie karci, a ja wywracam oczami na samą siebie.

- Lepiej uważaj na to co mówisz Jauregui - zamyka oczy i naciąga na siebie kołdrę, a ja znów ją z niej ściągam.

- Czego ty, kurwa jeszcze chcesz? - zrywa się do siadu i patrzy na mnie rozwścieczona.

- Chce koszulkę bo mi mokro - mówię patrząc na nią - Mokra nie zasnę - zaczynam się śmiać wyczuwając we własnych słowach podtekst. Camila wstaje nabuzowana złością i podchodzi do szafki. Wyciąga z niej jakąś pierwszy lepszy t-shirt i rzuca nim we mnie.

- A teraz się już zamknij i daj mi spać do chuja - kładzie się spowrotem a ja rozbieram przemoczoną koszulkę i zakładam t-shirt.

- A myślałam, że do pizdy - mówię śmiejąc się. Ściągam też spodnie, by mi było wygodniej i wsuwam się pod kołdrę, a raczej pod jej skrawek. Czując chłód zabieram jej trochę kołdry przeciągając ją na swoją stronę. Agresywnie ją na sobie naciąga, a ja wzdycham. Nie będę marzła. Irytuje się i wręcz przyklejam się do pleców brunetki bo tylko w ten sposób mogę być przykryta w całości. Zarzucam przez jej brzuch rękę by było mi wygodniej. Sztywnieje cała pod moimi dotykiem, ale nic się nie odzywa. Przymykam oczy i po chwili zaczynam zasypiać, czując ciepło bijące od niej, przyjemne ciepło, które po niedługiej chwili mnie usypia.

*Oczami Camili*

No to jest, kurwa jakiś pierdolony żart! Najpierw mnie rozbudziła, a teraz bezczelnie śpi przytulona do moich pleców. Teraz już na pewno nie zasnę i będę cały dzień chodzić zmęczona. Jauregui zaczyna się kręcić i zarzuca na mnie nogę po czym układa policzek na moim cicho pochrapując. No nie. No kurwa no nie! Próbuje zabrać głowę, ale przyciska swoją mocniej do mojej, tak bym nie mogła się wydostać spod jej uścisku.

- Co ty kurwa ćpiesz Jauregui? Niech diler ci zmniejszy dawkę - warcze do siebie.

- Nie gadaj tyle tylko śpij - mruczy z zadowoleniem i przyciąga mnie jeszcze bardziej do siebie o ile to jest w ogóle możliwe.

- Odpierdol się - sycze zła.

- Miało być wszystko od początku - upomina mnie nadal sennie. Po ruchu jej policzka na moim mogę wywnioskować, że się uśmiecha.

- Na pewno nie w ten sposób - mówię sucho i próbuje ją odepchnąć. Odsuwa się, a ja korzystając z okazji kładę się na plecy chcąc wstać, ale noga Jauregui znów przygniata moje, a głowę gładzie na moich piersiach.

- Nie przesadzaj. Tylko śpimy - mruczy. Jej głos jest zachrypnięty jeszcze bardziej niż zwykle.

- Ty śpisz. Najpierw napsułaś mi nierówno i nie dałaś spać, a teraz kurwa ty śpisz, a nie ja! - przysięgam, że zaraz wyjdę z siebie i stanę obok.

- To zamknij oczy i śpij Camila - mówi poważnie - Ja ci nie zabraniam - zaciskam dłonie w pięści napinając wszystkie mięśnie. Odszukuje po omacku moją dłoń pod kołdrą i ją rozluźnia. Splata nasze palce i zaczyna jeździć kciukiem po mojej dłoni - Przepraszam nie chciałam ci grać na nerwach - moje oczy rozszerzają się mocno, a ja mam wrażenie iż zaraz wyskoczą z orbity. Zmieszana jej zachowaniem nie odzywam się już nic tylko zamykam oczy próbując się jeszcze chwilę przepaść.

Budzę się dwie godziny później czując się już wiele bardziej wyspana. Zaskakuje mnie fakt, że jestem sama w łóżku, ale to nie jest jakieś niemiłe zaskoczenie. Rozkładam się wygodniej, a do mojego nosa wdziera się zapach perfum Jauregui. Wywracam oczami. Musiała mi je zasmrodzić. Unoszę się z lekkim westchnieniem. Marszcze brwi dostrzegając karteczkę na poduszce. Biorę ją z ciekawością i zaczynam czytać

Nie bądź taka nie miła. Próbuje sprowadzić nasze relacje tylko na lepszy tor. Przyjdź dzisiaj do mnie o osiemnastej. Porozmawiamy.

Unoszę brwi w zdziwieniu, ale nie mam zamiaru tam nie pójść. Wręcz przeciwnie. Pójdę, ponieważ ciekawość nad poczynaniami tej dziewczyny bierze nade mną górę.

*Oczami Lauren*

- Zaraz jedziemy! - krzyczy mama. Nie mam ochoty iść na kolację z tymi snobami, a po za tym kazałam przyjść Camili. Cieszy mnie fakt, że będziemy tutaj całkiem same.

- Mamo, ale ja nie jadę - opieram głowę na oparciu kanapy - Źle się czuje - wzdycham cicho. Mama do mnie podchodzi i kładzie dłoń na moje czoło.

- Gorączki nie masz, ale może wyjaśnisz gdzieś ty była przez całą noc? - patrzy na mnie, a ja zerkam jej w oczy.

- U Camili - mówię spokojnie, a Michelle opada szczęka.

- Jak to? - pyta zdziwiona mama.

- Kazałaś mi też wychodzić z Michelle, ale musiałam się zaprzyjaźnić z siostrami Cabello - zwruszam ramionami - One tylko we trzy spędzają czas.

- Dobrze... Więc idź się położyć. Wrócimy jak zawsze - kiwam głową.

- Do zobaczenia - macham rodzicą i siostrze, która do samego końcu rzucała mi zdziwione i jednocześnie ciekawe spojrzenia. Gdy w końcu zostaje już sama włączam jakąś (pewnie denną) komedię romantyczną i szykuje dużą miskę, którą wypełniam popcornem. Oby te starania były czegoś warte. Na koniec chociaż będę miała nagrodę w postaci (chyba) dobrego seksu. Uśmiecham się do swoich myśli i siadam na kanapę. Przykrywam się kocykiem i gdy słyszę pukanie do drzwi włączam Play na telewizorze - Proszę! - krzyczę tak by mnie usłyszała doskonale zdając sobie sprawę z tego kto to. Camila niepewnie staje w drzwiach, a ja na nią zerkam.

- Po co miałam przyjęć? - pyta niepewnie.

- Żebym nie siedziała sama - wzruszam ramionami - Obejrzysz ze mną film? - wskazuję podbrutkiem na TV. Wacha się przez chwilę, ale podchodzi do mnie chcąc usiąść z drugiej strony kanapy za pewne dlatego, ponieważ jest tam więcej miejsca. Opieram nogę na stoliku kręcąc przecząco głową i przesuwam się lekko w bok tak by mogła usiąść obok mnie i żeby odległość między nami była ograniczona do minimum. Odkrywam kocyk z wolnego miejsca i klepie dłonią kanapę - To tylko film - mówię gdy widzę niepewność na jej twarzy. Nerwowo przygryza wargę i siada obok mnie, a ja zarzucam na nią kocyk - Dobrze trafiłaś. Akurat się zaczął - mówię uśmiechając się i podaje jej miskę - Popcornu? - pytam zerkając co jakiś czas na cichą i zestresowaną dziewczynę.

_______________________________________

No i znów Polsat :3 Kto nie śpi i to czyta temu kolorowych snów, a kto śpi i czyta rano lub po południu: Dzień dobry, miłego dnia :🙂 💖😘

Ps. Co ta Lauren wydziwia? 🤔

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top