List Szesnasty
Niepokój zaczął się powoli.
Na początku było tak tylko podczas wywiadów; chęć wstania i wyjścia, irytacja, uczucie bycia w nie swoim ciele, ale potem zaczęło się to dziać wszędzie. Podczas wypadów ze znajomymi, na scenie, kiedy był sam w nocy w łóżku. Nie mógł spać, czuł się jak obcy, gdziekolwiek się udał.
Więc czytał w kółko listy, po cichu w środku nocy, mrużąc oczy w ciemności. Być może za głęboko w tym siedział. Może powinien powstrzymać siebie przedtem, ponieważ była to dziewczyna, której może nigdy nie spotkać, dziewczyna, która była młoda i samotna. Była kilometry stąd i może już ją stracił, kiedy nawet jej nie poznał. Być może to było głupie.
Ale on - on nie mógł przestać. Musi kontynuować czytanie, powiedział sobie, kiedy ukrył się na swoim łóżku piętrowym, w przeciwnym razie zwariuje. Za daleko, aby teraz zawrócić, pomyślał zanim zaakceptował słowa, przełknął je, został całkowicie złapany przez dziewczyną, którą mógłby mieć.
Drogi Niallu,
Nie pisałam do Ciebie od prawie trzech miesięcy. Przepraszam za to. Wiem, że nie czytasz, ale i tak czuje się jakbym w jakiś sposób cię zdradziła. Więc jestem tutaj. Naprawdę nie wiem, gdzie zacząć, jak sprawić byś zrozumiał jak bardzo życie się pogorszyło od czasu, kiedy ostatnio do Ciebie pisałam.
- Nie. - powiedział cicho. Nie mogło się pogorszyć, a może mogło? Nie było niczego na świecie, co mogłoby się w ogóle wydarzyć i sprawić, że ta dziewczyna załamie się bardziej, chyba.
Myślę, że zacznę od tego; obecnie piszę ten list z tyłu mojej książki z matematyki, siedząc pośrodku szkolnego boiska. Jest czwarta lekcja, oczywiście nie jestem na matematyce, gdzie powinna być. Nie jestem na matematyce, ponieważ oni tam są. Nie jestem tam ponieważ, kurwa, naprawdę nie przejmuję się więcej czymś tak głupim jak trygonometria. Słyszysz mnie? Mam to, kurwa, gdzieś.
Może później, później, kiedy wszystkie dzwonki zadzwonią i pojadę do domu tym zanieczyszczonym, pół oświetlonym autobusem, szkoła zadzwoni do domu i ktoś na mnie nakrzyczy. Ponieważ oczywiście to była moja wina, oczywiście, że była, bo wpadłam w złe towarzystwo czy coś. Oczywiście powód przez którego nie byłam na matematyce albo chemii był taki, że wolałam być z ludźmi na zewnątrz, kiedy naprawdę to przez ludzi w środku jestem tutaj na zewnątrz.
Nie chcę – Nie mogę
Słowa się urwały, kiedyś eleganckie pismo stało się teraz drżące i zamazane. Plamy atramentu na kartce w kratkę, echa bólu. Niall wziął głęboki oddech.
Zacznę od początku. Trzy miesiące temu, napisałam Ci i powiedziałam, że Alice, jedna z niewielu prawdziwych przyjaciół jakich miałam, dziwnie się zachowywała. Pamiętasz?
Więc, okazało się, że Alice wyjeżdża. Wyjechała. Już wyjechała, co zgaduje jest ostatnim gwoździem do trumny, które życie wbijało mi cały czas. Przeprowadziła się do Newcastle, Niall. To setki mil ode mnie. Znaczy, oczywiście, że piszemy smsy i maile i tym podobne, ale nie widziałam jej od dwóch i pół miesiąca. Nie ma jej tutaj, tutaj na lekcjach, nie ma jej tutaj, aby sprawić, że będę się śmiała i pokazywała mi głupie zdjęcia jej i jej kota. Nie ma jej tutaj, by mnie obronić, nie ma jej tutaj, a ja ciągle jestem, słyszysz to? Słyszysz to, Niall? Znowu jestem sama i naprawdę, powinnam to przewidzieć.
Fran i jej ekipa zostawiały mnie w spokoju, kiedy byłam z Alice, szczególnie po tym jak ona uderzyła ją w twarz, ale teraz. Teraz jestem sama i jest gorzej niż kiedykolwiek. Ciągle widzisz te plakaty i reklamy o znęcaniu się, mówiące, że powinieneś komuś powiedzieć, ale nigdy nie wspomnieli, co oni zrobią jak już im powiesz. Szkoły nie mają żadnych sposobów, jak to powstrzymać. Po prostu zakładają, że ostre pouczenie obu stron zatrzyma cokolwiek się dzieje.
Ale przyznając się, że jesteś nękany, to tak jak przyznanie się, że zostałeś pokonany. Proszenie o pomoc to słabość.
- Nie jest. - Niall szepnął. - Jesteś najsilniejszą osobą jaką kiedykolwiek znałem.
Zdałam sobie sprawę bardzo dawno temu, że proszenie o pomoc nigdzie cie nie zaprowadzi. Ludziom po prostu nie zależy. I myślę, że to jest mój problem. Zawsze oczekiwałam, że ludziom będzie zależało, wysłuchają mnie i rzeczywiście zrozumieją, że mój świat się zawalił.
Nie przejęli się, jeśli się zastanawiasz. Nigdy, i teraz myślę, że też powinnam przestać się przejmować. (Może w ten sposób to przestanie boleć tak mocno. Wszystko czego próbowałam zawiodło.) Troszczenie się tylko odbije się na ciebie w przyszłości. Blake troszczył się o mnie, ja troszczyłam się o niego, a teraz on nie żyje.
Opowiem Ci o nim, teraz, dobrze? Nie mówiłam o nim nikomu, naprawdę, żadnemu z moich psychologów, albo Alice, albo Jade, albo komukolwiek.
Poczuł do niej szacunek, przez tą ilość zaufania jaką w nim pokładała. Straciła wszystko, a jednak wciąż jeszcze miała tą ślepą wiarę, tą bezwarunkową miłość, której Niall tak naprawdę nigdy nie rozumiał, gdy chodziło o dziewczyny, które chciały się mu przypodobać. Jak możesz pokochać kogoś, kogo nigdy nie spotkałeś?
Zauważył, że teraz to rozumie.
Blake nie naprawił mnie, powinieneś to wiedzieć. Nie zapełnił dziury, którą kiedyś wypełniała moja rodzina, nie pozbył się jej. Ale w tym samym czasie, sprawiał, że wierzyłam, że było czegoś więcej w tym świecie, że zostało więcej dla mnie. I chociaż wciąż byłam smutna i w nocy leżałam z otwartymi oczami w łóżku i zapominałam jak się oddycha, jak się czuje, w tych dniach on mnie uszczęśliwiał. Uśmiechałam się dzięki niemu.
To było półtora miesiąca po tym jak moja siostra umarła, cichej nocy, kiedy Blake pocałował mnie po raz pierwszy. W moim pokoju, oglądaliśmy Shreka. Tydzień później dowiedziałam się, że nabawił się pierwotnego guza mózgu, który ostatecznie może odebrać mu życie.
Być może to był najgorszy sposób w jaki się dowiedziałam. W tym samym czasie była zła, bardzo zła, na niego, że mi nie powiedział. Myślę, że teraz to rozumiem, próbował mnie chronić.
Umówiliśmy się przed Queen's Hospital, mieliśmy złapać autobus do miasta, pójść zobaczyć film. Stał przy podjeździe dla karetek i uśmiechał się do mnie, kiedy szłam. Był to zmęczony, senny uśmiech. Powiedział mi wcześniej, że ma problemy ze snem w domu i to przez to jest tak często taki zmęczony. Mogę sobie to przypomnieć – właśnie teraz, w mojej głowie. Nie sądzę, by kiedykolwiek mogłabym zapomnieć uśmiech Blake'a.
Dostrzegłam go i od razu wiedziałam, że coś jest nie tak. To było w jego oczach. Zawsze miał takie spokojne oczy, dziś jednak były ruchliwe, drżące. Jakby na niczym nie mógł się skupić. Myślę, że wypowiedziałam jego imię kilka razy, próbując skupić jego uwagę.
I potem upadł na ziemię dostając drgawek.
Nigdy wcześniej nie widziałam nikogo kto dostał takiego ataku, Eliza uciekła przed tym specyficznym symptomem; i to była jedna z najstraszniejszych rzeczy jakich kiedykolwiek doświadczyłam. Ogarnął mnie ten przerażający, oślepiający strach, że znów kogoś stracę, zanim pielęgniarki rzuciły się do nas, doświadczyłam nieskończenie wielu momentów. Takich jak, że on zostanie mi zabrany i to będzie moja wina.
Zabrali go, kiedy przestał. Podnieśli go na łóżko. Był świadomy i pamiętam wyraz jego twarzy, kiedy złapał ze mną wzrok. Szok. Nie pamiętał co się stało, ale wiedział.
Ja nie wiedziałam, nie rozumiałam. Pytałam jedną z pielęgniarek „Coś z nim nie tak? Co się stało?". Raz po raz „Proszę, musisz mi powiedzieć."
Spojrzała na mnie. „Och, kochanie." Powiedziała. „Tak mi przykro."
I wtedy wiedziałam. Znów to zrobiłam, wrobiłam się w utratę kogoś. Robię to za każdym razem.
Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym straciła ciebie.
Dużo miłości,
Charlie ♥
- Ale ja ciągle tutaj jestem. - Niall powiedział wściekle, dłonie zaciskały się na papierze. Desperacja wypełniła jego głos, gorzkie łzy pojawiły się w kącikach jego oczu. - Ciągle tu jestem, dlaczego nie możesz tego dostrzec?
Ale nie było cię wtedy, głos wyszeptał pośród cieni. Nie wtedy, kiedy cię potrzebowała.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
To jeden z moich najgorszych rozdziałów :( Co jak co, ale tutaj naprawdę zdałam sobie sprawę, że może ona naprawdę odeszła...
Małego weekendu i ferri jeśli ktoś dziś zaczyna xD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top