Informator

  

Przepraszam tych, którzy czekali na nową część w ostatnich tygodniach. Przed feriami, byłam pewna, że mając dużo czasu zabiorę się za pisanie. Niestety popadłam w jakiś pisarski dołek, chyba dość głęboki, z racji, że wygrzebałam się dopiero jakiś czas temu i wróciłam na wattpada. Mam nadzieję, że te długie przerwy nie zniechęciły niektórych osób. Nie przedłużając zapraszam chętnych do czytania.

Lockdown stał oparty o ścianę budynku z założonymi na siebie rękami. Nudził się. Zgodnie z ustaleniami zaraz wyjść miała do niego osoba, która będzie mu towarzyszyć w skromnej wyprawie. Wariat oczywiście nie miał najmniejszej ochoty z kimś bezpośrednio współpracować, ale nie miał wyboru. Najemnicy mieli jego zabawki, w tym niestety jedną niezastąpioną — katanę. Dochodził jeszcze fakt, że nikt mu nie raczył zdradzić imiona celu do likwidacji. Widocznie Deadlock mu nie ufał — mądre podejście, choć Lockdown na tym tracił. Do tej pory raczej osoby wokół traktowały go jak szaleńca, któremu brak piątej klepki. Nie przejmowali się, że taki ktoś dzięki swojej nieszablonowości przyjdzie i balansując na granicy zasad umowy, dostanie to, co chce, a tu nagle ktoś potraktował go znacznie poważniej. Zainteresował się nim, zwrócił uwagę, a o to właśnie mu chodziło... No przynajmniej w jakieś części.

Nagle do jego audio receptorów doszedł nowy dźwięk. Inny niż hałas dobiegający z nieopodal znajdującego się baru -odgłos kroków. Znajomy należy dodać. Nie należały do osoby skradającej się — zbyt swobodne i pewne. Te cechy jednak mało dawały mu do myślenia co do tożsamości ich źródła, jedynie podejrzenia, że należą do wspomnianego, przydzielonego mu "partnera".

Obejrzał się w stronę, z jakiej dochodziły. Kogo ujrzał? Znajomą osóbkę. Femme o fioletowym lakierze i prawej dziwacznej optyce. Nie ucieszył go ten widok. Liczył raczej na jakiegoś najemnika, którego pozbędzie się przy pierwszej lepszej okazji. Neonwave natomiast w kółko plątała mu się pod nogami. Raz darował jej życie, drugi raz, miał tyle okazji! I tego nie zrobił... a ta nadal wraca do niego niczym bumerang.

- Twoje bronie. - femme rzuciła na ziemie przed nim jakąś torbę. - Bierz, ale bez żadnych sztuczek. - dodała oschle i twardo.

Była tu tylko po to, by doprowadzić sprawę do końca, a biorąc pod uwagę to, gdzie muszą się najpierw skierować, może nie będzie trwać to wszystko tak długo.

- A cel? - zapytał Lockdown, chowając właśnie swoją katanę do pochwy na placach.

- Dowiesz się w swoim czasie. - założyła na siebie ręce. Coś jej jednak nie pasowało. Przyjrzała się wariatowi. Był zbyt spokojny, zbyt normalny w tym momencie.

Dopiero po chwili zauważyła, że utkwiła w nim wzrok, a Lockdown zdążył się o tym zorientować i odwzajemnić spojrzenie uśmiechając się do tego tajemniczo.

- Idziemy. - odwróciła się napięcie.

- Nareszcie! To gdzie idziemy??? - Lockdown zaglądnął jej przez ramię, nachylając się. Neonwave zignorowała to, a raczej spróbowała wyładować chęć uderzeniem go, zaciskając pięści. Zdążyła się w końcu nauczyć, że nic to nie da.

- Mówiłam już. Wystarczy, że ja wiem. - prychnęła. - Nie jestem głupia. Jeśli ci powiem... - odwróciła się, by stanąć z nim twarzą w twarz, ale nie przyszło jej go zobaczyć. Znów zniknął. Femme zaczynało się wydawać, że unika rozmów. Ewidentnie wszystko na to wskazywało.

Przewróciła optyka i ruszyła przed siebie.

Nie miała pewności, że Lockdown się czasem nie zgubił, ale też możliwości, by go znaleźć. Neonwave w przeciągu następnych godzin błądziła po okolicy. Znała cel, ale co do drogi...

Osoba, która miała zamiar znaleźć — znaczy znaleźć za Lockdowna, jest idealnym informatorem. Jest dość na bieżąco, jeśli chodzi o przebieg wojny, a do tego ma zbliżone "zainteresowania" do najemników. Pomimo, że należy oficjalnie do Deceptikonów, nie była jakoś wielce oddana sprawie, czy przesadnie lojalna, więc często dochodziło do korzystnych wymian informacji. Problemem była jedną rzecz, a dokładniej lokalizacja miejsca, w którym wspomniana osoba przebywała.

- A niech cię... - warknęła femme. Powoli zaczynała się poddawać, a w jej procesorze pojawiało się pytania — Po co to robisz? To przecież jego sprawa! Niestety nie była to do końca prawda. Neonwave dostała za zadanie zaprowadzić go do informatora. Reszta chciała mieć całkowita pewność, że Lockdown namierzy cel.

- To może jednak powiesz mi, kogo szukamy? - usłyszała nagle za sobą. Nie trudno było domyślić się, kto tam stoi.

- A liczyłam, że się zgubiłeś. - prychnęła, nawet się nie oglądając.

- Nie chciałem przeszkadzać w poszukaniach. - w jego tonie nie trudno było wyczuć sarkazm.

- Ughh... Mógłbyś... - zaczęła sfrustrowana.

 - Pomoc? - dokończył za nią, a jego głos dochodził do Neonwave już z bardzo bliska, zbyt bliska. - Niestety nadal nie wiem, czego szukamy. - dodał z udawanym smutkiem.

- Szukamy kryjówki informatora. - zdecydowała się odpowiedzieć prawdę. - Wątpię byś...

- Poprawka. - przerwał Lockdown. - Ty szukasz, ja znajduje.

- Co? - odwróciła się w jego stronę, unosząc brew. - O co tym razem ci chodzi?

Femme miała kompletnie dość jakichś gierek tego wariata, czy różnej interpretacji wyrazów, która nabierają dopiero sensu po dokładniejszym przemyśleniu.

- Ty nieumiejętnie szukasz. - Lockdown stojący wsparty o ścianę uliczki, pokazał na nią. - A ja znajduje. - kopnął jakąś blachę stojącą obok, ukazując... jakiś tunel.

- Tunel? - femme nie zwracając uwagi na jego szeroki uśmiech, podeszła bliżej, aby się przyjrzeć zejściu pod powierzchnię planety. - Skąd wiedziałeś? - spojrzała na niego podejrzliwie.

- W całe do niego przed chwilą nie wpadłem. - uśmiechnął się niewinnie.

- Aha. - mruknęła jedynie Neon. - To będzie chyba nasze wejście.

Lockdown przewrócił optyka. Pokazał "partnerce" tunel tylko dlatego, że nadal nie wie o kogo pytać, ale już tego żałował. To chyba. Jest wejście? Jest! Tylko trzeba sprawdzić, gdzie prowadzi, a nie oceniać czy na pewno to te.

- No to, na co czkamy! - zrobił krok w stronę dziury i już miał dodać drugi, jednak został zatrzymany przez rękę femme.

- Nie tak szybko. Nie jestem pewna czy...

Lockdown w tym momencie potraktował jej rękę, jako płotek do przeskoczenia i ominął go właśnie w taki sposób, przy okazji wpadając prosto do tunelu.

- Widzimy się na dole!

- Primusie daj mi cierpliwość... - zacisnęła dłonie w pięści Neon. Następnie jednak nie mając wyboru, zaczęła ostrożnie schodzić w dół, trzymając się ścian tunelu. Niestety w którymś momencie źle postawiła nogę i z rozważniejszej opcji schodzenia w dół -nici. Zaczęła spadać. Na wszystkie możliwe sposoby próbowała zatrzymać się, złapać czegoś. Niestety w głębi tunelu było tak ciemno, że praktycznie nic nie widziała, nie widziała nawet końca. Nagle jednak poczuła, że ktoś ja...złapał. Powoli otworzyła wcześniej odruchowo zamknięte optyki i ujrzała parę czerwonych światełek należących do jej wybawiciela, którym Lockdown.

- Miło się spadało? - przywitał ja złośliwym uśmieszkiem. Złapanie femme nie było dokładnie jego planem, przeciwnie wolałby patrzeć, jak upada, ale niestety jego procesor -który jeszcze jakimś cudem dochodził do głosu, przypominał mu, że na razie Neonwave jest mu potrzebna. Poza tym teraz mógł się napatrzeć, jak ta się irytuje z aktualnej sytuacji, kiedy to trzyma ja na rękach.

- Puść mnie. - zażądała.

Lockdowna tylko na to czekał. Momentalnie puścił ja, tak po prostu. Neon z hukiem spadła na ziemię. Spiorunowała wariata zabójczym spojrzeniem.

- No co? Puściłem. - rozłożył ręce z niewinnym uśmiechem.

- Ja cię kiedyś...

- Zabijesz? - dokończył za nią. - Chciałbym to zobaczyć. - jego optyki, które z daleka jako jedyne Neon dostrzegła w mroku, zaczęły się oddalać.

Femme z cichym jękiem podniosła się z ziemi.

- Gdzie ty w ogóle idziesz? - spytała, dotykając obolałych części ciała.

- Prosto przed siebie!

 -  Ale... - zaczęła, jednak darowała sobie. - A zresztą. - machnęła ręką. Nie widziała sensu próbować wyjaśnić czegokolwiek Lockdownowi. Bez słowa ruszyła, więc za nim.

Lockdown szedł na przodzie, nie oglądając się za siebie. Nie widział potrzeby, by to robić. W głuchej ciszy panującej w tunelu dokładnie słyszał za sobą jej kroki. Jednak nie tylko ten dźwięk dochodził do jego audio receptorów. Słyszał odgłosy dobiegające ze strony, w którą zmierzali.

Jęki, krzyki — które wydawały mu się specjalnie zagłuszane. Nie miał pojęcia, do kogo aktualnie w wizytę się udają, ale podejrzewał, że o ich obecności, ten ktoś już dobrze wie.

Nagle noga w czymś mu ugrzęzła. W egipskich ciemnościach wokół nie miał jak dostrzec w czym. Zatrzymał się i spróbował szarpnąć mocno nogą. Niestety, nic nie pomogło. Na domiar złego, wpadła na niego Neon.

- Po co... - zaczęła wściekle, jednak ten zasłonił jej usta.

- Nie mogę się ruszyć. Uwolnij mi nogę, to pójdziemy dalej. - obejrzał się na jej świecącą w ciemności optykę.

Femme nie chcąc się wykłócać, ostrożnie przykucnęła. Szukając po omacku, w końcu znalazła stopę Lockdowna, która utkwiła w jakieś dziwnej lepkiej substancji, a ta kleiła się niemiłosiernie nawet do jej rąk. Neon, choć nie mogła dostrzec jej koloru, to wiedziała, co to takiego może być.

- Jesteśmy w dobrym miejscu. - mruknęła pod nosem.

Na szczęście w końcu udało im się ruszyć z feralnego miejsca. Noga wariata została oswobodzona, a on na powrót ruszył naprzód. Idąc dalej tunelem, z każdą chwilą coraz wyraźniej słyszeli czyjeś krzyki.

Nagle Lockdown stracił grunt pod nogami i spadł z hukiem do jakiegoś innego pomieszczenia.

- Lockdown? - głos Neon dochodził nadal z tunelu. Zatrzymała się momentalnie, dostrzegając nagle zniknięcie współtowarzysza.

W odpowiedzi wariat zaczął się śmiać. Chichrał się jak szalony, nie zważając na to, kto może go usłyszeć. Spadł na plecy, które przez to tak go bolały, że nie widział innego wyjścia. Ten ból był dla niego tak komiczny.

Neonwave przewróciła optyka i nie mając innego wyjścia, zeskoczyła do niego. Mając więcej szczęścia niż wariat, wylądowała bardziej zwinnie.

- Zamknij się. - zakryła mu usta. - Zapowiesz nas.

Chcąc nie chcąc wariat zamilkł, a z nim wszystko wokół. Umilkły wszelkie krzyki, wszelkie echo odgłosów świadczących o kogoś obecności. Neonwave rozejrzała się po otoczeniu niespokojnie. Była prawie pewna, że zdradzili swoją obecność. Nie była tylko do końca przekonana czy to dobrze, czy źle.

- Kogo ja tu mam... - usłyszeli nagle żeński głos.  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top