List Dwunasty

- Co to jest? - Zapytał Louis, upadając na sofę obok Nialla, dając swoje stopy na stolik do kawy w tour busie. Niall wzdrygnął się. Walczył z pragnieniem, by zamknąć laptop, decydując się jednak na zaciśnięcie pięści.

- Po prostu próbuję znaleźć adres fanki. - powiedział zwyczajnie, mając nadzieję, że Louis nabierze się na to i zostawi go w spokoju, ponieważ naprawdę nie potrzebował teraz ciekawskiego wzroku Louisa, wciskającego nos w nie swoje sprawy. Ale nie, starszy chłopak zamiast tego postanowił spojrzeć przez jego ramiona, marszcząc brwi z zakłopotania. 

- Dlaczego? - zapytał.

- Um... Spotkałem ją kiedyś na podpisywaniu płyt. I wydawała się naprawdę miła i uh... - Niall pogubił się na kłamstwie, nie wiedząc co dokładnie powiedzieć. Louis wydawał się mu jednak wierzyć.

- Oh, - powiedział Louis. - Była jedną z tych, z którymi nie skończyliśmy?

Niall przytaknął niewyraźnie, wdzięczny za wytłumaczenie. 

- Tak. Pomyślałem, że moglibyśmy jej wysłać jakąś małą wiadomość, czy coś.

Pochylając się, by ściągnąć kartkę papieru z błyszczącego notatnika leżącego na stoliku (taki z One Direction, Niall ciągle nie mógł zrozumieć dlaczego właściwie ludzie ciągle myślą, że wszyscy pragną tych przedmiotów codziennego użytku, ozdobionych ich własnymi twarzami, ale nieważne), Louis nabazgrał małe 'hi, dużo miłości! X' i złożył swój autograf, podając to później Niallowi.

- Jesteś dobrym człowiekiem, Nialler. Daj jej też to, dobrze? - Powiedział przed wyśliźnięciem się z pokoju, znikając zanim Niall mógł cokolwiek powiedzieć.

Niall gapił się na lekko pognieciony kawałek papieru w jego dłoniach.

- Oh. - powiedział w pustym pokoju, czując się winnym za okłamanie swojego kumpla z zespołu. 

Zasada numer jeden w zespole - żadnych sekretów. Czy ona jednak była sekretem? Albo była po prostu kimś z kogo po prostu nie chciał jeszcze rezygnować, kimś z kim nie chciał się dzielić z nikim innym?

Westchnął, opadając bokiem na sofę z rozpaczą. Wyciągając kolejny list, potarł dłonią po czole starając się zapomnieć o frustracji, ponieważ może dowie się więcej, odkryje adres, jeśli przeczyta więcej. Może mógłby ją znaleźć.


Drogi Niallu,

Szkoła znów się zaczęła.

Zapomniałam jak bardzo jej nienawidzę.

Teraz jestem w jedenastej klasie, ale nic się nie zmieniło. Ciągle Ci sami starzy nauczyciele, trzaskający książkami o biurka, ci sami starzy ludzie szepczący za plecami ich znajomych, gdzie wszystko wydaje się mieszać ze sobą w lawinie nieszczęść. To tak jakby wszyscy stosowali się do tego samego zbioru zasad, nie rób tego, nie rób tamtego .Minęły wieki odkąd je stworzyli i pewnie nikt nie wie czy mają one jeszcze jakiś sens, ale zostały wtedy ustalone, raz na zawsze i jeśli spróbujesz, tylko spróbujesz coś zmienić, na tym koniec. Nie jesteś już dłużej jednym z nas. Jesteś outsiderem.

Mówię nas, bo czasami myślę, że również jestem outsiderem. Oprócz Alice i może paru członków drużyny hokejowej, nikt nie jest taki jak ja. Właściwie to nie. Może jest parę osób, którzy patrzą się na mnie i jest im przykro, ale nic nie robią, ponieważ nie chcą być kimś takim jak ja.

Tak zawsze będzie, tak myślę.

Czasami Alice wkurza się na tą hierarchię społeczną w szkole średniej, na te prawa dżungli. Szczyt i dno drabiny społecznej. Potrafi Cię zanudzić o tym, jakie to jest niesprawiedliwe, że nie ma znaczenia czy faktycznie jesteś dobrą pieprzoną osobą, bo jeśli jesteś inny, wypadasz. Musisz być perfekcyjny, sztuczny i ładny, by być popularnym.

Beznadzieja dla reszty z nas, którzy nie są idealni.

Niall przestał czytać, przerywając, by się przewrócić. Próbował nie myśleć dokładnie jak bardzo Charlie miała rację jak to jest, jak to jest w szkole. To mogło być piekło, naprawdę mogło.

Czy kiedykolwiek powiedziałam Ci jak podpaliłam zasłony w pokoju?

Nawet nie pamiętam dokładnie dlaczego. Miałam trzynaście lat, byłam zła i wszystko było do dupy. Moja siostra umierała, zawalałam wszystkie moje testy, moi rodzice ignorowali mnie i czułam się samotna. Wszystko zawsze kręciło się wokół Elizy. Chciałam tylko trochę uwagi i jakoś mój umysł znalazł powiązanie pomiędzy tym i ogniem.

Idiotka.

Ale w każdym razie, nawet nie podpaliły się całkowicie zanim spanikowałam, po prostu mały złocisty ogień wspinał się stopniowo po jednej z nich. Panika nadeszła, kiedy to obserwowałam, zapach palących się płócien wypełnił pokój. Udało mi się wyciągnąć płonące zasłony z szyny i wsadzić pod mój materac, żeby stłumić ogień. Serce mi waliło, modliłam się o to, bym nie podpaliła domu.

Nie podpaliłam, co było dobre. Spłonięty dom tylko dołączyłby do problemów moich rodziców, ale zgaduję, że nie obchodziło mnie to, wiesz? Byłam wtedy taka samolubna, egoistyczna, byłam tchórzem, nierozważna i tak cholernie głupia. Chcę po prostu wrócić i chwycić się za ramiona, powiedzieć sobie bym po prostu przestała. Skończyć z narzekaniem. Skończyć z cholernym płaczem, bo to jest pewne jak cholera, że będzie go o wiele więcej później.

"Nie." Niall wyszeptał. Nie, nie, nie jesteś, jesteś piękna i masz wszelkie powody do płaczu.

Rozmawianie z Tobą przychodzi mi łatwiej, dziś zdałam sobie z tego sprawę. To już tak nie boli teraz. Zabijało mnie to od środka, mówienie o czymkolwiek co się stało. Nawet nie mogłam nic powiedzieć Dr Mckenzie, a ona była moim cholernym terapeutą, na litość boską. To był po prostu ten pokój, biuro z błękitnymi ścianami i uporządkowanym biurkiem, ze zdjęciami jej rodziny, przypiętymi do korkowej tablicy obok niego oraz żółte karteczki samoprzylepne na jej komputerze, przypominające, żeby kupić mleko. Był zwyczajnie normalny, taki czysty i zorganizowany. Miała to zupełnie inne, pracowite, wspaniałe życie i to było dużo bardziej ważniejsze niż to, niż ja – jedyna, która była wyraźnie nieobecna.

I każdego dnia dzieci przychodziły do jej biura, wyrzucając z siebie ich myśli i uczucia i ona wiedziała to wszystko. Nie chciałam być po prostu kolejnym pojebanym dzieciakiem ze smutną historią do opowiedzenia.

Ale taka dokładnie jestem, naprawdę.

Więc tak, rozmawianie z Tobą jest łatwiejsze niż z nią. Albo może pamiętanie tego po prostu przychodzi łatwiej, łatwiej po prostu zapomnieć o bólu, wykopać te pudełka z kąta mojej głowy, dolać oliwy do ognia i pozwolić zmorom swobodnie wędrować.

Zmory.

To wszystko co mi zostało, nie? Zmory i ogień. Rozbite wspomnienia o zapalniczce i gorzkie łzy, rzucanie talerzami o ściany i więdnące kwiaty obok świeżych grobów. Białe ściany i wypolerowana podłoga. Powstrzymane pożegnania, niewypowiedziane przeprosiny i fałszywy uśmiech, który czasami sprawiał wrażenie jakby niszczył cię od środka.

Zastanawiam się, czy kiedykolwiek byłeś tym zmęczony. Musiałeś, prawda? Znudziła ci się ta całą sława, wszystkie kłamstwa o tobie w gazetach. Nie sądzę bym mogła temu podołać. Nie mogłabym wiedzieć co ludzie gadają o mnie za moimi plecami, ludzie, których nawet nie znam. Napomniany tak przypadkowo w rozmowie i to było w porządku, ponieważ byłeś sławny? Jest dobrze, bo oni cię nie znają i to sprawia, że wszystko jest w porządku?

Nienawidził tego. To najgorsza rzecz.

Ale to nie jest w porządku. Ludzie nie rozumieją jak bardzo ich słowa mogą dotknąć ludzi, nawet nie wiem jak mam opisać to, co mam na myśli. Po prostu.

Bardzo Cię kocham, okey?

Nigdy o tym nie zapomnij, bo ja nie zapomnę. Zrobiłabym wszystko, by tylko spędzić jeden dzień z tobą, by tylko zobaczyć twoją twarz i powiedzieć jak wiele dla mnie znaczysz.


Dużo miłości,

Charlie ♥



Niall przycisnął złożony list do swojego czoła. 

- Kurwa. - powiedział głośno. 

Teraz to już nie była zwykła ciekawość, dziwny sentyment do dziewczyny. To był głęboko zakorzeniony instynkt opiekuńczy, kręcenie w żołądku, sprawianie, że czuł ucisk w klatce i zaciskał pięści. I cholera, musi ją odnaleźć, by dać jej znać, że wie.

Po prostu nie wiedział jak ją znaleźć.

- Liam? - Niall krzyknął z sofy, na której leżał i wpatrywał się w sufit, boleśnie uświadamiając sobie, że jeśli Liam będzie chciał mu pomóc, będzie chciał wiedzieć co się działo. Będzie musiał zrezygnować z sekretu Charlie i jej listów, pożegnać się z jej historią.

- Tak? - powiedział Liam, wpychając swoją głowę przez drzwi.

- Potrzebuję twojej pomocy, stary.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Bum bum bum kto się tego spodziewał?? Jak myślicie czy Liam mu pomoże? 

Dawajcie ⋆ i komentujcie :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top