11

- Jutro powtórka? - pyta roześmiana Ally. Kiwam głową wesoło.

- Świetnie się z wami bawiłam - przyznaje czkając.

- Mamy nadzieję - chichocze Dinah.

- Jutro ta sama pora? - zerkam na nie podpita. Wszystkie przytakują.

- W szkole ustalimy co i jak - śmieje się najniższa i mnie przytula. Zdziwiona oddaje ten gest. Pozostałe też mnie przytulają, więc to odwzajemniam po czym wszystkie rozchodzimy się do domów. Ledwo stojąc na nogach przed wielką metalową rurą wzdycham i zaczynam się po niej nieudolnie wspinać. Stojąc na dachu i zmierzając do swojego okna kilkakrotnie się potykam.

- Kurwa! - warcze pod nosem i wchodzę, a raczej wpadam przez okno do pokoju robiąc przy tym duży huk - Podwójne kurwa - mrucze do siebie i doczołguje się do łóżka. Padam na nie i niemalże od razu zasypiam.

*Oczami Camili*

- Ja ci mówię Karla, że coś tutaj mi nie gra - mówię uderzając dłonią w stół.

- Boże, Mila. Ja cię błagam. Przestań w końcu o tym gadać! - irytuje się.

- Nie! Nie odpuszczę temu! - mówię dobitnie.

- Wsadzisz jej GPS do tyłka? - marszczy na mnie brwi. Patrzę na nią przez chwilę.

- Wiesz, że na to nie wpadłam?  To całkiem dobry pomysł - jęczy z dezaprobatą.

- Nie bądź niemądra Mila - opiera się tyłkiem o blat - Chodź lepiej bo się spóźnimy do szkoły - wzdycham cicho i wstaje od stołu. Zarzucam plecak na ramię i wychodzę zaraz za Karlą. Przed domem od razu rzuca mi się w oczy Michelle, oraz... Cień Lauren. Co z nią dzisiaj nie tak? Patrzę w ich stronę mrużąc oczy intensywnie przyglądając się czarnowłosej. Ostatnie dni wyglądała normalnie, a teraz znów wraca do poprzedniego stanu, a mianowicie? Przygaszona z grobową miną. Wręcz odpychająca.

- Camila! - otrzasam się i zerkam na Michelle, która macha mi dłonią przed nosem. Dopiero się zorientowałam, że wyglądam przez jej ramię za jej siostrą kompletnie ją ignorując. Przytulam ją.

- Zamyśliłam się - mówię od razu gdy się od niej odsuwam. Zaczynamy iść w stronę szkoły równym krokiem. Michelle cały czas o czymś do mnie mówi, ale nie słucham jej skupiając się na podsłuchiwaniu mojej siostry i Lauren.

- Co ty wyglądasz dzisiaj jak jakiś wisielec? - pyta Karla zapewne przyglądając się Lauren.

- Czuje się wiele lepiej. Wierz mi - jej głos jest przygaszony, ale kryje się w nim coś tajemniczego. Dlaczego wcześniej nie zauważyłam, że Lauren jest tak tajemniczą osobą? Swoją drogą dodaje jej to uroku i jest pociągająca.

- Twój wygląd na to nie wskazuje - chichocze.

- Właśnie on daje ci jeszcze więcej powodów byś wierzyła, że wcale nie jest tak źle - mówi z oczywistością. Dostaje w ramię od Michelle.

- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - pyta.

- Nie - odpowiadam szybko i na nią spoglądam - To znaczy tak! - mówię jeszcze szybciej widząc jej zimny wzrok na sobie - Słucham cię słucham, tylko... - rozglądam się i  dopiero zdaje sobie sprawę, że jesteśmy już w szkole - Ja dzisiaj po prostu mam... Gorszy dzień - mówię cicho i przyspieszam kroku do szkoły. Od razu wchodzę do toalety. Zamykam się w niej i opieram plecami o chłodne kafelki wzdychając głośno.

- Chyba nikogo nie ma - słyszę znany mi głos, a później szereg kroków. Niewiedzac co zrobić siadam na sedes i unoszę nogi, by nie było ich widać, w razie by ktoś postanowił zajrzeć. Wcale się nie pomyliłam zauważyłam przez niewielki wylot pod drzwiami nachylając się cień. Zaczynają już mnie boleć nogi

- To robimy tak - dębieje gdy słyszę dobrze mi znany, ale wiele bardziej zachrypnięty głos. To Lauren - Spotykamy się na mieście tam gdzie wczoraj. Ta sama godzina, te samo miejsce, ten sam klub - mówi wesoło. Zaciskam usta ponieważ moje nogi już nie wytrzymują utrzymywania się w górze, a na dodatek muszę trzymać się rękoma tylniej klapy by nie wpaść tyłkiem do sedesu.

- Skąd ty znasz takie miejsca? - marszcze brwi i zaciskam zęby czując wszystkie mięśnie nóg, które zaczynają mi drgać.

- Nie ważne skąd - chichocze - Ważne, że dobre - mówi uwodzicielsko. Kurwa boli! Nogi zaczynają mi już same opadać. Biorę głęboki wdech i zatrzymuje powietrze w płucach, zaciskając oczy, skupiając się na tym by ich nie opuścić.

- Jesteś wielka - śmieje się jakiś przyjemny głosik.

- Wiem mała! - chichocze zachrypniętym głosem i pstryka palcami.

- Wcale nie jestem mała! - kurwa wyjdźcie już stąd! Krzyczę w myślach, a na czole pojawiają się małe kropelki potu. Po chwili do moich uszu dobiega dzwonek, który sygnalizuje, że czas na pierwszą lekcję. Słyszę szybkie kroki w kierunku wyjścia i zatrzaskujace się drzwi. Opuszczam nogi na ziemię i oddycham z ulgą. Wstaje z toalety i wycieram dłonią pot z czoła. Wychodzę powoli z kabiny upewniając się, że nikogo nie ma. Podchodzę do zlewu i zaczynam myć dłonie. Ochlapuje twarz zimną wodą i delikatnie ją wycieram. Mam wodoodporny makijaż, ale wolę nie ryzykować. Zabieram torbę i idę do sali w której mam lekcje. Wchodzę do niej bez pukania.

- Cabello - warczy nauczycielka - Znów spóźniona - wywracam na nią oczami. Nie chcąc robić sobie kłopotów drugi raz w ciągu pierwszego miesiąca nauki. Siadam na krześle koło Lauren bo tylko tam jest wolne miejsce. Czarnowłosa od razu odsuwa się ode mnie na drogi koniec ławki - Chyba wypada coś powiedzieć nie sądzisz? - nauczycielka znów mnie prowokuje. Zaciskam zęby.

- Przepraszam za spóźnienie - wyrzucam z siebie i wyciągam książki. Nauczycielka prycha pod nosem i odwraca w końcu ode mnie wzrok po czym zaczynam prowadzić lekcje. Wyjmuje telefon z kieszeni i piszę do Karli SMS'a.

Siostra 🤨🙄

Podsłuchałam niechcąco rozmowę Lauren w WC...

Wysyłam wiadomość i zerkam na nią. Wyciąga telefon i ją odczytuje. Wywraca oczami i zaczyna mi odpisywać, a po chwili mój telefon wibruje.

Mówiłam, że masz zostawić to w spokoju Camila 😠

Nie mogę! Ona chodzi po jakich klubach!

To nie jest twoja sprawa.

Jestem ciekawa!

To schowaj tą ciekawość. To nie twój biznes Mila.

Co ty jej tak bronisz?

Bo jesteś uparta jak osioł.

Ty rób jak chcesz, ale ja to mam zamiar sprawdzić i mnie nie powstrzymasz!

Blokuje telefon i chowam go do kieszeni. Dlaczego jest przeciwko mnie? Jako siostra powinna mi pomagać, a nie jeszcze bardziej utrudniać mi sprawę!

Przez resztę lekcji do końca dnia obserwuje Lauren, która ewidentnie przespała większość zajęć. Kilka razy dostała upomnienie od nauczyciela. Wychodząc ze szkoły z Karlą i Michelle rozglądam się dookoła.

- Gdzie twoja siostra? - pytam Michelle na co wzrusza tylko ramionami.

- Nie mam pojęcia. Znika tak od wczoraj - mówi jak gdyby nigdy nic i rusza w stronę domu, a Karla razem z nią. Stoję chwilę niedowierzając, po czym do nich podbiegam.

- Nie interesuje cię co się dzieje z twoją siostrą? - pytam unosząc brwi. Wzdycha i patrzy na mnie.

- Interesuje i to bardzo, ale jestem bezradna.

- Mogę ci pomóc - patrzę z uśmiechem na Michelle, a Karla wywraca oczami.

- Mówiłam ci kurwa, że masz zostawić ją w spokoju! - moje oczy rozszerzają się i zamieram.

- Od kiedy ty przeklinasz? - pytamy jej jednoczenie z Michelle.

- Od wtedy, kiedy wpychasz nosa w nieswoje sprawy! Zawsze byłaś irytująca, ale bez przesady! - staje w miejscu i się na nią gapię. Podchodzi do mnie z hardą miną - Ja muszę znosić twoje zachowania i obrażania! Ja muszę, ale nikt inny więc zostaw ją w spokoju! Mało przykrości jej narobiłaś w życiu? Czy ty naprawdę jesteś taka głupia czy tylko udajesz Camila? - patrzę na nią oniemiała. Odwraca się na pięcie i idzie szybkim krokiem do domu.

- Ja chce się dowiedzieć co z moją siostrą, ale najpierw załatw sprawę ze swoją - Michelle wzdycha i patrzy na mnie. Kiwam głową i długo nie myśląc zaczynam biec za Karlą.

- Poczekaj! - krzyczę za nią, ale nie staje. Po chwili dobiegam do niej i odwracam ją w swoją stronę za ramię - Karla ja... - biorę głębszy oddech - Przepraszam cię. Przepraszam za wszystko - wzdycham głośno - Jesteśmy siostrami i powinniśmy trzymać się razem. Przepraszam, że robiłam ci na złość. Proszę pomóż mi sprawdzić co ukrywa Lauren - spuszam wzrok - Nie tylko dla mojej potrzeby, ale i Michelle. Nie wiadomo w co ona się pakuje - wzdycha i patrzy na mnie.

- Nie robię tego dla ciebie, tylko dlatego, że polubiłam Lauren - mówi ostrym tonem. Całkowicie do niej  niepodobnym - Nie wiem dlaczego tak nagle się o nią "martwisz", ale masz się od niej odczepić potym gdy już się wszystkiego dowiemy. Jasne? - pyta mnie surowo, a ja przytakuje.

- Obiecuję - mówię patrząc jej w oczy. Wywraca nimi i bez słowa idzie w stronę domu, a ja za nią. Może i się na mnie wścieka i ja też bym się wściekła na nią, ale w tym momencie mam inny piorytet. Dogłębnie przejrzeć Lauren. Od stup, aż po głowę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top