★6★

Zanim zacznę rozdział chciałam powiedzieć, że ze względu na dość duży przeskok czasowy akcja toczy się 31.10.1977r. W późniejszych rozdziałach również będzie przeskok czasowy.

~~~~~~

Regulus Black

Od prawie tygodnia cały Hogwart mówił tylko o jednym. Był 31 października, a co za tym szło Halloween. Gryffindor oczywiście nie mógł przepuścić takiej okazji i wyprawiali wielką imprezę na cały Hogwart. Dosłownie każdy mógł przyjść. Oczywiście organizatorami imprezy byli James i Syriusz.

Z jakiegoś powodu James nalegał żebyśmy akurat ja, Barty i Evan przyszli. Widocznie mu na tym zależało.

Szczerze mówiąc miałem zamiar zostać w tym dniu w dormitorium ale po namowach Jamesa i marudzeniu Evana w końcu uległem.

I tym oto sposobem wylądowałem na łóżku Rosiera zmuszony do wysłuchiwania, że nie ma się w co ubrać (jego szafa się nie domyka).

- Ja pierdolę chłopie ileż można się ubierać - zapytałem zmęczony ciągłym marudzeniem blondyna - Co ty się tak kurwa stroisz? Masz może kogoś na oku hm?

Dobrze wiedziałem, że Evan nie był hetero. Nie przeszkadzało mi to w żaden sposób, w końcu sam też nie byłem hetero.

Na moje pytanie chłopak zarumienił się, co było naprawdę słabo widoczne na jego ciemnej karnacji.

- Masz? - powtórzyłem podnosząc się na łokciach by lepiej go widzieć.

Evan skinął ledwo zauważalnie głową.

- Kto? - w tym momencie siedziałem już całkowicie prosto na łóżku.

- Barty - odpowiedział mocno ściszonym głosem.

Dosłownie zachłysnąłem się powietrzem.

- TEN Barty? Barty Crouch? - spytałem, a moje oczy z pewnością były zbyt szeroko otwarte.

Rosier tylko skinął głową i wrócił do przebierania się. Gdy zdjął koszulę na jego plecach, rękach i brzuchu zauważyłem kilka tatuaży. Z resztą ja też ich trochę miałem. Ostatnio Barty wytrzasnął skądś mugolską maszynkę do tatuaży, a ja z Evanem skończyliśmy jako żywe płótno. Tylko Rabastan nie dał się namówić na żaden tatuaż. Z tego co wiem Pandora też jakiś sobie zrobiła.

Mi osobiście najbardziej podobał się dość sporych rozmiarów wąż, którego miałem wytatuowanego na całej długości prawego przedramienia. Tatuaż owijał się wokół mojej ręki a głową węża spoczywała na wierzchu mojej prawej dłoni.

Jeśli chodzi o list od moich rodziców to od tamtego czasu nie odzywali się do mnie. Już zdążyłem pogodzić się z tym że mam nie wracać do domu na święta i że spędzę je w Hogwarcie. Na szczęście nie będę sam bo Barty też zostaje. Czy bałem się co wymyśli moja matka żeby mnie ukarać? I to jak.

James Potter

- Pierdolę to, nie mam się w co ubrać - mruknąłem i zrezygnowany położyłem się na łóżku.

- Ja wiem, że nie jestem już najmłodszy ale chyba jeszcze problemów z słuchem nie powinienem mieć. Czy ty, Jamesie Fleamoncie Potterze, powiedziałeś, że nie masz się w co ubrać? - spytał Syriusz z niedowierzaniem.

Wywróciłem tylko oczami. Akurat dziś kiedy była impreza los postanowił, że nic, w co będę chciał się ubrać nie będzie mi pasować.

- A może nasz James się zakochał? - spytał dziwnym tonem Remus.

- Nie, skąd ci to w ogóle przyszło do głowy Luniek? - spytałem lekko zaskoczony.

- No nie wiem, tak jakoś nagle odpuściłeś sobie Evans i od pewnego czasu chodzisz z głową wiecznie w chmurach, a teraz mówisz, że nie masz się w co ubrać. Wygląda to tak jakbyś chciał dla kogoś wyglądać jak najlepiej - odpowiedział chłopak jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

- Mówiłem już, że z Lily to by nie wyszło. Odpuściłem sobie już na początku wakacji. Ona chyba nawet hetero nie jest. A wyglądać dobrze chce dla samego siebie.

- A ty jesteś? - spytał Syriusz. On sam nie był. Od około miesiąca był w związku z Remusem i z tego co wiem układało im się świetnie.

- Chyba. Nie wiem. I nie, nie mam nikogo na oku. - skłamałem.

Prawda była taka, że od ostatniej imprezy i od wyzwania Raydena nie mogłem wyrzucić pewnego Ślizgona z mojej głowy. Problem był w tym, że tym Ślizgonem był Regulus Black, młodszy brat Syriusza.

Nie potrafię wyjaśnić dlaczego ale od ponad miesiąca mogę myślę praktycznie tylko o nim i o wyzwaniu Raydena. Na samo wspomnienie tego, że Regulus całował się z Bartym czuję ukłucie zazdrości.

Nie mogę powiedzieć, że się zakochałem, bardziej zauroczyłem. No bo czy można być zakochanym w osobie, z którą się nie rozmawia i której się praktycznie nie zna?

Właśnie. Największy problem był w tym, że młodszy Black unika nas dosłownie jak ognia. Z tego co wiem nie rozmawiał z Syriuszem od czasu kiedy ten pokłócił się z nim, że bierze udział w Turnieju Trójmagicznym.

No właśnie. Turniej Trójmagiczny. Mimo, że wszytko zostało nam wyjaśnione i zostaliśmy zapewnieni, że biorąc udział w tym turnieju mamy pełną ochronę nadal czuję lekki niepokój gdy o tym myślę.

- Dobra wstawaj rogacz, zaraz coś dla ciebie wybierzemy - z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Syriusza, który stał przed moją szafą.

Koniec końców skończyłem w ciemno szarych, lekko podartych i zbyt dużych na mnie jeansach, które musiałem utrzymać na biodrach paskiem ze srebrnymi ćwiekami, na wpół rozpiętą białą koszulą i przewieszonym przez szyję, niezwiązanym, czerwonym krawatem Gryffindoru. Oczywiście Syriusz nie byłby sobą gdyby nie dorzucił czegoś od siebie więc miałem również jakiś łańcuch przypięty przy spodniach i kilka srebrnych pierścionków.

Gdy wszyscy skończyli się szykować zostało nam jeszcze jakieś 20 minut do imprezy. Wszystko w pokoju wspólnym było już gotowe. Dekoracje, jedzenie, alkohol.

Chwilę po tym jak zeszliśmy do pokoju wspólnego zaczęli się schodzić inni goście. Najpierw głównie Gryffoni ale z czasem zaczęły schodzić się również inne domy.

Mimo woli w tłumie wypatrywałem tylko jednej osoby. Myślałem, że chłopak może się rozmyślił i jednak nie przyjdzie, ale gdy ujrzałem jego kruczoczarne włosy chcąc nie chcąc uśmiechnąłem się lekko.

Regulus był ubrany jak zwykle na czarno ale jemu to pasowało. Czarne spodnie i czarna koszula z rozpiętymi dwoma pierwszymi guzikami i podwiniętymi do łokci rękawami. Na jego prawym przedramieniu widniał dość duży tatuaż węża owijający się wokół jego ręki. Na palcach miał kilka pierścionków co wyglądało wręcz idealnie z jego pomalowanymi na czarno paznokciami. Na jego szyi był naszyjnik z czaszką jakiegoś zwierzęcia, a w lewym uchu dwa kolczyki.

On był... Kurwa. On wyglądał cholernie dobrze.

Nie mogąc dłużej znieść tego jak młodszy Black namieszał mi w głowie odwróciłem się i szybkim krokiem udałem w stronę baru porywając z niego pierwszą lepszą butelkę z alkoholem. Padło na jakąś wódkę, a ja bez namysłu wziąłem jej duży łyk.

Minęła może godzina imprezy, a ja stałem przy jednej ze ścian i śmiałem się z czegoś razem z Remusem. Większość osób nie była jeszcze zbyt pijana więc postanowiliśmy, że warto by było coś zrobić.

Padło na grę "Nigdy przenigdy". Siedzieliśmy przy stole, każdy ze szklanką Ognistej Whisky. Udział brali Syriusz, ja, Remus, Peter. Marlene, Dorcas, Mary, Lily, Pandora, Evan, Regulus, Barty, Rabastan, Rayden i jeszcze po kilka osób z każdego domu.

- Każdy zna zasady? - spytał Syriusz. Wszyscy twierdząco pokiwali głowami - Słodko. Tak więć ja zaczynam. Nigdy przenigdy nie całowałem się z żadną osobą z tego grona.

Po tych słowach Syriusz wziął łyk alkoholu. Większość osób zrobiła to samo, łącznie ze mną.

Szliśmy po kolei. Następna była Marlene.

- Nigdy przenigdy nie byłam zakochana bądź zauroczona w jakiejś osobie z tego grona - powiedziała dziewczyna po czym upiła łyk whisky.

Ku mojemu zdziwieniu dość mało osób się napiło. Zrobili to tylko Syriusz, Remus, Marlene, Regulus, Evan, Barty, Lily i ja. Zastanawiało mnie najbardziej w kim zakochany bądź zauroczony był lub jest młodszy brat Syriusza.

Gra toczyła się przez jeszcze jakieś 30 minut i gdy wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że warto zagrać również w coś innego Syriusz wpadł na genialny pomysł by zagrać w „7 minut w niebie" na co wszyscy się zgodzili.

~~~~
1237 słów

Ogólnie w roku szkolnym rozdziały będą pojawiać się raczej raz w tygodniu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top