Wyzwanie od Igerqu1

" Daję wyzwanie: literatka_
Musisz stworzyć opowiadanie posiadające tytuły recenzowanych przez Ciebie "książek" (Angielskie możesz pominąć :-D). Tylko te słowa jakoś podkreśl. Podejmujesz się? I nie można oddawać mi wyzwania xD Powodzenia. "
Oczywiście, że się podejmę. Dla zainteresowanych muszę wykorzystać chyba trzydzieści tytułów. O maskara. Zobaczymy, jak to wyjdzie.

"Dziwna Historia"

Dziewczyna mojego brata jest z pozoru normalna. W szkole mówią na nią Zabójczyni MałaFala w skrócie "Wąsik". Dlaczego? Nie wiedziałem, z pamiętnika Martina nic na ten temat nie wyczytałem. Tak mój straszy brat pisze pamiętnik i tak, ja go czytam od czasu do czasu głównie, żeby mieć na niego haka i przychylność rodziców. On głupi wierzy, że ja go podglądam i nie domyślił się, iż wszystkie informacje on sam podkłada mi pod nos. Zatem mój brat, Martin, przeżywał ze mną prawdziwe ognie piekielne, bo lubiłem wykorzystywać fakt, że posiadałem informacje, które mogłyby przyprawić o rumieńce niejedną, prześladowaną przez niego nastolatkę. Istotnie mój brat był cholernym podrywaczem i szczęściarzem w jednym, bo jego dziewczyna, Estera, w pewnym sensie mu na to mu pozwalała. To bardziej skomplikowane niż sądzicie. Mimo to, że oboje byli z innych światów, potrafili się dogadać, lecz gdy do gry wchodziła dziewczyna zniszczona psychicznie, to nie było przebacz. Estera dosłownie masakrowała takową laskę... Jake, mój najlepszy przyjaciel i ja mieliśmy zawsze niezły ubaw, gdy w grę wchodziły bijące się kobiety. Tylko szkoda, że Martin w tym roku kończy liceum i idzie na studia. Nie będę miał komu dokuczać, miałem na to coraz mniej czasu . Tylko miesiąc do jego wyjazdu. Czerwiec w tym roku dawał mi w kość, bo po pierwsze szybko upływający czas, a po drugie ciągle padało i nie mogłem nic wymyślić kreatywnego.

Dzisiaj było podobnie. Na zewnątrz szalały żywioły. Lało jak z cebra, a pioruny waliły tak, że ogarnęła mnie niepewność, czy to przeżyję. W końcu nas czworo i morderca - "Wąsik",ja, Martin, Jake i singielka z milionami - tkwiliśmy razem w zatrzaśniętej piwnicy, to na prawdę tragiczna sytuacja. Skąd się wzięła tam singielka z milionami? Była tam przed nami, bo samochód jej się zepsuł po drodze do domu i nic więcej z niej nie wyciągneliśmy, bo nie chciała rozmawiać z bandą dzieciaków. Jedynie trzymała na kolanach swojego chihuahua - Bezimienną Gwiazdę. Wiedziałem, jak się nazywa, bo usłyszałem, jak gaworzyła do psa. Wyglądała wtedy zaiste komicznie. Ona wielka dama w szerokim kapeluszu z różowym piórkiem i czarnym płaszczu cmokała do swojej małej pokraki, której nie nazwałbym psem. Gdy chciałem pogłaskać szczura, to niemal odgryzł mi wszystkie palce.

Jednak jak do tego doszło, że tkwiłem w piwnicy razem z tą bandą ludzi? To była ostatnia próba zrobienia jakiegoś żartu Martinowi. Jake dodatkowo mnie zachęcał: "nie poddawaj się, przekrocz swoje granice". No i wyszło tak, że założyłem się z nim o to, czy uda mi się zrobić jakiś ostatni dowcip. Niestety nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy, iż prosty kawał przeobrazi się w mój ostatni dzień życia. Jeśli to przeżyję, to przyrzekam, że nie zakładam się więcej z Jake'm. Zapisałem to nawet w moim dzienniku ox. Druga strona tej sytuacji jest taka, że mój braciszek na zawsze zapamięta ten dzień.

Mój przyjaciel usiadł na podłodze obok mnie.
- Ostatnio słyszałem, że z zoo uciekł ostatni obiekt. - Jake spojrzał wymownie na Esterę, która pożerała wzrokiem małego szczura milionerki. - Wiadomo, że ona była odrzucona przez magię.
- Driada też człowiek. - powiedziałem, przypuszczając, kim ona może w takim razie być, bo nie zauważyłem wyraźnych oznak przemiany ciała w inne stworzenie.
- Ale idioto, ona to córka wampira,  a nie człowieczka z lasu - Usłyszałem szept przerażonego Jake'a.
Wytrzeszczyłem szeroko oczy, nie wiedziałem o tym, gdybym posiadał takową informację, to nigdy nie zatrzasnąłbym się z wampirzycą. Nagle spojrzała na mnie swoim morderczym wzrokiem i zrozumiałem, dlaczego nazywają ją zabójczyni MałaFala i z jakiego powodu była z Martinem. Potrzebna jej była przenośna lodówka, którą w każdej chwili można ugryźć i possać. Wyobraziłem to sobie i mało co się nie zakrztusiłem własną śliną. Przez następne pół godziny nie mogłem wyrzucić tego obrazu z mojej głowy.
- Jak ocalić jagnię, które samo wilka pragnie? - usłyszałem szept Estery tuż przy moim pulsującym gardle. Myślałem, że zaraz wbije się w moją szyję, ale odsunęła się i zaczęła się szaleńczo śmiać. Chyba dopadła ją jakąś choroba, bo zachowywała się jak opętana.

Nagle usłyszałem pukanie i z ulgą zerwałem się z podłogi, lecz mój brat pierwszy dobiegł do drzwi.
- Kto tam? - zapytał Martin.
- Dzieci Imperium - Star Wars! Otwierajcie w imieniu DGiLL. - Od razu rozpoznałem ten bełkot na końcu wypowiedzi. Dzieci Gwiazd i Lustra Lodu lubiły zbierać eksponaty w postaci różnych stworzeń, więc nie raz się spotkaliśmy. Przynajmniej ja miałem z nimi kontakty.

- Odsuń się, to do mnie - powiedziałem do Martina. Podszedłem z dumą do wyjścia i się wydarłem. - Hej, uwolnijcie nas!

Chłopaki w białych kostiumach wyłamali drzwi i przybiłem z nimi piątkę. Na naszym podwórku stał wielki statek kosmiczny, który zmiażdżył samochód sąsiada. Nic nie szkodzi. Wiedziałem, że miał ubezpieczenie, ostatnio wybiłem mu szybę piłeczką tenisową i prawie nie był wcale zły, bo dostał dużo kasy.

- Martin, zamówiłem dla ciebie taksówkę i nawet spakowałem twoją torbę. - Dwóch strażników złapało go pod ramiona i zaczęli ciągnąć do środka statku. A jednak kawał się udał, zamówiłem statek kosmiczny i przeżyłem.

- Ale, co się dzieje? Hej, zostawcie mnie!

- Pamiętaj o mnie, braciszku. - Pomachałem do niego. - Postaram się odwiedzić cię w akademiku.

KONIEC

Odmieniłam gramatycznie kilka tytułów. Wyszła jakaś tragedia, ale wyzwanie zrealizowane. Napiszcie w komentarzach, co myślicie o "dziwnej historii".

Zołza

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top