~°~💮Kolejne spotkania💮~°~
Wiem że tytuł miał być "drugie spotkanie", ale zdecydowałam się go zmienić.
Po co się ograniczać.
Życzę miłego czytania!<3
~°~ Nakajima Atsushi ~°~
Od dnia gdy go poznałaś, coraz częściej bywałaś w sklepie, chłopak - co niezmiernie Cię bawiło - zawsze był tak zmęczony, jakby całą dobę pracował i tylko spał w tej nieszczęsnej pracy na dziale mięsnym, co za tym szło - zawsze zachowywał się tak, jak za pierwszym razem.
Jakie więc było twoje zaskoczenie gdy pewnego wieczoru go nie zastałaś na swoim standardowym stanowisku, nie byłaś na to w ogóle przygotowana, od razu strasznie posmutniałaś - bądź co bądź, dostarczał Ci bardzo dużo rozrywki.
Zaczęły nawet krążyć po twojej głowie myśli, czy to aby nie przez Ciebie go nie ma, czy może tak go zdenerwowałaś swoim zachowaniem, że zrezygnował z pracy.
Czy to w ogóle było możliwe?
Tak mijały dni, a dni zamieniały się w tygodnie.
Po białowłosym nie było ani śladu.
Już straciłaś jakąkolwiek nadzieję, gdy nagle stała się pewna, bardzo nieoczekiwana rzecz...
Albowiem gdy pewnego, ciepłego wieczoru udałaś się na spacer, nie patrząc pod nogi potknęłaś się o kamień i poleciałaś na osobę przed sobą, która akurat wyszła z za zakrętu.
W powietrzu uniósł się urywany krzyk męskiego głosu.
Istota przed tobą resztkami opanowania na szczęście złapała się mocno kraty, przez co nie upadliście.
Z perspektywy osoby postronnej wypadek ten wyglądał przerażająco, ale gest mający go powstrzymać był nie mniej, nie więcej - jak uroczy.
Krótki urywek sytuacji w oczach osoby postronnej wyglądał następująco: dziewczyna potknęła się na prostej drodze (kamień był tak mały że go nie widać ~Aut.), wpadając na chłopaka wychodzącego z za rogu, ten czując że leci szybko owinął ją ramieniem i przyciągnął do siebie, chowając jej głowę w zgłębieniu swojej szyi, drugą ręką zaś złapał się mocno metalowej kraty.
Chłopak uderzył mocno plecami o kratę, zdążając jeszcze przed samym uderzeniem zasłonić głowę dziewczyny ręką, którą przed zmienieniem trajektorii upadu, trzymał mocno na kracie.
Końcowy efekt wyglądał jakby się normalnie przytulali.
Gdyby ktoś to widział, zyskalibyście kilku shiperów.
Twoje serce przyśpieszyło, nie byłaś pewna czy ze strachu, czy z zdezorientowania ową sytuacją.
- Wszystko w porządku? - Zapytał męski głos, postać odsunęła Cię od siebie, dopiero teraz mu się przyjrzałaś, twoje oczy zabłyszczały.
- Ummm....Nakajima-Kun? - Zagadnęłaś, przywołując w pamięci napis na jego plakietce, którą nosił w sklepie.
Białowłosy uniósł głowę i zaczął Ci się przyglądać, nie potrafił jednak przypomnieć sobie twojego imienia - nic dziwnego, przecież go nie znał.
- Widzieliśmy się kilka razy w sklepie.- Wyjaśniłaś, widząc na jego twarzy zdezorientowanie.- Nie przedstawiłam Ci się, jestem [Y/S] [Y/N].- Dodałaś, chłopak wbił w twoje oczy spojrzenie swych dwukolorowych oczu (masło maślane ~ Aut.).
Na początku kiwnął głową.
- A tak, pamiętam.- Stwierdził.- Jestem Nakajima Atsushi, miło mi Cię poznać [Y/S]- San. - Tak rzekłszy ukłonił się.
W niemal tej samej chwili, zupełnie jakby nic wcześniej się nie wydarzyło zaczęliście rozmawiać.
Co więcej poszliście nawet na wspólny spacer.
Z rozmowy dowiedziałaś się że Atsushi pracuje w Zbrojnej Agencji Detektywistycznej, a praca w sklepie to tylko praca dorywcza.
~°~💮~°~
~°~ Ranpo Edogawa ~°~
Od waszego pierwszego spotkania bywałaś w agencji codziennie - czasem wcześniej, czasem później przez szkołę - ale bywałaś, dla pracowników nie było w tym nic dziwnego, szczególnie że byłaś przecież wnuczką Fukuzawy.
Na początku z Ranpo w ogóle nie mogliście znaleźć wspólnego języka, cały czas się kłóciliście o mniejsze i większe głupoty, doszło nawet do tego że samo przebywanie ze sobą nawzajem w jednym pomieszczeniu was denerwowało.
Wszystko trwało by dalej, gdyby do akcji nie wkroczyła zdenerwowana Yosano, a wyglądało to tak:
- O ciul jasny wam znowu chodzi?! - Kobieta trzasnęła ręką w biurko, huknęło aż uszy bolały.- Dajcie sobie może po razie a nie drzecie japy.
- Ale [Y/N]..-Wtrącił Ranpo, ty się zdziwiłaś że w końcu wykminił jak się nazywasz, za to Akiko przerwała mu.
- Nie ma żadnego ale! Macie się uspokoić albo konfiskuje wszystkie słodycze!
Tak oto położyła kres waszym kłótnią, pod groźbą zabrania słodyczy nie mogliście się kłócić - musieliście zacząć rozmawiać, a w ten sposób w końcu znaleźliście wspólny język, aż miło się na was patrzyło.
Tego wieczoru gdy wychodziłaś z agencji wpadłaś na swojego dziadka.
- Wracasz do domu? - Zagadnął Fukuzawa.
- Taaak. - Odparłaś.- Dziadku, zatrudniłeś na prawdę miłego licealistę.- Dodałaś, Fukuzawa zamrugał.
- Jakiego licealistę? - Zapytał na prawdę zaskoczony.
- No Ranpo-Kun.
- On ma 26 lat.
~°~💮~°~
~°~ Dazai Osamu ~°~
Od waszego pierwszego spotkania widywaliście się codziennie, nie wiedziałaś jak to się działo ale na każdym kroku na siebie wpadaliście.
Byłaś w parku - on tam był, na zakupach - on tam był, w kinie - on tam był.
Gdziekolwiek się nie pojawiłaś, ten już tam był a jak już Cię zobaczył to nie ustępował Cię na krok, cały czasu chodził za tobą i gadał.
Na początku nawet Ci to nie przeszkadzało - całkiem lubiłaś towarzystwo nowego znajomego, jednak już po tygodniu miałaś go serdecznie dosyć.
Potrzebowałaś być sama, taki okres w życiu akurat Ci się trafił.
Właśnie wyszłaś z kawiarni gdy nagle ktoś zasłonił twoje oczy od tyłu.
- [Y/N] - Chan! - Usłyszałaś za sobą podekscytowany głos.- Zgadnij kto!
- Dazai-San, puść mnie. - Poprosiłaś, co ten od razu zrobił po czym minął Cię i stanął przed tobą.- Wszystko w porządku? - Oparł dłonie na biodrach i nachylił się w twoją stronę.
- Chcę być sama. - Mruknęłaś, po czym go wyminęłaś i poszłaś w swoją stronę.
Przez cały kolejny tydzień go unikałaś, a ten stawał na rzęsach żeby chociaż przez chwilę z tobą pobyć.
~°~💮~°~
~°~ Chūya Nakahara ~°~
Od waszego pierwszego spotkania bywał w twoim miejscu pracy co drugi dzień.
Zdążyłaś już dojść do wniosku że najwyraźniej jest jakimś bogatym alkoholikiem.
Zawsze wyglądało to tak samo - przychodził, wybierał wina a następnie podchodził do kasy, gdzie gapiliście się na siebie równe 5 minut.
Tego dnia gdy przyszedł do sklepu, poprosił Cię o pomoc w wyborze wina.
Wyszłaś zza lady i podeszłaś do niego.
- Jakie chce Pan wino? - Zagadnęłaś.
- Proszę pósłodkie albo półwytrawne.
- Chce Pan zdegustować, czy zdaje się Pan na mnie? - Zapytałaś spokojnie.
- Zdaję się w całości na Panią. - Odparł z uśmiechem.
Zastanowiłaś się przez moment, po czym sięgnęłaś po odpowiednią butelkę.
- Może być gruzińskie?
- Naturalnie, poproszę dwie butelki.
~°~💮~°~
~°~ Akutagawa Ryūnosuke ~°~
Gdy się obudziłaś, miałaś wrażenie jakbyś wylądowała w zupełnie innym świecie.
Jakby ktoś wszedł do innego wymiaru i Cię tam zostawił.
Nie chodziło o wygląd miejsca w którym się znajdowałaś - znajdowałaś się w sali szpitalnej, podobnej do tysiąca innych sal.
Chodziło o twoje samopoczucie, czułaś się jak nowonarodzona.
Obok swojego łóżka dostrzegłaś mężczyznę o szarych oczach i czarno-białych włosach, siedział spokojnie na krześle, jednak wyczuwając twój wzrok na swojej osobie odwrócił głowę w twoją stronę.
- Obudziłaś się. - Zauważył, nie odpowiedziałaś więc kontynuował.- Znajdujesz się w skrzydle szpitalnym Mafii Portowej, nazywam się Akutagawa, od dziś jestem twoim przełożonym, masz być mi posłuszna. - Po tych słowach przyciągnął Cię do siebie za ubranie szpitalne.- Inaczej zginiesz.- Dodał i puścił Cię z niekrytym obrzydzeniem po czym wstał i wyszedł.
Od tamtej pory widywaliście się codziennie, nawet po tym jak tydzień później zwolnili Cię ze skrzydła szpitalnego.
Akutagawa był dla Ciebie strasznie oschły, lecz pomimo tego czułaś że w głębi duszy jest dobrą i miłą osobą.
~°~💮~°~
~°~ Fyodor Dostoevsky ~°~
Z piwnicy zostałaś szybko wypuszczona - praktycznie od razu po opatrzeniu ran.
Fyodor jeszcze trochę Cię przepraszał, między tłumaczeniem co tu tak właściwie robisz.
Okazało się że po prostu Cię porwał żebyś dołączyła do jego organizacji.
Nie specjalnie Cię to ruszyło, właściwie to odpowiadała Ci taka postać rzeczy - nie nudziłaś się i Cię dobrze karmili - żyć nie umierać.
Fyodor bardzo szybko zdobył twoje zaufanie, czułaś że to syndrom sztokholmski ale jak już wcześniej zostało zaznaczone - zwisało Ci to.
Codziennie z nim przebywałaś, albo rozmawialiście albo grał dla Ciebie na wiolonczeli.
~°~💮~°~
~°~ Sigma ~°~
Jeżeli zastanawiałoby Cię czy zostałaś przyjęta - tak, zostałaś.
Mężczyzna o intrygującej czuprynie tylko uścisnął twoją dłoń na przywitanie i już zakomunikował że masz tę robotę.
Ze względu na to że był twoim szefem, widzieliście się codziennie, czasem nawet przebywaliście razem cały dzień.
Rano przychodziłaś po zadania na dzisiejszy dzień, potem je realizowałaś a na koniec dnia odnosiłaś listę.
Często w tych zadaniach towarzyszył Ci właśnie on.
Zajmowałaś się głównie salą gdzie wszystko się działo, pilnowałaś czy wszystko w porządku, czy czegoś nie brakuje, co jakiś czas przecierałaś automaty i stoły szmatką po wcześniejszym spsikaniu płynem do dezynfekcji, a najważniejsze - słuchałaś plotek i pilnowałaś zakładów, aby na koniec dnia informować o tym Sigmę.
~°~💮~°~
~°~ Nikolai Gogol ~°~
Od tamtej pory bałaś się go, nie ważne ile przepraszał i ile udawałaś że wszystko w porządku - strach pozostał.
Logicznym było że nie chciałaś z nim spędzać czasu, co skutecznie utrudniał Ci Fyodor co jakiś czas wysyłając was na misję.
Tym razem też tak było.
Mięliście za zadanie ukatrupić jakiegoś gostka, ledwie zdążyłaś podejść do typa a Nikolai już teleportował swoją dłoń tak że była za nim i strzelił mu prosto w plecy, kula przeszyła go na wylot.
Takie widoki wcale nie ułatwiały Ci wyzbycia się strachu jakim Cię napawał.
~°~💮~°~
~°~ Edgar Allan Poe ~°~
O dziwo spotykaliście się bardzo często, na zakupach, w kinie, w restauracji, w kawiarni - gdyby chodziło o Dazaia logicznym byłoby że Cię stalkuje, ale Poe nigdy by tego nie zrobił, było to dziełem zupełnego przypadku.
Z jakiegoś powodu nie chciałaś tego przyjąć do wiadomości, nie chciałaś wierzyć że to przeznaczenie.
Miałaś wewnętrzną blokadę i niemały problem z zaufaniem do wszystkich mężczyzn, po tym jak twój narzeczony postanowił Cię nagle zostawić.
Byłaś w parku, już miałaś się nad tym wewnętrznie rozwodzić sącząc kawę z papierowego kubka w ten niezbyt ciepły letni dzień, gdy nagle ktoś wbiegł w Ciebie, wylewając tym samym zawartość kubka na twój biały sweterek.
Przed sobą zauważyłaś Poe'go.
- Oo Poe! - Ucieszyłaś się.- Nie sparzyłeś się? - Zapytałaś lekko zmartwiona, chwytając jego dłoń i zaczęłaś ją dokładnie oglądać.
Na twarzy szatyna pojawił się rumieniec.
- [Y-Y/S] - San! B-ba-bardzo przepraszam! - Wydukał, jąkając się niemiłosiernie.- W-wszystko w przypadku..? Twój sweter...
- Nie przejmuj się tym! - Machnęłaś radośnie ręką, cała w ogóle kipiałaś z radości.- Nawet nie zauważyłam.- Dodałaś.
Edgar wział głęboki wdech, zbierając w sobie całą swoją odwagę.
- Przepraszam..- Spuścił głowę.
- Nic się nie przejmuj! - Poklepałaś go po ramieniu.- Czemu tak biegłeś? - Zapytałaś, marszcząc brwi, na moment zupełnie zapomniałaś co się stało.
- Wiatr...porwał mi stronę...- Wyznał zawstydzony.
- Stronę?
- Z...z książki...
- To co tu jeszcze robimy?! Chodź! - Złapałaś go za rękę, rozejrzałaś się i zaczęłaś biec w stronę odlatującej kartki, ciągnąc szarookiego za sobą.
Ten zbytnio nie protestował, patrząc na wasze ręce i splecione palce.
Resztę dnia biegaliście za tą nieszczęsną stroną.
~°~💮~°~
1700 słów
Hej iskierki!
Co u was słychać?
Rozdział miałam wstawić co prawda o 16, ale wystąpiły pewne utrudnienia, z tego względu też jest taki krótki.
Mam nadzieję że taka forma zamiast typowego drugiego spotkania wam odpowiada.
Muszę się pochwalić że udało mi się napisać to bez błędów (chyba że coś przeoczyłam) i tylko trzy razy pominęłam jakieś słowo (chyba że coś przeoczyłam), robię postępy!
Iiiiiiiiiiiii
Skończyłam dziś cały materiał z polskiego! Jutro biorę się za angielski!
Tylko muszę przeczytać jeszcze te nieszczęsne lektury...
Jaka jest wasza najbardziej znienawidzona lektura?
Teraz czytam "Inny świat"...
Kilka memów na poprawę humoru:
(Sponsorem memów jest jak zwykle Pinterest)
Kolejny rozdział to będzie "Co on o tobie myśli", myślałam (masło maślane) żeby zrobić tak jak każdy że co myśli on a co wy, ale przecież nie siedzę w waszych głowach więc skąd mam wiedzieć.
Rozdział prawdopodobnie pojawi się dziś (przynajmniej taką mam nadzieję)
Do napisania moi drodzy!
Wasza oddana przyjaciółka
Writer
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top