#5
HACHE
Podczas, gdy siedzę przy stole razem z ojcem, on nagle przerywa ciszę i pyta:
-Gdzie się podziewa twój brat?
Spoglądam na niego i odpowiadam:
-Ma dużo pracy.
Pozwalam sobie na więcej luzu i patrzę wyzywająco na ojca.
-Gdzie mama?
Chwilę milczy, patrząc mi prosto w oczy, a ja wręcz kipie ze złości.Ciekawe czy powie prawdę.
-Pojechała na urlop.
Jednak nadal woli udawać, że nic się nie dzieje.Śmieszne.
Odkładam łyżkę i wstaje głośno od stołu.
Mam dość tego, że każdy teraz żyje jakby gdyby nic i udaje, że mama jest święta.
Idę po schodach do mojego dawnego pokoju, w którym kiedyś pilnie się uczyłem.Otwieram drzwi i w moje oczy rzuca się biurko.Nic nie jest ruszone.
Po raz kolejny wpisuje liczby w kalkulator i wychodzą mi przedziwne liczby.Jakim cudem?
Słyszę szum przy drzwiach, więc zgaduję, że to mama.Odwracam się i rzeczywiście ją widzę.Uśmiecham się szeroko.
-Jakie masz stopnie? - pyta i podchodzi do mnie. - Dobre?
-Tak - śmieje się.
Przytula mnie i daje mi buziaka w policzek.Nie lubię, gdy mi tak robi, ale to oznacza, że mnie kocha, prawda?
-Wychodzę, potrzebujesz czegoś?
-Nie, później wyjdę.
Bierzę czapkę z mojego biurka i zakłada mi ją ma głowę.
-Ubierz się ciepło - mówi wesoło.
Parskam i zdejmuje ją.
-Tak, mamo.
Ostatni raz odwracam się za siebie i widzę jak wychodzi z mojego pokoju.
>>>
Wkładam wszystkie potrzebne rzeczy do torby i pakuję się.Nie zniosę ani jednej chwili w tym w domu.
-Wiesz, że twój syn pobił tego mężczyznę? - słyszę głos adwokata.
-Nie wiedziałam, że się znają - matka mówi przejętym głosem.
Jasne, udawać umie najlepiej.
-Doznał urazów, Hugo może mieć poważne problemy.
-Myślisz, że nie chce mu pomóc?! - matka podnosi swój głos, a ja wchodzę w końcu do salonu z grobową miną.
Wszyscy patrzą na mnie, a ja mam ochotę stąd uciec i pobić tego gnojka na śmierć.
-Hugo, nie masz nic do powiedzenia? - Alejandro podchodzi do mnie.
-Przeprowadzam się do ciebie.
Ostatni raz patrzę z pogardą na rodziców i kręce głową, wychodząc z tego okropnego domu.
BABI
Biegnę przodem i znastanawiam się, kiedy Katina w koncu mnie dogoni.Przez nią tracę formę i nie mogę biegać w swoim tempie.
-Nie pytasz jak było? - odzywa się podekscytowana.
Przewracam oczami.
-Jak było?
-Nie powiem - bąka, a ja odbiegam od niej.
-To nie mów.
Jestem zła na nią, że umówiła się z tym bandziorem.Przecież to przyjaciel tego gościa, który pobił znajomego moich rodziców!
-Babi! - krzyczy i dogania mnie.
Łapie mnie za łokieć i mówi:
-Gapił się na ciebie.
Odwracam się i widzę jakiegoś blondyna, który uśmiecha się w naszą stronę.
-Biegniemy za nim?
Milczę.
-Co ci jest? - pyta szatynka.
Patrzę na nią morderczym wzrokiem.
-Umówiłaś się ze złodziejem.
Łapie mnie za dłoń i zatrzymuje.
-Nie znasz go - broni chłopaka. - Ma problemy.Nie ma pieniędzy.Ojciec źle go traktuje.Jest sympatyczny - uśmiecha się szeroko. - Zaprosił mnie na wyścigi.
-Jakie? - pytam oburzona.
-Powiedziałam mamie, że śpię u ciebie.
Prycham.
-Katina jak mogłaś?! - patrzę na nią z niedowierzaniem.
-Chodź z nami!
-Nie chce go widzieć.
To prawda.Nie mam ochoty widzieć tego dupka.Jest aroganckim, zapatrzonym w siebie kolesiem.
-Więc mnie też nie zobaczysz - mówi poważnie moja przyjaciółka, na co ja marszczę brwi.
-Dlaczego?
-Bo to mój chłopak! - podskakuje i biegnie, omijając mnie.
-Katina?! - biegnę za nią.
<<<
Kiedy suszę swoje włosy, słyszę jak tata mnie woła.
-Tak?!
-Chodź tutaj!
-Już idę!
Wyłączam suszarkę i idę na dół.Ciekawe o co chodzi.
Gdy wchodzę do salonu, widzę poddenerwowanych rodziców.
-Tak? - pytam.
Mama wstaje z kanapy i podchodzi do mnie.Zakłada ręce na piersi i pyta:
-Nie masz nic do powiedzenia?
Okej, zmartwiłam się.
-Nie - kręce głową.
-Dzwonili państwo Santamaria - mama zaczyna krzyczeć. - Felipe ma złamaną przegrodę nosową!
Panikuje.
-Nie mam z tym nic wspólnego.
-To prawda - do pokoju wchodzi moja młodsza siostra.
-Nikt cię nie pytaj o zdanie! - mama krzyczy na nią.
-Chcą podać twojego kolegę do sądu, Babi - tata mówi spokojnie. - Pytają jak się nazywa.
Jakiego kolegę?Ja go nawet nie znam!
-Nie znam go - mówię szczerze.
Mama zaczyna się śmiać, patrzy na tatę, a potem na mnie.
-Bronisz go?!Jak długo się znacie?!
-Nic o nim nie wiem!Znam tylko przydomek!
Odwracam się za siebie i mówię do Dani:
-Ty wiesz jak się nazywa!
-Nie będę kablować.
-Mówiłaś jak się nazywa!
Główkuję, aby przypomnieć sobie jego imię, cokolwiek co Dani mi o nim mówiła.
-Słucham - syczy mama.
-Hugo - mówię. - Hugo Oliviera.
-Zadzwoń do nich - zwraca się do ojca.
Mama patrzy na mnie potulnie.
-Świetnie!Urządziłaś nas! - Dani wrzeszczy i ucieka z pokoju.
-Daniela! - mama idzie za nią.
Co ja najlepszego zrobiłam..
Czy on mi zrobi krzywdę, gdy dowie się, że na niego nakablowałam?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top