rozdział 12. Beorn

Po drodze żadnych orków nie spotkałam . Byłam przed starymi drzwami , a promienie słońca odbijały się od nich . Beorn powinien być człowiekiem . Zapukałam do nich . Długo nie czekałam . Otworzył je .

- Nie przyjmuje krasnoludów- powiedział na powitanie

- Kora do usług- przypomniałam mu kim jestem . Beorn uśmiechnął się . Otwarł szerzej drzwi tak bym mogła wejść .

- Miło mi cię znów widzieć . Sama zawędrowałaś tak daleko ? - spytał

- Nie ale wyprzedziłam ich . Przyjmiesz nas wszystkich ? - oznajmiłam . Beorn niechętnie się zgodził .

Opowiedziałam mu wszytko co się stało .

- Wiedzę że dnia by nieprzetrwali bez ciebie - powiedział to mojej całej opowieści .

- Już pierwszego dnia musiałam ich ratować - odpowiedziałam ze śmiechem .

- Ale przyszłam tu dowiedzieć się czegoś więcej...- oznajmiłam na co Beorn popatrzył na mnie spod łba .

- A więc czego więcej ? - spytał .

- Jest taka magia o dziwo władam ją ja i moje siostry opowiadałam Ci o nich ... - niedokończyłam bo mi przerwano :

- Krucza magia . Tak słyszałem o niej niby ciemna a jednak dobra - westchnął smutna i dokończył :
- Wiem tyle tylko że magia odmienia się na trzy rodzaje . Pierwsza potrafi uleczyć nawet najgorszą ranę . Druga każde zwierzę i stworzenie cię zrozumie i oczywiście jak Znasz zaklęcia to przy obu one zadziałają tylko silniejsze mam jedną księgę  mam mogę ci ją podarować - dokończył . Nie powiedział mi jednego.  Czym była trzecia odmiana .

- Jeszcze trzecia - odparłam zdecydowana .

- Trzecia włada nimi trzeba się skoncentrować jest najbardziej niebezpieczna nic już więcej nie wiem o niej  był kiedyś zwój , ale mi go skradziono- Beorn popatrzył mi w oczy z troską . Obawiam się że mam tą trzecią odmianę .

- Więc którą posiadasz ? - spytał

- Obowiam się że trzecią - odpowiedziałam . Beorn popatrzył na mnie z troską.

-Wiem kto ją ukradł - oznajmił . Spojrzałam na niego pytająco .

- Krsanoludka o imieniu Dis - odparł .

- Nic nie mówi mi to imię. - powiedziałam.

- Idę pogonić tych orków  niedługo wrócę- rzucił  na pożegnanie Beorn . Zostawił mnie samą

Poszłam do obory . Przywitałam się z zwierzakami aż coś uderzyło drzwi kilka razy . Podeszłam za drzwi . Miecz miałam przygotowany.  Krasnoludy to nie mogły byś bo otworzyły by te drzwi . Nagle drzwi otworzyły się , a na mnie wpadła kompania powalając mnie na ziemię.

- A wy jak zawsze macie dobre wejście - powiedziałam na powitanie

- To ty tutaj?  - spytał Ori .

- Nie w Ereborze - odparłam ironicznie .

- Tutaj możemy zostać no noc - rzekł Gandalf.  Kompania rozeszła się .

Nie mogłam spać . Podniasłam się i oparłam na ścianie . Zauważyłam że Gandalf nie śpi tylko fajkę pali . Podeszłam do niego . Po drodze ominęła śpiącego Doriego i Noriego .

- Dowiedziałaś się czegoś więcej ? - spytał Gandalf

- Tylko tego że ta magia dzieli się na trzy . Jedna ulecza . Druga rozumie każdy język . Trzecią niewiadomo - odpowiedziałam mu .

Siedzieliśmy tak w ciszy . Gandalf wypolił swoją fajkę i zasnął , a ja wróciłam na swoje miejsce .

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top