Rozdział 17

***** Pare dni później ******
Miałam dzisiaj mieć pierwszy zabieg rehabilitacyjny na nogę ale nie poszłam .
A dlaczego ?
A dlatego ze wczoraj miałam rozmowę z jakąś babką która miała być moją rehabilitantką i zaczeła mi wszystko wyjaśniać .
I oznajmiła mi ze jeśli zabiegu znaczne tutaj , w Hiszpanii , będę je musiała dokończyć też w tym kraju .
No i przez to sie nie zdecydowałam .
Boje sie , po prostu sie boje .
Że tu tyle nie wytrzymam .
Nie mówię że mi tu źle ale ...
Załamałam sie , od paru godzin siedze w pokoju , zamknięta na klucz od środka .
Nie mam ochoty z nimi rozmawiać .
Muszę pomyśleć.
W samotności .
Nie wiem co mam robić .
Zostać tu i przejść całą rehabilitację a z możliwością że nie dam rady czy wrócić z chłopakami do Polski i tam zacząć i skończyć .
Z jednej strony nie chce stąd wyjeżdżać .
Bożeee czemu ja płacze .
Nienawidzę płakać , to tak jakby oznaka słabości a ja nie chce żeby mieli mnie za taką .
Czemu tak trudno jest podjąć decyzje ...
- Never otwórz , proszę - usłyszałam głos Ondreja zza drzwi .
- Chce być sama - odpowiedzialna i nawet nie wstałam z łóżka .
- Ale co sie stało ? - nie ustępował.
- Odejdz - krzyknełam .
- Ty płaczesz ? - zapytał znowu próbując otworzyć dzwi .
- Nope - odpowiedziłam i wtuliłam sie w moją wielką pluszową pandę .
- Jeśli zaraz nie otworzysz drzwi , wywarze je siła - zagroził .
- Pfff nie uda ci sie , Neymar próbował i zapytaj jaki był tego skutek - zaśmiałam sie . Dobrze pamiętam ten dzień . Barca miała jakiś ważny mecz i ja byłam zła na Neya bo dał do zabawy Daviemu moja ukochaną koszulkę która po zabawie w krawca była w strzępkach . Wiec ja zabrałam mu jego szczęśliwe korki . I schowałam sie w pokoju. Próbował wyważyc drzwi ale po tym jak prawie wybił bark przestał .
I po tym ja mu oddałam korki a on odkupił mi bluzkę , byliśmy kwita
Boże ja sie zaśmiałam .
- Do cholery jasne , Never - warknął .
- Dobrze wiesz jaka jestem i cie nie wpuszcze , więc do widzenia - krzyknełam w stronę drzwi .
Jejuuu czemu to musi być takie trudne .
Nie wiedziałam co robić .
Po prostu lezałam i płakałam z mojej bezsilności .
Po chwili znowu usłyszałam pukanie do drzwi .
- Ludzie dajcie mi święty spokój - krzyknełam na cały pokój.
- Jak powiesz co ci jest - odparł Thiago zza drzwi .
Warknełam ale nie odpowiedziałam mu.
- Never , chcemy ci pomóc ... - zaczął.
- To pomóżcie i dajcie mi spokój - jęknełam .
Oni tylko pogarszają sprawę , ale tego nie rozumieją .
Po prostu muszę pomyśleć ...

********* Neymar *********

- I co ?- zapytałem schodzącego po schodach brata Rafinhi .
- Nic , nie chce mnie wpuścić , powiedziała ze mamy dać jej spokój - wyjaśnił .
Ale o co jej chodzi.
Zrobiła sie taka odkąd wróciła od tego lekarza .
Zamknęła sie w pokoju i nie chce nikogo wpuścić.
Niby mam pomysł ale taki zdesperowany jeszcze nie jestem .
- Dobra , tera ja ide spróbować - westchnąłem a chłopaki życzyli mi powodzenia .
Weszłem cicho na piętro i podeszłem pod pokój blondynki .
Z środka usłyszałem cichy płacz .
- Nev - powiedziałem, cicho pukając .
- Idź sobie - usłuszałem głos dziewczyny i huk jakby czymś rzuciła w drzwi .
Jeszcze nigdy jej nie widziałem w takim stanie . Nawet jak była w szpitalu .
Nie rozumiem .
Schodząc po schodach wyciągnąłem telefon.
Chyba naprawdę jestem taki zdesperowany.
Weszłem w kontakty .
No wierze że to robię , ja piłkarz Barcy pfff.
- No siema , co tam ? - usłyszałem głos obrońcy Realu w telefonie .
- Nie wiem , Never odwala , bierz Rodrigueza i przyjeżdzaj - wykaśniłem mu .
- 15 minut - powiedział i sie rozłączył .
Dlaczego to zrobiłem ?
Nie wiem , jest moją przyjaciółką , zrobię dla niej wszystko .
Dlaczego oni ?
Bo zauważyłem że z nimi jest strasznie zżyta , jak oni nie pomogą to nie wiem co .

********* Never ********

Leżałam .
I rozmyślałam .
Nadal nie podjełam decyzji.
Chłopaki chyba dopuścili bo od jakiegoś czasu mam spokój .
Puk puk puk
Boże znowu .
- Nikogo nie wpuszcze - odpowiedziałam na pukanie .
-Nawet mnie - odezwał sie męski głos.
Co ?
Co on tu robi ?
Wzięłam kule i podeszłam do drzwi .
- A ty skąd sie tu wziąłeś ? - zapytałam , bo to podejrzane .
- Twoi przyjaciele byli bardzo zdesperowani- odpowiedział z lekka rozśmieszony.
- Ney może sie pożegnać z włosami - westchnełam głośno .
- A to czemu ? - zdziwił sie chłopak .
- Bo powiedziałam ze chce być sama a oni swoje - wyjaśniłam zła na Brazylijczyka .
- Martwią sie o ciebie - stwierdził - Głupio mi tak gadać przez drzwi , wpuścisz mnie ?- zapytał po chwili .
- A jesteś sam ? - upewniłam sie .
- Tak - zapewnił.
Przekręciłam klucz i wpuściłam go do pokoju który od razu zamknełam .
- Nev co ci ? - zapytał od razu James przytulając jak zobaczył moją zapłakaną twarz .
-nnnniccc - wyjąkałam w jego koszule .
Znowu sie rozkleiłam .
- Chodź na łóżko - powiedział i pociągnął mnie za ramie.
- A teraz mów co ci jest - zarządził kiedy usiadłam i zaczełam ocierac oczy .
- Mmam złyy dziieeń - odpowiedziałam lekko chlipiąc .
- Tiaaa i ja mam ci uwierzyć - irytacja poziom Rodriguez .
- No dobra , powiem ci - westchnełam a on przytulił mnie dla wsparcia .
Więc mu odpowiedziałam , wszystko .
Ze sie boje , że jest możliwość powrotu do Polski i że nie mam dylemat z decyzją .
- Kochanie ty moje , wiem ze to trudna decyzja ale musisz ją podjąć . Gdzie będzie ci lepiej doprowadzić rehabilitację do końca , to dla twojego dobra . Jeśli sie boisz tu , to pojedz do Polski , wyzdrowieje i wróć . Nie bierz niepotrzebnego ryzyka - stwierdził nadal mnie przytulajac i głaszczac po głowie .
W sumie mówi prawdę .
Jeśli głębiej o tym pomyśleć to ...
- Podjełam decyzje , wracam do Polski - oznajmilam twardo patrząc w brązowe oczy Jamesa i widząc w nich dume .

*******************
Wszystkiego najlepszego dziewczyny ^^
A jako taki jaki prezent macie rozdział .
Nasza Nev ma małe załamanie ehhhh
Jak to pisałam byłam zła wiec sorry xd
I znowu James , kocham go tu *-*
A przy okazji , dzrn kobiet i Liga Mistrzów w jednym dniu ... Mogę umierać <3
A wiec jeśli dziś Real wygra ( a wygra xd ) i dostaniemy sie do ćwierćfinałów to wstawie dzisiaj jeszcze jeden :3
Wiec jeszcze raz wszystkiego najlepszego i do później xd

Hala Madrid

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top