FF jak fantastyczna fabuła
Pomyślałm, że dziś dzień kobiet, a większość moich czytelników, to panie, więc postanowiłam w dniu naszego święta dodać wyjątkowy rozdział. Mam nadzieję, że ten drobny prezencik w postaci rozdziału Wam się spodoba. Zatem "ff jak fantastyczna książka" jest z dedykacją dla wszystkich kobiet.
Wbrew nagłówkowi, w tym rozdziale nie będzie nic o fanfiction. To taki żarcik, który wyszedł praktycznie przypadkowo ;-). Chociaż nie obiecuję, że w przyszłości się taki temat nie pojawi.
Był rozdział o bohaterze 'Różne typy osobowości', kto nie czytał, to zachęcam do przeczytania. Teraz przyszedł czas (najwyższy!*) na fabułę, treść, układ zdarzeń. Określeń jest wiele, ale wszystkie znaczą to samo.
Jak dobrze tworzyć, aby nie przynudzać?
1. Ważny jest dobry plan wydarzeń. Gdy już mamy pomysł, to zawsze warto go od razu zapisać w postaci podpunktów. W ten sposób niczego nie zapomnijcie i wszystko będzie do siebie pasowało jak rozsypane puzzle.
Sama wykonuje tego typu notatki i na razie mam np. sześć całych stron a4 wypełnionych szczegółowym notatkami tylko do jednego opowiadania. Czytałam "Maszynę do pisania" autorstwa Katarzyny Bondy i ona również zalecała robienie planu. Nie myśleć sobie, że układ wydarzeń wyjdzie Wam w praniu, bo to nie prawda. Pisząc bez namysłu, sami pakujemy się w duże ryzyko, że powieść przejdzie nie po naszej myśli i możemy zepsuć cały wysiłek. Więc jeśli na serio bierzesz się za pisanie, to zrób dobry plan! Wiem, że są powtórzenia, ale to specjalnie, żeby zwrócić Waszą uwagę na tak istotną rzecz - plan. Jeszcze raz? Plan! Dobra starczy tych wygłupów, miało być poważnie, a znów mi nie wyszło, tak jest ze mną przez cały czas.
2. Kolejna niewątpliwie ważna rzecz, to pomysł. Co to za powieść bez bogatego wnętrza?
Nie plagiatujemy. Od tego mamy mózgi, żeby je używać. Wysilcie szare komórki i zastanówcie się.
Co odróżnia daną powieść od tysiąca innych? Co sprawia, że ludzie chcą to czytać?
Myślę, że o tym decydują umiejętności pisarza, które pozwalają mu w sposób łatwy przelać myśli na papier. Talent można wyćwiczyć. Jak to mówi moja nauczycielka od chemii: "Z chemika zrobisz poetę, ale z poety chemika już nie." Może coś jest w tych słowach, a może to kolejny pusty cytat bez żadnego przesłania. Cóż to pozostawiam Waszej inwencji. Jestem niemal w stu procentowo, że Stephen King nie usiadł i nie napisał w ciągu jednego dnia "Carrie". Lata zajęły mu rozwijanie swojego stylu. Co najpierw trzeba było go odnaleźć, a nie jest takie proste.
3. [Zdjęcie z "Maszyny do pisania"]
Wybaczcie jakoś zdjęcia, ale nie mam już przy sobie książki, z której go zaczerpnełam, żeby zrobić nowe.
Chodzi mniej więcej o to, że jest bohater, który ma jakiś cel, a na jego drodze pojawiają się liczne przeciwności. Frodo musiał dotrzeć do Mordoru i zniszczyć pierścień. Oczywiście jego droga nie była ani łatwa ani prosta. Wszyscy ogólnie wiemy, jak to się potoczyło. (Pozdrawiam fanów Władcy Pierścieni :3)
Stosując tę metodę, budujemy napięcie, treść jest ciekawsza i nie mamy problemów z rozwinięciem fabuły.
Co mnie irytuje?
Nie lubię powtarzania tych samych schematów. Niemal każde opowiadanie zaczyna się od pierwszego dnia w szkole - nuda. Powielanie tych samych schematów nie jest sztuką pisania. Każdy głupi może przepisać np. notatkę od kolegi, zmieniając kilka wyrazów, tak żeby nauczycielka się nie skapnęła. Oczywiście nikomu nie zabraniam tak robić, każdy jest wolnym człowiekiem i być może stworzy dużo lepsze dzieło niż osoba, która zrobiła to podobnie. Zwykle daje szansę tego typu dziełom, ale naprawdę istnieje mnóstwo sytuacji, od których można zacząć książkę. **
Druga rzecz, która mnie denerwuje, to sztuczne przedłużanie powieści. Byleby coś dopisać. Takie działania męczą. Podałabym przykład autorki, która tak się zachowuje, ale nie chciałabym jej na forum obrażać. Jeśli nie masz już nic do powiedzenia, to skończ i nie miel jęzorem na darmo, bo jesteśmy ludźmi a nie krowami.
Pozdrawiam wszystkie Panie!
Zołza
PS Dostałam pudełeczko w kształcie serca wypełnionego czekoladkami i od chłopców w klasie ciacho oraz różę, która już powoli zdycha. A co Wy dostałyście w dniu naszego święta?
*Przypomniał mi się kawał o Jasiu, gdy to pisałam i padłam ze śmiechu.
Nauczycielka podczas lekcji pyta Jasia:
- Jasiu, jaki to będzie czas? Niedługo wyjdę za mąż.
Jasiu po chwili namysłu mówi:
- Najwyższy, proszę pani. :D
** Narzekam, a sama chyba tak zrobiłam :/
No, już trudno.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top